Dodany: 13.10.2006 22:13|Autor: DJ Eli(ot)

Kobieta rozebrana


Na samym początku poznajemy Karola Bovary – jego pokrótce opisane czasy szkolne i studenckie. „Poczciwina” – to jeden z przypisów dokonanych ołówkiem, jaki znalazłem na marginesie. I trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, gdyż doktor, jakkolwiek prosty i mało wyrafinowany, jawi się nam jako szczera, dobroduszna osoba. Kiedy bierze ślub z Emmą, jest to chwila spełnienia jego marzeń. W tym momencie uwaga przenosi się na tę kobietę.

A od razu trzeba podkreślić, że należy się jej (przynajmniej według mnie) miejsce wśród najbardziej realistycznie oddanych postaci literatury. Wychowana w szkole klasztornej, przyszła pani Bovary nie była bynajmniej totalnie oddana modlitwom. Dzięki potajemnie czytanym romansom stworzyła swoje własne, indywidualne wyobrażenie miłości, któremu przyszły mąż sprostać nie potrafił – stąd jej niezaspokojona inklinacja do cudzołóstwa. Bohaterka niedługo po ślubie z zadziwiającym spokojem stwierdza, iż nie tego oczekuje po małżeństwie i niecierpliwie wyczekuje sposobności odnalezienia szczęścia w ramionach kochanków (pomimo nieustannych dowodów miłości Karola). Nie jest trudno przewidzieć, że z powyższej sytuacji wynikną kłopoty.

Czytelnik ma także okazję zapoznać się z drugoplanowymi postaciami, wśród których wyróżnia się aptekarz Homais – notoryczny gaduła, człowiek co najwyżej przeciętny, ale niestrudzenie dążący do osiągnięcia wyższych celów.

Co się tyczy miejsc, w których dzieje się akcja, Flaubert przedstawia nam obraz francuskiej wsi (nieprzypadkowo tak często występuje kolor zielony); w świetle licznych opisów Paryża zawartych w literaturze zabieg ten pozwala na zaczerpnięcie świeższego oddechu i przyjrzenie się Francji pod innym kątem. Dodam jeszcze, że wydarzenia dzieją się w drugiej połowie XIX wieku.

Autor nie omieszkał również zawrzeć w powieści kilku poglądów związanych z religią oraz społeczeństwem. Wprawdzie są one nakreślone ledwie widoczną linią (prawdopodobnie po to, aby nie odrywać czytelnika od głównej treści), niemniej wprowadzają swoistą alternatywę dla głównego wątku.

Nie sposób nie poświęcić kilku słów warsztatowi autora. Książkę czyta się bardzo przyjemnie i bez większych przestojów; choć liczy ona ledwo około 270 stron, odniosłem wrażenie, że wszystko to, co Francuz planował w niej zawrzeć, znalazło się na jej kartach. Przesłanie jest bardzo czytelne i podane bez niepotrzebnego owijania w bawełnę. Warto zwrócić uwagę na wysoko rozwinięte umiejętności pisarza jako obserwatora. Choć, żeby nie było za słodko, od razu dodam, że w dziele można także znaleźć śmiertelnie nudne opisy. Dostrzegłem też nieliczne elementy symbolizmu.

I jeszcze kilka stricte subiektywnych słów: zmienia się moda, sposób podróżowania, powstają przeróżne przedmioty ułatwiające i umilające nam życie, ale charakter kobiet zdaje się pozostawać ten sam. Spotykam mnóstwo dziewczyn, które (tak jak Emma) gardzą oddanymi, wiernymi facetami oraz uwielbiają, gdy mężczyzna daje im powody do zmartwień. Dlatego podczas czytania „Pani Bovary” nieustannie potakiwałem głową Flaubertowi i podziwiałem jego umiejętność stworzenia tak trafnej analizy zachowania protagonistki.


Książek traktujących o kobietach i rozbierających je (pod względem charakterologicznym, oczywiście =)) na czynniki pierwsze nigdy za wiele. Gorąco polecam tę pozycję wszystkim panom, którzy – tak jak ja – niestrudzenie usiłują poznać naturę płci pięknej; a panie również na pewno znajdą coś dla siebie.


Plusy:

+ kapitalna analiza charakteru głównej bohaterki;
+ bardzo dobre przedstawienie pozostałych postaci;
+ efektywna kondensacja treści na stosunkowo małej liczbie stron;
+ przystępny język z dobrze dobranymi elementami poetyckości;
+ ukazanie francuskiej wsi stanowiące cenne uzupełnienie dla licznych opisów Paryża;
+ dyskretne wprowadzenie innych wątków.

