Dodany: 29.10.2006 15:30|Autor: Drakula

Książki i okolice> Książki w ogóle

3 osoby polecają ten tekst.

Nauka języka obcego przez czytanie książek....


Ktos stosuję tą metodę uczenia się języka obcego ?
Jakie są Wasze opinie na temat tej metody i Wasze doświadczenia ?
Wyświetleń: 24620
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 25
Użytkownik: --- 29.10.2006 15:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
komentarz usunięty
Użytkownik: emkawu 29.10.2006 15:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
Nie wiem, czy można nazwac to metodą :-)

Czytam, bo lubię, a przy okazji się uczę.
Najlepiej po prostu czytać, nie zaglądając za często do słownika. Chodzi o to, żeby zacząć myśleć w tym języku. Ja sobie podkreślam ołówkiem słowa których nie znam, albo które mnie zaskakują w danym kontekście i potem niektóre sprawdzam (albo nie) i wynotowuję (albo nie). Podkreślam też ciekawe sformułowania, nowe idiomy, ładne zdania, które chciałabym zapamiętać i używać ich później.
Najlepiej zaczynać od specjalnych, uproszczonych książek dla cudzoziemców, potem czytać książki, które już się zna, albo typowe czytadła, np. kryminały, a potem książki całkiem nowe.
"Nędznicy" po francusku są tak piękni, że dech mi zaparło.
"La vie mode d'emploi" Pereca na początku mnie męczyło, ale potem zakochałam się w tej książce.
Queneau czyta się dość trudno, ale warto!

Z lżejszych rzeczy - przedwczoraj kupiłam na dworcu "Diabeł ubiera się u Prady" we francuskim przekładzie francusku, żeby mieć co czytać w pociągu (gazety przeczytałam w pierwszym etapie podróży, a Rylski mnie znudził) i czyta mi się bardzo miło :-)
Użytkownik: verdiana 29.10.2006 15:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy można nazwa... | emkawu
Robię identycznie, łącznie z zapisywaniem (albo nie) znalezionych słówek. :-)
Tyle, że czytam w innych językach, nie po francusku. :-)

Generalnie bardzo lubię czytać beletrystykę w przekładach angielskich, bo skoro już ją czytam, to niechże się chociaż czegoś nauczę, a nawet jeśli nie, to przynajmniej nie stracę kontaktu z językiem. Nie ukrywam, że pisany jest dla mnie ważniejszy niżż mówiony, i że mam pamięć wzrokową: zatem to czytając, najwięcej się uczę.
Użytkownik: Ysia 29.10.2006 16:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
Zdarza mi się czytać w obcych językach (głównie po angielsku), ale coraz rzadziej. Wymaga to po prostu u mnie większego skupienia i jest bardziej męczące niż czytanie po polsku. A ja czytam głównie dla rozrywki, często zmęczona po całym dniu pracy.

A z tym podkreślaniem i późniejszym szukaniem słówek, to już tak jakoś jest, że na początku szukam wszystkich, później najczęściej powtarzanych, a na pod koniec lektury, to już zaglądam do słownika jedynie jeśli nie mogę wyłapać sensu;-)
Czytanie w oryginale daje pozytywne efekty jeśli chodzi o znajomość języków obcych, ale raczej należy to traktować jedynie jako wspomaganie nauki.
Użytkownik: henia04 29.10.2006 16:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
Zaczęłam czytać obcojęzyczne książki z niecierpliwości. Najważniejsze dla mnie jest poznawanie różnych sposobów wyrażania się, różnych stylistyk. Też sprawdzam słowa, które mnie zaskakują w jakimś zestawieniu, czasem sobie wynotowuję najciekawsze albo najbardziej charakterystyczne fragmenty.
Wzbogaca się słownictwo, również specjalistyczne, a że mam pamięć wzrokową, to zdarza mi się zapamiętywać całe zdania. Dużo więcej rozumiem, ale na wymowę to raczej nie ma wpływu :).
Użytkownik: mazalova 29.10.2006 16:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
Dla mnie czytanie książek w obcym języku było zawsze głównym celem w nauce języka (nie jedynym, ale głównym, najprzyjemniejszym). I tak na przyład, jesli chcę sprawdzić czy dany język znam - i w jakim stopniu - to czytam w tym języku "Grę w klasy" Cortazara, bo to książka językowo bogata i jakoś nigdy mi się nie nudzi. O.
Użytkownik: IKS 29.10.2006 17:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie czytanie książek... | mazalova
Ja nie mogę czytać w obcym języku. To jest zbyt wyniszczające i przynosi mi 0 przyjemności.
Użytkownik: henia04 29.10.2006 17:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie mogę czytać w obc... | IKS
Na początku było rzeczywiście trudno, ale książkę miałam tak interesującą, że nie mogłam się oderwać, żeby sprawdzać słówka... Przy drugiej książce było już o połowę łatwiej, a teraz właśnie przerobiłam całe słownictwo o umocnieniach obronnych różnego typu.
Następna książka w kolejce jest morska...
Użytkownik: reniferze 29.10.2006 17:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku było rzeczywi... | henia04
"... przerobiłam całe słownictwo o umocnieniach obronnych różnego typu."

Proszę, jak fajnie :).
Użytkownik: henia04 30.10.2006 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: "... przerobiłam cał... | reniferze
Na szczęście przyjaciel pomógł mi znaleźć coś w rodzaju słownika obrazkowego do tych twierdz, nasypów, kernelaży, barbakanów itp., bo im głębiej, tym gorzej.
I jak po polsku nazywał się rzemieślnik robiący łuki i strzały?
Użytkownik: reniferze 31.10.2006 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Na szczęście przyjaciel p... | henia04
Łuczanin :)). Strzałowiec :)). Nie wiem :|.
Użytkownik: modulla 29.10.2006 17:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
Stosowałam taką metodę w angielskiem, ale raczej służyło mi to do poznawania nowych słów.Myślę, że sama nauka jest możliwa ale u osób z wielkim talentem językowym.
Użytkownik: labeg 29.10.2006 20:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
Nie uwierzycie, ale zaczynałam kontakt z książkami w obcym języku od śmiesznych i powtarzalnych w konstrukcji harlequinów. Potem przerzuciłam się na prostsze powieści obyczajowe. I niestety.. zarzuciłam to czytanie. Ale zamierzam do tego wrocić. Tak jak wróciłam do nauki angielskiego.
Kwestia wynotowywania słówek - ostatnio mam intensywną "fazę" na wynajdowanie ciekawych idiomów czy zestawień (np. czemu mówi sie po angielsku "do karate/judo", chociaż po polsku mówi się "ćwiczyć karate/judo"?). Pewnie gdybym zaczęła znowu czytać byłoby tak samo. Notuję słowa, uczę się ich nawet w autobusie o 7 rano, ale niektórych zestawień nie potrafię zapamiętać.
Lubiłam to czytanie, ceniłam bardziej rozumienie ogólnego sensu książki, niż poznanie i zapamiętanie nowych słówek. Jeśli jednak czytam fachową książkę, czy artykuł bez znajomości terminologii nie można sie oczywiście obejść. Również stoje na stanowisku, że jest to zadanie dla osób bardziej zaawansowanych w języku.
Użytkownik: ulaluna 30.10.2006 00:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
z racji ze MUSZE opanowac angielski do perfekcyjnosci to czytam wylacznie w tym jezyku.A wiec zaczynajac od strasznie trudnych ksiag z ktorych sie ucze na studiach do lzejszych powiesci, fakt faktem ze czytanie bardzo pomaga w nauce jezyka.Przyznaje jednak ze bardzo mi brak polskich ksiazek:(
Użytkownik: librarian 30.10.2006 04:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
Najważniejsze to dobrać sobie lekturę odpowiednią jeśli chodzi o stopień trudności, nie za łatwą, ale i nie za trudną, żeby się nie zniechęcić. Pamiętam jak na początkowym etapie znajomości angielskiego, wbrew pozorom beletrystyka typu kryminały Agaty Christie, była dla mnie szalenie trudna.
Czytając należy starać się rozumieć główną myśl i nie przejmować się WSZYSTKIMI słowami, sprawdzać te, które powtarzają się, ale próbować czytać bez ciągłego zaglądania do słownika, bo jest to zniechęcające i męczące. Nie przejmować się, że nie rozumie się wszystkiego, tak zawsze jest na początku.
Oprócz czytania, trzeba oczywiście systematycznie uczyć się gramatyki i słownictwa. Po jakimś czasie wszystko ładnie się spotyka i zauważamy, że coraz mniej trudności sprawia nam czytanie w danym języku.
Użytkownik: Evvelina 30.10.2006 09:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
Czytam po angielsku. Nic ambitnego, w żadnym razie - jako pierwszą powieść przeczytałam "Black Beauty" :), obecnie czytam Narnię, wczoraj udało mi się kupić na allegro pierwszy pięcioksiąg Chronicles of Amber Zelazny'ego (jak dotąd będzie to najbardziej ambitne czytadło w obcym języku ;)).
Jestem wzrokowcem, więc sporo zapamiętuję - słówek (z kontekstu większością), całych zwrotów. Jeśli czegoś ni w ząb nie mogę zrozumieć, sprawdzam w słowniku ang-ang.
Użytkownik: hankaa 30.10.2006 10:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
Na pewno pomoże opanować jakiś zakres słownictwa, jest to też sposób na naukę. Tyle że trzeba już mieć opanowaną gramatykę.
Sama raczej nie stosuję, aczkolwiek od czasu do czasu lubię sobie poczytać jakąś lekką czytatkę z niemieckiego... (raczej tylko tym językiem operuję) i przypominam sobie słownictwo, bo już się nie uczę języków.
Użytkownik: mousee 30.10.2006 11:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
Czytanie w języku obcym trudno nazwać nauką. Bez znajomości podstaw gramatyki i odpowiedniego zasobu słów nie przebrnie się przez pierwszą stronę. Jednak gdy już się zna podstawy języka to jest najlepszy sposób na utrwalanie, poznawanie nowych słów i zwrotów. Dla mnie bardzo ważne jest, że poznaję sytuacje, w jakich używa się poszczególnych idiomów.
Użytkownik: mironida 30.10.2006 13:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytanie w języku obcym t... | mousee
próbowałam szkolić mój niemiecki, czytając "Buszującego w zbożu" i nawet nieźle mi szło, ale po kilkunastu stronach i tak zrobiło się to nużące. Po niemiecku mam jeszcze Małgego Księcia i Przemianę Kafki. Jest to naprawdę świetny sposób na pewno, ale tylko dla wytrwałych, ambitnych i cierpliwych...
Użytkownik: Alele 30.10.2006 18:50 napisał(a):
Odpowiedź na: próbowałam szkolić mój ni... | mironida
Pierwszą książką, którą przeczytałam w obcym języku był "Kubuś Puchatek". Cudownie mi się czytało, bo nie musiałam prawie zaglądać do słownika, a poza tym "Kubuś" ma największy urok właśnie w oryginale. Potem sięgałam jeszcze do literatury dla dorosłych, ale niczego nie udało mi się ukończyć. Ostatnio odkryłam w pewnym tzw. lumpeksie kosz z książkami po angielsku i wyszperałam w nim parę fajnych pozycji za psie grosze.
Użytkownik: użytkownik usunięty 10.12.2006 01:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
Mój angielski pozostawia wiele do życzenia, więc czytanie książek byłoby za bardzo uciążliwe. Próbowałam raz, ale okazało się, że kontekst rozumiem, ale zbyt wielu słów nie znam. Ciągłe zaglądanie do słownika mnie męczyło, a drażni mnie jeśli jakiegoś słowa nie znam i nie potrfię go ominąć mimo,że rozumiem o co chodzi w zdaniu.
Za to czytam angielskie strony internetowe, tam język jest prostszy. Mam słownik w komputerze, więc i sprawdzanie słowek sprawniej idzie.
Użytkownik: juliannamaria 09.03.2008 18:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój angielski pozostawia ... | użytkownik usunięty
Uważam, że to dobry pomysł- uczyć się języka przez czytanie w oryginale.
Na pewno przy pierwszej książce w języku obcym wertowanie słownika bywa uciążliwe (o wiele łatwiejsze jest używanie słowników komputerowych- nie trzeba szukać strony:o)), z każdą kolejną książką używanie słownika staje się sporadyczniejsze. Nieważne jest na początku, czy się rozumie każde słowo czy zawiłość gramatyczną zdania- ważne aby zrozumieć sens.
Wolę też czytać konkretną książkę niż łatwe czytanki bo jednak fabuła (po przebrnięciu początku), wciąga i z czasem koniecznie chce sie wiedzieć, co będzie dalej...
Dodatkowym plusem jest potem możliwość poczytania pozycji, kóre nie są jeszcze przetłumaczone na język polski. Moją ulubioną autorką jest Rebecca Gable. Niestety żadna z jej powieści historycznych nie ukazała się po polsku (nie mam tu na myśli "Osadników z Catanu", która nie jest tak całkiem powieścią historyczną i którą akurat uważam za najsłabszą z jej książek), dlatego "rzuciłam" sie na oryginały :)
Tak samo Iny Lorentz, której książki dopiero zaczynają się pojawiać w języku polskim (jak na razie jedna!) czy Galsana Tschinag´a.
Użytkownik: Hissune 09.03.2008 19:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
Wiem z doświadczenia, że czytanie po angielsku bardzo pomaga w nauce. Osobiście zaczynałam od komiksów - teksty są nieskomplikowane, a w razie czego można domyślić się o co chodzi patrząc na obrazek. Z początku czytanie niezbyt mi szło, musiałam co chwila szukać czegoś w słowniku, a to było bardzo frustrujące. Ale potem nauczyłam się lepiej rozumieć z kontekstu - i to jest moim zdaniem największa zaleta nauki przez czytanie. Ostatnio czytałam książkę, w której nie znałam prawie połowy słów, a i tak doskonale wiedziałam o co chodzi. Do słownika zajrzałam dwa razy.
Użytkownik: nyka 14.03.2008 12:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
Ja tak uczę się polskiego. Gramatyka dla mnie nie jest zbyt skomplikowana, ponieważ dobrze znam rosyjskiego i dużo jest wspólnego. Ja interesuję się poezją, a poezja w przekładzie to jest jeż utworem tłumacza (właśnie dla tego lubię czytać oryginal i różne tłumaczenia).
Ale czytanie w obcym języku to i jest raczej metoda uczenia się języka obcego, a nie czytanie tej literatury, bo trzeba znać bardzo dobrze ten język, żeby do końca zrozumieć wszystkich niuansów.
Użytkownik: ewaeva 14.03.2008 12:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktos stosuję tą metodę uc... | Drakula
Czytanie w języku obcym to po ukończeniu szkoły jedyny mój kontakt z angielskim, niestety. I muszę przyznać, że dla mnie to świetny sposób, aby języka nie zapomnieć, a nawet znacznie poszerzyć swoje umiejętności.

Postanowiłam darować sobie etap czytania harlequinów czy kryminałów, nie mówiąc już o tekstach preparowanych, bo wiedziałam, że nie dam rady przebrnąć przez książkę, która mnie tak naprawdę zupełnie nie interesuje.

Zaczęłam więc od "normalnej" literatury i muszę przyznać, że sporo się musiałam namęczyć przy pierwszej książce. Okazało się, że moja angielszczyzna, chociaż na wysokim "szkolnym" poziomie, nadaje się do czytania jedynie bajek dla dzieci.

Prosty przykład - czasowniki dotyczące widzenia, patrzenia, oglądania itp., jakie znałam, to "see", "watch" i "look". A tu się okazało, że są jeszcze: stare, gaze, glance, glare... Przeklinając swój żałosny poziom i niekompetencję nauczycieli, którzy dobrze mnie ocenili na maturze (nie, żebym narzekała, oczywiście;)), wzięłam słownik i przebrnęłam z nim przez książkę, wypisując wszystkie, absolutnie wszystkie nieznane mi słowa. Zapisałam cały zeszyt A4, a że pracuję na pełen etat, to trochę czasu mi to zajęło:) Nigdy nie byłam tak pilna, chodząc do szkoły;)

Przy następnej książce już nie musiałam tego robić i każdą kolejną czytam coraz bardziej swobodnie, sprawdzając tylko to, bez czego absolutnie nie jestem w stanie zrozumieć treści. Wszystko inne, prędzej czy później, odczytam z kontekstu. Wypisuję też sobie ciekawe zwroty. W końcu, aby nie popaść w skrajność, dokonałam podziału: książki wydane w języku polskim czytam po polsku, a te nie wydane u nas - po angielsku. Tylko te ich ceny!!!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: