Dodany: 02.10.2006 12:14|Autor: marionnette

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Mitologia chińska
Künstler Mieczysław Jerzy

1 osoba poleca ten tekst.

Nielekko, czyli nie sugeruj się tytułem


Jak z boku mogła wyglądać historia tej książki?

Pewnego rozsłonecznionego dnia Künstler wchodzi do przeogromnej pekińskiej biblioteki, gdzie umieszczono setki tysięcy ksiąg i zwojów traktujących o pradawnych chińskich bóstwach. Wyciąga z torby duży notes w kratkę i długopis. Odnajduje wśród półek pierwszą księgę i zaczyna czytać kolumny czarnych znaczków, odwraca poszczególne karty... Spisuje pieczołowicie podania, komentarze. Następnie wyjmuje inny zwój starego chińskiego wynalazku i porównuje opisaną tu wersję z tą, którą czytał uprzednio.

Tak dzieje się przez wiele dni, tygodni, aż do pięknego momentu, kiedy to wszystkie materiały są zebrane. Wówczas skrupulatnie dzieli je tematycznie na kilka kategorii - to rozdziały przyszłej książki. Do każdego rozdziału trzeba teraz włożyć odpowiednie notatki, ze stosowną adnotacją, co z którego dzieła pochodzi. Praca zakończona! Idzie do wydawcy, wydawca załatwia łamanie, okładkę i kilka zdjęć dobrego fotografa. Książka - ilustrowany stos zapisków - trafia do biblioteki.

Po kilku dniach przychodzi nastolatka, którą ostatnio zafascynowała Azja. Dziewczyna ta czytała już coś niecoś z mitów greckich (Parandowski, Kamieńska) i myśli w swej naiwności, że chińskie "bajki" mogą być równie ciekawe. Wypożycza. I otwiera książkę już w autobusie, bo po co marnować czas. Zaczyna czytać. Co widzi?

Pierwszy rozdział: "Stworzenie świata". Wedle księgi dokumentów (Shuujing) świat zapoczątkował Hundun, czyli Chaos. Wygląd jego był taki a taki. Ale "Księga gór i mórz" (Shingjing) zaprzecza temu poglądowi i podaje inny rysopis Hunduna. Z kolei traktat "Zhuangzi", który autor pozwala sobie uznać za najbardziej wiarygodny (jak, swoją drogą, można mówić o wiarygodności w mitologii?), dodaje do tego historię o dwóch bóstwach, z którymi Hundun miał występować w triadzie…*

Dziewczyna zamyka książkę, zamyka oczy, a w głowie czuje jakiś dziwny zamęt. Natłok podań i informacji, ilość chińskich, niezapamiętywalnych nazw ksiąg, wszystko to pomieszało się jej i pozostało wrażenie ogólnego hunduna.

A w dodatku im dalej, tym trudniej, nie łatwiej.

Samych mitów w tym tekście jest stosunkowo niewiele. Jeżeli ktoś nastawia się tylko na nie, to ilość dodatków (porównań różnych podań, dat, nazw, ilości wersji) prawdopodobnie okaże się niestrawna i nie do przebycia. Nie radzę też nikomu tej książki wypożyczać - Parandowskiego, proszę bardzo, Künstlera - za nic! Bo nie da się tego dzieła ot, przekartkować, w tydzień. Gdy czytać powoli i w skupieniu, wiele można się dowiedzieć. Gdy natrafi się na jakiś mit, jest to mit naprawdę świetny, inspirujący, ciekawy!... Problem w tym, że pióro, którym autor pisze, oderwane niegdyś od swego latającego właściciela, samo nie potrafi wznieść się na papierze na wyżyny literackiego kunsztu i fantazji - bazgrze dość opornie.

To sumienne opracowanie. Mądre. Ale jego założeniem była chyba analiza poszczególnych wierzeń, zbadanie np. skąd się wywodziły, czy mają korzenie w buddyzmie, czy też są wcześniejsze, a nie sam opis tych wierzeń. Więc tytuł "Mitologia…" jest chyba dość niefortunny - mnie, a przede mną pewnie też wielu amatorów lekkiej lektury o religii Chin, wprowadził w błąd. Zawarte tu mity to, mam nadzieję, zaledwie przedsmak księgi, gdzie znajdują się wszystkie te cuda i dziwy opisane nie z obiektywizmem i dystansem badacza, ale z rozmachem i przepychem. Takim prawdziwie chińskim przepychem, godnym pałacu samego Nefrytowego Cesarza.

Do wybiórczego, niespiesznego czytania.


________
* Autorka serdecznie przeprasza za wszelkie przekłamania występujące w tym akapicie. Chciałam oddać samo wrażenie, jakie powstaje przy czytaniu - a że książkę oddałam już dawno temu, nie miałam możliwości sprawdzić, które dzieło jaką wersję podaje. Zainteresowanych odsyłam do... "Mitologii chińskiej" :-).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6751
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: sowa 03.10.2006 01:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak z boku mogła wyglądać... | marionnette
Marionnette, mogę używać wyrażenia "ogólny hundun", bardzo proszę?:-)))
Użytkownik: koko 03.10.2006 11:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak z boku mogła wyglądać... | marionnette
Ja też bardzo proszę! "Ogólny hundun" brzmi po prostu niebiańsko i już widzę pytajniki w oczach P.T. rozmówców, kiedy z tym wypalę!
Użytkownik: librarian 04.10.2006 15:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak z boku mogła wyglądać... | marionnette
Twoja recenzja w przewrotny sposób zachęca jednak do rzucenia okiem na tę książkę. A zresztą jakikolwiek hundun to pewnego rodzaju wyzwanie. :)
Użytkownik: carmaniola 04.10.2006 18:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak z boku mogła wyglądać... | marionnette
Widać nadmiar wiedzy piszącego czasami zwykłym czytaczom przeszkadza ;-). Rozpoczęłam właśnie czytanie "Syna Smoka. Fragment zapisków historyka", Sy-ma Ts'iena, które przetłumaczył i opatrzył jasnym, klarownym wstępem ten sam Künstler.
Mogę mieć tylko nadzieję,że nie wszystkie ksiązki tego autora są podobne do opisywanej przez Ciebie "Mitologii...".
Użytkownik: marionnette 11.10.2006 21:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Widać nadmiar wiedzy pisz... | carmaniola
Ależ "Mitologia..." jest bardzo jasna i klarowna, podczas czytania wręcz chciało się wpisać jej treść w tabelki ;) Po prostu ilość informacji przytłacza takich jak ja laików... W masie nawet najbardziej łopatologiczne informacje okazują się nieprzyswajalne :)
Użytkownik: carmaniola 12.10.2006 09:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ "Mitologia...&q... | marionnette
No właśnie ta masa, a szczególnie te porównania między czymś, o czym nie mam pojęcia a czymś, o czym mam bardzo blade pojęcie przerażają mnie najbardziej. Ale co tam... Raz kozie śmierć! W każdym razie dziękuję za uprzedzenie - dobrze wiedzieć czego się spodziewać ;-)
Użytkownik: aleutka 11.10.2006 21:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak z boku mogła wyglądać... | marionnette
Och ja mialam podobnie! Po Mitologii greckiej Parandowskiego siegnelam po te mala czarna ksiazeczke z serii Mitologie (bodajze Pietrzykowskiego, ale glowy nie dam...) i pamietam ze rozczarowanie odczulam wrecz fizycznie! Coz to za naukowe wywody panie dzieju byly! A ja bylam ciekawa, czy sa jakies inne historie!

Oczywiscie problem byl moj - po prostu spodziewalam sie zupelnie czegos innego, a ta czarna seria to sa jednak ksiazki wlasciwie naukowe, a nie opowiesci... Ciekawe, jak dzis bym to odebrala....
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: