Zbrodniczy "Dekameron" w najlepszym wydaniu
Cóż, do opowiadań Christie mam dosyć zdystansowany stosunek... Zawsze wolałem rozbudowane powieści. Myślę, że obcując z książką nieco dłużej, można ją dogłębniej ocenić. I to cudowne oczekiwanie na ostatnie strony, gdzie błyskotliwy detektyw jak wizjoner odsłania nam prawdę!
Jednak od pewnego czasu doceniam zalety opowiadań, zwłaszcza kryminalnych. Choć większość krótkich historyjek spod pióra Christie jest dosyć naiwna... Jednak nadają się do czytania - w sam raz na kursy autobusem. Ale "Trzynaście zagadek" to jakby kunsztowna perła opowiadań.
To w tym skromnym tomiku debiutowała tak ukochana przez Czytelników panna Marple - urocza stara panna, mieszkanka wioski St. Mary Mead. Pozornie jest jedną z wielu staroświeckich staruszek wyznających wiktoriańskie zasady. Czy ktoś taki, łagodny i przyjemny, może być jednocześnie przebiegły i bezwzględny? Cóż, widać tak. Jane Marple bowiem jest nieubłagana, jeśli chodzi o przestępców i ich tropienie. Co ciekawe, inaczej niż wielki Hercules Poirot - swoich domysłów nie buduje składając w całość misterne szczególiki, a opiera się jedynie na znajomości natury ludzkiej.
Myślę, że forma książki zasługuje na komentarz. Otóż - niczym w Boccacciowskim "Dekameronie" - spotyka się tu grupka znajomych, aby rozwiązywać wspólnie zagadki kryminalne. Każda z osób opowiada jedną historię, której zakończenie zna. Później następują zgadywanki co do osoby mordercy i wielki finisz z odkryciem kart.
Uważam, że Christie dobrze zrobiła nie koncentrując akcji w jednym miejscu - na dłuższą metę mogłoby być to nużące. W pierwszej części miejscem spotkań jest dom panny Marple - uczestnikami zaś, oprócz gospodyni: jej siostrzeniec, zakochana w nim dziewczyna, komisarz, adwokad i pastor. Drugą część otwiera przyjęcie u państwa Bantrych - ich gośćmi są: znów panna Marple, ponownie komisarz, a także doktor i równie piękna, co głupia aktoreczka (akcent humorystyczny powieści). Idea jest podobna.
Dobrze, skoro jest dwanaście różnych zagadek, to dlaczego w tytule jest o jedną więcej? Otóż ostatnia historia to klasyczny kryminał, a nie opowieść. Według mnie stanowi to dodatkowy plus. Oprócz doskonałych powieści detektywistycznych znajdziemy tu urok starej konserwatywnej Anglii.
Mogę szczerze polecić tę pozycję. To właśnie dzięki niej panna Marple doczekała się dwunastu pełnometrażowych powieści, dziesiątek ich ekranizacji i na stałe weszła - obok Herculesa Poirot - do kanonu detektywów, przynosząc swej twórczyni światowy sukces.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.