Dodany: 16.10.2006 08:50|Autor: Czajka
Homer i śrubki
Zaczęło się od śrubek. Nie, właściwie zaczęło się od Homera. A naprawdę to wszystko się zaczęło od konkursu. W konkursie był fragment Iliady Homera, Homer nie wiadomo czy był, ale chyba był, bo kto napisałby wtedy Iliadę?
Wszedł tam i zaprzągł rumaki o mocnych spiżowych kopytach,
Bystre, z grzywami złotymi, co opływały im szyje.
Szaty nałożył złociste i chwycił biczysko do ręki,
Także ze złota, kunsztownej roboty, i skoczył na rydwan.
Pędził po fali, a wkoło pląsały morskie potwory
Z wszystkich zakątków, bo zaraz władcę swojego poznały.
Morza rozwarły się przed nim z radością, a konie pędziły
Tak, że spiżowa oś wozu od spodu nie zwilgotniała.
Trwał konkurs, ja kupowałam śrubki i tak się zaczęła moja korespondencja z Emkawu, którą poniżej upubliczniam za zgodą respondentki.
Czajka
W tym tygodniu miałam zabawną rozmowę. Zadzwoniłam do pewnej śrubkowej firmy i poprosiłam panią o przybliżenie mi tematu śrubek w kontekście łączników. Pani opowiadała o śrubkach z pewną niechęcią, natomiast poinformowała mnie na koniec, że bardziej wyczerpująco może ze mną porozmawiać o Homerze, bo jest po filologii klasycznej. Porozmawiałyśmy więc chwilę o Homerze, o tłumaczeniach Homera i że każde tłumaczenie trzeba cenić, ale które bardziej tego już mi pani nie powiedziała.
Muszę przyznać, że Iliadę przeczytałam niedawno. Przyniosłam sobie z biblioteki dwa tłumaczenia - Dmochowskiego i Wieniawskiego, obłożyłam się mapkami i mitami greckimi i czytałam niektóre fragmenty z jednego, niektóre z drugiego, a niektóre z obu. Przyznam, na początku trochę się męczyłam. Ten szyk zdania! Ale skończyłam. Kilka miesięcy później zabrałam się za Odyseję i przeżyłam szok. Spodziewałam się ciężkiej walki, a tu z wielką radością znowu znalazłam się w świecie Homera, jak u starego przyjaciela. Teraz mam w planach Iliadę tłumaczenia Jeżewskiej. Fragmenty jej tłumaczenia są w podręcznikach szkolnych i jakoś mi się spodobało. A Ty czytałaś?
Muszę też poszukać tego Wittlina, o którym wspominałaś na forum. Kiedy zaczynałam przygodę z Homerem nawet nie miałam się kogo poradzić, bo nie znałam jeszcze B-tki. Jak to możliwe! :-)
Emkawu
Produkuję dłuższą epistołę do Ciebie poświęconą Homerowi.
Emkawu
Obiecałam wypowiedzieć się wyczerpująco na temat polskich przekładów Homera.
No więc jeśli chodzi o Iliadę, to filolodzy i historycy (do których i ja się poniekąd zaliczam, choć nie wiem, czy zasługuję na to dumne miano...) najwyżej cenią i polecają wszystkim przekład Jeżewskiej.
Bardzo przyzwoity przekład filologiczny, wierny, dosyć ładny literacko, choć może bez fajerwerków. Jeden z moich Mistrzów, profesor Lengauer, który jest genialny i zna wszystkie języki świata twierdzi nawet, że to w ogóle jeden z najlepszych współczesnych przekładów na języki nowożytne, jeśli nie najlepszy.
A więc Jeżewska - tak, tak, tak, zdecydowanie!
Ja przyznam szczerze, że kiedy czytałam Iliadę po raz pierwszy, na piewszym roku studiów, skądinąd nie było to tak dawno, właśnie w przekładzie Jeżewskiej, to trochę się nudziłam. Mimo tego przystępnego stylu. Tak naprawdę to doceniłam Iliadę dopiero dwa lata później, kiedy już jako tako znałam grekę i zaczęłam chodzić na seminarium prowadzone przez kolejnego z moich Mistrzów, profesora Bravo, jest Włochem, ale ponieważ też jest genialny nauczył się polskiego w sposób doskonały, a grekę starożytną to zna chyba lepiej niż język ojczysty. Do tego wygląda zupełnie jak ojciec Borejko i takiż ma kontakt z rzeczywistością.
Na tym seminarium po prostu czyta się Iliadę. Bardzo wolno Czytamy głośno kawałek po grecku, tłumaczymy, komentujemy. Tak mniej więcej dwie strony na tydzień.
Chodzę tam już kilka lat, a rekordziści to już chyba od lat dziesięciu i dobrnęliśmy dopiero do śmierci Patroklosa. I dopiero dzięki tej metodzie czytania Homera zachwyciłam się Iliadą. Z bezsensownego szczęku broni zaczęły wyłaniać się obrazy. Okazało się, że wśród setek opisanych pojedynków nie ma dwóch identycznych!
Po wgryzieniu się w oryginał przekonałam się też do przekładu Jeżewskiej i jeszcze raz serdecznie Ci go polecam.
No, to teraz słówko o Odysei.
Tu jest gorzej. Przekład Parandowskiego oczywiście bardzo sympatyczny, i ładny, i wierny - studentom się poleca właśnie ten.
Tylko strasznie żal, że to jednak proza... Piękna, poetycka, ale proza. "Homer prozą - to jak symfonia grana na fortepianie" – pisze Wittlin. I jeszcze: "przekłady prozą (...) mają czytelnika zbliżyć do Homera, lecz w rzeczywistości oddalają, ukrywając przed nim całą metafizyczną zawartość homerowej epiki, jej głęboki, irracjonalny sens".
Dlatego ja wszystkich zachęcam do sięgnięcia po Wittlina.
Przekład Wittlina to jest cudo absolutne. Wittlin wychodzi z założenia, że takim językiem, jaki pisze Homer nikt na co dzień nie mówił. Że to jest język sztuczny, archizowany, wymyślony. Postanowił więc odtworzyć ten proces na gruncie polszczyzny. "Powlokłem język mojego przekładu lekką patyną XVI, XVII, rzadziej XVIII wieku" - pisze w przedmowie (która jest, sama w sobie, bardzo ciekawym tekstem). Ale nie chodzi o to, żeby zamęczyć czytelnika archizmami. Opowieść musi być przejrzysta, musi płynąć, musi "bajać". Ważnym pojęciem jest dla Wittlina śpiewność, "gędźba". "Bez niej nawet współczesne eposy obejść się nie mogą, nawet w prozie Chłopów Reymonta coś w głębi gra i zawodzi".
Moim zdaniem wittlinowy Homer śpiewa :-)
Jeszcze jeden cytat, już ostatni - jedna z moich ulubionych homerowych scen, pranie Nauzykai:
"Jakoż dziewica odzienie jasne wynosi z komory
i kładzie je do wasągu gładziutko ociosanego.
Już matka jej skrzynkę napycha wszelakim jadłem, co syci
łakność, a w bukłak ze skóry koźlej nalewa jej wina.
Potem dziewica do wozu wchodzi, a jeszcze mateczka
doda jej złoty dzbanuszek pełen miękkuchnej oliwy,
by namaściły umyte ciała i ona, i służki.
Ujęła bicz w swoje ręce królewna i lejce błyszczące,
podcięła muły, a one szparko ruszyły z tupotem
i biegły bez utrudzenia wioząc i odzież i pannę.
Sama jechała, gdyż dziewki służebne deptały za wozem.
No i przybyły nad rzekę, falami nadobnie bieżącą,
gdzie były pralnie. Zbiorniki wciąż świeżo tam napełniała
przeźroczna woda płynąca spod spodu, a było jej tyle,
iż wszystką mogła pochłonąć nieczystość. A wtedy wyprzęgły
muły i wolno puściły nad nurty wijącej się rzeki,
by poszczypały tam sobie trawkę o miodnej słodyczy.
Już dziewki z wozu zdejmują rękami brudną bieliznę
do ciemnej zanoszą ją wody - i dalej ją zwinnie stopami
ugniatać, a na wyścigi - która z nich szybciej wypierze."
Swoją drogą, pięknie tu widać greckiego ducha rywalizacji, sportu, agonu - nawet pranie się robi na wyścigi :-)
Czajka
Bardzo mnie uspokoiłaś Jeżewską, bo od dłuższego czasu, niestety, nie wierzę zupełnie w zapewnienia na okładkach, które w swojej znakomitej większości są kłamliwe i marketingowe. Równie entuzjastycznie zachwalają Homera, co Szwaję. Nawet powiedziałabym, że Homera mniej.
Ja do przekładu Jeżewskiej tylko zajrzałam i cytowałam Carmanioli w ramach promocji Homera:
Ale ja tu pozostanę wraz z końmi o mocnych kopytach,
gdyż utraciły woźnicę o sławie szlachetnej,
tak łagodnego, co często oliwą im przezroczystą
grzywy namaszczał, gdy z wody jasnej pławione wracały.
Stoją tam nad nim, bolejąc, z grzywami spływającymi
nisko do ziemi. Tak stoją z pełnymi żalu sercami.
Zauważyłam, że bardzo zapadają w pamięć określenia homerowe, pewnie dlatego, że są tak trafne, właśnie te konie o mocnych kopytach, czy Achajowie bujnokędziorni, czy (moje ulubione) podejrzani w męstwie.
W pierwszym rzędzie dzielne stawia konie,
W tyle piechotę liczną, tamtym ku obronie,
A podejrzanych w męstwie we środku zamyka.
Tak gnuśny, choćby nie chciał, żwawo się potyka
Zachwyciłaś mnie tym czytaniem Iliady po dwie strony! Czytanie na głos ma wiele zalet. Przede wszystkim zauważa się więcej rzeczy i można się na gorąco dzielić uwagami.
Byłam wczoraj w bibliotece i wyobraź sobie, że widziałam Historię starożytnych Greków profesora Bravo, o którym wspominasz. Niestety, tylko pierwsza część, ale mam nadzieję że druga w wypożyczeniu, a nie zgubiona.
Emkawu
Z tą "Historią starożytnych Greków" profesora Bravo to jest zabawna historia. Bo istnieje tylko tom pierwszy i trzeci, co jest przedmiotem wielu zabawnych nieporozumień. Autorami obu części są prof. Bravo i jego wspaniała żona, prof. Wipszycka (tak, to kolejna z moich Mistrzyń, z tym że z racji zainteresowań badawczych podzielili się tomami i, chociaż pisali razem, to Pan Bravo jest odpowiedzialny głównie za tom pierwszy (czyli Grecja archaiczna), a Pani Wipszycka-Bravo głównie za trzeci - czyli okres hellenistyczny. Ponieważ żadne z nich nie fascynuje sie szczególnie okresem klasycznym, więc środkowego tomu nigdy nie napisali. Chociaż obiecują, że kiedyś to zrobią :-)
Tom trzeci jest chyba jednak ciekawszy, bo to bardzo barwny okres, ta Grecja hellenistyczna, i bardzo długo traktowany po macoszemu, więc badania nad nim są ciągle żywe a dyskusje gorące.
Tom pierwszy jest za to pełen tajemnic. Bo o Grecji archaicznej strasznie mało wiemy i trzeba się domyślać. Mniej lub bardziej bezzelnie wypełniać luki w wiedzy swoimi domysłami. Prof. Bravo
czyni to nader ostrożnie.
Rozmawiałam kiedyś z Wojciechem Słomczyńskim, synem Macieja. Zwierzył mi się, że nigdy nie spotkał się z takim pesymizmem badawczym, jaki reprezentuje prof.Bravo w pierwszym tomie "Historii...". Zaiste, główne tezy tej książki można streścić w zdaniu "nic nie wiemy i wiedzieć nie będziemy". Ale na szczęście Profesor potrafi to powiedzieć z wdziękiem :-)
Elegia do Homera
Tobie dziś gędzę, Homerze, wydarty szkolnym wypisom,
Za ciebiem niegdyś w karcerza siedział i bluźnił Odysom.
Płynęły łzy.
O ślepy, biedny mój bardzie, co nawet nie masz dowodu
Na to, żeś istniał – w pogardzie grążyłem ciebie za młodu.
W on czas, gdy twe heksametry W uszy wbijano mi klinem,
Tęsknie stawałem przed kinem, łasy dramatów na metry.
Aż raz w wojskowym szpitalu, na jakiejś straszliwej wojnie,
Mówiłeś do mnie spokojnie o tym, że miasta się palą.
Płynęła krew.
W to życie moje bydlęce wtargnąłeś z królem Itaki:
On ręce podał mej męce.
Józef Wittlin
I już na sam koniec chciałam tylko napisać, że Homer bardzo zyskuje na urodzie z kolejnym czytaniem. Dlatego warto czytać fragmenty klika razy, możecie sprawdzić.
Tę pieczarę maiły różnych drzew gaiki,
To woniące cyprysy, topole, osiki,
W ich liściach dłukoskrzydlny ptak nocą się skrywa:
Sowa, krogulec, morska wrona też krzykliwa,
Co tak rada się pluskać u przybrzeżnej wody.
Odyseja, Homer
Wszystko zrobim i męstwa w nas nie będziesz winić,
Ale nad swoje siły nikt nie może czynić.
Iliada, Homer
Ps. Iliada nad siły nie jest. :-)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.