Dodany: 02.10.2006 15:05|Autor: wai
Zostaliśmy ulepieni
Wiedziałam już, że będzie to mit, mit z prapoczątków. Okładka krwistoczerwona nie pozostawiła wątpliwości. Skrzydlata bogini tryumfującym gestem stawia nogę na lwie. Historia spisana przez Olgę Tokarczuk zaczęła się dla mnie właśnie w tym miejscu.
Otworzyłam książkę – zaskoczenie: jak ta wzięta z sumeryjskiej ikonografii postać znalazła się w mieście pełnym wind i ruchomych schodów?
Autorka zgrabnie przenosi „akcję” z glinianych tabliczek w nasz świat. Ojcowie-bogowie siedzą w skomputeryzowanych biurach, na szczytach drapaczy chmur, ulicami miasta przelewa się tłum, który może być równie dobrze złożony z nas wszystkich.
To mnie przekonało. Okazało się, że historia Inanny nie jest zakurzonym, napisanym klinowym pismem wykopaliskiem, ale naszą codziennością. To dziś bezduszne miasto, cywilizacja wind i komputerów nie dostrzega, że brakuje kogoś. Kogoś, kto słyszał, kto miał serce, kto wykraczał poza stereotyp i utarte ramy. To dziś wiecznie śpieszące się społeczeństwo zapomina, że to pramatka ulepiła nas z gliny i wyhodowała w swojej boskiej szklarni, jak pielęgnowane troskliwie sadzonki.
Czy to znaczy, że autorka ma rację, pisząc:
„Zejście Bogini do świata podziemnego można także dziś rozumieć jako ukrycie się jej na pewien czas, zejście w cień na czas »cywilizacyjnej zimy« i jej powrót w przyszłości jako rebeliantki i kontestatorki skorumpowanego, niesprawiedliwego patriarchalnego porządku”*?
Kto wtedy będzie Ogrodnikiem, a kto muchą?
---
* Olga Tokarczuk, „Anna In w grobowcach świata”, wyd. Znak, Kraków 2006, str. 215.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.