Minusy:

- niektóre opisy są bardzo nudne i zbędne;
- po skończeniu lektury czytelnik zanurza się w smutnych refleksjach dotyczących „złych kobiet” (w moim przypadku trwały one około tygodnia =)).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 31799
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 17
Użytkownik: Harey 17.10.2006 20:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Na samym początku poznaje... | DJ Eli(ot)
Tę powieść czytałam wiele lat temu, ale wywarła na mnie tak duże wrażenie swoją psychologiczną prawdą i tak jak napisałeś, "kapitalną analizą charakteru głównej bohaterki", że do dzisiaj mam ją "przed oczami". Taka mała pani Bovary jest w każdej z nas i warto o tym pamiętać, żeby nie pozwolić jej "wyrosnąć", nie pozwolić by przyćmiła rozsądek, byśmy nie poddały się blichtrowi i potrafiły doceniać normalne, spokojne życie. Takie współczesne panie Bovary opisuje Singer - szczególnie w "Pokutniku" negatywnie przedstawia obraz dzsiejszej kobiety. Ja nie mogę się z nim do końca zgodzić, może dlatego, że jestem kobietą i jego surowy osąd uważam za jednostronny. Bardzo podoba mi się Twoja recenzja!
Użytkownik: Czajka 18.10.2006 02:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Na samym początku poznaje... | DJ Eli(ot)
Przeczytałam z przyjemnością tę recenzję jeszcze w poczekalni i przy wypunktowanych minusach mnie też naszła refleksja, a właściwie dwie:

+ wszystkie opisy są absolutnie niezbędne w tej książce jako absolutnie genialne malarskie miniaturki.

+ nudny tępawy Karol, bufonowaty aptekarz, egoistyczy Rudolf, podły Hivert, słabowity Leon. I pogrążyłam się w smutnych myślach dotyczących złych mężczyzn. Niestety, oni również nie zmieniają się z modą. :-)

Dla mnie książka rewelacyjna i wstrząsająco prawdziwa.
Użytkownik: pilar_te 20.08.2007 11:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam z przyjemnoś... | Czajka
Pierwszy plus jest absolutnie trafny. Flaubert działa na wyobraźnię, a mnie akurat, nieuważnemu czytelnikowi, rzadko się zdarza zamyślać nad opisami. A tu się zdarzało. :-)

Co do drugiego plusa, złych mężczyzn było, owszem, wielu, jednak Karol akurat, jest moim ulubieńcem! Aptekarza znienawidziłam tak szybko jak panią Norris w "Mansfield Park", ale dobrych, poczciwych, zakochanych, wiernych jak psy bohaterów lubię i zapamiętuję na długo. ;-) Byłby, biedaczysko, mniej nudny, gdyby mu na więcej pozwalała jego antypatyczna żona, dla której, mimo wysiłków, nie udało mi się wykrzesać ani pół ciepłej myśli...
Użytkownik: Czajka 21.08.2007 02:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwszy plus jest absolu... | pilar_te
Zastanawiałam się właśnie niedawno nad Karolem z okazji jakiejś tu rozmowy i moją pierwszą myślą było też przypuszczenie, że może gdyby nie Emma. Ale doszłam do wniosku, że on tę swoją nudę i apatyczność niósł od początku, już od szkoły i nie wiem, czy jakakolwiek kobieta zdołałaby go ożywić. Wierność i zakochanie to bardzo piękne ale samo w sobie tak bardzo nie wystarcza. :)

Użytkownik: DJ Eli(ot) 18.10.2006 16:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Na samym początku poznaje... | DJ Eli(ot)
hehe, calkiem swiadomie nie wspomnialem o "zlych mezczyznach" wystepujacych w powiesci, liczac na goracy sprzeciw plci pieknej =DDD
tak czy inaczej podziwiam karola: wporzo koles, gotowy do wybaczenia zdrady nawet kochankowi swojej zony

(milo mi, ze moja pozegnalna recenzyja spodobala sie komus =)

Użytkownik: Czajka 19.10.2006 09:34 napisał(a):
Odpowiedź na: hehe, calkiem swiadomie n... | DJ Eli(ot)
Wiesz DJ, a mnie się wydaje, że on był skłonny wybaczyć nie dlatego, że był w porzo, tylko dlatego, że jego w gruncie rzeczy mało co obchodziło. Jakiś taki apatyczny był, nawet te jego zaloty do Emmy, jednym słowem, ja się jej nie dziwię.

