Dodany: 03.11.2006 16:13|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Buszujący w zbożu
Salinger Jerome David

2 osoby polecają ten tekst.

Lektura obowiązkowa... dla rodziców


Książkę tę „zaliczyłam” gdzieś w pierwszej czy drugiej klasie ogólniaka, w ramach globalnej fascynacji amerykańskim realizmem. Nie polubiłam jej na tyle, by potem chcieć do niej wracać, jak do Steinbecka czy Faulknera, ba… nie zapamiętałam nawet podstawowych szczegółów fabuły ani nazwiska bohatera… ale w pamięci pozostała mi jako tzw. pozycja „kultowa”. Postanowiłam więc przypomnieć ją sobie po blisko 30 latach. I jakież rozczarowanie!

Holden Caulfield przeżywa w gruncie rzeczy to samo co Benjamin Braddock, bohater „Absolwenta” Charlesa Webba i zrealizowanego na podstawie tej powieści urzekającego filmu Mike’a Nicholsa: podświadomą niechęć do jakiejkolwiek stabilizacji, do realizowania ustalonych nie przez siebie planów, a wszystkie jego posunięcia, dzięki którym sam pod sobą dołki kopie, są tej niechęci widomym przejawem. Jednak do gamoniowatego Benjamina, demonstrującego przedziwną mieszaninę gruboskórności i wrażliwości, jaka właściwa jest tylko dzieciom, trudno nie poczuć sympatii. W stosunku zaś do Holdena – cynicznego, zblazowanego łgarza i mitomana – równie trudno ją z siebie wykrzesać. Niby nie jest do szczętu zepsuty i bezmyślny – bo gdyby tak było, myśli czytelnik, czyż szukałby z takim zapałem upragnionej przez siostrzyczkę płyty? czy z taką czułością wspominałby zmarłego brata? – ale nabywszy płytę, zaczyna już myśleć o czym innym i przez nieuwagę ją tłucze; ale historię brata odstępuje koledze jako temat wypracowania…

Holden wydaje się nie mieć żadnych ideałów, a jego jedynym pragnieniem jest korzystanie ze wszystkich przywilejów dorosłości bez konieczności wypełniania związanych z tą dorosłością obowiązków. W odróżnieniu od swoich kolegów z internatu ma sporo sprytu i sporo fantazji, dzięki czemu, zamiast zachowywać się jak pospolity chuligan, debiutuje w roli utracjusza i bajeranta. Antypatia, jaką czuje się do bohatera, jest zarazem antypatią do warunków, w których naturalny bunt młodości, zamiast przybrać postać twórczą, realizować się w aktywności społecznikowskiej, proekologicznej czy też w sztuce, idzie w kierunku destrukcji. Zachowanie Holdena jest chore, bo chore jest całe jego otoczenie; jego bunt jest głupi i bezcelowy, bo jakiegoż celu może wyglądać człowiek wychowany w społeczeństwie, w którym wartością nie jest ani mądrość, ani miłość, ani przyjaźń, ani godność innego człowieka?...

Książka jest przykra, niesympatyczna, co nie znaczy, że nie jest ważna. Jest – i powinni ją czytać nie tylko młodzi, ale także – a może przede wszystkim – rodzice, którzy nie chcą się dochować w swoim domu kogoś takiego, jak Holden…

