Dodany: 22.09.2006 13:28|Autor: Aphte
Od zamordyzmu po konsumpcjonizm...
Najnowsza historia Rosji, ewolucja od socjalizmu do raczkującego jeszcze kapitalizmu, przerażająca wręcz antyutopia, narkotyczne seanse spirytystyczne, wow-czynniki, koka i grzybki zażywane przez przedstawicieli generacji "P", która wybrała pepsi, tak jak wcześniej wybierano Breżniewa... O tym jest "Generation P" Wiktora Pielewina, powieść - bardzo nieśmiało zaryzykowałabym stwierdzenie - społeczno-obyczajowa.
Skąd ta niepewność? Cóż... czytając ten utwór, czasem mamy do czynienia z powieścią społeczno-obyczajową pasującą jak ulał do wzorca, a czasem z political fiction, niekiedy zaś z thrillerem. Pisarz nie stroni od groteski, sięga po postmodernizm, satyrę i pastisz. Sprawnie miesza konwencje. Trudno tu o jednoznaczne klasyfikacje gatunkowe. Ale nie w tym przecież rzecz...
Istota tkwi, jakież to odkrywcze, w tematyce "Generation P". To utwór o transformacji, jaka dokonała się w Rosji na oczach Wowy Tatarskiego, młodego poety, wcześniej studenta Instytutu Literatury, bezrobotnego postsowieckiego inteligenta, w końcu wziętego copywritera. Dzięki swemu niespodziewanemu awansowi społecznemu poznaje on prawdziwe oblicze polityki, mediów i reklamy i to nie tylko w wydaniu rosyjskim, ale i światowym. Okazuje się, że świat, wolność, demokracja to ni mniej, ni więcej... gigantyczna manipulacja. Światem rządzi reklama! Tylko kto rządzi reklamą? Oto jest pytanie...
W takim świecie traci się, nic dziwnego w końcu, tożsamość. Tę tożsamość traci też państwo. Niemożliwe staje się określenie, czym jest "rosyjskość". Cóż więc może zrobić przeciętny, szary obywatel byłego mocarstwa? Nic. I to jedyna odpowiedź... Rzeczywistość to groteskowa, wyjałowiona pustka. Wolność i demokracja, za którymi tęskniło pokolenie P, to złudzenie, zręczna mistyfikacja.
Tę gorzką wizję prezentuje czytelnikowi Wiktor Pielewin. Wydaje się, że w takiej rzeczywistości popadnięcie w obłęd to tylko kwestia czasu. Chyba że wcześniej postawi się na grzybki, kokę lub kwas, co wydaje się, niestety, wcale rozsądnym rozwiązaniem. Bo jak tu żyć, jeśli wielka polityka światowa jest ledwie iluzją?
Czy Pielewin, pisarz błyskotliwy, opisujący konsumpcjonizm "nowych" Rosjan z zacięciem, humorem (nie da się ukryć - gorzkim nieco) - to głos swego pokolenia? Nie mnie sądzić. Pozwolę sobie natomiast na parę uwag odnośnie "Generation P", uwag utrzymanych w tonie krytyczno-pochwalnym.
Ad rem. Powieść w swej warstwie realistycznej to według mnie cymes prawdziwy. Chapeau bas, panie Pielewin! Wizja "ewolucji" Rosji od socjalizmu po telewizyjno-konsumpcyjny kapitalizm opisana została z takim zacięciem, że trudno się od lektury oderwać. Schody zaczynają się, gdy groteska i mistyka dominują nad warstwą realistyczną. Pewnie są i tacy, którzy uznają ten fakt za zaletę. Na szczęście, jak to już mądrzy starożytni mawiali, de gustibus non est disputandum. Dla mnie wspomnianej mistyki i groteski było za dużo. Miałam uczucie, że zacierają one główną myśl utworu.
A żeby ową myśl przybliżyć, w ramach pointy posłużę się cytatem ze strony Polskiego Radia Online, gdzie Magdalena Walusiak tak wypowiedziała się o powieści Pielewina: "»Generation P« to wizja najnowszej historii Rosji, która zostaje przedstawiona jako »ewolucja« od totalitaryzmu zamordystycznego po totalitaryzm telewizyjno-konsumpcyjny. Ten drugi jest o tyle gorszy, że obejmuje swoim zasięgiem wszystkie kraje demokratyczne i nie ma od niego ucieczki do lepszego, wolnego świata". Pod tą myślą mogę się jedynie podpisać, nawet obiema rękami.
Na plus muszę też Pielewinowi policzyć umiejętność stworzenia nowej "nowomowy". Tę z czasów na przykład wspomnianego już Breżniewa na łamach powieści zastąpił slang przesycony zangielszczonymi terminami ze świata reklamy. Dobrze oddaje on poetykę powieści.
Na koniec odsyłam zainteresowanch do lektury...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.