Hihi, dobrze, że to było celowe, bo już się martwiłam, że żyjesz w świecie złudzeń, czyli złych kobiet i dobrych mężczyzn. ;-)

Dlaczego pożegnalna? I czy mogę wyrazić zdecydowany sprzeciw? To wyrażam.
Użytkownik: DJ Eli(ot) 19.10.2006 16:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz DJ, a mnie się wyda... | Czajka
nievatplivie byl nieudolny i taki "niesmialy rysiu"; potvierdza sie, ze laski (facetow zreshta rovniez =) creci to, co trudne do zdobycia; i tak zacne cechy jak shczerosc czy oddanie nie zmieniaja sytuacji (dlatego chyba tak utozsamiam sie z carolem)

(uzyvam dzivnych slov, ktore choc istnieja sa rzadko/w ogole nieuzyvane - z povodu ich nieakceptowania mushe je zmieniac, a to dla mnie niemala trauma =)))
Użytkownik: emkawu 19.10.2006 09:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Na samym początku poznaje... | DJ Eli(ot)
Dlaczego piszesz, że to "pożegnalna recenzja"?

Ja też przeczytałam z przyjemnością, też jeszcze w poczekalni. Ja w ogóle zwykle czytam recenzje w poczekalni, m. in. dlatego zwykle ich nie komenuję, bo nie można.

"Panią Bovary" niedawno dokładnie przekartkowałam w związku z jednym z konkursów. Zauważyłam kilka zdań niepokojąco celnych. Chyba muszę to w końcu przeczytać.
Użytkownik: Czajka 19.10.2006 09:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlaczego piszesz, że to &... | emkawu
Och, Emkawu, koniecznie! To jest piękna książka, piękna i prawdziwa. Koniecznie, moja szóstka, a wyciągnęłam ją w antykwariacie spomiędzy Harlequinów, po rekomendacji Nabokova.
Użytkownik: Oleńka22 07.02.2007 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Na samym początku poznaje... | DJ Eli(ot)
Recenzja, muszę przyznać, bardzo ciekawa. Lekki, ale ciągle trzymający się tematu styl. I brak błędów merytorycznych. Jedyne z czym można się nie zgodzić to subiektywne oceny autora recenzji: mam na myśli wypowiedź o opisach - powieść Flouberta jest doskonale skonstuowana. Opisy, a właściwie ich rozległość, wynikają z planowanego zatrzymywania akcji i gry z czytelnikiem, a jeśli kogoś nudzą... zawsze można je pominąć. Ale jeśli autor chce mnie zatrzymać w jakimś momencie, to niech zatrzymuje... chyba czasem warto dać się poprowadzić. Flaubertowi na pewno. I wypowiedź o zepsuciu kobiet. Ściągajcie nam "gwiazdki z nieba", a nie będziemy szukały "dodatkowych wrażeń". I codziennie będziemy udowadniały, że na te "gwiazdki" zasługujemy.
Użytkownik: Marie Orsotte 27.05.2007 15:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Na samym początku poznaje... | DJ Eli(ot)
Moim zdaniem pani Bovary powinna była wyjechać do Paryża, a nie dusić się na prowincji, bo ta prowincjonalność biedaczkę zabiła; zresztą i tak wydała mi się antypatyczna, jej romantyzm był strasznie spaczony, jakiś biedermeier wstrętny, a nie romantyzm. Gdyby była naprawdę romantyczna, wyrwałaby się jakoś z tej wsi z pomocą mężczyzn, nad którymi miała "władzę", nie oglądając się na okoliczności - ona wolała sobie kupować cacuszka z chińskiej porcelany... Pies z kulawą nogą by się za nią nie obejrzał, gdyby była brzydka.
Tam był chyba tylko jeden naprawdę sympatyczny mężczyzna: Justyn :)
Kobiet sympatycznych nie było w ogóle - powinna być jakaś odpowiedniczka pani Bovary, ale i tak książka jest świetna ;)

>>> Choć, żeby nie było za słodko, od razu dodam, że w dziele można także znaleźć śmiertelnie nudne opisy. Dostrzegłem też nieliczne elementy symbolizmu.

Rozumiem, że symbolizm to wada równie dotkliwa jak nudne opisy xD

>>> Czytelnik ma także okazję zapoznać się z drugoplanowymi postaciami, wśród których wyróżnia się aptekarz Homais – notoryczny gaduła, człowiek co najwyżej przeciętny, ale niestrudzenie dążący do osiągnięcia wyższych celów.

