Dodany: 13.09.2006 09:31|Autor: Zorka_git

Ogólne> Offtopic

Płatne studia dzienne??


Witam, mam nadzieję, że niepotrzebnie zasiewam postrach wśród studentów "dziennych", ale czy ktoś słyszał- (bodajże dwa dni temu w wiadomościach) padł nowy pomysł naszego wspaniałego rządu, by wprowadzić opłaty za studia dzienne!! I teraz nie wiem, czy oni tak naprawdę, czy tylko straszą;) Koleś, który to mówił posługiwał się mniej więcej takimi argumentami: że na dziennych studiują zamożniejsi (hm, niech się przejdzie po naszym akademiku, zobaczy tę zamożność) i nic nie zaszkodzi jak sobie popłacimy, a jak ktoś nie będzie miał to nam będzie państwo dopłacało (już to widzę). I teraz gdzie tu logika? Owszem, często ludzie studiują zaocznie z powodu braku kasy, ale wtedy przeważnie pracują! A ci, którzy studiują dziennie, nie mają za bardzo kiedy pracować. Chyba, że stać na promocjach i roznosić ulotki za psie pieniądze. Poza tym ludzie z bardzo zamożnych rodzin nie bawią się w studia na uczelniach państwowych tylko na prywatnych. Argumenty można mnożyć, ale niestety rząd w naszym kraju jest bardziej niż porąbany i sam nie wie co robi (spójrzmy na wspaniałego ministra giertycha) i pewnie jak przyjdzie co do czego, to opinia studentów mało ich będzie obchodziła. A wtedy większość ludzi zrezygnuje ze studiów dziennych, bo skoro i tak trzeba będzie płacić czesne, ach... szkoda mi słów.

Czy ktoś z Biblionetkowiczów słyszał o tym genialnym pomyśle? Wolałbym się przesłyszeć, ale strach padł na me lica;) Tak jak kiedyś mówiłam, że nie wyjadę na stałe za granicę, tak teraz coraz mniej mnie trzyma w tym kraju.
Wyświetleń: 17014
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 53
Użytkownik: Smutny 13.09.2006 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, mam nadzieję, że n... | Zorka_git
Słyszałem, słyszałem. Odpłatności za studia będą prędzej czy później. Z tym się trzeba pogodzić. Protesty studentów będą na pewno, ale protestują też rolnicy, górnicy a to wcale nie oznacza, że mają rację. Bezpłatne studia z akademikiem, mogą być formą stypendium, można też, co roku wykazywać niskie dochody i na tej podstawie uczelnia przyznawać będzie studia bezpłatne. Ci, których stać będą płacić, to poprawi jakość studiowania. Też studiuję i wiem jak wygląda sytuacja finansowa studentów. Bardzo wielu jest naprawdę dobrze sytuowanych, a i tak kombinuje. Jeżeli czesne będzie za wysokie i studenci uciekną to i profesorowie pracę zaczną tracić. Wątpię żeby do tego dopuścili – tak głupi nie są.
Użytkownik: asiulka13 13.09.2006 11:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, mam nadzieję, że n... | Zorka_git
Ja mysle ze to tylko nowy wymysł naszego ministra edukacji.Ale to tylko na pewno gadanie bo jak na razie to nie ma nic pewnego i ten pomysl na pewno "nie przejdzie"...
PS.A pamiętacie pomysł z maturami???I co???Naobiecywał tylko a jeszcze nic nie podpisał....
Użytkownik: Smutny 13.09.2006 12:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mysle ze to tylko nowy... | asiulka13
Może jeszcze teraz nie przejdzie. A sam "wymysł" ma wiele zalet:
- uczelnie będą musiały zacząć walczyć o studenta
- przy dobrym systemie stypendiów, doskonała motywacja
- wyrównanie szans na rynku uczelnianym a co za tym idzie lepszy wybór
Odpłaty można wprowadzać stopniowo, żeby "cios w kiesy" nie był za duży. Moim zadaniem powinniśmy się zastanawiać jak wprowadzić zmiany tak, żeby system był sprawny i nie krzywdził. Inaczej skazujemy się na przepełnine obskurne sale, stary sprzęt i nauczanie nie na miarę potrzeb a coraz mniejszych możliwości.
Użytkownik: aleutka 13.09.2006 12:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, mam nadzieję, że n... | Zorka_git
To nie jest nowy pomysł. Kilka co najmniej rządów na takie coś wpadało. Może to znowu skończy się na gadaniu. Mam nadzieję, że jeśli już, tak jak pisze Smutny wymyślą jakiś rozsądny system stypendiów. Można by obniżać czesne za średnią. Choć pamiętam ile to było stresu dla niektórych ze stypendium naukowym. I było to głupio zorganizowane, więc pesymistyczna jestem trochę.

Masz rację - jest ryzyko, że wtedy całkiem sporo ludzi ucieknie do dobrych uczelni prywatnych. Ale może wtedy się opamiętają ci nasi decydenci od siedmiu boleści.

Pamiętam rektora UJ jak mówił, że Kopernik płacił czesne za studia - kilkanaście miedziaków, jakąś symboliczną kwotę (podał ją). Taką opłatę moglibyśmy wprowadzić - stwierdził...
Użytkownik: Smutny 13.09.2006 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie jest nowy pomysł. ... | aleutka
Tak to często w naszej kochanej ojczyźnie jest że organizacja leży i kwiczy. Co nie nzaczy że pomysł jest zły. Trzeba tylko dobrze wykonać. :)
Użytkownik: Zorka_git 13.09.2006 12:46 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie jest nowy pomysł. ... | aleutka
Właśnie, już kiedyś słyszałam o wprowadzeniu płatnych studiów, ale wtedy mnie to nie dotyczyło bezpośrednio (bo wtedy to miałam na głowie maturę - jestem pierwszym, eksperymentalnym rocznikiem). Jestem po prostu przerażona, bo jeżeli będzie tak jak się odgrażają, to ja (jako pewnie jedna z wielu) będę musiała przejść ze studiów dziennych na zaoczne i szukać pracy a to w tym kraju łatwe nie jest, zwłaszcza dla ludzi po ogólniaku. A mnie kwestia stypendiów socjalnych nie dotyczy, bo w mojej rodzinie wypada ponad 504 zł na osobę. Niewiele więcej, ale to już nikogo nie obchodzi. I nie obchodzi też nikogo to, że ludzie spoza miast, w których są uczelnie muszą się tam jakoś utrzymać. Jeżeli czesne za studia dzienne i zaoczne będą porównywalne to studenci masowo zaczną się przenosić. Ci politycy naprawdę czasami nie mają pojęcia o czym mówią. Hm, co ja mówię, oni ZWYKLE nie mają pojęcia o czym mówią.
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 13.09.2006 12:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, mam nadzieję, że n... | Zorka_git
A pojawia się pytanie, czy R. Giertych ma wpływ na uczelnie wyższe, skoro istnieje oddzielne ministerstwo do spraw szkolnictwa wyższego??
Użytkownik: hankaa 13.09.2006 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, mam nadzieję, że n... | Zorka_git
Ja już z pół roku temu słyszałam o tym, by studia dzienne były odpłatne. Nie miała to być wielka suma, ale wystarczająca na pokrycie jakiś tam kosztów. Jestem za. Bo ktoś tu mówił, że dzienne są dla bogaczy. Bo faktycznie są. Studiują na dziennych ci, co są na zasiłkach, stypendiach i itd oraz ci, których rodzice są bogaci. Tacy ludzie jak ja i wiele moich koleżanek i kolegów u których są jakieś tam dochody w rodzinie, ale nie tyle by na studia dzienne było stać, studia zaoczne nawet gdyby nie pracować i fundowane były przez rodziców mogą wyjść nawet o 60% taniej! Poważnie mówię, bo to zdecydowało, że studiuje zaocznie. Fakt, ugodziło by to w tych biednych, ale jak mają zasiłki i itd to chyba oczywiste że i dla nich wymyślą jakieś stypendia...
Dla mnie jest to rozsądne i uważam, że nie ma się co buntować. Forma czesnego, czemóż by nie? No a jeśli nie Giertych, to inny minister to wymyśli... I tak źle i tak dobrze:)
Użytkownik: lipcowa 13.09.2006 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja już z pół roku temu sł... | hankaa
Haniu, przepraszam, ale muszę się z Tobą nie zgodzić. Ja będę studiowała dziennie właśnie dlatego, że zaocznie czy wieczorowo by mi się nie opłaciło. I jeżeli zostałaby wprowadzona odpłatność za studia dzienne, musiałabym zrezygnować ze studiowania w ogóle. Dochody w rodzinie mam za duże, żeby dostać stypendium, a za małe, żeby móc płacić za studia i jeszcze się utrzymać w obcym mieście. Nie mów proszę, że studia dzienne są dla bogaczy, bo to nie prawda.
Użytkownik: hankaa 13.09.2006 15:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Haniu, przepraszam, ale m... | lipcowa
Poprawię tylko to: faktycznie, zapomniałam, że niektóre kierunki na zaocznych mają kosmiczną cenę...
Ale... studiujesz w mieście, mieszkasz u rodziny, jesteś na miejscu... Ale jest grono ludzi, takich jak ja, gdzie aby studiować dziennie trzeba się przenieść do miasta studenckiego bo dojazdy są makabryczne lub trwają 1,5 godz w jedną stronę. Akademika nie przyznają, bo dochód za duży. Rodziny w danym mieście brak. Wychodzi stancja. I nagle się okazuje, że miesięczny pobyt w takim mieście to koszt 600-700 zł z wyżywieniem. A gdzie reszta? Tu w tym wypadku niestety, musze to powiedzieć, dzienne studia już są drogie. Zaoczne są tańsze, dlatego przeglądając ogrom moich znajomych odważę się powiedzieć, że z mojej okolicy studiują tylko ci, co mają stypendia socjalne i zasiłki lub mają bogatych rodziców. Ludzi takiego statusu jak ja w tym też wiele moich koleżanek jest bardzo dużo. I tam, gdzie już zdecydują się na dzienne to kosztem wielu wyrzeczeń. A na dziennych trudno gdzieś dorobić, idzie cosik zarobić, ale kosztem czasu, a wiadomo, że w pierwszym roku jak komuś zależy to nie może sobie laseferować czy jakoś tak:)

Owszem, jak ktoś ma blisko, bądź mieszka na miejscu, trudno to zrozumieć. I to oczywiste jest, że pójdą na dzienne. Po co przepłacać? ehhh... Takim ludziom jak ja, gdzie mieszka się na wsi, nie jest się z rodziny rolniczej - studia dzienne to marzenie. Nawet w mieście gminnym jest wielu takich ludzi jak ja. Najczęściej chcą studiować nawet zaocznie, ale nie mogą, bo praca im to utrudnia... Wegetacja, tylko tyle powiem...
Użytkownik: reniferze 13.09.2006 18:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Poprawię tylko to: faktyc... | hankaa
Haniu, ja dojeżdżam codziennie na zajęcia półtorej godziny w jedną stronę, dwoma autobusami. Nie mam zasiłku socjalnego, nie mam stypendium, nie mam bogatych Rodziców. Wydatki na materiały (fartuchy, stetoskop, młoteczek..), książki, dojazdy i, wbrew pozorom, również utrzymanie (bo jeśli wychodzę z domu o 5:20, a wracam o 21, to muszę coś ciepłego zjeść między zajęciami), są ogromne.
Medycyny nie ma zaocznej czy wieczorowej, więc przypuszczam, że opłaty za tzw. studia dzienne byłyby takie same, jak w tej chwili za studia płatne. Czyli horrendalne.
Naprawdę nie wszyscy studiujący dziennie są bogaci. Głupio mi się zrobiło, kiedy to przeczytałam. Bo mnie nie byłoby stać, żeby za moje studia płacić.
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 13.09.2006 18:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Haniu, ja dojeżdżam codzi... | reniferze
Zgadzam się. Nie każdego stać. Sama nie dostaję stypendium, ale mam to szczęście, że mieszkam w swoim domu. Ale nie w mieście i muszę do miasta dojeżdżać. Bilety miesięczne kosztują. A po drodze nieraz znajdą się wydatki. Mam na szczeście dość blisko do miasta, ale są osoby, które mają dalej i to ich więcej kosztuje. A jeszcze gdyby te osoby musiały płacić za studia, to pewnie byłoby to dla nich utrudnienie.
Użytkownik: Smutny 13.09.2006 22:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się. Nie każdego ... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Więc kierunek studia, byle jak byle za darmo. Wykładowcy na kilku uczelniach dorabiający na boku, wiecznie nieobecni, obskurne sale i stary sprzęt? :(
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 14.09.2006 15:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Więc kierunek studia, byl... | Smutny
Ale ja nie mówię przecież, że sytuacja jaką przedstawiłeś jest w porządku. Też przecież studiuję i wiem jak wyglądają studia dzienne. Na pewno nie wygląda to idealnie, a przy tym mój wydział na naszej uczelnii jakieś 5 lat istnieje, więc jest w trakcie rozwoju.

Myślę po prostu, że dodatkowa płatność za studia dzienne mogłaby uderzyć w studentów, których nie byłoby na to stać, bo np. mają za wysoki dochód, żeby dostać stypendium, a za mały, żeby studia opłacać. To jest chyba największy problem.

PS. A to co napisałeś to niestety też smutna prawda.
Użytkownik: Smutny 13.09.2006 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Haniu, ja dojeżdżam codzi... | reniferze
Może, więc system stypendiów. Zależy ci masz średnią powyżej określonego pułapu to masz darowane czesne za studia. Wypracowałabyś jakbyś musiała. Doskonała motywacja i szansa dla tych których nie stać.
Użytkownik: reniferze 14.09.2006 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Może, więc system stypend... | Smutny
Rodzaj moich studiów jest mnotywacją samą w sobie. Ale spytaj, ilu studentów ma stypendia, mimo naprawdę ciężkiej pracy. Ułamek. Wbrew pozorom, mnóstwo zależy od kadry, nie od wiedzy. Wiem, bo widzę to na codzień.
Użytkownik: lipcowa 13.09.2006 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Poprawię tylko to: faktyc... | hankaa
Haniu, chciałabym tylko sprostować - do miasta, w którym będę studiować, mam blisko 800 kilometrów.
Użytkownik: iko 13.09.2006 17:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Haniu, przepraszam, ale m... | lipcowa
W pewnym sensie Hania miała rację. Na przykład na anglistykę w moim mieście - dostają się głównie dzieciaki z zamoźnych rodzin. Oczywiście nie jest to żadna reguła, ani nie zawsze tak się dzieje. Tak bywa. Nigdy by mi do głowy nie przyszło, jakie jaja mogą tam odchodzić przy rekrutacji. Nieważnie jednak. Nie o tym chciałam.
Ja też chyba miałabym ten sam problem - płatne studia (nieważne czy w szkole prywatnej, czy zaoczne, etc.) nie opłaciłyby mi się zupełnie. W dodatku moi rodzice (a właściwie to tylko ojciec) musieliby płacić za moje studia, moejgo brata (a zaczął studiować drugi kierunek, za który już musi płacić 5tys za semestr).

Studia są drogie. Nawet jeśli się jest na dziennych. Przecież ile wynosiła w tym roku opłata rekrutacyjna - 85zł za kierunek. A przecież są ludzie, kótrzy składali na kilka.


Za tą sumę, można by było pojechać na 3-4 dni w góry.


Jeszcze utrzymaj się w mieście, gdzie zdzierają z ciebie, ile tyko się da.

Użytkownik: Pax 13.09.2006 13:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja już z pół roku temu sł... | hankaa
To niesprawiedliwe co piszesz. Ani ja nie jestem bogata, ani moja rodzina i wiedziałam, że jeśli nie dostanę się na dzienne w swoim mieście, to w ogóle nie będę mogła studiowac.
Użytkownik: veverica 13.09.2006 13:54 napisał(a):
Odpowiedź na: To niesprawiedliwe co pis... | Pax
To tak jak ja... Mieszkam na szczęście w Krakowie, więc miałam spory wybór. Studia dzienne właściwie mnie nic nie kosztują, bo mieszkam w domu. Na moje niegdyś wymarzone studia nie poszłam, bo nie było ich w moim mieście i nie byłoby mnie na nie stać. Należę do tych studentów, którzy nie kwalifikują się do pomocy socjalnej, bo teoretycznie ich dochody w rodzinie są za wysokie. Moi znajomi ze studiów też nie należą do bogatych (oczywiście, są wyjątki - wszędzie są) - sporo jest osób z Krakowa lub okolic, część ma stypendia socjalne (niewysokie przecież) i akademiki, tylko niektórych stać na jakieś "fanaberie".
Użytkownik: hankaa 13.09.2006 15:26 napisał(a):
Odpowiedź na: To niesprawiedliwe co pis... | Pax
To nie jest niesprawiedliwe? W Polsce zawsze będzie coś, co jest niesprawiedliwe...
Tak, ale mieszkasz w mieście, w którym studiujesz. Czyż nie tak? Ja musiałabym się przeprowadzić do Poznania, a niestety, akademika mi nie przyznają, bo za duży dochód na jedną osobę a za mały na to bym się wyprowadziła z domu i żyła na koszt rodziców w innym mieście... I gdzie tu sprawiedliwość? To tutaj jest pojęciem względnym... niestety.. :(
Użytkownik: veverica 13.09.2006 16:05 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie jest niesprawiedli... | hankaa
Oczywiście, świat nie jest sprawiedliwy. Ale to nie "wina" kogoś, kto mieszka w mieście i może tam studiować, że tak właśnie jest. I nie oznacza to, że jest "bogaczem". Ja rozumiem, że osobom spoza dużych miast jest trudniej, ale to jeszcze nie oznacza, że wszyscy inni mają łatwo, bo ich rodzice pływają w forsie - takie stwierdzenia są właśnie niesprawiedliwe. A gdyby studia dzienne były płatne, co by to dla Ciebie zmieniło? Nic, tyle że byłyby jeszcze bardziej nieosiągalne - bo do wyliczonych przez ciebie kosztów utrzymania (masz rację, są wysokie, dlatego nie pojechałam na studia do innego miasta) dojdzie czesne...
A tak swoją drogą, to przypuszczam, że płatne studia nie są takim złym pomysłem. Tylko powinno to być rozwiązane w sposób, który nie sprawi, że wiele osób chcących studiować zostanie pozbawione tej możliwości:/
Użytkownik: hankaa 13.09.2006 17:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, świat nie jes... | veverica
Dzienne studia nie będą raczej drogie. Takiego czegoś raczej nie zrobią. Wg mnie będzie to forma czesnego. Nie mogą zrobić droższych niż 200 zł na miesiąc bo niektóre prywatne są niewiele droższe... Choć tak sądzę, że i te 200 zł to wielki koszt co dla niektórych. Ale wtedy na pewno zostaną uruchomione jakieś dodatkowe zapomogi. Myślę, że rząd zdaje sobie sprawę, że to wcale takie łatwe dla wielu studentów nie będzie.
Użytkownik: Morticia 13.09.2006 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzienne studia nie będą r... | hankaa
To po co wprowadzać opłaty za studia skoro pieniądze te, zamiast do państwowej kasy, pójdą na zapomogi dla studentów, których nie będzie stać na czesne. Błędnę koło ;)
Użytkownik: Pax 13.09.2006 18:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, świat nie jes... | veverica
Dokładnie o to mi chodziło. Zraniło mnie stwierdzenie, że studiuję na dziennych bo niby jestem "bogata"...

Na swoje upragnione studia pójsc nie mogłam, bo miałam do wyboru: Wrocław albo Poznań. Mieszkam w Lublinie. Pomijając juz kłopoty ze zdrowiem, nie stac mnie. A wiem, że bym się dostała. Przeżyję, ale takie stwierdzenia jak twoje są niesprawiedliwe. I będę przy tym obstawac.
Użytkownik: Raptusiewicz 14.09.2006 09:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja już z pół roku temu sł... | hankaa
Rzeczywiście to nieprawda, co napisałaś. Moi rodzice nie są bogaci, więc moje studia w innym mieście to dla nich duży wydatek, a mam jeszcze rodzeństwo. Dla ciebie to może bez różnicy, bo studiujesz na zaocznych, ale dla innych nie. Grr..
Użytkownik: Hypnos 13.09.2006 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, mam nadzieję, że n... | Zorka_git
"Poza tym ludzie z bardzo zamożnych rodzin nie bawią się w studia na uczelniach państwowych tylko na prywatnych."- i tu się z tobą nie zgodzę. Większość z nich trafia na dobre państwowe uczelnie, właśnie dzięki temu, że rodzice są zamożni i mają wpływy, np. dzieci prawników, lekarzy itp. A w prywatnych szkołach jest dużo osób biednych zwłaszcza z małych miast i wsi, gdyż nie stać ich na wyjazd do innego miasta i studiowanie. Poza tym nawet teraz studia, licea czy szkoły podstawowe nie są bezpłatne. Utrzymywane są z podatków. Biedni nie dość, że z podatków utrzymują dzieci bogatych to jeszcze płacą za prywatne szkoły swoich dzieci. A pisze to ponieważ znam wiele takich przypadków, więc to nie są historie wyssane z palca.
Najlepszym rozwiązaniem jest system w USA, gdzie najlepsze studia są płatne, ale istnieje bardzo rozwinięty system stypendialny, który pozwala nawet tym najbiedniejszym na ukończenie renomowanej uczelni.
Użytkownik: iko 13.09.2006 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, mam nadzieję, że n... | Zorka_git
I w ten właśnie spsób, większość młodych ludzi pójdzie na zaoczne i będzie pracować, bo na dziennych nie mieliby czasu. Mój chłopak jest na Politechnice. Wychodzi z domu rano (o 6 - bo dojazdy) i wraca o jakieś 20-22. Gdzie ma czas na zarabianie pieniędzy, żeby opłacić studia i teraz mieszkanie? A tu trzeba się pouczyć, zrobić coś na ćwiczenia...
I tak ma z 90% studentów w całej Polsce. :(
Użytkownik: Smutny 13.09.2006 22:49 napisał(a):
Odpowiedź na: I w ten właśnie spsób, wi... | iko
Taa, ja też kończę właśnie Politechnikę. Tylko że ja nigdy nie miałem takiego semestru żeby po 12 godzin codziennie zajęć mieć. Czesne to zawsze koszt, ale
jeśli mają być na dobrym poziomie to będzie się trzeba z płaceniem pogodzić. Zgodnie z systemem w USA, twój chłopak wypracowałby np. stypendium i nie musiał płacić. Płacili by Ci co mało robią.
Użytkownik: iko 19.09.2006 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Taa, ja też kończę właśni... | Smutny
Tak, tylko żecięzko byłoby dostać stypendium na jego kierunku przy takich wykładowcach, jakich on ma.
Użytkownik: --- 13.09.2006 22:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, mam nadzieję, że n... | Zorka_git
komentarz usunięty
Użytkownik: Smutny 13.09.2006 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Piszesz:” Myślę, że można by wprowadzić dobrowolną odpłatność, tak jak płaci się w szkołach na Radę Rodziców. Można by obliczyć koszt studiów i każdy w miarę możliwości płaciłby jakąś kwotę, ci, których nie byłoby stać nie płaciliby nic.” – Na dobrowolną opłatę większość uczniów by się nie zgodziła. Jeśli byłyby to duże sumy, to Ci, którzy by je płacili żądaliby dla siebie lepszego traktowania – i w pewnym sensie słusznie, w końcu płacą a inni nie!
Słabnie poziom studiów, niszczeją sale, a wszystko na darmowych studiach (nic za darmo nie ma, z podatków idzie). Więc myślenie: „Nie można rozumowac tak, jak w dowcipie, a żeby sąsiadowi ta krowa zdechła, sko ja nie mam krowy i nie będę miał i tak.”, to myślenie tych co są za darmowymi studiami. Bo w końcu ja nie dam rady na fajnych studiach płatnych, to czemu, inni którzy, dadzą mają mieć dobre wyposażenie, zadbane sale czy czyste akademiki?
Użytkownik: Raptusiewicz 14.09.2006 15:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Piszesz:” Myślę, że... | Smutny
> Bo w końcu ja nie dam rady na fajnych studiach płatnych, to czemu, inni którzy, dadzą mają mieć dobre wyposażenie, zadbane sale czy czyste akademiki?

Czyli dobre wykształcenie ma zależeć od statusu majątkowego?:/
Użytkownik: Smutny 14.09.2006 22:56 napisał(a):
Odpowiedź na: > Bo w końcu ja nie da... | Raptusiewicz
Bo teraz wszyscy mają po równo? I ci z miast i ze wsi, którzy muszą się utrzymać? Ci których stać na korepetycje płatne repety itp., i Ci co muszą dawać korki żeby się utrzymać? Mówiłem już o sposobach umorzenia bądź, zapracowania na czesne. To się da zrobić.
Status majątkowy gra rolę już teraz, a poziom, wygoda studiowania są coraz gorsze. Wybraliśmy system kapitalistyczny, więc zaakceptujmy konsekwencje tego wyboru. Na moim wydziale już większość sprzętu w laboratoriach ma więcej lat niż ja. Poczekamy aż się rozpadnie a co potem? Coraz większy jest rozdźwięk między oczekiwaniami pracodawców a tym, co oferują uczelnie państwowe. Nie będziemy płacić to będzie jak w tej słynnej podstawówce, część ładna i wygodna dla tych, co płacą i obskurna, słabo wyposażona dla biednych. Wykładowcy będą Ci sami, ale starać się będą na tych zajęciach, za które im się będzie płacić. Już jest problem z wykładowcami na różnych etatach? Co będzie za 5 do 10 lat, gdy szkoły prywatne zyskają większą renomę. Powoli, ten okres nadchodzi, niektóre jak Polsko-Japońska informatyczna już mają markę.
Sumując widzę dwie drogi:
1. Za darmo, obniżając: poziom, stopień urozmaicenia zająć, a w końcu wartość dyplomów (płatne studia zaczną grać rolę liderów)
2. Powoli i szukając rozwiązań łagodzących szok, wprowadzać opłaty i utrzymywać albo i podnosić jakość studiów dziennych
PS. Czy to, że mało zdolny bogaty może się kształcić na prywatnej uczelni a tak samo zdolny, ale biedny już nie, jest fair? Jeżeli nie, to z punktu widzenia tego biednego wykształcenie już teraz w 100% zależy od statusu majątkowego!!!
Użytkownik: --- 15.09.2006 00:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo teraz wszyscy mają po ... | Smutny
komentarz usunięty
Użytkownik: Smutny 15.09.2006 00:41 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Owszem być może, gdyby złapać za kołnierze, artystów, rolników, górników, dziennikarzy pewnie pieniądze by się znalazły. Ja bym zaczął, co prawda od unormowania sytuacji w szkolnictwie podstawowym, opiece lekarskiej czy służbach ratowniczych. To gdzie najpierw łatać dziury, jest do ustalenia. Być może należałoby zacząć od uczelni, a zostawić staruszków niech dalej umierają czekając na zabieg. Grupy, które wymieniłem są jednak bardzo silne i wpływowe, więc wiara w ich dobrowolne opodatkowanie (po ostatnich protestach rolników czy górników a wcześniej i artystów) wydaje się małą utopią. Poza tym na pewno „na górze” znaleźliby się chętni na te pieniądze.
Lepiej już studia płatne dobre i organizacje pozarządowe, (są zwykle lepsze) oferujące sponsoring dla biednych obiecujących studentów. Mogłabyś nawet poznać tego, komu pomagasz i odczuć jego wdzięczność.
A jeżeli opodatkowanie na rzecz uczelni to dobrowolne! Wtedy chcę nie muszę!!! Tylko jaki ludzie się nie ubezpieczają nawet to ilu by zapłaciło dla kogoś na studia. 10 może 20% społeczeństwa.
Przyjmując jednak, że się „uprzywilejowani” zgodzą, widzę bardziej podstawowe potrzeby, na które najpierw powinny iść środki. Studia stanowią pewien rodzaj luksusu i nie postawię ich na równi z ratowaniem życia czy podstawówką.
Użytkownik: --- 15.09.2006 00:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Owszem być może, gdyby zł... | Smutny
komentarz usunięty
Użytkownik: Smutny 15.09.2006 01:39 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Mój kontakt z NGOsami miał wąski, ale dość głęboki charakter. Pisałem o organizowaniu zaopatrzenia w wodę dla ofiar katastrof humanitarnych, więc kontakt miałem głównie z Polską Akcją Humanitarną. Poznałem jednak akcje organizowane przez PAH, WHO, UNICEF i inne organizacje międzynarodowe, rządowe i pozarządowe. Często jest tak że, rządy dają kasę ale organizacją akcji już zajmują się NGO. Stąd pewnie moja wiara. Zobacz sama: http://www.pah.org.pl/1924.html, http://www.unicef.pl/
Piszesz :„Jeżeli państwo wydaje publiczne pieniądze, to pod kontrolą parlamentu, natomiast fundacje na własne widzimisię.” – ścięło mnie trochę :/
Skąd twoja wiara w rząd i państwo gdzie w rządzie siedzą migający się skazańcy? Wybacz, ale bardzo wielu z naszych posłów i ministrów mam za ludzkie śmieci. Zapracowali na tą opinię solennie przez ostatnie lata. Z uwagą śledzę dopiero 3 skład parlamentu a i tak wystarczy.
Jestem zwolennikiem myślenia, że sam lepiej o siebie zadbam i lepiej wiem jak wydać moje pieniądze. Np. odkładać dzieciom na studia. Niestety są tacy, którzy uważają, że przysługuje im prawo do 1/3 dochodów z mojej pracy. Teraz połowa z tej 1/3 pójdzie na rozdzielających a połowa tam gdzie powinna. To już wolę sam płacić za ubezpieczenie zdrowotne, studia a z podatków dawać tylko na emerytów, rencistów i leczenie dla najbiedniejszych itd.
Piszesz: „Zawsze można postawić pytanie: myć ręce czy myć nogi? No cóż, najlepiej i to, i to.” – wszystkim nie dogodzisz, za komunizmu już to sprawdzono.
PS. Z Tobą można gadać w noc i gadać! :-)
Użytkownik: --- 15.09.2006 01:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój kontakt z NGOsami mia... | Smutny
komentarz usunięty
Użytkownik: Smutny 15.09.2006 11:18 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Piszesz: „Czy naprawdę uważasz, że z tytułu urodzenia się w bogatej rodzinie należą się przywileje?”. Powstaje pytanie czy pieniądze i majątek uznajemy za efekt ciężkiej pracy ludzi (ja tak to widzę), czy uznajemy, że jest to przywilej, który każdy nawet średniozamożny Polak dostał w prezencie.
Próbowałem pokazać, iż już szanse zależą od zasobności portfela.
„Ja jestem optymistka i uważam, że ludzie przyzwoici, uczciwi też są w Polsce i rząd nie musi wyglądac jak ten.” – ja wolę być realistą, widzę jak wygląda sytuacja i w mojej opinii NGO są na razie o wiele klas lepsze od rządów. Sama piszesz, że nie wiesz, na kogo głosować, łamiesz ręce nad poziomem, skąd czerpiesz wiarę.
Balcerowiczowi nic nie udowodnią, bo nie mają, czego udowadniać. Ten człowiek ma uczciwie dojście do takich pieniędzy, o jakich większość z nas nie może marzyć. Pewnie prywatnie zarabiałby lepiej. Jest niesamowicie konsekwentny i liczą się z nim na zachodzie.
Piętnuje się go za poglądy i ich twardą realizację. Lepper z wyrokami, opluwa uczciwego człowieka i nikt nic nie robi. A publiczna krytyka prezydenta grozi sądem. Więc PiS pozwala na zasiadanie w rządzie przestępcom, a „oczyszcza” życie publiczne z ludzi o odmiennych poglądach. Ciężko znaleźć porównanie dla takiej dawki hipokryzji. Jak przyszło do podziału władzy to Kaczyńscy zrobili z gęby szmaty i olali wszystko co mówili.
Jeżeli mamy mieć podział władzy a sądownicza ma być niezależna, to nie mogą się wydawaniem wyroków zajmować posłowie. To tak jakby powiedzieć, że sądy w Polsce nie nadają się do rozstrzygania poważnych spraw.
„Nie zazdroszczę biednym rolnikom dopłat, ale za skandal uważam, że dopłaty otrzymują latyfundia kościelne albo np. europosłowie.”- i ja im nie zazdroszczę, ale jeżeli dopłaty są do ziemi to należą się wszystkim! Traktujesz bogatszych jak obywateli kategorii B. A – biedni którym się wszystko należy (nie wiem czemu), B – klasa średnia + bogacze, mają obowiązek utrzymać biednych, im się od państwa należy tylko minimum.
„To przed wojną leniwe obiboki, których było stać studiowali latami.” – ta a teraz moja odpowiedź. Ja teraz kończę studia i wiem jak jest. Za darmo, czyli za państwowe pieniądze, kończyłem 4 letnią inżynierkę przez 5 lat. Mam koleżankę, z którą pisałem pracę ona studiuje już szósty rok. Takich znajomych mam na pęczki. Biorą urlopy jadą za granicę dorabiać a są studentami, repetują, wznawiają się itp. Znam i kilku takich, olewających, co wylecieli a potem ponownie zdali na pierwszy rok. Ja kończę z rocznym poślizgiem a oni kończą drugi rok. Razem 8 lat jak skończą!
Bez trudu można sobie na uczelni zapewnić darmowe studiowanie przez 7 do 8 lat.
Za komuny ojciec miał kolegów w grupie, którzy powtarzali rok po 3 razy!!! Bo było za darmo i akademik do złapania!
Gdybym za każdy rok miał płacić, to zrobiłbym studia w terminie – bo rodziców nie byłoby stać na utrzymywanie mnie na studiach płatnych jak repetuję. Ćwiczenia, których nie zaliczyłem za pierwszym razem a za które przyszło mi zapłacić 500zł za drugim podejściem zaliczyłem na 4,5. Kułem się przed kolosami, nie odpuszczałem. Bo wiedziałem, że za to płacą moi rodzice!
Leserzy są i będą zawsze. Studia płatne, ze stypendiami, i sponsoringiem dla najbiedniejszych i najpracowitszych, to nie tylko sprawiedliwe, ale i ograniczające obiboków rozwiązanie.
PS. Magisterkę będę już robił zaocznie a więc płatnie. Albo skończę terminowo albo rzucę bo uznam że się nie nadaję. Na obijanie się nie będę miał ani czasu ani pieniędzy!
Użytkownik: --- 15.09.2006 19:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Piszesz: „Czy napra... | Smutny
komentarz usunięty
Użytkownik: Smutny 15.09.2006 20:33 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Sektor prywatny będzie zawsze lepiej zarabiał od państwowego, tak to jest. Każdy rodzić chce żeby jego dziecku było jak najlepiej, jeżeli mają mu w tym pomóc pieniądze, to jakim prawem ktoś mu zabrania pomagać. Nie ma przywilejów dla bogatych, są dla biednych. Tak jest na razie!!! Nie odwrotnie. Bogaty za wszystko musi płacić.
Do czasu aż w Polsce przestanie pokutować przeświadczenie, że pracą to się garbu można dorobić a pieniądze biorą się z przekrętów, będzie biednie.
Jaki dochód miesięczny czyni z człowieka bogacza? Czy 3 tys, 10 tys, 50tys, 100tys? Dla mnie ostanie dwie pozycje.
Użytkownik: --- 15.09.2006 23:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Sektor prywatny będzie za... | Smutny
komentarz usunięty
Użytkownik: Smutny 16.09.2006 01:15 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Ja nic nie skorzystam, ewentualnie moje dzieci (na które się jeszcze przez ładnych parę lat nie zanosi). O wysokie podatki obwiniam ludzi o lewicowych poglądach, liberałowie ich nie chcą! Ulgi to też pokłosie „solidarnego myślenia”.
„Dałeś przykład szkoły polsko-japońskiej, z prywatnych rzeczywiście jest stosunkowo dobra, ale o wiele lepszy jest państwowy Uniwersytet i Politechnika. w polsko-japońskiej miesiąc kosztuje ok 1000 zł, to państwowa uczelnia musiałaby pobierać ze 2000 albo 3000 miesięcznie. Koszt studiów wyniósłby ok. 100 000. Balcerowicza rzeczywiście byłoby na to stać, ale pielęgniarka mogłaby tylko pomarzyć, żeby kształcić dziecko.” – to esencja myślenia bez uznania zasad logiki. Za mało jest wielkich bogaczy w Polsce i za wiele świetnych uczelni za granicą, które mogłyby okazać się lepszym rozwiązaniem dla wielu. Z tego względu to, co proponujesz jako czesne za miesiąc realne jest raczej za semestr może za pół na najbardziej obleganych kierunkach. I to w dalekiej perspektywie. Opłaty mają być wprowadzane stopniowo. Poważnie powinny dotknąć dopiero moje pokolenie (za 20 -25lat), bo dopiero wtedy powinny być w pełnym wymiarze. Żeby coś wprowadzać rozsądnie i powoli trzeba odpowiednio wcześnie zacząć!!
Co do pensji pielęgniarek to się już do nich odniosłem poprzednio!!! Najpierw zarobki dla nich a potem pełne finansowanie studiów przez państwo. Budżet to nie guma od gaci jak komuś dajemy więcej to komuś trzeba zabrać. Gdyby się skupić na kilku priorytetowych działaniach to być może coś by z tego było, a tak mamy próby dogodzenia wszystkim grupom interesu i w rezultacie mamy.. .
„Nie rozumiem, jakoś nie napisałeś dotychczas tego jasno, dlaczego uważasz, że my, podatnicy, nie powinniśmy za pomocą państwa finansować studiów.” – bo połowa ginie rządzie, ministerstwach, urzędach, nietrafnych decyzjach, defraudacjach (tak na razie jest, i ja nie chcę na to płacić), a tylko niewielka część trafia gdzie trzeba. To ja już wolę płacić bezpośrednio uczelni. Czytaj pls.
Państwo opiekujące się w zbyt dużym zakresie obywatelami zwalnia ich z myślenia. Tak jak nadopiekuńczy rodzice.
Dobrem publicznym jest historia, zdrowie obywateli, wolności. Ba władza publiczna jest dobrem publicznym, i już te dobra zdeptano. Wyższe dla każdego nie należy do spraw pierwszej potrzeby. Na takie rozwiązania mogą sobie pozwolić państwa bogate.
Co do obrażania. W środowisku jakim się obracam, szczerość jest ceniona a i wulgarne zachowanie przechodzi jako że często jest śmieszne. Myślę że prędzej dorobiłabyś się bana na biblionetce niż mojej prawdziwej wściekłości. Chyba że trafisz w rodzinę, bo to wtedy boli. Tylko że Ty nigdy mnie nie wyzywasz. Wyrażasz opinię o moich poglądach i to bardzo delikatnie. Mam nadzieję ze i mi to równie dobrze wychodzi :-).
PS. Przeczytaj proszę, dwa moje wcześnisze teksty uważniej.
Użytkownik: --- 16.09.2006 14:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nic nie skorzystam, ew... | Smutny
komentarz usunięty
Użytkownik: Smutny 17.09.2006 02:20 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Nie jestem skrajnym liberałem, więc nie wiem, czemu do nich się tak przyczepiłaś. W końcu polemizujesz ze mną nie z nimi. To, że mówię, urzędników jest zbyt wielu, są przekupni i mało efektywni – nie oznacza negacji potrzeby istnienia rządu czy parlamentu. Gdy koordynujących jest tylu, co wykonujących pracę to zaczyna być farsa. To będący „solidarnym” podatek progresywny neguje ideę równości obywateli wobec prawa. Wątpię by ktokolwiek z nas chciał rządów, albo warunków życia jak za carskiej Rosji, czy Prus. Ciężko mi porównać wyższe studia z nauką czytania.
Na tej podstawie: „Gdyby chcieć wprowadzić odpłatność za studia, to najpierw trzeba by ją wyegzekwować ją od zwolenników tego pomysłu, którzy wykształcili się począwszy od 1945 r. za darmo.” – można by wyegzekwować pełne opłaty za wszystkie mieszkania które rozdano za komuny. Bo ja teraz, gdy chcę kupić to już muszę płacić.
Dobre jest zadanie: „Chcesz na dziś dla ubożejącego społeczeństwa wprowadzić opłaty za studia,” – czyli widzisz, obecny system się nie sprawdza.
A to, co wyczytałem:
„Największym ośrodkiem akademickim w Polsce jest Warszawa, z największą uczelnią Uniwersytetem Warszawskim posiadającym 55,7 tys. studentów. W roku akademickim 2004/05 w 77 uczelniach w Warszawie kształciło się ponad 313,8 tys. studentów, w tym w 62 niepaństwowych uczelniach – 140,6 tys. studentów. Studenci w Warszawie stanowili 16,3% ogółu studentów polskich uczelni. W roku akademickim 2004/05 na studiach dziennych kształciło się w Warszawie 132,3 tys. studentów (tj. 42,2% ogółu studentów w tym mieście). Podobnie jak w poprzednim roku akademickim, istotnie wzrosła liczba studentów na studiach wieczorowych i zaocznych. W roku akademickim 2004/05 stanowili oni już ponad 51,5% ogółu studentów uczelni warszawskich.”
Już większość studentów płaci za studia. Dzienne studia kończy w Warszawie 42,2% studentów. A prawie połowa z tego robi dzienne na studiach płatnych prywatnych! Czyli około 11 -12 % ogółu studentów stanowią biedni na dziennych bezpłatnych. Jeżeli niezamożni studenci stanowią, choć połowę studiujących to większość z nich uczy się już na uczelniach płatnych. Tym samym są dyskryminowani. Utrzymanie mieszkania w Warszawie to wydatek rzędu 400zł, akademik na mojej uczelni od 330 do 400zł zależy od tego ilo osobowy pokój, doliczmy utrzymanie, dojazdy razem 700 -800zł/miesiąc. Biednego na to nie stać. Rośnie liczba ludzi, których nie stać na darmowe studia dzienne, więc idą na zaoczne i wieczorowe. Wprowadzenie opłat za dzienne mogłoby obniżyć czesne za zaoczne albo wieczorowe a tym samym, ułatwić tym, którzy żeby studiować muszą się sami utrzymać.
Nie zgodzę się i nie zgadzam z opinią, darmowych studiów dla bogaczy – to oczywista nieprawda. Widzę również konieczność zmian, na polu wyższych uczelni. Skoro nie mam możliwości radykalnego zwiększenia wydatków z budżetu, to wyjściem wydaje się choćby częściowa odpłatność.
Użytkownik: juka 17.09.2006 12:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jestem skrajnym liber... | Smutny
Pozwolę sobie wtrącić się do Waszej wymiany zdań. Wydaje mi się, że rzeczywiście stopniowo wprowadzana częściowa odpłatność jest nieuchronna. Przy tym rozbudowany system stypendiów do odpracowania po studiach czy też kredytów (ale oczywiście na rozsądnych zasadach, a nie jak to obecnie u nas jest - tych oferowanych "kredytów studenckich" żaden student, o ile w ogóle znajdzie potem pracę, nie jest w stanie spłacić przed upływem 50 lat).
A może wiecie, jak to jest rozwiązane w innych krajach? Np. w Europie, bo Stany mniej mnie interesują.
Użytkownik: Raptusiewicz 15.09.2006 09:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo teraz wszyscy mają po ... | Smutny
Jednak studia na prywatnych uczelniach to zupełnie inna sprawa.
Jasne, pewnie masz rację, że pieniądze na poprawę warunków studiowania by się przydały, mimo to jakoś nie jestem przekonana do płatnych studiów dziennych.

> Za darmo, obniżając: poziom, stopień urozmaicenia zająć, a w końcu wartość dyplomów

Dlaczego nie może być tak jak do tej pory? Chyba się nic nie obniżyło:>
Użytkownik: Smutny 15.09.2006 10:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Jednak studia na prywatny... | Raptusiewicz
"Chyba się nic nie obniżyło:>" - Ja słyszałem coś odwrotnego, ale pewnie to od uczelni zależy.
Użytkownik: veverica 14.09.2006 00:49 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
>Przecież w szkołach, mimo że nie ma obowiązku ludzie też dobrowolnie płacą.
W moim liceum było coś w rodzaju "dobrowolnej wpłaty na fundusz remontowy w wysokości (powiedzmy) 300 złotych". Dobrowolność była tylkow nazwie, bo niewpłacenie tego "datku" pociągało za sobą spore kłopoty...
Użytkownik: miłośniczka 14.09.2006 01:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, mam nadzieję, że n... | Zorka_git
Ja tam decyzji rządu nie popieram. Nie podpiszę się też pod stwierdzeniem, jakoby studia dzienne były jedynie dla bogaczy! Jeżeli studiuje się we własnym mieście, to gdzie tu koszty???!!! A czasami to jedyny sposób na kontynuowanie nauki. Wiem, co mówię - u nas wiele ludzi idzie na studia dzienne, bo po prostu nie ma kasy na zaoczne (a o pracę ciężko). Wprowadzając czesne pozbawi się tę młodzież jakichkolwiek szans na dalszy rozwój intelektualny! No cóż - dla wielu miejsca w Polsce już raczej nie będzie... To smutne.
Użytkownik: arnika 15.09.2006 09:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, mam nadzieję, że n... | Zorka_git
Już dawno o tym słyszałam, jeszcze przed tym jak pan Kaczyński został prezydentem... A argumenty były bardzo podobne i równie sensowne. Pomysł pewnie będzie co jakiś czas wracał i młdozi ludzie będą się bali. Tak to już jest. A pan Giertych to akurat nie ma tu wiele do gadania, bo on nie zajmuje się szkolnictwem wyższym. Wydaje mi się, że prędzej uczelnie chciałyby coś takiego przeforsować, żeby zarobić na studentach ( bo wtedy by im nikt nie zarzucał, że mają większość studentów zaocznych i wieczorowych, skoro za wszystko tak czy siak trzeba będzie płacić). Wtedy to mało kto by studiował poza swoją miejscowością. Bo po zapłaceniu czesnego nie starczyłoby na mieskzanie i jedzenie. Chyba, że wszyscy spożywaliby jedynie ziemniaki i to bez żadnych, kosztownych dodatków. Ale wtedy to wydaliby znowu fortunę na leki z witaminami...

A tak w goóle, to ostatnio słyszałam coś o zmianach dotyczących tegorocznej matury? Coś takiego, że uczelnie w zamian za to, że nie przeprowadzają dodatkowych egzaminów domagają się, żeby uczniowie musieli wybrać: albo piszą maturę podstawową, albo rozszerzoną (nie można obydwu arkuszy). I jesli ktoś wybierze poziom rozszerzony i nie napisze go na 30 czy 40%- to nie zaliczy matury. Jeśli tak będzie naprawdę to maturę zda niewiele więcej niż 50 %. Albo i jeszcze mniej. Ale szczerze powiem, że nie wiem ile jest w tym prawdy... Już jestem po maturze, ale mam nadzieję, że niewiele.
Użytkownik: Maxim212 17.09.2006 15:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, mam nadzieję, że n... | Zorka_git
Witam :) Widzę kolejną dyskusję nt. "Pomysły z serii : Jak uniemożliwić studiowanie tym, którzy mają niskie dochody". Może na początek niech któryś z naszych rządzących rozwiąże proste zadanie. "Jak z 600 zł dochodu zapłacić 2000zł czesnego?".
Nasi prawodawcy od dawna szukają sposobu na obniżenie wiedzy społeczeństwa, bo niedoszktałconym motłochem łatwiej się rządzi. Zaczęto od wydzielenia sześciu klas szkoły i wprowadzeniu idiotycznej reformy w nauczaniu (o tej DEformie i jej efektach pisałem już kilkakrotnie). Trochę później był nawet zamysł wprowadzenia opłat za nauczanie od gimnazjum wzwyż. Osobiście jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania. Powtarzane do znudzenia zdanie, że przecież wielu studiuje zaocznie też nie jest dla mnie żadnym argumentem. Zwróćmy uwagę na to co przeważa przy studiowaniu zaocznym. Z moich obserwacji wynika, że
1. Marketing i zarządzanie
2. Politologia
O poziomie nauczania zmilczę, bo nie piszę pracy doktorskiej...
Pomysłodawcy wprowadzenia opłat za nauczanie sami ukończyli DARMOWE studia i teraz zaczynają pilnować, aby przypadkiem nie mieć w perspektywie jakiejś konkurencji. Najlepiej postawić barierę finansową. A pamiętacie dęcie w surmy, gdy jeden z byłych (na szczęście) ministrów wołał, że na podwyżki dla nauczycieli przeznacza 12000000 złotych? Po przeliczeniu (nauczycieli było wtedy 600000) wyszło, że każdy belfer dostanie po 20 zł...
Pozdrawiam :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: