Dodany: 04.11.2006 22:17|Autor: emkawu

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Poczwarka
Terakowska Dorota

3 osoby polecają ten tekst.

"Raj unieważnia każdą tragedię!"


(Uwaga: W poniższym tekście zdradzam szczegóły fabuły i zakończenie utworu.)


O "Poczwarce" słyszałam wiele. Na ogół superlatywy.

Mnie do tej książki skutecznie zniechęciła Anna Sobolewska, autorka wspaniałej Celi (mam na myśli zarówno dziewczynkę, jak i książkę :-)). Cela ma kilkanaście lat i zespół Downa. Mama Celi w fascynujący sposób opisała swoją córkę i ich wspólne życie. Wychowywanie Celi to dla niej i dla jej męża radosna, twórcza przygoda. Sobolewska omawia również kilka spraw ogólnych: metody rehabilitacyjne, sytuację w szkolnictwie integracyjnym (zgroza!), a także kilka utworów artystycznych (książek i filmów) przedstawiających ludzi z DS. O "Poczwarce" wypowiada się z goryczą, w imieniu swoim i wielu innych rodziców dzieci z zespołem Downa, którzy nie odnajdują tu siebie ani swoich dzieci. Stąd moja do "Poczwarki" niechęć. Niedawno - po konkursie Nutinki - znów wróciłam myślami do powieści Terakowskiej, a kilkoro z was zachęciło mnie do lektury. Postanowiłam więc przeczytać i wyrobić sobie własną opinię.

Verdiana słusznie zauważyła, że porównywanie Myszki z Celą nie ma sensu. Cela jest dzieckiem ukochanym, zadbanym, ma fantastycznych, mądrych rodziców i przyjaciół. Myszka to postać fikcyjna, ale jej przeżycia są udziałem wielu dzieci, których los jest (niestety!) bardziej typowy niż los Celi. Niechciana, niekochana, odizolowana od świata.

Dlatego dobrze, że ta książka powstała. Myślę, że fragmenty mogłyby być wręcz lekturą szkolną, uczącą tolerancji*, zachęcającą do zadawania sobie pytania "A co ja bym zrobił?". Jako rodzic upośledzonego dziecka, członek rodziny, sąsiad, przechodzień, świadek zbiegowiska w supermarkecie?

Fragmenty, podkreślam. Bo książka - jako całość - nie podoba mi się.

"Poczwarka" ma wiele zalet. Przede wszystkim, jest bardzo sprawnie napisana. Mimo ciężkiego tematu czyta się bardzo potoczyście. Świetnie pokazane są postacie rodziców Myszki i ich odmienne reakcje na upośledzenie córki.

Ewa, po początkowym szoku, akceptuje córeczkę niemal bezwarunkowo. Bywa zmęczona, zła, otępiała, ale nie obwinia Myszki, nie odrzuca jej. Z całej siły stara się chronić swoje dziecko. Łączy ją z dziewczynką silna, biologiczna więź. Bezrefleksyjny instynkt matki, która godzi się z losem, cierpliwie wypełnia swoje codzienne obowiązki i stara się nie myśleć o przyszłości.

Adam na początku zachowuje się jak potwór – nie akceptuje córeczki, czuje do niej wstręt, zostaje z rodziną tylko dla zachowania pozorów ("bo co ludzie powiedzą?"). Całymi latami nie może pogodzić się z sytuacją, podgląda Myszkę z ukrycia. Chce ją z r o z u m i e ć. Język miłości jest mu obcy, ale posługując się chłodną logiką i bezduszną inteligencją odkrywa cząstkę wewnętrznego świata Myszki, o której nie wie nawet Ewa:

"Ustawiłaś lalki! Stoją! Jak pięknie! Mądra Myszka... dobra Myszka... - powtarzała Ewa, Adam zaś nagle zjeżył się w sobie, z trudem panując nad niezrozumiałym wybuchem gniewu.
Ona ją traktuje jak nierozumne zwierzątko! A przecież w środku, tam, gdzie nikt nie potrafi zajrzeć, tkwi istota, która ma swoje uczucia i myśli, swój świat i własny język, który może jest językiem Boga..."**

Adam ma rację, Myszka ma niezwykle bogaty świat wewnętrzny. Jego baśniowo-poetyckie opisy zajmują znaczną część książki. Mnie akurat trochę nużyły, ale myślę, że wielu osobom mogą się spodobać.

Adam ma wiele słusznych przemyśleń, ale nie potrafi się przełamać i zaakceptować, ani tym bardziej pokochać Myszki, dopóki nie upora się z głęboko pogrzebanym w pamięci wspomnieniem dzieciństwa. Sceny odkrywania prawdy przez Adama zahaczają o tani melodramat, ale to nie one zniechęciły mnie do "Poczwarki". Oburzył mnie sam finał.

Zgadzam się z Anną Sobolewską, że zakończenie "Poczwarki" jest nie do przyjęcia! Myszka umiera i odchodzi do Raju. "Raj unieważnia każdą tragedię!"*** - zauważa słusznie Sobolewska. W dodatku okazuje się, że to specjalny raj dla upośledzonych dzieci. Myszka dowiaduje się, że nigdy nie spotka swojej zdrowej siostrzyczki, więc widocznie i po śmierci będziemy podzieleni...

I jeszcze epilog - Adam i Ewa, oduczeni egoizmu, nauczeni bezwarunkowej miłości są gotowi na przyjęcie normalnego dziecka. Mają córeczkę, są szczęśliwą rodziną****. A "Myszka jest teraz w Ogrodzie, w którym zawsze jest poranek"*****. Jasne! Świetnie! Odeślijmy upośledzone dzieci do rajskiego Ogrodu, przecież życie z nimi na ziemi jest nie zniesienia. Weźmy od nich wszystko, co najlepsze i odeślijmy w szczęśliwe zaświaty.

Zakończenie "Poczwarki" przekreśla całą książkę. Szkoda.


---
* Warto zaznaczyć, że Myszka nie ma typowej postaci zespołu Downa. Jest upośledzona bardzo ciężko. Oprócz DS ma jakieś tajemnicze "zmiany w mózgu". Myślę, że warto o tym napisać, bo wiele osób mówi/pisze w pośpiechu, że "Poczwarka" to "książka o zespole Downa", tymczasem mowa tu o znacznie cięższym i rzadziej spotykanym upośledzeniu.
** Dorota Terakowska, "Poczwarka", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2001, s. 128-129.
*** Anna Sobolewska, "Cela", wyd. WAB, Warszawa 2002, s. 233.
**** Swoją drogą, zastanawiające, że w tak późnym wieku Ewa urodziła zdrowe dziecko.
***** Dorota Terakowska, "Poczwarka", op. cit., s. 322.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 47637
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 30
Użytkownik: longpath 07.11.2006 10:45 napisał(a):
Odpowiedź na: (Uwaga: W poniższym tekśc... | emkawu
W zasadzie zgadzam się z Autorką recenzji, co daje małe pole do popisu dla polemiki, ale... Choć uważam, że zakończenie faktycznie wgniata w ziemię czytelnika, to dla rodziców dziecka taka sytuacja jest wyzwoleniem. Może i lepiej byłoby zakończyć wzniosłą puentą, przesłaniem, patosem, ale Terakowska napisała coś autentycznego o naszych własnych uczuciach i postawach wobec takiej tragedii. Nie jesteśmy do końca dobrzy, zwłaszcza w obliczu nieszczęść, łatwo nam za to oceniać innych z dystansu - ale jacy bylibyśmy na miejscu Adama i Ewy?
Użytkownik: verdiana 07.11.2006 11:01 napisał(a):
Odpowiedź na: (Uwaga: W poniższym tekśc... | emkawu
Od początku uważałam, że "Poczwarka" jest świetną książką, jeśli się "wyłączy" wątek biblijny - jest fikcyjny, nierealny, zupełnie nie pasuje do reszty książki. Reszta jest z życia wzięta, niestety.
Śmierć Myszki nie przekreśla książki - ciężko upośledzone dzieci rzeczywiście często żyją dość krótko. To ten Raj, czyli "wątek biblijny", wszystko psuje. :( Ale jestem w stanie sobie wyobrazić, że wierzący rodzice tak to postrzegają...
Użytkownik: Chilly 07.11.2006 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Od początku uważałam, że ... | verdiana
Co też zrobiłam, wyłączyłam ten wątek. I nie pamiętam już dokładnie jak ten ogród, raj wyglada, a prawdę mówiąc dopiero Sobolewska w "Celi" i teraz emkawu m przypomniały, że coś takiego było. Dla mnie to historia niekochanego i nieakceptowanego dziecka i rodziców, którzy dopiero dojrzewają do swojej roli, niestety za późno... I ten raj mi się wydał takim "zagłuszaczem" wyrzutów sumienia...
Użytkownik: Edycia 07.11.2006 17:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Co też zrobiłam, wyłączył... | Chilly
A ja najpierw przeczytałam "Poczwarkę" i zachwyciłam się tą książką, a może raczej tą baśnią.:)
Dopiero po przeczytaniu "Celi", zachęcona przez Agis i Verdianę (dziki dziewczyny) dotarła do mnie cała prawda o życiu dziecka z tym zespołem.
Mam wrażenie, że Terakowska chciała celowo przedstawić całą dramaturgię życia Myszki, dla większego zainteresowania książką. Biorąc pod uwagę Celę, dochodzę cały czas do przekonania, że te dzieci mimo upośledzenia żyją w miarę normalnie w realnym świecie i z pewnością nie fantazjują jak Myszka.
Zapewne więcej spraw postrzegają i przyjmują dosłownie ale to wszystko. Nie przenoszą się w żaden inny świat i są w stanie wiele się nauczyć.:-)
Mimo wszystko, jednak "Poczwarka" też mi się podobała, tak jak wiele innych książek Terakowskiej. Lubię jej lekki styl i metaforę zawartą w każdej powieści.:-)
Użytkownik: verdiana 07.11.2006 17:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja najpierw przeczytała... | Edycia
Edyciu, ale weź pod uwagę, że Cela jest lekko upośledzona i w ogromnym stopniu zdaje sobie sprawę i ze swojego upośledzenia, i z tego, co się dzieje wokół. Myszka była ciężko upośledzona, a do tego miała jeszcze jakieś inne schorzenia, plamy na mózgu itd.

Cela ma kochającą rodzinę, świetną siostrę i rodziców, którzy dbają o jej rozwój, umożliwiając jej maksimum normalnego życia, jakie w jej przypadku jest możliwe. Myszka była tego pozbawiona.

Poza tym nie znamy świata dzieci _ciężko_ upośledzonych, bo nie są w stanie go nam zakomunikować - świat biblijny był tylko fantazją Terakowskiej - niefortunną właśnie dlatego, że niesprawdzalną i raczej nierealną.

Dlatego akurat tych dwóch dziewczynek i ich życia nie sposób porównać, a już na pewno nie można wysnuwać wniosków o "Poczwarce" z obserwacji życia Celi. Myszka, nawet gdyby miała taką rodzinę jak Cela, nie byłaby w stanie tak jak Cela funkcjonować!
Użytkownik: Moni 07.11.2006 17:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Edyciu, ale weź pod uwagę... | verdiana
Przepraszam, ze sie wtrace, ale do zdania, ktore zreszta jest jak najbardziej sluszne:
"Poza tym nie znamy świata dzieci _ciężko_ upośledzonych, bo nie są w stanie go nam zakomunikować"
pasuje mi pewna ksiazka, ktora niedawno dzieki Elli czytalam: "Wszystko jest mozliwe" Magdy Papuzinskiej.
Użytkownik: verdiana 07.11.2006 18:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam, ze sie wtrac... | Moni
Przeczytałam opis tej książki - do chowka... Dziękuję za trop!
Użytkownik: Edycia 07.11.2006 18:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Edyciu, ale weź pod uwagę... | verdiana
Właśnie, dokładnie tak. Nie znamy świata dzieci bardziej upośledzonych.:-)
Jednak po przeczytaniu "Celi" zaczęłam myśleć, że jednak ten świat jest bardziej realny, niż my sobie to wyobrażamy. Z pewnością dziecko bardziej upośledzone, tak jak Myszka ma więcej trudności w rozwijaniu się, ale przecież nie jest to całkowicie niemożliwe.:-)
Wiem tylko jedno....., że "przejście"jest możliwe wtedy gdy dziecko zdrowe, doznaje urazu mózgu, niedotlenienia, z powodu jakiegoś wypadku.
Zapadł mi głęboko w pamięci wywiad Ewy Błaszczyk i pewnej dziewczynki, która na szczęście obudziła się po długiej śpiączce pourazowej. Dziewczynka ta opowiadała o tym, że przez cały okreś śpiączki pływała pod wodą. Widziała inne dzieci równiez pływające. Słyszała różne głosy, rozmawiała z nimi. To jest fakt, który osobiście słyszałam. Dlatego też takie doznania "biblijne" chyba są możliwe.:)
Użytkownik: verdiana 07.11.2006 18:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie, dokładnie tak. N... | Edycia
U dzieci z ciężkim zespołem Downa raczej nie są. Bo mówimy o wrodzonym upośledzeniu umysłowym, nie urazie, który umysłowo nie upośledza (a na pewno nie zawsze). Dziewczynka, o której mówwisz, mogła "pływać w wodzie", bo przed urazem wiedziała, co to znaczy. A skąd Myszka miała znać Biblię, skoro nie miała w swoim życiu nawet króciutkiego okresu, kiedy mogłaby ją przeczytać/usłyszeć i pojąć, bo jej upośledzenie jest wrodzone? Taki biblijny świat mogłaby mieć Cela, ale Myszka, jeśli jakiś świat mieć mogła, to raczej swój własny utkany ze szczątków tego, co do niej docierało ze świata zewnętrznego.
"Uszkodzenia" fizyczne nie zawsze idą w parze z umysłowymi, śpiączka nie musi oznaczać upośledzenia umysłowego, tego też nie da się porównać... Nie mówiąc o tym, że w przypadku urazów ogromne znaczenie ma to, kiedy dziecko doznało urazu i czego się do momentu urazu zdołało nauczyć. To bardzo skomplikowane, ale zespół Downa to jednak nie jest uraz mechaniczny podobny urazowi córczki Ewy Błaszczyk...

A jak tam "Kwietniowa czarownica"? Wysłana już do Jean? :P
Użytkownik: Edycia 07.11.2006 18:32 napisał(a):
Odpowiedź na: U dzieci z ciężkim zespoł... | verdiana
Cenna uwaga, masz rację i dużo na ten temat wiesz.:-)
Jeśli chodzi o Kwietniową...nie Dagmara, mam ciągle Twoją książkę w domu. Niestety brakuje mi czasu na wysłanie. Teraz musiałam rozpocząć pracę, także rano pędzę do parcy, a po południu z pracy do przedszkola i do domu i tak "w koło Macieju".:)
"Przylukałam", że jest zaplanowane jakieś spotkanie w niedzielę, może się zdołam wyrwać z domu. A Ty będziesz?
Użytkownik: verdiana 07.11.2006 18:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Cenna uwaga, masz rację i... | Edycia
Mnie niestety nie będzie. Bo to znowu weekend, godziny niefajne, od pętli daleko. :(
Użytkownik: Edycia 07.11.2006 18:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie niestety nie będzie.... | verdiana
Szkoda.:(
Użytkownik: miłośniczka 12.08.2007 23:59 napisał(a):
Odpowiedź na: U dzieci z ciężkim zespoł... | verdiana
Ale Myszka nie znała całej Biblii! :) Do tego dziecka wiele docierało, tyle, że bardzo wolno i natychmiast o tym zapominała - bywało, że przypominała sobie po paru dniach, na przykład. Był okres w jej życiu, że Ewa wicąż czytała jej Biblię - ale nie całą, tylko Genesis. I Myszka w swych fantazjach - czy też w drugim świecie - widziała wciąż tylko stwarzanie i stwarzanie, pod koniec Adama i Ewę; to wszystko zawiera Księga Rodzaju, którą Ewa czytała dziewczynce tak często, że ta potrafiła rozróżnić, kiedy matka kłamie, zmyśla albo czyta niedokładnie. :)
Użytkownik: emkawu 07.11.2006 16:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Od początku uważałam, że ... | verdiana
Trudno "wyłączyć" wątek, który zajmuje pół książki, wokół którego cała historia jest skomponowana.
Wierzący rodzice, tak samo jak niewierzący, są różni.
Chyba każdy, kto kocha, chciałby mieć ukochaną osobę przy sobie, a nie w raju. Wiara, że "tam" jest lepiej na pewno pomaga przeżyć żałobę (na prk pewna osierocona Mama napisała, że jej "Poczwarka" troszeczkę pomogła), ale pozostaje pustka i - coraz bardziej milcząca - rozpacz. W "Poczwarce" rozpaczy prawie nie ma. Myszka była stworem z innego świata i do innego świata wraca (podkreślam jeszcze raz: raj, do którego trafia nie jest uniwersalny - są tam wyłącznie upośledzone dzieci. Myszka nigdy nie pozna swojej siostry).
I wszystkim jest lepiej :-((

-----------------------------------------------------
"Gdy po śmierci w niebiosów przybyłam pustkowie,
Bóg długo patrzał na mnie i głaskał po głowie.
Zbliż się do mnie, Urszulo! Poglądasz, jak żywa...
Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa.
(..)
Zrób tak, Boże - szepnęłam - by w nieb Twoich krasie
Wszystko było tak samo, jak tam - w Czarnolasie! -
(...)
Już świt pierwszą roznietą złoci się po ścianie,
Gdy właśnie słychać kroki i do drzwi pukanie...
Więc zrywam się i biegnę! Wiatr po niebie dzwoni!
Serce w piersi zamiera... Nie!... To - Bóg, nie oni!..."
Użytkownik: verdiana 07.11.2006 16:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Trudno "wyłączyć&quo... | emkawu
Ja nie miałam problemu z wyłączeniem tego wątku, dla mnie to w ogóle są dwie historie. Jedna - Myszki w świecie rzeczywistym, i druga - świat biblijny. Nie łączą się ze sobą. Ta pierwsza jest dla mnie istotą książki - i rzeczywiście takie historie się dzieją, tacy ludzie są na świecie i niestety jest ich więcej niż innych, większość upośledzonych dzieci nie ma szczęścia. :( Tu nie mam nic do zarzucenia Terakowskiej. Niektórzy rodzice tak czują i tak myślą, więc jest to dla mnie część książki niemalże dokumentalna.
Natomiast część biblijną zupełnie odrzucam jako ciało obce, które w książce znalazło się przypadkiem i nie pasuje. Inaczej nie umiem postrzegać tej książki, nic na to nie poradzę. :-)

Poza tym ważne jest to, że Terakowska nie napisała książki idealistycznej. Ona nie pisała, jak być powinno, tylko jak na ogół jest. To raczej studium rzeczywistości niż recepta na to, jak należy postrzegać upośledzone dziecko i do jakiego raju je wysyłać. Ta książka pokazuje to, co złe wokół dziecka upośledzonego, a nie to, co być powinno. Cela ma niewyobrażalne szczęście, że jej rodzice nie przypominają Adama i Ewy, ale "Poczwarka" nie jest o szczęściu. Nie jest nawet o obojętności. Ona jest o tym, czego być nie powinno. Biblijny świat Myszki to trochę niefortunny środek po prostu. A "Raj dla Myszek" wyobraża sobie wielu ludzi do Adama i Ewy podobnych. :(

Wielka szkoda, że autorki już o nic zapytać nie można... a pytań tak wiele. :(


PS. Może moje postrzeganie wynika z tego, że kiedy tę ksiązkę czytałam, patrzyłam na nią jak na materiał do potencjalnego monodramu. I zgrzytałam zębami, że to, co mogłoby być najwartościowsze - świat Myszki - Terkowska zmarnowała na świat biblijny, którego przedstawienie na scenie byłoby nudne i zupełnie niezwiązane z zespołem Downa, z upośledzeniem ogólnie.
Użytkownik: Vemona 07.11.2006 20:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie miałam problemu z ... | verdiana
Muszę powiedzieć, że zgadzam się z Verdianą - książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, ale także chyba dlatego, że nie przyjęłam tego "raju" o którym pisze Terakowska. To było jak zbędny dodatek, wtręt nie na temat, natomiast cała historia rodziny, to niestety niezwykły autentyzm.
Użytkownik: misiak297 08.11.2006 17:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Trudno "wyłączyć&quo... | emkawu
Emkawu, myślę, że dla "Poczwarki" jesteś zbyt surowa. Fakt, piszę to z perspektywy osoby, która była tą książką zachwycona. No może poza jednym zgrzytem [UWAGA SPOILER] - nie wierzę, aby Adam mógł zapomnieć o swoim braciszku. To dla mnie jest po prostu nierealne.

I może Terakowska celowo przejaskrawiła - wyposażyła Myszkę w upośledzenie umysłowe - ale im biedniejsze to dziecko jest, tym większą czujemy doń sympatię. I to przekłada się na większą tolerancję w życiu.

Wątek z Rajem nie jest bezsensowny, jest bardzo ważny i przekazuje wartości typowe dla Terakowskiej. Zauważ pewną prawidłowość. To co stwarza Bóg w Raju niekoniecznie jest dobre, natomiast Wąż to uosobienie łagodności i sympatii. Adam i Ewa? Muszą zerwać mało dorodny owoc... bardzo podobała mi sie ta metafora.

Poza tym u Terakowiej mamy pewne przeinaczenie wiary, co jakby nie było jest atutem jej książek. Pamiętasz "Tam gdzie spadają Anioły"? Przecież Vea (anioł zły) jest równie dobry i kochany, wzbudzający sympatię jak dobry Ave. Trochę lepiej zna życie po prostu.

A scena tańca w Raju dla "innych" dzieci? Może i trochę trąci Hollywoodem, ale powiem Ci szczerze, że strasznie gra na emocjach. Pamiętam że ledwo mogłem odczytać tę scenę w książce tak zalewałem się łzami. Poruszyło to jakieś struny w mojej duszy.

Jeszcze wiesz, jedna rzecz... nigdy nie zapomnę jak moja mama weszła zapłakana skończywszy Poczwarkę rzuciła mi ją niemal w twarz, mówiąc: "Nigdy więcej nie dawaj mi takich książek!"
Użytkownik: Czytelnik_Kasia 07.11.2006 18:20 napisał(a):
Odpowiedź na: (Uwaga: W poniższym tekśc... | emkawu
Terakowska ZAWSZE przesadza w zakończeniach!
Użytkownik: Lutka 66 10.11.2006 11:12 napisał(a):
Odpowiedź na: (Uwaga: W poniższym tekśc... | emkawu
Emkawu – serdecznie dziękuję za wspaniałą recenzję. Wreszcie ktoś popatrzył na Poczwarkę inaczej, pełniej. Niewątpliwie książka porusza niesamowicie trudny temat i jest pięknie napisana. Jednakże czytając dotychczasowe recenzje smutno mi było, że wszyscy zachwycali się nią nie zauważając, że jej zakończenie jest trudne do przyjęcia i zmienia odbiór całej książki. Naprawdę szkoda, że już nie można zapytać Pani Terakowskiej co chciała osiągnąć takim zakończeniem.
Dla mnie zakończenie jest takie jakby Terakowska nie wiedziała jak wybrnąć ze swojej opowieści. Czemu ma służyć śmierć Myszki i jak maja ją rozumieć czytelnicy? Zwłaszcza Ci czytelnicy dla których Poczwarka jest pierwszym zetknięciem z upośledzeniem umysłowym? Wniosek nasuwa się właściwie jeden: że rodzicom upośledzonych dzieci jest bardzo ciężko, że przez ich pojawienie się na świecie rodzina jest zagrożona a jedynym „rozwiązaniem problemu” jest śmierć dziecka, dzięki której wszystko wraca do normy. W miejsce Myszki rodzi się zdrowa córeczka i rodzina powraca do idylli. Dowodem na taki odbiór Poczwarki są recenzje zamieszczone w Biblionetce ( tu cytaty z kilku):

„Zaskakujące jest zakończenie. Nie jest takie smutne, jak przewiduje pozostała część książki. Jest według mnie pełne nadziei. Na nowe życie…”
„Książka wzbudzająca smutek, wyciskająca łzy, ale przede wszystkim pełna nadziei.”

„Jednakże powieść kończy się stosunkowo dobrze, gdyż Myszka odchodzi do ogrodu wiecznej szczęśliwości, jej rodzice godzą się ze sobą, a na świat przychodzi kolejne dziecko Ewy i Adama, tym razem zdrowe...”
Czy naprawdę śmierć Myszki, to jest to catharsis, którego oczekujemy na zakończenie? Czy odkładając książkę, często zapłakane - myślimy - dobrze się skończyło???

Dla mnie kończąca książkę scena pod drzewem jest niesamowicie smutna i właściwie tanio sentymentalna. Zapewne książkę lub film można w tak prosty sposób zakończyć –śmiercią głównego bohatera ale życie tak nie wygląda i od pisarki tej miary co Terakowska oczekiwać by można czegoś więcej. Śmierć dziecka, obojętnie upośledzonego czy nie - nie może być początkiem szczęścia dla jego rodziców. Przecież to absurdalne! I dlaczego nawet po śmierci upośledzone dzieci mają swój osobny raj?
Znam wiele rodzin dzieci z zespołem Downa – w nich wszystkich są to kochani, pełnoprawni członkowie rodziny bez względu na stopień swojego upośledzenia. I choćby nie wiem jak trudne było ich codzienne życie – NIKOMU nie przychodzi do głowy pomyśleć, że śmierć ich ukochanego dziecka uczyniłaby ich życie łatwiejszym. Życie to nie jest super market, w którym można wadliwy produkt wymienić na lepszy – zamienić Myszkę na śliczną zdrową dziewczynkę, bo taka bardziej nam pasuje do naszych marzeń!
Naprawdę gorąco polecam książkę Anny Sobolewskiej bo daje PRAWDZIWE wyobrażenie o dzieciach z zespołem Downa i przeżyciach ich rodzin.
Użytkownik: Jaa 13.12.2006 19:50 napisał(a):
Odpowiedź na: (Uwaga: W poniższym tekśc... | emkawu
Mówcie, co chcecie, ale dla mnie ta książka jest zbyt "naciągana"... zakończenie, przemiana Adama... niemożliwa wręcz w realnym świecie, jedyne co mi się podobało w całości, to przedstawienie, jak bytują uposledzeni ludzie po śmierci i... koniec. Ogólnie ksiażka mnie znudziła, ale ma u mnie 5 za pomysł, który bardzo mi się spododbał;)
Użytkownik: agniecha121 28.12.2006 19:48 napisał(a):
Odpowiedź na: (Uwaga: W poniższym tekśc... | emkawu
Zakończenie, cóż przyniosło rozczarowanie, ale czego się mogliśmy spodziewać, że wyzdrowieje i będzie zdrowym dzieckiem, nie dajmy ponieść się fantazji. zakończenie było moim zdaniem rewelacyjne cała reszta...opisy strychu zbyt rozległe, ale książka dająca wiele do myślenia
Użytkownik: emkawu 29.12.2006 11:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Zakończenie, cóż przynios... | agniecha121
Witaj Agnieszko.
Wydaje mi się, że Twój komentarz jest trochę "obok" tego co napisałam. Dla mnie przykre, a wręcz oburzające w zakończeniu "Poczwarki" nie jest to, że Myszka nie wyzdrowiała (to byłoby absurdalne), tylko fakt, że śmierć Myszki jest początkiem i warunkiem happy endu.
Lutka 66 przytoczyła wyżej kilka wypowiedzi z tego forum świadczących o tym, że wiele osób odbiera zakończenie "Poczwarki" jako szczęśliwe. Nie mogę się z tym pogodzić.

Śmierć dziecka jest zawsze straszna, okrutna, absurdalna i niepotrzebna. Nie zgadzam się na pokazywanie śmierci dziecka jako rozwiązania rodzinnych problemów. Ten, kto kocha swoje dziecko chce je mieć przy sobie, a nie wysyłać do raju.

Na grupie pl.rec.ksiazki zwróciła do mnie pewna osierocona Mama, która stanęła w obronie finału "Poczwarki" - napisała, że dla niej opis raju dla dzieci był pewną pociechą. Szanuję ten punkt widzenia i staram się już nie pisać o Terakowskiej w zbyt ostrych słowach, ale wiem, że dla wielu innych Rodziców chorych i zmarłych Dzieci odesłanie Myszki w szczęśliwe zaświaty, a także pośmiertny podział na chorych i zdrowych jest nie do przyjęcia.
Użytkownik: Panna-Bee 07.08.2007 13:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj Agnieszko. Wydaje ... | emkawu
Osoby wierzące wiedza ze nie ma podzialu na soboy chore i zdrowe w niebie.
ale to dla osób wierzących.

A co do zakonczenia. Jak dla mnie nie było ono szczęśliwe. Ale widocznie, Terakowska miałą na celu przekazanie tego. Z trzeba takie dziecko zaakceptować wczesniej. A Adam zrobiił to zbyt poźno, choć w głebi serca kochał Myszke, to nie umial jej zaakceptowac co udalo mu sie dopiero w tedy gdy Marysia odchodzi do tego raju. Zakonczenie ksiazki Boli. Bo jak opisala kolezanka wyzej, Rodzice..takich chprych dzieci zyjących bądz już zmarłych[*], moze byc bolesne ze jest podzial na tych zdrowych i chorych.
Ale coż kazdy ma sowje odczucia.
A co do recenzji to ciekawa.
A zdołałam zauwazyc czytając ze Myszka prócz zespołu Downa ma jeszcze, uposledzienie wyzszego stopnia. Mam uposledzonego wujka. i mam stycznosc z dziecmi, które mają rózne stopnie upośledzenia.

Dziekuje. ksiazke polecam mimo wszystko.
Użytkownik: Gusia_78 07.08.2007 14:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Osoby wierzące wiedza ze ... | Panna-Bee
"Osoby wierzące wiedza ze nie ma podzialu na osoby chore i zdrowe w niebie. ale to dla osób wierzących"
Szkoda, że nie pamiętają o tym na ziemi tylko traktują takie dzieci właśnie jak "dzieci gorszego Boga". Poza tym to nie jest kwestia wiary tylko wychowania i uszanowania inności.
Użytkownik: Panna-Bee 07.08.2007 18:20 napisał(a):
Odpowiedź na: "Osoby wierzące wied... | Gusia_78
Masz racje te dzieci sa tak traktowane. ale cóz ludzie już tacy sa. kiedy nie poczuja tego na wlasnej skórze nie zrozumieją tego. ale zdarzaja się tez tacy którzy i bez tego wiedzą ze takie dzieci są NORMLANYMI LUDŹMI. takimi jak ja ty czy inni czytelinicy
Aaa To Boli jak ktoś tak traktuje pobocznie te dzieci. Szlam kedisy z swoim wujkiem ulicą a ludzie gapili się jak na UFO. podeszłam juz do starsej kobiety i zapytałam sie. "Brudna jestem co się pani tak gapi? A MOZE PANI SIĘ COŚ NIE PODOBA??"
KOBIETA DOSTRZATNIE ZGŁUPIAŁA.
NAWET DOROSLI LUDZIE NIE MAJĄ ZA GROSZ KULTURY I ZROZUMIENIA!
Użytkownik: Tamarynka 23.07.2007 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: (Uwaga: W poniższym tekśc... | emkawu
Nie będę dyskutowała o zakończeniu książki (i takbardziej naiwny jest sposób, w którym ojciec Myszki przypomina sobie o bracie. Bardziej naiwny, ale lepszy:P), ale chciałam wypowiedziec się na temat Adama.
To ciekawa postać. I, nie wiem dlaczego, wzbudziła we mnie sympatię, rozumiem go. Rozumiem nie tyle jego wybór, co jego myśli. I był w tej całej książce najbardziej... ludzki? Niedoskonały na tyle, że możnaby go polubic? Bo np. za Ewą nie przepadałam...:/
Czy Wy też mieliście podobne odczucia??? Czy może jednak poświęcająca się da małego muminka matka jest dla was bliższą postacią???
Użytkownik: Gusia_78 07.08.2007 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie będę dyskutowała o za... | Tamarynka
Zgadzam się z Tobą. Wiesz, mnie bardzo wzruszały te momenty kiedy Adam obserwował córkę z ukrycia...
Użytkownik: mamamiloszka 25.11.2009 08:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tobą. Wiesz... | Gusia_78
A mnie w tej książce zastanawia jedna rzecz: Adam ma 45 lat, jego babcia 81, a Matka Adama miała 25 lat gdy go urodziła. Wychodzi z tego, że Babcia Adama w wieku 11 lat urodziła swoją córkę. Coś tu jest nie tak. I jeszcze jedno mnie dziwi, to, że Adam nie pamiętał swojego brata. To znaczy, że jego brat nie został pochowany razem z rodzicami, czy też Adam nigdy nie był na grobie rodziców? I nie miał ani jednego zdjęcia z bratem z dzieciństwa? Trochę dziwne, aczkolwiek książka dobra, skłania do refleksji i myślenia.
Użytkownik: żabka zielona 29.06.2010 23:31 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie w tej książce zast... | mamamiloszka
Chciałam powiedzieć wam, jak ja rozumiem to zakończenie. Nie wzbudziło ono we mnie takiego oburzenia i nie wydawało mi się, żeby śmierć tej dziewczynki była jedynym możliwym i w ogóle jakimkolwiek happy endem. Przecież ona umarła właśnie wtedy, kiedy Adam był gotów ją pokochać i przyjąć. Jej śmierć była więc czymś tragicznym, gdyż on nie zdążył jej tej swojej miłości przekazać. Dlaczego umarła? Chciałam przedstawić swoją interpretację, ale z góry ostrzegam że odnosi się ona do wiary, bo jestem wierząca. Często tak jest, że różne święte osoby umierają młodo. Po prostu Bóg chce je mieć przy sobie, bo bycie blisko niego jest dużo większym szczęściem niż życie daleko. Myszka w swoim życiu nie była szczęśliwa, bo nie potrafiła wyrazić na zewnątrz całego tego potencjału piękna, które w niej tkwiło. Ta śmierć była opisana jako wyzwolenie, ona wreszcie stała się sobą. Myślę, że z perspektywy wiary każda śmierć jest czymś takim. (Wciąż mam tu przed oczami zakończenie książki "Listy starego diabła do młodego", może ktoś z was ją czytał?). W takim ujęciu Myszka jest pewną metafizyczną metaforą życia człowieka i cierpienia, które w nim jest. Żyjąc jesteśmy niejako uwięzieni w ciele, które jest zbyt ciężkie i nie potrafi wyrazić w pełni naszej duchowości. Żyjąc ciągle spotyka nas cierpienie, niezrozumienie, samotność. Odchodząc odnajdujemy prawdziwe szczęście. Myślę, że ta zdrowa dziewczynka, która się urodziła była jakimś darem od Myszki. Z perspektywy wiary cierpienie ma ogromną moc, szczególnie gdy dotyka tych, którzy są słabi i niewinni. To wszystko przez co przeszła Myszka i jej mama , cały ten ogrom cierpienia doprowadził w końcu do oczyszczenia, które dokonało się w Adamie. Ale to, że Myszka odeszła była jakąś formą pokuty, ponieważ on utracił coś co ogromnie kochał w postaci córki, będącej też pewnego rodzaju uosobieniem jego zmarłego braciszka. Adam też jest pewną metaforą. Całe życie uciekamy czasem przed czymś za czym najbardziej tęsknimy, a powód tej ucieczki jest tak śmieszny i banalny jak "co ludzie o tym powiedzą". Dziwne, ale jakoś nie zwróciłam zupełnie uwagi na podział raju. Każdy trochę przepuszcza książki przez własne filtry poznawcze. Odczułam to po prostu tak, że te dzieci są zgromadzone w jednym miejscu, żeby to pokazać, że w oczach Boga są piękne i cenne.

Może nie w każdym miejscu moje duchowe interpretacje są trafne. Ja po prostu inaczej podeszłam do tej książki. Intuicyjnie wyczuwałam o co w niej chodzi i nie miałam potrzeby analizowania ile kto miał lat i czy dzieci z zespołem Downa mogą mieć takie wizje. Odbierałam ją jako metaforę, może trochę bajkę, a nie jako literaturę faktu. Ale przyznam, że dzięki przeczytaniu waszych komentarzy, moje intuicje przetworzyły się w słowa i to bardzo dobrze. Poszukam też w bibliotece książek, o których pisaliście.

Na zakończenie tylko powiem, że to co mi ta książka dała to właśnie pokazanie ludzi niepełnosprawnych z perspektywy Boga, że w jego oczach mogą być oni właśnie takimi świętymi i że ten ich wewnętrzny świat, który jest przed nami ukryty może być dużo głębszy, czystszy i bogatszy niż komukolwiek z nas mogłoby się przyśnić. Przed lekturą tej książki miałam kontakt z osobami upośledzonymi, ale nie umiałam patrzeć na nich w taki sposób. Myślę, że na całe życie mi się przyda ta perspektywa.
Użytkownik: Pingwinek 04.08.2015 22:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Chciałam powiedzieć wam, ... | żabka zielona
Dziękuję Ci, żabko zielona, za Twoją interpretację. Jest niezwykle ciekawa - i przekonująca.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: