Dodany: 18.09.2004 00:10|Autor: Oleńka
Polecam przeczytanie tej książeczki!
Po książkę "Na ratunek" sięgnęłam w sumie przypadkowo, jednak okazała się godna uwagi. Opowiada o czteroletnim chłopcu, Kyle'u i jego matce, Denise. Chłopiec ma ogromne problemy z mową, bardzo trudno się uczy. Pewnego dnia matka ma wypadek podczas burzy. Dziecko, które siedziało w samochodzie, oddaliło się. I w ten oto sposób zaczęła się znajomość z Tylorem: strażakiem, który odnalazł Denise i jej synka. Chłopiec zaczyna robić coraz bardziej widoczne postępy w nauce. A Denise i Tylor coraz bardziej się do siebie zbliżają.
Jestem pełna podziwu dla matki Kyle'a. Było jej bardzo ciężko, urodziła dziecko i samotnie je wychowywała. Kyle miał wielkie problemy z mową, powtarzał tylko to, co mówiła mu Denise. Podziwiam ją za cierpliwość, za to, że miała w sobie tyle sił i samozaparcia, żeby codziennie pracować z tym dzieckiem. Mimo że jej syn nie był taki jak inne dzieci, ona nie odrzuciła go, tylko kochała go jeszcze mocniej. Kyle był dla niej wszystkim.
Był pewien moment w książce, który wzruszył mnie najbardziej... Otóż Denise nigdy nie uczyła Kyle'a mówić "Kocham Cię". Chciała, aby te słowa kiedyś zostały wymówione przez jej syna prosto z serca. I pewnego dnia, kiedy wszyscy troje, wraz z Tylorem siedzieli na podwórzu, Kyle podszedł do matki, przytulił się do niej i powiedział "Kocham Cię, mamo"... Wzruszyło mnie to, ponieważ Denise tak długo wyczekiwała chwili, kiedy będzie to mogła usłyczeć z ust własnego dziecka.
Polecam tę książkę - ukazuje, jak bardzo silna może być miłość matki do dziecka. Jak ważna jest ta miłość, jak ważna jest cierpliwość. Udowadnia, że nie ma rzeczy nieosiągalnych. Że ciężka praca kiedyś na pewno przyniesie efekty - wystarczy tylko chcieć. Gorąco polecam!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.