Z tego zdania można wywnioskować, że te wyższe cele były szlachetne - otóż nie, był to np. jakiś order; aptekarz był idiotą, a opis jego rodziny to świetna satyra na tzw. mieszczańskie - czy też domowe - szczęście.
Użytkownik: DJ Eli(ot) 30.05.2007 23:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem pani Bovary ... | Marie Orsotte
faktycznie, brzmi nieciekawie =) nie chcialem sie rozwijac i zaczynac nowego akapitu i tak to wyszlo; symbolizmu jako minus nie traktuje

racja, osoby, ktore nie czytaly moga, w rzeczy samej, odniesc takie wrazenie (odnosnie aptekarza)
Użytkownik: rafcio 12.09.2007 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Na samym początku poznaje... | DJ Eli(ot)
A ja mam pytanie z innej beczki. Czy ktoś wie, kim jest tłumacz nowego wydania Pani Bovary? Nazywa się Engelking i raz występuje jako Ryszard, a raz jako Leszek. Ryszard Engelking jest matematykiem z Warszawy i nie sądzę, by na boku pomiędzy obalaniem kolejnego problemu z topologii mógł przetłumaczyć Panią B. Zresztą internet milczy na temat jego związków z literaturą, których prawdopodobnie nigdy nie było i nie ma. Leszek Engelking jest z kolei tłumaczem, z tym że wszelkie świadectwa internetowe mówią, iż jego działką jest literatura angielska, względnie czeska czy ukraińska, zresztą na liście jego tłumaczeń w notatce w wikipedii nie ma śladu o Pani Bovary. A czy ktoś czytał już to nowe tłumaczenie? Jak się ono ma do przekładu Anieli Micińskiej? Krótkie, wyrywkowe fragmenty, jakie zauważyłem, brzmią cokolwiek niepokojąco.
Użytkownik: hburdon 12.09.2007 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja mam pytanie z innej ... | rafcio
Ryszard Engelking.
Tutaj jest troszkę o tym tłumaczeniu, raczej negatywnie:
http://www.kwartalnik.art.pl/2006/1/str182.htm

Jednak za tłumaczenie to dostał nagrodę "LnŚ" w 2005; w tym numerze jest parę fragmentów książki w różnych tłumaczeniach i artykuł Engelkinga:
http://www.literaturanaswiecie.art.pl/archiwum.htm​?ID5=16
Użytkownik: rafcio 13.09.2007 08:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Ryszard Engelking. Tutaj... | hburdon
Dzięki! Rzeczywiście, już samo posłowie odstręcza. Nie jest ono zbyt mądre, a językowo - dość dziwaczne. Co do samego tłumaczenia, trzeba będzie przeczytać w całości, żeby ocenić... :) pozdrawiam
Użytkownik: baron 18.07.2008 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Ryszard Engelking. Tutaj... | hburdon
Uważam że nowy przekład jest świetny, jak i posłowie tłumacza
Użytkownik: alicja225 09.04.2010 18:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Na samym początku poznaje... | DJ Eli(ot)
W sumie to nie wiem jak ocenić tą książkę. Z pewnością spodziewałam się, że będzie lepsza. Baaaaardzo przeszkadzały mi długie opisy. Moja pani od polskiego byłaby zachwycona. Pisz człowieku, pisz byle dużo- taka była jej dewiza. I Flaubert pisał:

"Kareta toczyła się wzdłuż rzeki szlakiem holowniczym wysypanym żwirem, daleko w stronę Oyssel, aż do wyspy.
Lecz nagle pomknęła przez Quatremares, Sotteville, Grande-Chaussee, ulicę Elbeuf i przystanęła po raz trzeci przed Ogrodem Botanicznym.
-Jedźże dalej!- wykrzyknął ten sam głos, tym razem gniewniej.
Ruszyła więc znów, minęła ulicę Św. Sewera, wybrzeże Curandiers i wybrzeże Meules, przejechała powtórnie przez most, przez Pole Marsowe i poza ogrodami szpitalnymi, gdzie starcy w czarnych kaftanach przechadzają się w słońcu wzdłuż tarasu obrośniętego bluszczem. Przemierzyła bulwar Bouvreuil, bulwar Cauchoise, całe Mont- Riboudet aż do wybrzeża Deville. " [1]


Nie , nie to nie koniec opisu. Dalej następuje dłuższy akapit od cytowanego z większą ilością nazw ulic, świętych, miejsc itd. Tyle, że ja nie mam siły tego przepisywać. Tak czy inaczej, miejscami okrutnie autor znęcał się nad czytelnikiem.


[1] Gustaw Flaubert " Pani Bovary" str. 281 Państwowy Instytut Wydawniczy
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: