Przekleństwa niewinności
Pisarstwo Margaret Atwood jest bardzo konsekwentne. Jej powieści są wykładnią własnego szkieletu światopoglądowego, ale też pozwalają śledzić ewolucję, którą Atwood przechodzi, z imponującą różnorodnością kreśląc sylwetki ludzkie w kolejnych powieściach. Jej bohaterkami są przede wszystkim kobiety, czy, ściślej rzecz ujmując, "kobieta w świecie". Kobieta pojedyncza. Nie jako odzwierciedlenie cech zbiorowości - zawsze indywidualna. Intensywność tego kobiecego świata buduje za pomocą "mocnych" interakcji, prowokowanych prawie zawsze przez... drugą kobietę. To ta druga ma za sobą armię - podległych sobie sióstr. A ty, bohaterko, wybieraj: jesteś z nimi czy przeciwko nim? Tylko że to nigdy nie jest takie proste...
Czy Margaret Atwood trudni się pisarstwem kobiecym? Moim zdaniem jest w jej prozie coś jeszcze, co niewątpliwie wysuwa sie na prowadzenie: problemy, z którymi każe się zmagać swoim bohaterkom. A one zawsze są uniwersalne. Ludzkie. Nieprzypadkowo przecież jest czterokrotną finalistką prestiżowej Man-Booker Prize, uhonorowaną tą nagrodą w 2000 roku. Mimo to stara się ze swojego zainteresowania kobietami tłumaczyć, jeśli na swoją rzeczniczkę wybiera bohaterkę "Kociego oka" - malarkę Elaine, zmuszoną odpowiadać na takie oto pytania napastliwej dziennikarki: "- W takim razie czemu ciągle malujesz kobiety? - A co mam malować, mężczyzn? Jestem malarką. Malarka czy malarz, wszyscy malują kobiety. Rubens malował kobiety. Renoir malował kobiety, Picasso malował kobiety. Każdy maluje kobiety. Co w tym złego?"*. Wystarczyłoby tego feministycznego wątku na przyzwoitą powieść, tymczasem dla Atwood to dopiero przygrywka.
"Kocie oko" wydaje się nie tyle opowieścią o Elaine Risley, powracającej po latach do Toronto, by przygotować swoją retrospektywną wystawę, ile o czasie i pamięci, które kształtują rzeczywistość. "Nie chcę pamiętać. Przeszłość stała się nieciągła, przypomina kamienie puszczane na wodę, przypomina pocztówki"*. Wbrew heraklitowej mądrości Elaine wkracza po raz drugi w nurty rzeki dzieciństwa, a towarzyszący jej lęk odsłania pozornie zabliźnione rany. Powieść składa się ze wspomnień, wokół których bohaterka, metodą przewijania kliszy z kolejnymi obrazami, snuje opowieść o swoim życiu. Rozwija, zarazem cofając się, subiektywną teorię czasu, unieważniając to, co zdarzyło się później, żeby przeżyć to od nowa. Specyficzna chronologia opisów zdarzeń nie tyle daje nam szansę na odkrywanie tajemnic życia Elaine, ile jest pewną ilustracją procesu nieuchronnego przemijania: "Na czas nie spogląda się wstecz, lecz w dół, tak jak w wodę. Raz na powierzchnię wynurza się to, raz tamto, raz nic. Nic nie ginie"*.
Dziwna to książka, chociaż czyta się ją z, podejrzaną momentami, lekkością. Przez pierwszych kilkadziesiąt stron nie wiadomo właściwie, w jakim kierunku zmierza ta opowieść. Malarka snująca się po przestrzeniach własnej pamięci zanurza czytelnika w świat dziewczyńskich zabaw i pragnień, gdzie perspektywa świata wyznaczana jest za pomocą wymarzonych przedmiotów z katalogów sprzedaży wysyłkowej. Elaine, traktująca swój zawód, podobnie jak całe życie, jako zajęcie pokrewne studiom nad zjawiskami przyrody, przedstawia ludzi na wzór laboratoryjnych eksponatów poddanych analizie: "są po prostu inną wersją wolich oczu w formalinie i zjadania glutów"*. Ale jej pamięć okazuje się balastem, trupem niepostrzeżenie wypływającym na powierzchnię. Tam, gdzie świat ujawnia swoją brzydotę, a przyjaciółki stają się oprawcami, pozostaje przywyknąć do bólu zadawanych ran, a uczuciom nadać nowe definicje: "Łatwiej byłoby nienawidzić. Z nienawiścią bym sobie poradziła. Co innego miłość"*.
"Kocie oko" to książka o innym sposobie spojrzenia na wspomnienia beztroskiego dzieciństwa, na pierwsze gorzkie odkrycia, kiedy poznaje się smak zniewolenia, bólu, a zarazem znieczulenia czy wręcz satysfakcji wobec cudzego cierpienia. Atwood pokazuje, że zło nie jest zarezerwowane tylko dla dorosłych, że świat w oczach dziecka jest okrutny, a za pośrednictwem pamięci "im dalej wstecz sondujemy, tym bardziej ekstremalne stają się warunki"*. Takie wspomnienia zasługują na to, by je opisywać bez emocji, jak kolekcję szczątków pozostałych po katastrofie. Kamienna twarz to najskuteczniejsza zemsta za doznane okrucieństwo, które zakiełkowało w ukryciu pośród landrynkowych dekoracji dzieciństwa. I myliłby się ten, kto by sądził, że dzieciństwo jest okresem niewinności. Dojrzewamy wcześniej, niż się nam wydaje.
---
* Margaret Atwood, "Kocie oko", przeł. Magdalena Konikowska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1995.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.