Dodany: 02.11.2006 13:34|Autor: Małgorzata_

cytat z książki


Kiedy trzeci raz mijałem Najpiękniejszą Kobietę Świa­ta, zrozumiałem, że krążę, i to krążę po coraz ciaśniejszych orbitach. Stała w pobliżu jednego z licznie na trawnikach rozstawionych wiklinowych foteli. Paliła pa­pierosy, co było wśród histerycznie zatroskanych swym zdrowiem gwiazd rzadkością; stała i nie ruszała się z miejsca. Raz po raz pojawiał się koło niej jakiś stremo­wany i napięty jak struna bywalec, ale wszyscy oni wiotczeli i odpadali prędko.

Robiłem coraz mniejsze okrążenia. Już dobrze widzia­łem jej nogi, które przemierzały najbardziej prestiżowe wybiegi świata; jej ramiona, które sezon w sezon spo­wijały najdroższe kreacje Diora, Versacego, Lagerfelda i Montany; jej włosy pachnące najdroższymi szampona­mi globu; jej dekolt śmiało pokazujący profil słynnego biustu, który na krótko oświetlały reflektory hollywoodz­kich wytwórni filmowych. Na krótko, bo wielkiej kariery jako aktorka nie zrobiła. To znaczy, owszem, piętnaście lat temu zagrała niewielką rólkę stewardesy, podającej drinka Harrisonowi Fordowi, co i tak było marzeniem ściętej głowy większości zawodowych aktorek europej­skich, ale po tym epizodzie kolejne propozycje z przy­słowiowego worka się nie posypały. Ma się rozumieć: w niczym jej to - przynajmniej w moich oczach - nie umniejszało. Przeciwnie. Była w tym logika. Jej niesamo­wite piękno rozstrzygało o jej losie. Nic poza tym nie wchodziło w grę. Mówiąc na odwrót, czyli wprost: we wszystkim, za co - poza własnym pięknem - próbowała się brać, była raczej drewnem. A brała się, niestety, za rozmaite rzeczy. Nagrała płytę z własnymi piosenkami - głównym ich walorem była prawie całkowita bezszmerowość. Wydała tomik wierszy - katastrofa rzadka, bo krwawa i zarazem pozbawiona wyrazu. Malowała i urzą­dziła wystawę swoich prac - o Chrystusie Panie! Szcze­rze mówiąc, nawet jej sekundowa kreacja aktorska u boku Harrisona Forda była - zwłaszcza jak na ułamkowy czas - bezbrzeżna. Pociecha, że u boku takiego wirtuoza każ­dy - a specjalnie początkujący artysta - wypada blado, była marna.

Ale jej klęski nie miały znaczenia wobec jej piękna. Bo jakież miało znaczenie, że była żadną piosenkarką, nędz­ną poetką i mizerną malarką, kiedy w zetknięciu z nią najwięksi śpiewacy tracili głos, najwybitniejsi poeci nie wiedzieli, co powiedzieć, a najoryginalniejsi malarze si­kali w portki z wrażenia?



---
* J. Pilch, ""Najpiękniejsza Kobieta Świata"", w: "Moje pierwsze samobójstwo", wyd. Świat Książki, 2006.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1759
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: