Dodany: 21.09.2004 12:59|Autor: mekada
Powieść, która trwa...
Szukając czegoś do czytania bardzo chętnie próbuję nowej polskiej prozy, wspartej dodatkowymi atrybutami w postaci uznanego wydawnictwa i serii. Tak było i tym razem. Sięgnęłam po książkę „Seans” Witolda Horwatha zachęcona reklamami i przedrukami recenzji umieszczonymi na okładce. Myślałam, że będzie to miła lektura o miłości, na szerokim tle obyczajowym - w sam raz na wakacyjne wolne dni. I wcale się nie zawiodłam. Dostałam pięknie napisaną prozę, a świat przedstawiony wchłonął mnie całkowicie. „Seans” należy do tych książek, które „czyta się powoli, smakując ich treść”.
Bohaterów poznajemy na progu ich „seansu” - mają wtedy po szesnaście, siedemnaście lat, ale za sobą już spore doświadczenie. Witek – wychowywany przez samotną matkę raczej z „doskoku”, znajdujący się pod dużym wpływem przyjaciół, i Milena, czyli jego Lenka - piękna, zjawiskowa, ale jakże inna od wszystkiego, czego doświadczył do tej pory. Milena jest ucieleśnieniem wulgarności i złego smaku, a w dodatku alkoholiczką. „Seans” jest opowieścią o destrukcyjnej miłości, bez szans na odwzajemnienie. Witek stacza się powoli, a właściwie nie stacza, lecz zatapia się w Milenie – to ona jest dla niego najwyższym dobrem, a celem jego życia staje się „picie wódki z Mileną”. Całe życie widziane oczami Witka jest życiem „po milenkowemu”.
Ta powieść, która zawiera dużo wątków autobiograficznych, intryguje. Trudno odgadnąć, co jest rzeczywistością, a co literacką fikcją – i to jest dużym plusem książki. I tak, jak prawdziwe życie, ta powieść trwa nadal...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.