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 61077
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 26
Użytkownik: --- 04.11.2006 22:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Książkę tę „zaliczyłam” g... | dot59Opiekun BiblioNETki
komentarz usunięty
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.11.2006 22:39 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Z innych recenzji - chyba pisanych właśnie przez młodych Biblionetkowiczów - wnioskuję, że proporcja sympatyków tej książki nadal pozostaje dość spora. Mojemu synowi się niespecjalnie podobała, przeczytać przeczytał, ale nie zafascynowała go.
Użytkownik: librarian 04.11.2006 22:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Z innych recenzji - chyba... | dot59Opiekun BiblioNETki
To pozycja wręcz kultowa. Mnie z kolei bardziej podobały się opowiadania Salingera, za swój dreszczykowy surrealizm.
Użytkownik: juka 10.11.2006 12:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Z innych recenzji - chyba... | dot59Opiekun BiblioNETki
"Buszującego w zbożu" poznałam w wieku lat nastu, czyli jak najbardziej odpowiednim i zrobił na mnie wówczas duże wrażenie. Potem sięgałam po niego jeszcze ze 2 - 3 razy (ale też dawno) i książka mi się niezmiennie podobała.
Sprowokowana Twoją recenzją i innymi komentarzami postanowiłam wrócić do tej pozycji po latach - i co? Rozczarowania nie było. Nadal lubię Holdena i nadal lubię tę książkę.
Holden dla mnie jest wrażliwym, wnikliwym obserwatorem, który dostrzega obłudę, głupotę otaczającego go świata dorosłych. Jego kilkudniowe "buszowanie" po Nowym Jorku jest wyrazem niezgody na ten świat. Owszem, zachowanie chłopaka jest niedojrzałe, często szczeniackie, ale taka jest zwykle istota młodzieńczego buntu. Czy naprawdę jego bunt jest głupi i bezcelowy? Z punktu widzenia dorosłych chyba żaden młodzieńczy bunt nie jest mądry...
Holden niesympatyczny? Przeciwnie, to sympatyczny młody człowiek, niesamowicie osamotniony i zagubiony w konformistycznym świecie, rozpaczliwie poszukujący zrozumienia. Dziś byśmy powiedzieli: niedostosowany społecznie. Przybiera czasem maskę zblazowanego łgarza, ale kryje się za nią wrażliwy chłopak - spotkanej w pociągu matce kolegi opowiada o nim jak najlepsze (choc nieprawdziwe) rzeczy, dziewczynce w parku pomaga dokręcić wrotki, w szkole Phoebe ściera ze ścian wulgarne napisy (żeby dzieci nie uczyły się brzydkich słów), mała siostra rozczula go do łez. Czy tak postępuje egoista? Owszem, tłucze przez nieuwagę płytę dla Phoebe (jest wtedy "wstawiony"), ale wywołuje to w nim szczery żal.
Holden oczywiście ma swoje wady, nie jest grzecznym uczniem a la model Giertychowski, ale jest postacią prawdziwą, z krwi i kości, i przez to ciekawą.
Książka ma swój urok mimo upływu lat i ja pod tym jej urokiem nadal pozostaję, choć okres młodzieńczy mam dawno za sobą:)
Użytkownik: Bohun 31.08.2007 11:15 napisał(a):
Odpowiedź na: "Buszującego w zbożu... | juka
"Zwabiłaś" mnie na tę stronę, przy okazji dyskusji o Marquezie. Dzięki.
"Buszującego..." czytałem dawno temu. Książka mnie rozczarowała. Pamiętam ogólne wrażenie infantylności głównego bohatera (podobne zakłopotanie czułem czytając "Cierpienia młodego Wertera" - tam również infantylność zakochanego w Lotcie młodziana była nie do zniesienia). W "Buszującym..." bohater ma pretensje do całego świata, wszystko mu się nie podoba, ale równoczesnie sam od siebie niewiele wymaga. Być może nastoletniemu czytelnikowi łatwo sie utożsamić z takim bohaterem, ale człowiekowi dorosłemu - wręcz przeciwnie.
Mówilismy o kontekstach (przy okazji Marqueza). Nie wiem, czy ktoś zwrócił uwagę, że pod wrażeniem lektury "Buszującego..." niejaki Chapman zastrzelił Johna Lennona. Po prostu uznał, że ex - Beatels zdradził ideały młodości i stał się elementem systemu zakłamania świata dorosłych, pokazanego w tej książce. Ten kontekst dostarca argumentów przeciwko tego typu literaturze.
Pozdrawiam
Bohun
PS
Obiecałaś "namiary" na dobre erotyki Grochowiaka czy Gałczyńskiego (już sie pogubiłem, o którym Panu G mówiłaś). Czekam :)

Użytkownik: juka 31.08.2007 16:22 napisał(a):
Odpowiedź na: "Zwabiłaś" mnie... | Bohun
Nie będę wszczynać nowej dyskusji na temat "Buszującego..." i jego bohatera - powiem tylko, że mam kompletnie odmienne od Twojego zdanie (które zresztą wyżej wyraziłam, nie będę powtarzać). Nie mogę natomiast przejść obojętnie wobec stwierdzenia: "...pod wrażeniem lektury "Buszującego..." niejaki Chapman zastrzelił Johna Lennona.(...)Ten kontekst dostarca argumentów przeciwko tego typu literaturze". Wybacz, ale Chapman był chory psychicznie i za jego postępowanie nie można obwiniać książki. Przecież nigdy nie da się przewidzieć, co ktoś może zrobić rzekomo pod wpływem lektury. Znam przypadek chłopca, który po obejrzeniu odcinka "Bolka i Lolka", w którym jeden z nich lunatykował, też chciał spróbować i spadł z poręczy balkonu. Czy to jest argument przeciwko "Bolkowi"? Absurd. Od razu mi się przypominają zespoły oskarżane o satanizm, propagowanie samobójstw itp. Jeśli jakiś idiota rozwali dwa nagrobki, a wcześniej słuchał Iron Maiden to jest to wina tego zespołu? Notabene, na głośnej niedawno liście "niebezpiecznych" zespołów obok rozmaitych metalowych kapel mieli się znaleźć Jan Borysewicz i Trubadurzy:)
A wracając do Chapmana, zacytuję Franka Zappę: "Jeśli to, co mówią ci prorocy cenzury jest prawdą, czyli że słuchanie pewnych rodzajów muzyki może prowadzić do niewłaściwych zachowań, albo nawet do samobójstwa, to w takim razie każdy kto kiedykolwiek słuchał Beatlesów i Beach Boys jest potencjalnym zabójcą, ponieważ były to ulubione zespoły wielokrotnego mordercy Charlesa Mansona. A jaki rodzaj piosenki jest najbardziej powszechny? Piosenki o miłości. Gdyby więc piosenki miały jakikolwiek wpływ na nasze zachowanie, to wszyscy byśmy się kochali." Myślę, że te słowa można odnieść nie tylko do muzyki, ale i do literatury.
A co do erotyków, ja niczego nie obiecywałam:) I podałam tylko przykłady, nie mówiłam, że erotyki Gałczyńskiego czy Grochowiaka są dobre:) A serio, to jeśli miałabym coś polecić z tego gatunku, to raczej wybrałabym Leśmiana (np. cykl "W malinowym chruśniaku", zbiór "Cudotwory miłosne", zresztą jego erotyki są rozproszone w różnych tomikach). Warto je przeczytać pod kątem biografii autora - a wiem, że to lubisz:) - Leśmian latami prowadził podwójne życie, dzielił je między żonę a kochankę i nigdy nie zdobył się na rozstanie z żadną. Natomiast z dwóch panów G. to raczej Grochowiak - dość ciekawie łączył motyw miłości i śmierci (też są w różnych zbiorkach, np. "Agrest", "Nie było lata", "Rozbieranie do snu"). Gałczyński pisał raczej klasycznie, gł. do żony. Zresztą, sporo ich wierszy można znaleźć w necie na rozmaitych stronach.
Kończę już, bo piszę przecież pod "Buszującym...", a nie pod poezją.:)
Użytkownik: Bohun 02.09.2007 18:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie będę wszczynać nowej ... | juka
Dziękuję za propozycje dotyczące erotyków - skorzystam. Leśmiana już znam (także w wersji spiewanej - zdaje się, że w wykonaniu śp. Marka Grechuty i Krystyny Jandy).

Wracając do czynu Chapmana. Sa ludzie - bez obrazy - którzy wszystko widzą osobno i nie dostrzegają oczywistych związków przyczynowo - skutkowych.
Jest oczywiste, że żaden zdrowy psychicznie człowiek, nie popełni pod wpływem książki, piosenki, wiersza itp. morderstwa, ani samobójstwa, ani innego tego typu skrajnego czynu.
Z drugiej strony jest też niezaprzeczalnym faktem, że dzieła kultury, z których korzystamy mają na nas, nasze życie i nasze postawy wpływ. Dotyczy to zwłaszcza ludzi młodych, nastolatków, którzy mają małe doświadczenie życiowe i skłonność do przesady.
"Buszujący..." jest książką nihilistyczną i destrukcyjną. Nie tłumaczy świata dorosłych. Przedstawia go w sposób wykrzywiony i jednostronny. Jest to książka zarazem tak napisana, że młody czytelnik może łatwo zidentyfikować się z głównym bohaterem. I dlatego jest szkodliwa. Warto by ją było polecić rodzicom, bo dzięki tej lekturze mogą lepiej zrozumieć, jak mogą odbierać świat niektórzy młodzi ludzie. Ale zaliczenie "Buszującego..." do kanonu lektur szkolnych (jak to zrobił jakiś niezbyt mądry Minister Edukacji - jak widać Giertych nie był jedynym "inteligentnym inaczej" na tym stanowisku) to gruba pomyłka. Oczywiście nauczyciel na lekcji miał szansę wykorzystać tę książkę do pokazania młodzieży, na czym polegają błędy jej głównego bohatera, które prowadzą do jego autodestrukcji, ale boję, się że duża część polinistów nie podołała temu zadaniu.
Można na lekcjach religii czytać (a raczej oglądać) z dziećmi "Hustlera" (wiem, co to jest bo słyszałem o filmie "Skandalista Laryy Flynt") i mądrym komentarzem wykazać im szkodliwość pornografii, ale jakoś nikt rozsądny tego nie proponuje.
Podobnie jest z "Buszującym..."
Morderstwo Johna Lennona nie jest dowodem na to, że ktokolwiek zdrowy na umyśle pod wpływem lektury "Buszującego..." zastrzeli swego dawnego idola, ale jest dowodem na to, że ta książka może być szkodliwa dla młodych ludzi. I że jest po prostu dla nich za trudna.
Pozdrawiam
Bohun
PS
Czy już usunięto tę lekturę z listy?
Użytkownik: juka 02.09.2007 20:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za propozycje do... | Bohun
Napisałam wcześniej, że nie będę wszczynać nowej dyskusji na temat "Buszującego...", więc nie będę. Ale nie zgadzam się z ani jednym Twoim zdaniem na temat tej książki.:)
"Buszujący..." był w lekturach? Kiedy? W każdym razie ja nie trafiłam na niego ani jako uczeń, ani jako nauczyciel. A szkoda.:)))
Użytkownik: aiczka 08.04.2009 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisałam wcześniej, że n... | juka
Listy lektur są zdumiewająco różne w różnych szkołach i u różnych nauczycieli. Za moich czasów był pośród lektur uzupełniających czy nieobowiązkowych - pani od polskiego poleciła go rozczytanym uczniom. Mój młodszy brat miał "Buszującego..." omawianego na lekcjach i nawet jakieś wypracowanie pisał na jego temat.
Użytkownik: navi19 26.11.2006 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Książkę tę „zaliczyłam” g... | dot59Opiekun BiblioNETki
Posłuchaj. Sądzę, że pomimo kilkakrotnego "zaliczenia" tej książki i to w różnych odstępach czasu, ani razu jej nie zrozumiałaś.
Ani w wieku nastu lat, ani teraz.
Holden nie jest niesympatyczny.
Nie rozumiem jak mogłaś czuć do niego antypatię?
Holden jest przedstawicielem człowieka młodego, anarchisty i nihilisty, który jednocześnie jest bardzo zdolny ( ma talent pisarski ) i mądry.
Ja mam 19 lat i ta książka zafascynowała mnie do tego stopnia, że nawet odwoływałam się do nie na maturze ustnej z polskiego. Dlatego pozwolisz,że ci coś wyjaśnię: główny bohater Holden, nie jest zły, ma ideały np. wierzy w to, że dzieci są całkowicie niewinne ( to jest jakgdyby główna myśl książki, a ty piszesz,że nie ma on żadnych ideałów najwyraźniej niczego nie zrozumiałaś ). Holden nie jest odwarzny i dzielny, jest raczej zwykłym chłopcem, młodym człowiekiem, który szuka swego miejsca w życiu. Jego kłopoty w szkołe wynikają nie z powodu tego, że nie potrafi się czegoś nauczyć ale dlatego, że nie chce i nie może pogodzić się z głupotą niektórych nauczycieli ( np. tego, który kazał na lekcji opowiadać ) jak i w ogóle społeczeństwa (po co ma się uczyć, żeby zostać jego częścią, częścią tego czego nienawidzi?). Ale jednocześnie jest na tyle wrażliwy, żeby pójść do nauczyciela historii i powiedzieć temu nauczycielowi, że zasłużenie dostał niedostateczny.
Książka ta nie przedstawia bohatera wyidealizowanego, poniewarz Holden jest przedstawiony jako postać mająca wiele wad, jest roztargniony, tchórzliwy po prostu jest zwykłym bardzo wrażliwym człowiekiem, który obserwuje świat i coraz bardziej nie wierzy w zmianę na lepsze tego świata. Dodam, że Salinger genialnie stworzył psychologię tej postaci. Holden widzi wokół siebie wszędzie fałsz i zakłamanie dlatego chciałby uciec lub stać na straży niewinności.
To co napisałaś tzn, że Holden mógłby się realizować w inny sposób np. udzielając się w społeczności, osobiście wydaje mi się po prostu głupie, bo zaprzecza wszystkiemu co jest napisane w "Buszującym w zbożu", całej treści tej książki.
Jeżeli uważał społeczeństwo, w którym żył za złe i fałszywe to jak mógłby się w nim realizować?
Posłuchaj, nie bądę się dalej rozpisywać, choć mogłabym, ale na koniec chciałabym cię o coś prosić no więc; pisz recenzje tylko na temat książek, które lubisz bo kiedy piszesz np. o "Buszującym w zbożu", czyli o książce, której nie lubisz to wychodzi na to, że piszesz recenzje cegoś czego nieznasz, niezrozumiałaś, a nawet nie starałaś się zrozumieć.


p.s. tekst byłby ostrzejszy ale boje się, że moje konto może zostać zawieszone.


Użytkownik: Marylek 26.11.2006 21:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Posłuchaj. Sądzę, że pomi... | navi19
Mam nadzieję, że udało Ci się zdać maturę. Bo z taką ortografią...
Użytkownik: verdiana 26.11.2006 21:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję, że udało Ci... | Marylek
Co tam ortografia. Papierek na dysleksję i po krzyku.
Użytkownik: coatek18 03.05.2010 09:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję, że udało Ci... | Marylek
Podpisuję się rękami i nogami. Jak doszłam do ''...odwarzny i dzielny'' to mnie ścięło z nóg. :)
Użytkownik: emkawu 26.11.2006 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Posłuchaj. Sądzę, że pomi... | navi19
No nie mogę się powstrzymać od przytoczenia mojego ulubionego cytatu:

"To prawda, że byłem niemal wszechwiedny gdy miałem lat 20, ale z wiekiem ludzie głupieją, tak więc mając lat 28 byłem już mniej wszechwiedzący i proces ten postępuje po dziś dzień."

Leszek Kołakowski

:-)
Użytkownik: Marylek 26.11.2006 21:45 napisał(a):
Odpowiedź na: No nie mogę się powstrzym... | emkawu
Genialne! :-))
Wielbię Kołakowskiego!!!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 26.11.2006 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Posłuchaj. Sądzę, że pomi... | navi19
Kochanie, to chyba Ty czegoś nie zrozumiałaś...
Do tej pory nie zdarzyło mi się napisać recenzji z książki, której "nie znam" (bo niby jak?); ponadto śmiem twierdzić, że jeśli odbieram coś inaczej niż Ty, nie masz prawa mi zarzucać, że "nie starałam się zrozumieć". Ukończywszy liceum, powinnaś już wiedzieć, że jeśli dwie osoby różnią się pod względem interpretacji tego samego tekstu literackiego, niekoniecznie znaczy to, że jedna z nich go nie rozumie.
Chyba, że czyta w zapale i nieuważnie, zwracając uwagę tylko na wybrane elementy. Czego dowodem jest Twój kolejny zarzut, jakobym napisała, że "Holden mógłby się realizować w inny sposób"; przeczytaj jeszcze raz, a może dojdziesz do tego, że właśnie nie mógłby, bo uniemożliwiają mu to realia, w jakich żyje. Świat, który zna, jest antypatyczny, a on ma do wyboru - albo być tak samo antypatycznym, jak wszyscy wokół, albo buntować się przeciw niemu tak jak potrafi. A że potrafi kłamać i udawać, wykorzystuje to w swoich nieudanych próbach buntu. Czy mam obowiązek go z tego powodu lubić? A czy Ty lubisz wszystkich bohaterów swoich lektur? Weźmy np. Raskolnikowa, postać skądinąd genialnie nakreśloną, którego działanie nie jest wszakże niczym innym, niż aktem buntu przeciw położeniu, w jakim się znajduje?
Użytkownik: Karolcia84 24.10.2008 16:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochanie, to chyba Ty cze... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ale ja lubię Raskolnikowa :). Holdena zresztą też. Właśnie za tę ich rozpaczliwą tęsknotę za jakąś przyzwoitością w brutalnym, załganym świecie. Nie bardzo zrozumiałam, dlaczego uważasz tego bohatera za antypatycznego, ale cóż, o gustach się nie dyskutuje :).
Użytkownik: Czajka 27.11.2006 04:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Posłuchaj. Sądzę, że pomi... | navi19
Oczywiście Holdena można bronić również w kulturalny sposób.
Użytkownik: Laila 26.11.2006 23:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Książkę tę „zaliczyłam” g... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ciekawa recenzja, choć mam o książce i samym Holdenie całkowicie odmienne zdanie - powieść to jedna z moich szóstek, a Holdena bardzo bardzo lubię. I na pewno "cyniczny" to ostatnie, co bym o nim powiedziała. Za to Benjamina szczerze nie znosiłam, właśnie za tę jego gamoniowatość i rozlazłość. To taka miągwa była.
Mam ochotę znów przypomnieć sobie "Buszującego" - pewnie nie taki był cel Twojej recenzji, ale cóż;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 27.11.2006 10:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa recenzja, choć ma... | Laila
A jak najbardziej, właśnie uważam, że książka jest warta przypomnienia, choćby dlatego, że pokazuje, skąd biorą się w społeczeństwie pewne patologie osobowości. A że Holdena nie lubię... No nie lubię, nic na to nie poradzę. Swoją drogą fakt, że czuję sympatię do Benjamina - może dlatego, że ja też taka sentymentalna oferma byłam przez większość swojego życia - nie znaczy, że zamykam oczy na jego wady. Tyle że w moim odczuciu są one znośniejsze niż wady Holdena.
Użytkownik: paulinka9p 09.02.2007 00:14 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak najbardziej, właśni... | dot59Opiekun BiblioNETki
po przeczytaniu Twojej recenzji po raz kolejny uświadomiłam sobie znaczenie hippisowskiego "nie ufaj nikomu po trzydziestce"
Nie widzisz, nie rozumiesz, nie Twoja wina
Użytkownik: verdiana 09.02.2007 00:17 napisał(a):
Odpowiedź na: po przeczytaniu Twojej re... | paulinka9p
Dorośniesz, to zrozumiesz. :P
Użytkownik: adas 09.02.2007 02:08 napisał(a):
Odpowiedź na: po przeczytaniu Twojej re... | paulinka9p
Nie o prozie Salingera, a o Salingerze. W momencie wydania książki (1951) Dża(e)j Di (rocznik 1919) miał trochę więcej niż... no właśnie... Uwielbiam takie paradoksy!
Użytkownik: Sophie7 31.08.2007 19:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Książkę tę „zaliczyłam” g... | dot59Opiekun BiblioNETki
Mnie książka bardzo się podobała,moja nastoletnia córka również jest nią urzeczona.Zarówno tematyka - ciągle aktualna i ponadczasowa, bo przecież, które to już pokolenie zaczytuje się i daje ponieść silnym emocjom - tym wszystkim za i przeciw postępowaniu Holdena.A mnie osobiście wspomniał się Salingerowski bohater,gdy miałam okazję pracować z młodymi Polakami w Danii.Ileż tam poznałam klonów Holdena!! Co zresztą napędziło mnie mnie do ponownego przeczytania tej zachwycającej i co ważne świetnie napisanej książki
Użytkownik: Karolcia84 24.10.2008 16:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Książkę tę „zaliczyłam” g... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ale właściwie cóż innego mógł robić nasz bohater niż włóczyć się po knajpach, próbować nabyć nielegalnie alkohol, podrywać dziewczęta i snuć utopijne marzenia o ucieczce od systemu? Świat dorosłych nie miał mu nic więcej do zaoferowania. Działalność proekologiczna w latach pięćdziesiątych musiała uchodzić za niezły dowcip. Nawiasem mówiąc chętnie poczytałabym jakąś nihilistyczną opowiastkę współczesnego Holdena o młodocianych pseudoaktywistach, którzy w gruncie rzeczy kolekcjonują tylko efektownie wyglądające projekty do c.v, żeby olśnić przyszłego pracodawcę. To chyba zrozumiałe, że czasem człowiek ma ochotę rzucić to wszystko i iść się porządnie uchlać. Kiedy jest dojrzały i wie czego chce, mimo wszystko twardo trwa na posterunku. Ale kiedy jest nieopierzonym smarkaczem szukającym dopiero celu w życiu po prostu snuje się przez życie w nadziei, że trafi na coś dla czego warto znosić to wszystko. Holden chyba na końcu znajduje. Miłość do swojej małej siostrzyczki.

Użytkownik: Paulette-Genevieve 06.07.2009 22:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale właściwie cóż innego ... | Karolcia84
Ja "Buszującego..." przeczytałam w III klasie gimnazjum jako lekturę i byłam (właściwie jestem nadal) na nie. Sama opowieść jest dla mnie do przełknięcia, ale postać Holdena... Tragedia. Również uważam, że jest to osobnik bardzo antypatyczny, który nawet w tym swoim buncie idzie po najmniejszej linii oporu.
Młodociani pseudoaktywiści? Karolciu84 czy każdy, kto czym się interesuje, bierze udział w projektach, które go ciekawią i są konstruktywną formą spędzenia wolnego czasu jest wytworzoną przez system maszyną do poddańczego bycia wykorzystywanym dla pieniędzy? Czy niemożliwe jest uwierzyć, że ktoś wkłada wysiłek w coś co nie przyniesie mu hajsu?

Dla mnie Holden po prostu miał wszystko gdzieś. Podważał prawie wszystko co tylko mógł nie zadając sobie trudu wniknięcia w sytuację.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: