Dodany: 12.09.2004 05:14|Autor: kocio

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Wróbel
Russell Mary Doria

1 osoba poleca ten tekst.

Wróbel i reszta


O tym, jak bardzo krzywdząca jest opinia, że "Wróbel" to takie mniej więcej "Ptaki ciernistych krzewów", przekonałem się bardzo szybko. Wyszukana na bibliotecznej półce z fantastyką książka od początku zaintrygowała mnie niezwykłą okładką, która wywoływała tajemniczą atmosferę, oraz niecodzienną dla tego gatunku mieszaniną tematów. Z ciekawości zajrzałem do sieci, aby dowiedzieć się czegoś więcej, i spotkałem właśnie wyżej przytoczoną wypowiedź, zresztą znanego polskiego pisarza fantasty. "Wróbel" dostał punkty właściwie jedynie za oryginalność, a i to tylko w ramach polskiej strefy językowej, ponieważ podobno brak u nas fantastyki dotykającej spraw religii i wiary.

Nie wnikając już w to, że jednak w ostatnich latach "Nowa Fantastyka" dostrzegała taki nurt polskiego pisarstwa (ze "Złotą galerą" Dukaja na czele), a "Ptaki..." znając tylko z telewizyjnego serialu sprzed lat, muszę Was z ulgą zapewnić, że znaleziona w sieci recenzja nie ma nic wspólnego z rzeczywistością!

Wprawdzie faktycznie jest tu wątek uczucia młodego księdza do kobiety (i vice versa, aby dramat był bardziej przejmujący), ale to naprawdę tylko jeden wątek większej, bogatej i pięknej tkaniny.

Zdecydowanie do plusów książki należy zaliczyć realizm postaci i sytuacji. Nie spotkamy tu żadnego księdza, małżeństwa, miłości ani rozmowy, która choćby z daleka pachniałaby sztancą. Russell jest pisarką ludzkich emocji, przeżyć i związków. Pokazując je, dowodzi swojego prawdziwego mistrzostwa - tak oka, jak i pióra.

Osią powieści jest wyprawa na obcą planetę, a jej motorem jest Emilio Sandoz. To on, chłopak z biednej, patologicznej rodziny, który całe swoje dorosłe życie służył jako kapłan ubogich i językoznawca, usłyszawszy tajemniczy śpiew odebrany przez kosmiczne obserwatorium, najpierw znajduje w nim swoje właściwe powołanie, a potem doprowadza do realizacji tego niespodziewanego marzenia. Ojciec Sandoz ma ku temu wszelkie predyspozycje: praktykę w misjach, charyzmę przyciągającą innych ludzi, wreszcie niesamowitą wiarę, która prowadzi go do celu jak po sznurku. Działa jak natchniony, i tym sposobem odciska piętno na całym swoim otoczeniu.

To właśnie świadczy o niezwykłości, unikatowości "Wróbla": zwykle takie wyprawy w fantastyce mają cele naukowe, Sandoza natomiast napędza przede wszystkim gorące pragnienie spotkania z Bogiem, bo tak odczuwa tę misję. Tu uwaga: pisarka bynajmniej nie spłyca tematu do jakiejś uduchowionej, ale mglistej wizji, powiedzmy, wniebowzięcia. To raczej opowieść o spotkaniu człowieka ze swoim losem - pełen autentycznego, złośliwego poczucia humoru, zdolności językowych i organizacyjnych Sandoz jest osobą z krwi i kości. Zakłada oczywiście, że na Rakhacie spotka nie istotę boską, tylko inne istoty ludzkie (może trzeba by powiedzieć: inteligentne, jednak chodzi tu bardziej o coś, co nazywamy człowieczeństwem), ale ważne jest, dlaczego chce je spotkać i czego po tym spotkaniu się spodziewa.

Uzbrojony w tę wiarę wyrusza wraz z całym, zaiste niezwykłym, zespołem ku Nieznanemu. I oczywiście, jak można się w takiej sytuacji spodziewać... niczego nie można się do końca spodziewać! Wyprawa staje się czymś, czego nikt nie był w stanie przewidzieć. Dla czytelnika to bardzo dobrze: książka porusza wyobraźnię, pozwala zastanawiać się nad coraz dalszymi konsekwencjami tego lotu, a czyni to bez szkody dla wartkiej narracji. Jedynym stałym punktem odniesienia, obecnym przez wszystkie te wydarzenia, pozostaje zmaganie ojca Sandoza z jego pierwotną wizją i wiarą.

Choć Russell nie stara się epatować okrucieństwem, to jednak to zderzenie odczuwamy wraz z nim dosyć boleśnie, ale też wymaga tego realizm i spójność książki - człowiek tak zahartowany w życiu i rozpalony metafizycznym ogniem jak Sandoz nie mógłby potknąć się o byle kamyk. Potrzeba znacznie więcej, aby kazać mu stanąć oko w oko ze swoim przeznaczeniem; potrzeba zetknięcia z Obcym.

Nie zapominajmy, że te kroki są jednocześnie krokami Ludzkości. Sandoz jest nie tylko jednostką wykuwającą swój los, jest także księdzem na współczesnej misji oraz naukowcem (jednak! ale inaczej granice między SF a baśnią mogłyby się niebezpiecznie zatrzeć) i wreszcie przedstawicielem swojego gatunku.

Nie udało mi się do końca odpowiedzieć sobie na pytanie, jak bardzo jest to odtworzenie dziejów zupełnie ziemskiej antropologii, w której misjonarze odegrali przecież ogromną rolę, a na ile rzecz oryginalna, gdzie próba zamiany fantastycznych dekoracji na tutejsze realia zmieniałaby już sens całości, ale niewątpliwie "Wróbel" jest współczesnym echem historycznych doświadczeń rodzaju ludzkiego. Być może to także dodaje mu autentyczności, a przy okazji nie więzi nas w stereotypach. Lepiej chyba nie myśleć, jak skrzywione byłoby nasze spojrzenie, gdyby akcja dotyczyła jakiegokolwiek znanego nam tzw. ludu pierwotnego...

Książka pełna jest celnych spostrzeżeń, zarówno tych obyczajowych (to tu między innymi powstaje napięcie związane z rolą celibatu), jak i ponadczasowych. Sprawi przyjemność erudycie dzięki wielu warstwom, jakie zawiera oraz smakoszowi dobrej literatury dzięki delikatnemu, a gdy trzeba ostremu, ale zawsze pewnemu stylowi. Obie te zalety odróżniają "Wróbla" od masy przeciętnych opowieści fantastycznych jadących na - choćby nawet zgrabnym i ciekawym - jednym pomyśle. Russell umie zderzać różne racje i chwiać wiarą nie dla zabawy, a po to, aby uwypuklić różnicę między wierzeniem a wiedzą i pozwolić spokojnie zastanowić się nad nimi, poszukując własnych odpowiedzi.

Kogo "Wróbel" zainteresuje i wciągnie, ten koniecznie powinien spróbować drugiej części cyklu - "Dzieci Boga". Ta książka to przedłużenie i twórcze rozwinięcie problemów obecnych już w pierwszym tomie (choć są one w miarę samodzielne), co z kolei stanowi pozytywny wyróżnik od naciąganych sequeli i prequeli pleniących się niemiłosiernie w światach fantasy.

"Wróbel" nie jest lekturą lekką, ale jeśli nastawimy się na czerpanie z bogatych pokładów refleksji wplecionych w jego żywą akcję, może przynieść specjalny rodzaj spokoju, jaki daje spojrzenie przez chwilę na świat trochę większy i pełniejszy niż nasz karmnik codzienny.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6508
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: kocio 12.09.2004 14:36 napisał(a):
Odpowiedź na: O tym, jak bardzo krzywdz... | kocio
Oj, godzina pisania najwyraźniej rzuciła mi się na mózg i za nazwisko Autorki przyjąłęm automatycznie jej drugie imię, bo w tej kolejności są zapisane w Biblionetce...

Na swoje usprawiedliwienie mam to, że do tej pory nadal nie zdołałem zapamiętać jej danych personalnych i przy okazji proszę redaktora o zamianę w całym tekście zbyt familiarnego 'Doria' na 'Russell'. =}
Użytkownik: sowa 13.09.2004 12:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, godzina pisania najwy... | kocio
Wpadeczki najróżniejsze tylko czyhają na to, żeby nam się zdarzyć:-). Dobrze, jeśli dadzą się na/po/prawić. Redakcja zamieniła, nie ma sprawy.
Użytkownik: pyton 15.11.2007 17:00 napisał(a):
Odpowiedź na: O tym, jak bardzo krzywdz... | kocio
Do lektury "Wróbla" skłoniły mnie entuzjastyczne recenzje, podobne do powyższej. Niestety jednak, jako fan twardej sf, na tej książce zawiodłem się zupełnie. Odebrałem ją jako skrzyżowanie powieści psychologicznej z romansem, dla której elementy sf są tylko nieistotnym tłem. Autorka w męczący, dla mnie, sposób koncentruje się na relacjach pomiędzy głównymi bohaterami powieści oraz na sprawie powołań kapłańskich. W bardzo uproszczony i naiwny sposób przedstawia ewidentnie nieistotne dla niej szczegóły organizacyjne ( np. procedurę nawiązania kontaktu ) i techniczne opisywanej ekspedycji. Podsumowując - fanom sf zdecydowanie odradzam.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: