Dodany: 11.09.2006 16:41|Autor: lipcowa
Nie pójdę więcej do biblioteki.*
Poszłam tam, żeby oddać część wypożyczonych książek (staram się pozbyć ich zanim wyjadę na studia) i wypożyczyć coś Harasymowicza - bo mnie jakoś wzięło ostatnio na poezję. I to naprawdę nie moja wina, że na stoliku leżała książka, która mnie zaintrygowała (Ahdaf Soueif "Mapa miłości"), tak, że nie mogłam jej tam zostawić. A do działu z fantastyką poszłam tylko po to, żeby się upewnić, że Dukaja jak nie było, tak nie ma. I co ja poradzę na to, że akurat był? I to obie książki które chciałam przeczytać - "Czarne oceany" i "Inne pieśni". Przecież nie mogłam ich nie wziąść... Zrezygnowana, z trzema ciężkimi tomiszczami (569 + 493 + 623 strony), poszłam po Harasymowicza. Pani bibliotekarka zaczęła się ze mnie śmiać - okazało się, że po tych wszystkich latach kojarzy mnie właśnie stąd, że przychodzę po coś konkretnego, a wychodzę z całym stosikiem innych książek...
Patrzę teraz na półeczkę z książkami z bibliotek (tam oprócz tych dzisiejszych - jeszcze Karen Horney i dwie inne książki z psychologii, "Rozmowy z katem" i "Zerwać pąki zabić dzieci") i zastanawiam się, czy zdążę to przeczytać w dwa tygodnie...
*Musiałabym sobie chyba nogi połamać. Ale następnym razem to chyba kogoś wyślę, żeby mi książki oddał...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.