Klasyka gatunku
Le Fanu był pisarzem niezwykle płodnym, jednak, niestety, w Polsce mało znanym. Gdy mowa o największych jego dziełach, pierwsze, co przychodzi na myśl, to - niestety, jedynie częściowo przetłumaczone i wydane - opowiadania z cyklu "In the glass darkly", z których w antykwariatach odnaleźć można, przy odrobinie szczęścia, "Zieloną herbatę" i zdecydowanie niedocenioną nowelę "Pokój w gospodzie »Pod Smokiem«". Drugim, choć w mojej opinii najlepszym, z jego dokonań jest powieść, o której tu właśnie mowa, czyli "Stryj Silas".
Książka ta jest doskonałym przykładem na to, jak można stworzyć nastrój grozy niemal bez użycia nadnaturalności, pełniącej tu jedynie marginalną rolę. Ciemna, dusząca atmosfera, co chwila rozjaśniana dla kontrastu sielankowym nastojem wiktoriańskiej posiadłości, na długo pozostaje w pamięci. Ta ponadpięciusetstronicowa historia zachwyca do tej pory wspaniałym nastrojem, mnogością wątków, doskonale podtrzymywanym napięciem i intrygą, która do samego końca wodzi za nos.
Nie chcąc psuć potencjalnym czytelnikom przyjemności z obcowania z tą powieścią, wspomnę jedynie pokrótce o fabularnej stronie utworu. Pochwalić tu należy przede wszystkim pierwszoosobową narrację. Będąca już dojrzałą kobietą Maud z gawędziarskim wyczuciem i pewnym dystansem prowadzi nas poprzez intrygę, która stała się jej udziałem w czasach młodości. To jej oczami oglądamy wszystkie sceny, poznajemy szaloną i nieprzewidywalną guwernantkę - Madame de la Rougierre, tajemniczego Stryja Silasa, a także mnóstwo innych przewijających się przez powieść osób. I tu dochodzimy do właściwie jedynej wady, jaką w mojej opinii ma ta powieść. Mianowicie jest nią długość - gdyż monumentalne, mające ponad pół tysiąca stron tomisko to za dużo, biorąc pod uwagę powolny rozwój akcji. Le Fanu zwyczajnie przesadził z rozwlekłością. Innych wad teraz, z perspektywy czasu, jaki upłynął od mojego spotkania z Maud i Stryjem Silasem, nie pamiętam.
Podsumowując: jest to prawdziwy majstersztyk, historia spełniająca niemal wszystkie niepisane założenia powieści grozy (abstrahując od nadnaturalności, która tu nie była potrzebna). Autor rozsnuł nad całością pajęczynę intryg, w którą nie wstyd dać się złapać. Tajemnicze kulty religijne, mrok i oczywiście stare, wiktoriańskie domy dodatkowo potęgują nastrój.
Pozycję tę szczególnie polecam tym, którzy zetknęli się z "Carmillą" tegoż autora. Oba utwory łączy specyficzny nastrój, jaki tylko Le Fanu potrafił stworzyć, z tym, że "Stryja Silasa" stawiam wyżej.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.