Dodany: 26.09.2006 04:39|Autor: librarian

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Sens życia
Bocheński Józef M.

Co do światopoglądu


Lubię czytać profesora Józefa Marię Bocheńskiego ze względu na niesłychaną klarowność wypowiedzi, a także umiejętność rozplątywania pomieszanych pojęć i rozjaśniania tym sposobem wielu wywodów filozoficznych i pseudofilozoficznych, wyprodukowanych ma przestrzeni wieków; a także za optymizm i radość życia jego wypowiedzi. No i muszę przyznać, że niemałą satysfakcję sprawia mi obserwowanie, jak rozprawia się on z różnymi "świętościami" filozoficznymi (patrz również "Sto zabobonów").

W tej niewielkiej publikacji J.M. Bocheński śmiało rozprawia się z wieloma pojęciami, teoriami czy filozofiami, takimi na przykład, jak aktywizm, kolektywizm, egzystencjalizm, hawelizm czy sceptycyzm, czyli wszelkiego rodzaju depresjami filozoficznymi. A zatem można powiedzieć, że jest on znakomitym autorem motywacyjnym i antydepresyjnym zarazem.

Profesor zaczyna od stwierdzenia, że "sprawa sensu życia jest sprawą w najwyższym stopniu indywidualną, osobistą, prywatną"*. Każdy z nas musi sens życia znaleźć samodzielnie. Najczęściej dzieje się tak, że sens życia odnajdujemy w dążeniu do jakiegoś celu, w działaniu. Ale również i wtedy, gdy nie robimy nic, a jedynie oddajemy się kontemplacji chwili. Zdaniem profesora Bocheńskiego umiejętność życia w chwili obecnej jest nawet ważniejsza, niż bezustanne dążenie do jakiegoś celu, a więc powinniśmy strzec się przed naciskami środowiska, przed medialnym hałasem czy wszelkiego rodzaju propagandą, która ma na celu wywołać w nas potrzebę kompulsywnego działania. Autor zwraca również uwagę na niebezpieczeństwo łatwego uwiedzenia przez "Jedno Jedyne, przez Wielką Sprawę"*, jednym słowem - wszelką ideologię, która łatwo potrafi zawładnąć duszami.

Profesor nie tylko postuluje postawę kontemplacyjną, ale namawia do pracy nad sobą, aby tę umiejętność życia w teraźniejszości rozwinąć w sobie właśnie wbrew otoczeniu.

J.M. Bocheński bez wahania krytykuje wiele pojęć filozoficznych i światopoglądowych uznanych w świecie. Na przykład "humanizm" nazywa "człowiekochwalstwem" - sugerując, że człowiek nie jest ani specjalnie wyjątkowy, ani nie jest istotą zasadniczo wyższą od wszystkich innych istot w świecie. Człowiek ma, owszem, rozum i mowę lepiej rozwinięte niż zwierzęta, ale nie stanowi to istotnej różnicy, a już na pewno nie może być powodem do takiego - nieuzasadnionego - wywyższania się.

"Skoro ludzie, ani ludzkość nie są jako żywo niczym świętym, ale po prostu częściami przyrody, trudno zrozumieć, dlaczego miałbym siebie, moje życie itp. poświęcać służbie tym tworom"* - pisze profesor Bocheński.

Protestuje również przeciwko nadużywaniu pojęcia ludzkości, twierdząc, że w świecie są tylko pojedynczy ludzie, i to jest jedyna pełna ludzka rzeczywistość.

Autor poświęca wiele miejsca duchowej sytuacji naszych czasów, nazywając ją przełomem. Twierdzi, że żyjemy w epoce charakteryzującej się zerwaniem z założeniami, na bazie których powstały wszystkie dotychczasowe światopoglądy. Uważa, że jest to stan kryzysowy, w którym powinniśmy zastanowić się nad pytaniami pomocnymi dla wytworzenia ewentualnego nowego spojrzenia na świat i ludzi.

Według Bocheńskiego, do tej pory obowiązujące poglądy, wywodzące się historycznie ze Średniowiecza (chrześcijaństwo i inne światopoglądy biblijne) oraz z Oświecenia (światopogląd liberalno-agnostyczny), są sprzeczne z aktualną sytuacją duchową człowieka, ponieważ padły fundamenty, na których wyrosły. Fundamenty te, takie jak antropocentryzm, wiara w nieograniczony postęp i możliwości człowieka, wiara w skrajny racjonalizm, dzisiaj nie mają już uzasadnienia, a dominującym stanem duchowym jest poczucie niemocy człowieka. Autor powołuje się tu między innymi na zjazd kilkuset naukowców i filozofów, w którym uczestniczył w latach dziewięćdziesiątych w Ann Arbor (USA), na którym zetknął się z bezprecedensowym zwątpieniem naukowców w wartość ich nauki.

Musimy przemyśleć nasz światopogląd na nowo - postuluje profesor Bocheński. Przemyśleć religię, filozofię, naukę. Aby nowa wizja miała szansę powodzenia, powinna składać się z niewielu podstawowych myśli, które nie mogą stanowić żadnej ideologii ani systemu, i powinna łączyć ludzi niezależnie od wyznawanego światopoglądu i wiary. Bocheński wykłada pięć idei, które nazywa "Pięcioma Myślami". Składają się na nie: myśl naukowa (odrzucenie ideologii), myśl humanistyczna dająca pierwszeństwo jednostce (społeczność może pełnić rolę duchowej wspólnoty), myśl społeczno-demokratyczna (broniąca prawa do życia i wszystkich fundamentalnych praw), myśl polityczno-demokratyczna (demokracja względnie najlepiej chroni od niesprawiedliwości), myśl ekonomiczno-pluralistyczna (odrzuca zarówno monopol, jak i upaństwowienie, postulując zarządzanie pluralistyczne).

Zachęcam do czytania tego i innych tekstów profesora J.M. Bocheńskiego. Nie tylko pomagają uporządkować bałagan filozoficzny, z jakim mamy do czynienia, ale znakomicie prowokują do własnych przemyśleń.



------------------------------------------------------
* Józef Maria Bocheński, "Sens życia i inne eseje", wyd. Philed, 1993.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 14931
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 23
Użytkownik: --- 27.09.2006 00:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię czytać profesora Jó... | librarian
komentarz usunięty
Użytkownik: Nulka 27.09.2006 02:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię czytać profesora Jó... | librarian
Calkiem dluga i wyczerpujaca recenzja/opis. Z jednym na pewno sie zgadzam: "Zdaniem profesora Bocheńskiego umiejętność życia w chwili obecnej jest nawet ważniejsza, niż bezustanne dążenie do jakiegoś celu...". Zyjmy chwila obecna, cieszmy sie nia, przezywajmy ja, albo przynajmniej zauwazmy ja!
Użytkownik: librarian 28.09.2006 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Calkiem dluga i wyczerpuj... | Nulka
Bocheński nauczył się latać w późnym już wieku (pisze o tym poniżej Lykos) i wspomina o tym, że najpiękniejszymi chwilami w jego życiu były właśnie te chwile w powietrzu. Wtedy jak najbardziej czuł sens życia. Ładnie o tym pisze. Ja nie umiem latać, kiedyś żeglowałam, ale identyfikuję się z takim odczuciem. Do takich przeżyć kontemplacyjnych najlepsza jest bliskość przyrody i cisza, zwykły spacer świeżo po deszczu może wywołać mocne poczucie sensu i piękna życia, prawda Nulko? Wiem, że i ty lubisz spacerować. Pozdrawiam cieplutko :)
Użytkownik: Czajka 27.09.2006 04:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię czytać profesora Jó... | librarian
Bardzo jasna i wnikliwa recenzja, poza tym przybliżone przez Ciebie poglądy profesora bardzo mi bliskie.
Opinia o ludzkości przypomina mi zdanie profesora Raszewskiego na jej temat. :-)

Dodaję ją do schowka, chociaż przez jakiś czas miałam tego nie robić.
Użytkownik: librarian 28.09.2006 07:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo jasna i wnikliwa r... | Czajka
A pamiętasz ten fragmencik na temat Mozarta? :) To właśnie profesor Raszewski naprowadził mnie na Bocheńskiego.
Użytkownik: Czajka 28.09.2006 07:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A pamiętasz ten fragmenci... | librarian
Pamiętam oczywiście. Anna też go cytuje w recenzji:
[artykuł niedostępny]
Użytkownik: Lykos 27.09.2006 07:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię czytać profesora Jó... | librarian
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem - dwie rzeczy budzą moje zdziwienie. Pierwsza - tu podeprę się cytatem z Twojej recenzji:

"Na przykład "humanizm" nazywa "człowiekochwalstwem" - sugerując, że człowiek nie jest ani specjalnie wyjątkowy, ani nie jest istotą zasadniczo wyższą od wszystkich innych istot w świecie. Człowiek ma, owszem, rozum i mowę lepiej rozwinięte niż zwierzęta, ale nie stanowi to istotnej różnicy, a już na pewno nie może być powodem do takiego - nieuzasadnionego - wywyższania się." oraz

"Skoro ludzie, ani ludzkość nie są jako żywo niczym świętym, ale po prostu częściami przyrody, trudno zrozumieć, dlaczego miałbym siebie, moje życie itp. poświęcać służbie tym tworom"* - pisze profesor Bocheński.

Taki pogląd wydaje mi się dość dziwny w ustach prawowiernego dominikanina. Ce n'est pas catholique! Myślałem dotychczas, że Kościół stawia jednak człowieka w centrum świata i - w odróżnieniu np. od religii indyjskich - życie zwierząt ceni jednak znacznie niżej od życia człowieka. A zakony mają obowiązek nie tylko służenia Bogu, ale i ludziom. N'est-ce pas?

Zresztą wśród pięciu myśli znajdujemy "myśl humanistyczną dającą pierwszeństwo jednostce (społeczność może pełnić rolę duchowej wspólnoty)", czyli jednak ojciec Bocheński jakoś nawiązuje do humanizmu. Niestety nie znam jego twórczości (kolejny wyrzut sumienia człowieka, który ma ambicję uchodzenia za inteligenta) na tyle, żeby się zorientować, w jakim stopniu jest to zgodne z poprzednim cytatem, a w jakim nie.

Druga sprawa - to stosunek do nauki. Rozumiem, że nie musi być bałwochwalczy, że nauka nie rozwiązuje wielu ważnych problemów i nie wszystkie rozwiąże nawet w odległej przyszłości, że postęp wcale nie musi być wieczny i w miarę stały, ale jednak mimo wszystko nauka coś nam dała (przekornie powiem: dała dużo LUDZKOŚCI).

Dlatego nie wiem, czy dobrze zrozumiałem recenzję. Czy rzeczywiście takie są poglądy ojca Bocheńskiego?
Użytkownik: Czajka 27.09.2006 08:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy dobrze zroz... | Lykos
Lykos, może nie powinnam się w ogóle odzywać, ale ja człekochwalstwo zrozumiałam jako czynienie z człowieka jako bożka, podobnie właśnie jak czczenie nauki niczym złotego cielca.
Może faktycznie zabrakło tu pewnego kontekstu.

Jednak chyba Kościół stawia w centrum Boga, a człowieka tuż za nim? Tak tylko luźno sobie myślę.

Dlatego właśnie skojarzyło mi się z poglądami profesora Raszewskiego wyrażonymi w listach:

"Ludzkość sama z siebie nie doszłaby do pojęcia dobra i nawet słowa takiego by nie było, gdyby nie Miłosierdzie Boże. (...)
Właściwe skłonności natury ludzkiej widzimy na szczeblu plemiennym: dorosły mężczyzna powinien zabić jak najwięcej innych dorosłych mężczyzna i wypić ich szpik. Od tamtych czasów tylko tyle się zmieniło, że sama konsumpcja stała się zjawiskiem rzadszym niż dawniej."
Listy do Małgorzaty Musierowicz, Zbigniew Raszewski


Pozdrawiam serdecznie :-)
Użytkownik: Lykos 27.09.2006 13:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Lykos, może nie powinnam ... | Czajka
Jak najbardziej czekam na to, abyś się odezwała. Hihi...

Zgadzam się, że Kościół w centrum świata stawia najpierw Boga, dopiero później człowieka. Nawet zastanawiałem się, czy nie zmienić odnośnego fragmentu pod tym kątem w momencie, gdy przeczytałem całość, ale zwyciężyło moje strukturalne lenistwo. Bo też myślę, że moi mili i bystrzy PT Korespondenci (innych przecież nie mam, przynajmniej w Biblionetce) zrozumieją, czym się gryzę.

Cieszę się, że cytujesz naszego klubowego Klasyka. I też serdecznie pozdrawiam.
Użytkownik: Czajka 27.09.2006 14:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak najbardziej czekam na... | Lykos
Przeczytałam, co prawda pobieżnie "Przeciw humanizmowi", ale nie znalazłam nic co rozwiewałoby Twoje wątpliwości, albo dawało coś w zamian.
Esej można znaleźć tutaj:
http://www.polonica.net/Sens_Zycia_JMBochenski.htm​

Cytowanie klubowego klasyka należy do patriotycznych obowiązków klubowicza. :-)
Tylko wspomnę jeszcze, że lekką perswazją nakłoniłam trzy osoby do przeczytania Listów, zachwyciły się nimi już z własnej woli. :-)
Użytkownik: exilvia 27.09.2006 14:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Lykos, może nie powinnam ... | Czajka
"Ludzkość sama z siebie nie doszłaby do pojęcia dobra i nawet słowa takiego by nie było, gdyby nie Miłosierdzie Boże. (...)". A potem fragment o ludziach pierwotnych. Brr...!!! O co chodzi? Między kanibalami a cywilizacją chrześcijańską była jeszcze starożytność, która jak najbardziej operowała pojęciem Dobra. Chyba, że pojmiemy starożytność, jak czynili to niektórzy nadgorliwcy, jako prolog do chrześcijaństwa. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że powyższy cytat może nie odnosić się do dziejów pojęcia dobra wśród ludzi w ujęciu chronologicznym, tym niemniej budzi mój sprzeciw. Brr... czy to nie o tym pisał Nietzsche? Nihilizm!
Użytkownik: aleutka 27.09.2006 14:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy dobrze zroz... | Lykos
Szkoda, ze nie ma tu definicji humanizmu, o ktorym Bochenski mowi.

Wydaje mi sie, ze Bochenski sugeruje, iz nie da sie kochac ludzkosci, ale mozna kochac tylko ludzi, o ile nie gmatwam. Zdarza sie, ze niektorzy czuja sie upowaznieni w imie sluzby ludzkosci mordowac jednostki, ktore psuja piekna wizje.

Jakies takie ubostwienie czlowieka to rodzaj balwochwalstwa byc moze (tak jak sugeruje Czajka) i jest to dosyc niepokojaca tendencja w dzisiejszym swiecie.
Użytkownik: librarian 28.09.2006 06:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Szkoda, ze nie ma tu defi... | aleutka
Aleutko jesteś na dobrym tropie. Tak zaczyna się definicja humanizmu Bocheńskiego:

"Humanizm. Prawdopodobnie najbardziej rozpowszechniony współczesnie zabobon. Zgodnie z panującymi poglądami wolno być czymkolwiek kto chce, tylko nie wolno nie być humanistą. Humanizm jest wspólnym wierzeniem ogromnej większości kaznodziei, polityków, filozofów, dziennikarzy i tym podobnych. Kto się do niego nie przyznaje uchodzi za podłego barbarzyńcę. A jednak humanizm jest kompromitującym zabobonem.(...) Gdyby krokodyle mogły filozofować, utworzyłyby zapewne krokodylizm, bo to przecież bardzo przyjemnie uważać się za coś wzniosłego."
-- J. M. Bocheński "Sto zabobonów". Wyd. Kultury paryskiej.

Aby przeczytać dalszy ciąg namawiam do zajrzenia do "Stu zabobonów", bo tekst jest naprawdę za długi żeby cytować, a smaczny.
Użytkownik: --- 27.09.2006 16:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy dobrze zroz... | Lykos
komentarz usunięty
Użytkownik: librarian 28.09.2006 06:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy dobrze zroz... | Lykos
Witaj Lykos. Jak to miło widzieć Cię pod moim sprawozdaniem z lektury ojca Bocheńskiego. Polecam gorąco tego przewrotnego filozofa i nauczyciela. Ja dopiero go odkrywam i to właśnie dzięki innemu wspaniałemu nauczycielowi, profesorowi Raszewskiemu (po więcej odsyłam do "Raptularza").

Wybacz, jeśli moja intepretacja jest nieudolna i przez to niejasna.

Ponadto dodać trzeba, że Bocheński nie wystawia swojego światopoglądu chrześcijańskiego na plan pierwszy, myślę że działa celowo, aby nie przeszkadzało to w odbiorze jego myśli.

Bocheński sprzeciwia się światopoglądom wyrosłym na bazie antropocentryzmu zarówno Sredniowiecznego jak i Oświeceniowego. Ziemia, a tym bardziej człowiek, jest tylko maleńką drobiną w niewyobrażalnie wielkim kosmosie, człowiek w gruncie rzeczy niewiele różni się od zwierząt (Bocheński nie ma na celu pomniejszenie człowieka względem zwierząt, a raczej, odwrotnie wynosi zwierzęta wyżej niż człowiek je umiejscowił)a zatem nie ma uzasadnienia dla bałwochwalstwa jakiego człowiek dopuszcza się wielbiąc siebie i uznając siebie za koniec i początek wszystkiego. Myślę, że Bocheńskiemu chodzi o to, że człowiek ma przede wszystkim obowiązki (duchowe) w stosunku do siebie samego (a nie do ludzkości),jest bowiem odpowiedzialny za swoje własne zbawienie, które dokonuje się na drodze codziennego dobra czynionego w stosunku do drugiego konkretnego człowieka (znowu nie ludzkości). Niestety ludzie wolą szukać działań jakby zastępczych, próbując od wieków tworzyć systemy szczęśliwości, budować modele i teorie lub oddawać się tej czy innej "Wielkiej Idei" lub innym "izmom", które to zjawiska (systemy, teorie, filozofie) są niejako fatamorganą lub jak określa je Bocheński w innej swojej publikacji "zabobonami". Owe zabobony są również motorem tej ogromnej aktywności ludzkiej zdeterminowanej dążyć do celów, które są ciągle nieosiągalne. Myślę też, że Bocheńskiego szczególnie denerwuje wzajemne wchodzenie w kompetencje nauki, religii, polityki, ekonomii, podczas gdy każda z nich ma swoją własną rolę do odegrania, a zatem nauka nie może być źródłem ideologii czy też zastąpić etyki, religia z kolei nie może być ideologią ani systemem politycznym etc.

Gorąco polecam, bo rzeczywiście trudno jest oddać bogactwo myśli Bocheńskiego w krótkiej notatce.
Użytkownik: Lykos 28.09.2006 12:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj Lykos. Jak to miło ... | librarian
Dziękuję za wyjaśnienia.

Przeczytałem dotychczas tylko kilka artykułów o ojcu Bocheńskim i jestem pod wrażeniem jego niezwykłej osobowości. M.in. w wieku okołoemerytalnym nauczył się pilotażu i latał małym samolotem chyba po osiemdziesiątce, a może nawet prawie do śmierci (żył prawie 93 lata! To chyba przywilej wybitnych filozofów, podobnego wieku dożyli Tatarkiewicz i Kotarbiński). Ale wobec jego twórczości krążę jak lis wokół jeża. W ogóle mam dość wątłe wiadomości z filozofii, co prawdopodobnie wynika z urazu nabytego w czasach, gdy obowiązywała jedynie słuszna filozofia z przymiotnikiem odnazwiskowym. Bardzo z grubsza orientuję się tylko w historii filozofii starożytnej, z racji moich prywatnych zainteresowań.

Od dawna jednak zdaję sobie sprawę z tego, że jest to duży brak w moim wykształceniu ogólnym. Na razie wkładam książkę do mojego tajnego schowka, wyjmę ją na emeryturze, może wtedy będę miał trochę czasu na poważne lektury. To już tylko trochę ponad 4 i pół roku.
Użytkownik: emkawu 01.10.2006 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy dobrze zroz... | Lykos
"Taki pogląd wydaje mi się dość dziwny w ustach prawowiernego dominikanina. Ce n'est pas catholique!"

Przypomniała mi się rozmowa z koleżanką - Francuzką, której zaproponowałam, byśmy razem wybrały się na triduum paschalne u Dominikanów. To miało być pierwsze Triduum w jej życiu (dziewczyna właśnie przygotowywała się do chrztu, który miała przyjąć w zielone świątki).
No więc rozmawiamy sobie, dokąd pójdziemy, ja mówię, że może do dominikanów, bo tam na pewno będzie pięknie, a ona na to:

-Dis-donc, c'est quoi, les dominicains, par rapport aux catholiques?
Użytkownik: Agis 27.09.2006 09:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię czytać profesora Jó... | librarian
Jestem żywo zainteresowana tą książką. Ale kwestia niechęci do poświęcania się dla innych ludzi też mnie niepokoi. Z niecierpliwością czekam na wyjaśnienia. :-)
Użytkownik: librarian 28.09.2006 06:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem żywo zainteresowan... | Agis
Witaj Agis. Ojciec Bocheński jest przekorny, chodzi mu oczywiście o niechęć (i niebezpieczeństwo) do poświęcania się dla tzw. Wielkiej Idei, których różne wcielenia miały służyć ludzkości. A nie o konkretne poświęcanie się dla konkretnego człowieka. Jest jak najbardziej za. :)) Pozdrawiam ciepło i namawiam do lektury. Ten autor to prawdziwy nauczyciel.
Użytkownik: Agis 28.09.2006 11:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj Agis. Ojciec Bocheń... | librarian
Dzięki za wyjaśnienia. Bardzo lubię takie książki, więc sięgnę do niej jak szybko mi się uda. :-)
Użytkownik: librarian 01.10.2006 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki za wyjaśnienia. Ba... | Agis
Zaczęłam czytać "Wspomnienia" Bocheńskiego. To dopiero jest lektura! :)
Użytkownik: Harey 02.10.2006 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię czytać profesora Jó... | librarian
Bardzo ciekawa recenzja! Bocheński w afirmacji chwili przywodzi mi na myśl Garczyńskiego i jego książkę "O radości", która jest mi bliska - polecam. Szczególnie ważne wydaje mi się to, co trafnie ujęłaś jako uwiedzenie przez "Wielką Sprawę". Tyle już mamy faktów z historii o skutkach ideologii, a ciągle znajdują się ludzie, którzy są podatni na ideologie.Czekam na Twoją recenzję ze wspomnień, które teraz czytasz. Pozdrawiam!
Użytkownik: smerfka 09.01.2007 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię czytać profesora Jó... | librarian
Witaj librarianka!Mam do Ciebie prośbę, ale także do pozostałych którzy bedą w stanie mi pomóc!Zwracam sie głownie do Ciebie ponieważ podoba mi się twoja recenzja. Ja również przeczytałam tę książkę i bardzo mi się spodobała choć generalnie lubie troche inne gatunki:)Ale pisze bo mam problem - musze napisać pracę zaliczeniową właśnie na temat tej książki i kompletnie nie wiem jak zacząć w jakiej formie napisać tę prace??czy ująć to w całośi czy kolejno omówić pokrótce każdy z eseji?!Proszę o porade i przepraszam że tak wpadłam tak nagle i z taką sprawą!!będe BARDZO wdzięczna za pomoc!!!pozdrawiam wszystkich gorąco
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: