Dodany: 12.09.2006 01:21|Autor: misiak297

Książka: Fałszerze
Gide André (Gide Andrzej)

2 osoby polecają ten tekst.

Panie Gide - to był bardzo dobry uczynek!


Była to moja pierwsza przygoda z panem Gide'em. Zaryzykuję stwierdzenie, że "Fałszerze" to mniej znana powieść jego autorstwa. Ilekroć pytałem znajomych, czy zetknęli się już z nim, kojarzyli go jedynie z "Lochami Watykanu".

Kilka słów o samej książce, tak na gorąco. Oryginalna i wielopłaszczyznowa. Nie wiem, czy można ją już zaliczyć w poczet klasyki literatury - może ktoś, kto zna się bardziej na Gidzie, rozjaśni moje wątpliwości.

Jest to powieść bardzo złożona. Jak ją najprościej ująć? Powiedzmy, że w centrum znajduje się rodzina Molinierów. To od niej odchodzą rozliczne powiązania między mnóstwem innych bohaterów. Jednak ich nadmiar nie czyni lektury trudną, zwłaszcza że wszystkie postaci są ciekawe: zbuntowany Bernard Profitedieu, zakochany w nim Oliwier Molinier - chłopak o złotym sercu, inteligentny pisarz Edward, uwiedziona Laura Vedel-Douviers, obłudny hrabia Passavent, zmysłowa Liliana Griffith i wielu innych. W ich szeregach znajdziemy również dwie Polki - ciekaw jestem, czy autor żywił do naszego kraju jakiś sentyment - panią Sofroniską i jej córeczkę Bronię.

Miejscem akcji autor uczynił głównie Paryż, poskąpił za to dokładniejszych wyznaczników czasowych, poprzestając na kilku aluzjach. Na podstawie pewnych przesłanek (na przykład, że Artur Rimbaud już wtedy nie żył) można spekulować, że chodzi o koniec dziewiętnastego, względnie początek dwudziestego wieku. Historia na pierwszy rzut oka wydaje się prosta - zaczyna się od ucieczki Bernarda Profitendieu - przynajmniej tak zaczyna narrator. Jednak wielowątkowość sprawia, iż opowieść zawiązała się już dużo wcześniej poza udziałem czytelnika...

Na szczególną uwagę zasługuje wielopłaszczyznowość książki. Chciałbym się tu skupić na postaci Edwarda - spowinowaconego z Molinierami pisarza. Dzięki jego osobie "Fałszerze" nabierają cech autotematycznych - wszak pisze książkę pod tym samym tytułem. Wiele rozdziałów opatrzonych jest nagłówkiem "Dziennik Edwarda". Przy pierwszym kontakcie z jego zapiskami stęknąłem boleśnie - przypomniały mi się pamiętniki starego subiekta z "Lalki" Prusa oraz pamiętnik Joasi z "Ludzi bezdomnych"... Nietrudno zgadnąć, że nie darzyłem sympatią zarówno gawęd Ignacego Rzeckiego, jak i sentymentalnych zapisków szlachetnej panny. Cóż, z dziennikiem Edwarda było inaczej. Pisał naprawdę ciekawie, okraszając akapity pięknymi sentencjami, które skrzętnie wynotowywałem. Wiele miejsca poświęcił akcji, wiele też - tworzeniu powieści. Koniec końców nie wiemy, czy nie czytamy czasem gotowej powieści Edwarda.

Właściwie nietrudno zgadnąć, że Edward jest uosobieniem samego Gide'a. Podobny zabieg zraził mnie u Tołstoja w "Annie Kareninie" (Lewin), który w mojej opinii zbyt epatował Lewinem czytelnika... cóż mogę poradzić, że bardziej podobał mi się wątek Anny? Nie miałem jednak wrażenia przesytu czytając o Edwardzie, co oczywiście stanowi duży plus.

Gide stworzył przekonujące postaci, co więcej, doskonale nad nimi panuje. Dodatkowy walor to pięknie i trafnie oddane uczucia. Niejednokrotnie podczas lektury mówiłem sobie: "Rozumiem go, czułbym dokładnie to samo" czy "Chyba uczyniłbym podobnie". W tym miejscu na chwilę uwagi zasługuje narracja. Z jednej strony autor jakby czuł się panem sytuacji - mówi na przykład: "jego motywy poznamy za chwilę, na razie skoncentrujmy się na"*, "a teraz wróćmy do"*; z drugiej zaś nie waha się przyznać do niewiedzy, zatem nie do końca sprawuje kontrolę nad swym światem. Uważam to za ciekawy zabieg.

Nie wiem dlaczego tak jest, ale kiedy książkę przekłada ktoś powszechnie znany, dzieło ma dla mnie podwójne znaczenie. "Fałszerzy" przełożyli Helena Iwaszkiewiczówna i Jarosław Iwaszkiewicz. Warto zwrócić uwagę, że większość rozdziałów zaczyna się ciekawymi mottami. A teraz taka ciekawostka: w książce rozdziały są zwyczajnie ponumerowane, w spisie treści zaś obok numerów znajduje się ogólne streszczenie, jak choćby "Bernard po egzaminie spotyka się z Oliwierem"* (rozdział piąty w części trzeciej). Nurtuje mnie, czy to też zostało przełożone z francuskiego, czy może wydawca dołożył sobie pracy, żeby nie było mi zbyt trudno znaleźć dany fragment...

"Fałszerzami" można zajmować się na wielu poziomach - to zarówno powieść autotematyczna, jak studium psychologiczne, przekrój społeczeństwa i historia ludzkich namiętności czy trudnej kariery. André Gide ustami Oliwiera przekazuje:

"Dzieła sztuki to są uczynki, które trwają"*.

Autor spełnił bardzo dobry uczynek - dając mi wspaniałą lekturę, przy której mogłem przeżywać wiele emocji. Może i Wy pozwolicie się tak "obdarować"? Gorąco polecam!


---
* André Gide, "Fałszerze", tłum. Helena Iwaszkiewiczówna i Jarosław Iwaszkiewicz, wyd. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1987.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 25797
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 28
Użytkownik: exilvia 12.09.2006 22:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Była to moja pierwsza prz... | misiak297
Wydaje mi się, że "Fałszerze" są także bardzo znaną książką i prawdę mówiąc, dla mnie pierwszą Gide'a z którą się zetknęłam. W "O szczęściu" Tatarkiewicza jest przytoczony pogląd na szczęście jednej z postaci Gide'a, ale chyba z "Immoralisty". Nie pamiętam w tej chwili już o co chodziło, wiem natomiast, że ten pogląd wydał mi się bardzo bliski. Postanowiłam pożyczyć jakąś książkę Gide'a, nie było nic innego w bibliotece uniwersyteckiej oprócz "Fałszerzy". Jednak pierwsze zetknięcie z książką podziałało na mnie odrzucająco. Było to kilka lat temu, więc nie przypisuję już do tego żadnego znaczenia i "Fałszerze" grzecznie czekają w kolejce do czytania. W międzyczasie przeczytałam z zapartym tchem właśnie "Lochy Watykanu", a potem "Immoralistę". "Lochy.." są rewelacyjne i wg mnie bardziej amoralistyczne niż "Immoralista" :) Gide pokazuje szukanie własnej drogi w życiu, co jest przecież procesem fascynującym, tym bardziej, jeśli robią to ludzie odrzucający obowiązujące reguły. Autor jest jednak surowy nie tylko dla konwenasów i ich wyznawców, ale też dla swoich bohaterów-buntowników. Oj, zatęskniło mi się za lekturą jego książek! Wszystko przez Ciebie, misiaku!
Użytkownik: misiak297 13.09.2006 01:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi się, że "F... | exilvia
Cała przyjemność zatem po mojej stronie:)
Za to dzięki Tobie Lochy Watykanu lądują w moim schowku:)
Przytoczę Ci za to myśl z "Fałszerzy", która choć nieco kontrowersyjna... jest mi niesłychanie bliska, bo to moje własne poglądy poniekąd i nie sądziłem, że na nie natrafię:)

"Rozumiem, że można się zbić, ale po przeżyciu radości tak wielkiej, że wobec niej całe dalsze życie blednie, takiej radości, po której można by powiedzieć sobie: "To wystarcza, jestem zadowolony, nigdy więcej"

Kiedyś już tutaj wypowiadałem się na ten temat... Wiesz, znam to uczucie, w którym chciałoby się powiedzieć: "Jestem przepełniony tak wielkim szczęściem, że kolejna kropla przepełni czarę, śmierci przybądź po mnie właśnie wtedy, gdy odczuwam największą rozkosz radości, aby dalsze życie mi jej nie zaćmiło!"

Miałem dwa lub trzy takie momenty w życiu. Nie wiem czy są one skarbami - szybko przemijają. Zostaje po nich jedynie wspomnienie.
Bardzo trafne spostrzeżenie iż surowość Gide'a działa wielostronnie. Również w "Fałszerzach" można to dostrzec.
To tyle w kwestii Gide'a:) A "Lochy Watykanu" do schowka:)
Użytkownik: misiak297 13.09.2006 01:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Cała przyjemność zatem po... | misiak297
Ach te wstrętne literówki! Oczywiście miało być "zabić" a nie "zbić".
Użytkownik: exilvia 13.09.2006 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach te wstrętne literówki... | misiak297
Haha.. Freud by się ucieszył! Najpierw kazirodztwo teraz SM ;) Żarty, żarty..
Czytałam już Twoją wypowiedź z tym wątkiem szczęścia, po którym można już odejść. Bardzo romantyczne.. Ale widzę, że nie praktykujesz ;)
Ja się długo interesowałam samobójstwem i tym motywem w literaturze i postaciami, które się zabiły (wielu z muzyków rockowych w wieku 27 lat) - i mnie najbliżej było raczej do samobójcy Hessego z "Wilka stepowego" i z "Cierpień Wertera" Goethego. Czyli raczej na odwrót niż u Ciebie - z cierpiena.
Użytkownik: misiak297 13.09.2006 17:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Haha.. Freud by się ucies... | exilvia
Ech, jedna literówka i takie domysły... ja się zaczynam siebie bać:)
A wiesz, że mówią mi, że jestem podobny do Wertera?? Nie wiem czemu, ale wszyscy (!!!) w mojej klasie i ze znajomych mówili mi, że czuli jakby czytali o mnie:)
Pamiętam też jak na którejś przerwie dwie koleżanki rozmawiały o Werterze i jedna kategrycznie stwierdziła: "Werter jest poje...ny!". A ja jej na to: "Dzięki". A ona zmieszana "Ależ nie, Michał, to nic nie znaczy i wcale nie było o tobie!". W sumie się z całej sytuacji uśmiałem:)
Aha! Odwiedziłem dziś centrum taniej książki w moim mieście celem znalezienia "LOchów Watykanu". Oczywiście było w serii Arcydzieła Literatury Światowej - ba nawet w twardej oprawie! jednak kosztowało... 25 złotych. Tak dla porównania Lalka w tej samej serii na oko trzy razy grubsza kosztowała 16... Dzisiaj nie miałem aż tyle w kieszeni... ale te lochy nie uciekną... Lochy mają to do siebie, że się z nich nie ucieka:)
Użytkownik: exilvia 13.09.2006 18:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, jedna literówka i ta... | misiak297
Haha :) Ja się kiedyś śmiałam, jak jakaś pani w hipermarkecie przy przecenionych książkach porównywała ceny i grubość książek i się dziwiła, że cieńsza ksiażka może być droższa od grubszej - ale czasem zdarza mi się to samo! ;) Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam i widzisz w tym taką małą śmiesznostkę :)
Użytkownik: misiak297 13.09.2006 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Haha :) Ja się kiedyś śmi... | exilvia
Pewnie, że mnie nie uraziłaś:)
Wiesz co bywa za to niezywkle śmieszne? Ostatnio kupiłem sobie książkę - żadna rewelacja, nie będę nawet podawał tytułu - kosztowała mnie 26 zł., a przeczytałem ją w półtorej godziny i teraz chętnie bym się z kimś z biblionetki wymienił:)
Przy książkach w sumie często jest tak, że może ona być cienka, ale płaci się za nazwisko:)
Użytkownik: exilvia 13.09.2006 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie, że mnie nie urazi... | misiak297
Być może płaci się też za to, że jeden tytuł jest na liście lektur - więc wiadomo, że dużo go pójdzie, a inne są rzadziej kupowane.
Ja czasem też kupuję książki, które potem leżą i się kurzą, bo nic w nich nie znalazłam dla siebie. Wymiana w BiblioNETce to dobry pomysł, bo akurat ktoś inny może jednak coś w tej ksiażce dla siebie zobaczy. Jest jedna taka seria książkowa,o której
oboje wiemy, a która nie zawodzi nigdy.. :))))
Użytkownik: misiak297 13.09.2006 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Być może płaci się też za... | exilvia
Właśnie:)
Choć z drugiej strony czy ja wiem... po lektury chodzi się do biblioteki. Inna sprawa, że tacy bibliofile jak my to często mają "Nad Niemnem", "Lalkę" i mnóstwo lektur na swoich regałach;)To może właśnie dla nas:)
Użytkownik: --- 13.09.2006 02:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Cała przyjemność zatem po... | misiak297
komentarz usunięty
Użytkownik: misiak297 13.09.2006 21:29 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Cieszę się, że moja recenzja Ci się podoba.
Widzisz, bo to chodzi o to, że takie momenty są niezwykle (!!) rzadkie, a ludzie też zbyt pragną podzielić się swoim szczęściem, aby decydować się na podobne kroki - na szczęście.
Wiem, że każdy dzień może przynieść coś nowego, mam chyba nawet czytatkę na ten temat - małe nieba. Jednak to może być radość piękna, lecz nie pozostawiająca takiego wrażenia - chęci śmierci ze szczęścia.
Pamiętasz jak Anna Karenina mówiła iż jest niewybaczalnie szczęśliwa? Myślę, że te momenty, o których pisze Gide, właśnie są takie, że człowiek na chwilę ma niebo na ziemi i jest właśnie niewybaczalnie szczęśliwy:)
Oczywiście szanuję Twoje zdanie.
Użytkownik: --- 13.09.2006 21:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Cieszę się, że moja recen... | misiak297
komentarz usunięty
Użytkownik: Czajka 14.09.2006 05:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi się, że "F... | exilvia
Należy - pisał [Gide] - "mnożyć wzruszenia, nie zamykać się w jednym życiu, w jednym ciele: uczynić, by dusza dała gościnę wielu duszom". Dlatego potrzebna jest nieustanna zmiana. "Niech każda chwila zbiera to, co przyniosła". "Gdy przeczytasz tę książkę - pisał Gide w Immoraliście - rzuć ją - i idź. Chciałbym, by dała ci pragnienie odejścia skądkolwiek, z twego pokoju, twej myśli, miasta, rodziny". Dlatego też niezbędna jest nieustanna aktywność. "Najbardziej pożądane jest, aby mieć duszę czynną i aby swe szczęście znajdowała ona nie w szczęścii, lecz w poczuciu swojej aktywności".

O szczęściu, Władysław Tatarkiewicz
Użytkownik: ella 14.09.2006 08:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Należy - pisał [Gide] - &... | Czajka
Jak dobrze Was poczytac. Dzieki :-).
Użytkownik: exilvia 14.09.2006 10:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Należy - pisał [Gide] - &... | Czajka
Czajko,czyżby index na końcu książki? :)))
To wszystko prawda, a mnie ujął najbardziej ten oto cytat: "Co ona nazywała szczęściem - mówi jeden z jego bohaterów - to ja nazywałem wypoczynkiem" (Tatarkiewicz, O szczęściu)
Użytkownik: misiak297 14.09.2006 11:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Należy - pisał [Gide] - &... | Czajka
Kurczę Czajko, zaraz kolejna książka trafi do schowka:)
Użytkownik: Czajka 14.09.2006 11:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Kurczę Czajko, zaraz kole... | misiak297
Już czytanie indeksu jest ogromną przyjemnością. Tatarkiewicz zebrał i skomentował wszystko co o szczęściu powiedzieli od Homera do jemu współczesnych. Polecam, ale Ty tylko obiecujesz Michał, a nie wrzucasz. :-)

Ps. Czajki nie są z kurczaków tylko z siewkowatych. ;-)
Użytkownik: Czajka 14.09.2006 12:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Kurczę Czajko, zaraz kole... | misiak297
Misiak, a Ty miałeś na myśli Immoralistę? To ja nie ponoszę żadnej odpowiedzialności. :-)

Natomiast pocieszyłeś mnie swoją recenzją, bo mam w planach Fałszerzy i nie byłam przekonana do słuszności tych planów.
Użytkownik: misiak297 14.09.2006 12:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiak, a Ty miałeś na my... | Czajka
Immoralistę:) Wylądował już w schowku. W sumie nie wiedziałem, że to jest nowela. Tatarkiewicza to czytałem kiedy przygotowywałem się do olimpiady filozoficznej:)
Cieszę się, że moja recenzja Cię przekonała:)
Użytkownik: exilvia 14.09.2006 19:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Immoralistę:) Wylądował j... | misiak297
Olimpiada filozoficzna? I jak poszło? Misiak, a możesz zdradzić, co teraz studiujesz?
Użytkownik: misiak297 14.09.2006 22:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Olimpiada filozoficzna? I... | exilvia
Olimpiada... Dwa punkty brakło do następnego etapu! A pomyśleć, że gdybym ufał trochę własnej intuicji... no, ale nic.
Od września zaczynam filologię polską:) Także teraz czytam to co chcę czytać, a nie to co może mi co prawda sprawić przyjemność, lecz jest nakazane:)
Użytkownik: exilvia 15.09.2006 01:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Olimpiada... Dwa punkty b... | misiak297
Trzeba było Bergsona czytać zamiast Tatarkiewicza ;) Będziesz filologiem polskim, no cóż, nic dziwnego ;) bo świetne książki czytasz.
Użytkownik: misiak297 15.09.2006 10:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Trzeba było Bergsona czyt... | exilvia
Bergson faktycznie jakiś taki mi bliższy ideologicznie:)
Zrymowało się... Nie, nie, nie pisz Michale, wierszy w komentarzach:)
A za komplement bardzo dziękuję:)
Użytkownik: Czajka 15.09.2006 10:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Bergson faktycznie jakiś ... | misiak297
Bergson, fakt to znany
Był przez Prousta ukochany.

:-)
Użytkownik: exilvia 15.09.2006 13:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Bergson, fakt to znany B... | Czajka
I znowu wszystko do Prousta wróciło! :)
Użytkownik: Czajka 15.09.2006 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: I znowu wszystko do Prous... | exilvia
Mnie to wcale nie dziwi. :-)
Użytkownik: koczowniczka 03.04.2010 23:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Była to moja pierwsza prz... | misiak297
A mi niezbyt podobały się "Fałszerze". Książka przestarzała, fabuła nie aż tak świetna, męscy bohaterowie płaczliwi i wciąż zażenowani. Oliwier, jeden z głównych bohaterów, tak się wypowiada:

"Passavent jest przemiłym towarzyszem, nie jest wcale pyszny ze swego tytułu; chce żebym nazywał go Robartem, i umyślił sobie, żeby mnie nazywać Oliwią. Powiedz, czy to nie przemiłe?"

To wcale nie przemiłe, tylko denerwujące dla czytającego. Uważam, że "Lochy Watykanu" i "Amoralista" są lepsze.
Użytkownik: TheNaturat 13.10.2014 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Była to moja pierwsza prz... | misiak297
Mnie najbardziej w tej powieści zainteresował jej tytuł i jego odniesienie do treści. Na początku jest niejasne, ale z kolejnymi stronami wszystko wyszło na jaw. Niemal każdy bohater tej książki jest tytułowym fałszerzem.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: