Dodany: 20.09.2006 08:08|Autor: DJ Eli(ot)

Książka: Rodzina Borgiów
Puzo Mario

1 osoba poleca ten tekst.

Niekończąca się seria intryg z Watykanem w tle


Niekończąca się sekwencja intryg, zakulisowe gry, nieustanna walka o władzę oraz o jej utrzymanie, poprzeplatane elementami miłości i nienawiści, oddania i zdrady – tak w skrócie można przedstawić tę powieść. Napisaną w większości przez Maria Puzo i dokończoną przez Carol Gino – kobietę, z którą spędził wiele lat swojego życia.

Po krótkim prologu, umieszczającym nas w realiach opisywanej epoki, zastajemy Watykan na krótko przed śmiercią papieża Innocentego VIII i wynikającą z tego powodu koniecznością wyboru nowej głowy Kościoła. Funkcję tę obejmuje kardynał Rodrigo Borgia, zapoczątkowując realizację swoich pomysłów oraz niestrudzonych dążeń mających na celu zapewnienie świetlanej przyszłości swoim... dzieciom.

Bo tak właśnie ukazane są realia czasów renesansu: „Był to czas wielkich osiągnięć filozofii, sztuk pięknych, medycyny, muzyki. Wspaniały rozwój kultury odbywał się w podniosłej, nasyconej przepychem atmosferze. Nie obyło się jednak bez kosztów. Stare prawa załamały się, nim stworzono nowe. Przejście od ścisłego trzymania się słowa bożego i wiary w zbawienie wieczne do idei poszanowania człowieka, który za swe cnoty lub grzechy otrzymuje zapłatę w świecie materialnym, zwanej humanizmem – doprawdy nie było łatwe. Ówczesny Rzym nie był miastem, raczej miastem bezprawia. Na rzymskich ulicach kwitła anarchia i przemoc, złodziejstwo i bandytyzm; szerzyła się prostytucja. Co tydzień mordowano kilkuset obywateli. (...) Kościół i państwo walczyły o prymat władzy. (...) Duchowni zajmujący wysokie pozycje w hierarchii kościelnej – którym, rzecz jasna, nie wolno było się żenić – odwiedzali kurtyzany, utrzymywali po kilka kochanek. Dawano i przyjmowano łapówki”*. Jakkolwiek szokujący może się wydawać powyższy obraz, trzeba jednak szybko się do niego przyzwyczaić i przygotować na jeszcze gorsze dewiacje, jako że dzieło jest nimi wypełnione. Dla mnie punktem szczytowym jest scena, w której nie dość, że dochodzi do aktu seksualnego pomiędzy bratem i siostrą – dziećmi Ojca Świętego – to dzieje się to na oczach i przy całkowitej aprobacie tego ostatniego!

Choć powyższa sytuacja skłania nas do kompletnego potępienia głównego bohatera, to nie da się ukryć, że Aleksander został „wyposażony” w kilka cech, które pozwalają czytelnikowi powziąć do niego pewną sympatię; wszak papieżowi naprawdę zależy na umocnieniu państwa kościelnego (a także zjednoczeniu Italii), a szczera chęć zapewnienia powodzenia członkom swojej rodziny również, w gruncie rzeczy, nie stanowi, a przynajmniej nie powinna stanowić, niczego złego. Nie chcąc jednak wcielać się w rolę adwokata, muszę stwierdzić, iż Borgia nie przejmując się zbytnio łamie przykazania, trwając w przekonaniu, że cel uświęca środki. Protagonista charakteryzuje się również wielkim sprytem, zdolnością przewidywania wydarzeń i nienagannym zmysłem dyplomacji; nie bez powodu wiele osób odbiera z książki przesłanie, że pierwszymi mafijnymi donami byli właśnie papieże. Reasumując, postać Ojca Świętego jest przez autora nakreślona bardzo umiejętnie.

Co się tyczy innych bohaterów, to, generalnie mówiąc, też nie można im nic (lub jeśli, to niewiele) zarzucić. Nie są, co prawda, rozkładani na czynniki pierwsze i dogłębnie analizowani, ale nie zapominajmy, że nie jest to powieść psychologiczna. Nacisk został położony na zwięzłe przedstawienie ambicji i rozterek poszczególnych postaci i wynikających z nich wydarzeń; najwięcej miejsca poświęcono papieskim dzieciom – Cezarowi i Lukrecji. Ich perypetie, jakkolwiek ściśle i nieubłaganie powiązane z głównym wątkiem dzieła, stanowią pewną odskocznię od niego. Przez powieść przewijają się również inne (bo Rodrigo Borgia, o ile się nie mylę, to bohater autentyczny) historyczne postaci (np. Machiavelli).

À propos historii: książka zawiera jej elementy, choć tak naprawdę nie chcę podejmować się roli oddzielenia faktów od fikcji. Tłem wydarzeń jest Watykan oraz niezjednoczone jeszcze Włochy. Narzuca się stwierdzenie, że poszczególne lokalizacje odgrywają bardzo marginalną rolę, poddając się w zupełności akcji; dlatego też miłośnicy rozwlekłych opisów krajobrazów nie znajdą nic dla siebie (i słusznie, nie chciałbym, żeby ktoś pakował mi się z monotonnym i rozwlekłym opisem podczas, na przykład, oblężenia twierdzy =)). Tak samo jest z językiem: pisarz w swoim zwięzłym, pozbawionym zbędnych eksperymentów, rzeczowym i konkretnym stylu przedstawia poszczególne wydarzenia.

Nietrudno się domyślić, że głównym motywem powieści jest władza – walka o jej zdobycie i dążenie do utrzymania przy użyciu wszelkich środków. Czytelnik jest wprowadzany w arkana różnorakich machinacji i obserwuje wybór danej strategii oraz skutki jej stosowania. Przez większość książki, z otwartymi ustami i nerwowo połykając ślinę, bacznie śledziłem kolejne intrygi. Nie da się jednakże uniknąć konkluzji, iż po pewnym czasie ma się dość i pojawia się ochota na oderwanie się od tego zagadnienia – zwłaszcza że momentami nietrudno się zgubić i stracić pojęcie, kto współpracuje z kim i przeciw komu. Autor przychodzi na pomoc i wprowadza chociażby motyw miłości pomiędzy bratem i siostrą, choć załatwia to sprawę tylko częściowo, bo ich uczucie staje się źródłem kolejnych knowań, od których przecież, choćby na moment, czytelnik pragnie się oderwać.

Powieść powinna przypaść do gustu osobom, którym podoba się „Ojciec chrzestny”, choć (a może właśnie dlatego?) przedstawionym tłem te książki różnią się między sobą bardzo silnie. Zdecydowane skupienie się na jednym wątku (władza) stwarza możliwość skutecznego, całkowitego wyczerpania tegoż, lecz czytelnicy, którym nie w smak penetracja zawiłych intryg i knowań, nie znajdą – raczej – niczego dla siebie.


Plusy:

+ umiejętna i wciągająca (przez większość książki) narracja;
+ bardzo głębokie i sugestywne rozpracowanie motywu władzy (który to już raz o tym wspominam? =));
+ pozbawiony zbędnych eksperymentów język pozwalający skupić się na akcji;
+ możliwość poznania historii poprzez odniesienia do czasów renesansu;
+ szokujące sytuacje, skutecznie przykuwające uwagę.

Minusy:

- monotematyczność sprawiająca, że książka może się szybko znudzić;
- bardzo szybkie zmiany sytuacji, w których czytelnik może się pogubić.


______
* Mario Puzo, „Rodzina Borgiów”, przeł. Władysław Masiulanis, Zygmunt Halka, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2002.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 14714
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 11
Użytkownik: --- 21.09.2006 02:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Niekończąca się sekwencja... | DJ Eli(ot)
komentarz usunięty
Użytkownik: DJ Eli(ot) 21.09.2006 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Tak, czytałem i faktycznie można znaleźć kilka podobieństw - z notorycznymi intrygami na czele i śladowymi motywami alternatywnymi w tle. Niewątpliwie "Klaudiusza" czytało się milej i... bliżej niego z uwagi na pierwszoosobową narrację (o ile dobrze pamiętam), co pozwalało na zawiązanie z nim przyjaźni - jakkolwiek podejrzanie to brzmi =DDD.
Użytkownik: --- 22.09.2006 00:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, czytałem i faktyczni... | DJ Eli(ot)
komentarz usunięty
Użytkownik: DJ Eli(ot) 22.09.2006 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Styl Puzo to zwięzła, konkretna, pozbawiona ozdobników i (mam nadzieję, że nie nadużywam tego słowa) obiektywna relacja kolejnych wydarzeń. Obiektywność Gravesa (z tego, co pamiętam) poprzez uczynienie Klaudiusza narratorem "zjechała" trochę w dół, choć nie przypominam sobie jakiejś tendencji do narzucania swoich poglądów i naginania rzeczywistośći - co byłoby, w sumie, zrozumiałe przy takim wyborze narracji.
Hmmm..... Wartości literackie? A cio to jest? =DDD Czy książka wnosi coś do literatury poprzez zawartą w niej treść lub formę? O to chodzi?
Użytkownik: --- 22.09.2006 19:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Styl Puzo to zwięzła, kon... | DJ Eli(ot)
komentarz usunięty
Użytkownik: DJ Eli(ot) 24.09.2006 13:46 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
aha; to chyba tak mniej wiecej o tym wspomnialem, prawda? ;)
Użytkownik: Teofila 28.05.2007 15:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Niekończąca się sekwencja... | DJ Eli(ot)
Bardzo wciągająca książka. Mnie zainteresowały poglądy głównych bohaterów na to, co zrobili (na dobro i zło). Ciekawa także pod względem historycznym, choć szczególnie z początku byłam w dość dużym stopniu zszokowana niektórymi zachowaniami bohaterów.
Użytkownik: corecta 02.07.2007 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Niekończąca się sekwencja... | DJ Eli(ot)
hmm, nie bardzo pamietam żeby papież był świadkiem tego jak Cezar i Lukrecja się kochają.. a starałam się czytać uważnie, zwłaszcza te wątki ;D pozdrawiam
Użytkownik: DJ Eli(ot) 18.09.2007 12:44 napisał(a):
Odpowiedź na: hmm, nie bardzo pamietam ... | corecta
=)
Użytkownik: Drive My Car 22.11.2012 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: hmm, nie bardzo pamietam ... | corecta
A kto pchnął Cezara i Lukrecję do tego, by się kochali ze sobą po raz pierwszy? :)
Tak, papież był świadkiem tego, jednak tylko raz.
Użytkownik: Tinamou 09.11.2008 18:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Niekończąca się sekwencja... | DJ Eli(ot)
Książka przyzwoita i dodam, że nie do końca zgadzam się z minusami przedstawionymi w recenzji :-]
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: