Dodany: 08.09.2006 13:11|Autor: kocio

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Wyprawa w dwudziestolecie
Miłosz Czesław

1 osoba poleca ten tekst.

Many Stylez


Czesław Miłosz, wybierając się w czasy swojego dzieciństwa i młodości, zastosował nietypowy zabieg: zamiast uprawiać sentymentalną podróż starszego pana, maksymalnie zdystansował się od swoich przeżyć i podjął próbę możliwie obiektywnej rekonstrukcji tamtej rzeczywistości. Książka składa się z krótkich komentarzy autora oraz wielkiej ilości materiałów źródłowych, cytowanych często w całości, a przynajmniej w obszernych fragmentach. Widać w tym ślad norwidowskiego przekonania, że "wczoraj - to dziś, tylko trochę dalej".

Oczywiście zaciekawiło mnie, dlaczego stworzył taką formę. Zważywszy, że to jedno z ostatnich dzieł sygnowanych przez wiekowego już wtedy pisarza (w 1998 r. miał 87 lat), mógł wymyślić ją choćby z powodu fizycznej trudności wymalowania bogatego obrazu Polski w Dwudziestoleciu. W dużej części pracy - głównie zbieraniu materiałów - wyręczali go współpracownicy, więc to całkiem prawdopodobne. Jednak ani cudzy wkład, ani przemawianie cudzym słowem nie umniejsza jego osiągnięcia. Ktoś przecież musiał ostatecznie wybrać teksty, które zostaną zamieszczone, stworzyć podział na rozdziały-zagadnienia oraz ułożyć w ciąg bardziej przypominający narrację niż antologię.

Udało mu się w ten sposób osiągnąć ciekawy efekt, jakby przez cały czas mówił do nas sam, zakładając tylko różne maski i różnymi stylami. Są tu i pamiętniki, i reportaże, felietony prasowe, ulotki, a nawet dokumenty urzędowe - słowem, wszelkie piśmiennictwo, które naświetla jakiś aspekt ówczesnej Polski. Choć z góry wiadomo, że te materiały zostały dobrane przez człowieka o skrystalizowanym światopoglądzie, to bynajmniej nie oznacza, że zawsze odzwierciedlają jego własne zdanie. Będąc przecież dalekim od endecji, zamieścił teksty także takich publicystów, ponieważ chciał pokazać czasy międzywojenne ze wszystkich stron.

Dystans lat z pewnością ułatwił to zadanie, ale widać też dużą klasę i intelektualną sprawność autora. Dwudziestolecie na naszych oczach staje się rzeczywiste i pełne, niezredukowane do świetlanego mitu II RP ani nieprzywalone bezwzględną krytyką. Do najciekawszych dokumentów należy rozmowa o kulisach ustalania warunków pokoju ryskiego z jednym z uczestników ówczesnej polskiej delegacji - to prawdziwe sensacje XX wieku! Gdyby nie to, że opisywany świat już dawno nie istnieje, łatwo byłoby uznać, że to szkic na temat sukcesów i bolączek jakiegoś współczesnego państwa. Z wielką przytomnością musiał Miłosz czytać zgromadzone dokumenty, bo przyznał, że niektóre korygowały jego wcześniejsze zdanie.

Historyczna wartość dokumentacji niech nam przypadkiem nie przesłoni pięknego języka. Nie będzie chyba przesadą, jeśli powiem, że wszystkie bez wyjątku teksty w tej książce są napisane z polotem i sprawnie warsztatowo. Redakcja tej antologii polegała jedynie na drobnym uwspółcześnieniu końcówek, i już tylko to skutecznie zdarło warstwę patyny. Zaskakująco niebanalne były zwłaszcza pamiętniki chłopów, ale i ulotki, które przecież mają cel jak najbardziej utylitarny, wykorzystywały złożone chwyty retoryczne.

Nawet dokumenty dyplomatyczne, choć ani na jotę nie przekraczają oficjalnych form, są pełne emocji i widać, że mają kompozycję niemal literacką. Chodzi mi głównie o symetryczne noty w sprawie waśni między narodami polskim i (o ile dobrze pamiętam) ukraińskim. Urzędowy ton i styl numerowanej listy tylko po wierzchu powlekają wzajemne ciężkie zarzuty. Przyznam, że te lakoniczne opisy okrucieństw, zniewag, gwałtów i morderstw przekraczały moją wytrzymałość i dużą ich część musiałem przeskoczyć.

Gorzej, że z czasem coraz bardziej miałem ochotę przeskakiwać kolejne teksty, a po przebrnięciu 500 stron ta potrzeba stała się po prostu przemożna. Zaczęło we mnie brać górę zmęczenie natężeniem przekazów oraz przesadnie długimi, wielostronicowymi cytatami. Co za dużo, to zdecydowanie niezdrowo, choć pasjonaci historii (zwłaszcza tego okresu) mogą się poczuć obsypani klejnotami.

Miłosz odsunął się od swojej biografii tak dalece, że jest to książka właściwie historyczna, ideowa, polityczna i społeczna, a literatury dotyczy jedynie w marginalnym stopniu. Znajdziemy tu publicystykę Dąbrowskiej, "Marsz pierwszej brygady" jest w niej potraktowany jako wiersz dobitnie wyrażający nastroje piłsudczyków, i tylko wyrwany z "Ferdydurke" groteskowy fragment o chłopach, którzy szczekają na miastowych jak psy, wybija się poza realizm. Ale i to ma swój głębszy sens, ponieważ służy za wstęp do rozdziału o biedzie na wsi, która po kryzysie końca lat 20. zniżała nieraz ludzi do poziomu prawie zwierzęcej wegetacji. Tym większy wzbudza szacunek walka chłopów o dostęp do kultury i oświaty.

"Wyprawa w dwudziestolecie" potwierdza moje zdanie o Miłoszu jako wybitnym i niepokornym intelektualiście, który do końca życia miał do powiedzenia coś godnego szerszej uwagi i zarazem nietypowego. Prostowanie wizji dwudziestolecia międzywojennego mogło się nieopatrznie ześliznąć w osobiste wycieczki, tymczasem jeśli już czymś razi, to właśnie zbyt skromną obecnością przewodnika po tej zupełnie innej Polsce oraz dyktaturą dokumentacji.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7052
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: --- 08.09.2006 17:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Czesław Miłosz, wybierają... | kocio
komentarz usunięty
Użytkownik: kocio 08.09.2006 22:29 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Dzięki. =} Rzeczywiście można to potraktować jako pomocnik historyczny na dany temat, ale raczej luźny niż jako wykład.

Natomiast twoje pytanie jest bardzo trudne, bo żeby odpowiedzieć rzetelnie musiałbym dobrze znać ten okres i poglądy Miłosza, a to akurat moje wczesne kroki. Wiadomo, że Miłosz miał nastawienie propiłsudczykowskie, ale nie ma tu laurek, opisuje raczej kalkulacje Piłsudskiego oraz skąd wzięła się sanacja, jaki był wówczas stan ducha zwolenników marszałka; miał ciągoty socjalistyczne, więc i problemom wsi oraz robotników poświęca sporo miejsca, ale nie wystawia endecji jednoznacznej oceny (ładnie docenia np. Mościckiego i Kwiatkowskiego); był z Litwy, więc i konfliktami narodowościowymi i wizjom państwa wielonarodowego daje się bardzo dobrze przyjrzeć.

Nie wiem na ile to jest reprezentatywne dla II RP, ale pewnie dobrze oddaje tło społeczno-historyczne, które wpłynęło na jego dorastanie, dojrzewanie i poglądy. Taki był właśnie jego cel, do którego się przyznaje wprost we wstępie. Z drugiej strony w nocie na końcu stoi, że "książka ta została stworzona z myślą o jej wykorzystaniu do celów dydaktycznych i naukowych".

Może zainteresuje cię inna, pewnie bardziej kompetentna, recenzja, którą znalazłem w sieci "Ciężar wolności" Heleny Zaworskiej ( http://www.milosz.pl/r_hz_cw.php ). Przy okazji znalazłem też parę słów o tej książce od Kaczmarskiego ( http://www.kaczmarski.art.pl/tworczosc/epika/bumer​ang19.php ).

Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.09.2006 20:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Czesław Miłosz, wybierają... | kocio
Świetnie napisane! Muszę koniecznie tę książkę przeczytać (pewnie nie od razu w całości).
Użytkownik: anndzi 09.09.2006 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetnie napisane! Muszę ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Interesuję się okresem dwudziestolecia międzywojennego, więc dziękuję za tę recenzję.
Użytkownik: librarian 15.09.2006 04:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Czesław Miłosz, wybierają... | kocio
Skusiłeś mnie dobrą recenzją. Wkładam do schowka. Lubię czytać o tym okresie, żal mi niespełnionych nadziei i tej krótkiej wolności. Szczególnie ostatnio czytając o Katyniu, mocno dotarło do mnie to czym mógłby być ten okres odzyskanej wolności, gdyby tak szybko, tak brutalnie i tak nieodwołanie nie został zatrzymany.
Użytkownik: emkawu 15.09.2006 07:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Skusiłeś mnie dobrą recen... | librarian
A ja myślę, że, niestety, sytuacja w dwudziestoleciu nieuchronnie zmierzała ku katastrofie... Bardzo napięte stosunki narodowościowe, haniebny zamęt na scenie politycznej, fatalne zacofanie cywilizacyjne - agresja z zewnątrz przyspieszyła tylko klęskę.
Użytkownik: Corwin 15.09.2006 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja myślę, że, niestety,... | emkawu
Aż sięgnąłem ponownie po "Wyprawę...". Książka bardzo dobra, ale jednak zbiór wycinków prasowych. Bardziej pozwala się wczuć w epoką niż ją obiektywnie ocenić.

Cóż, II RP była państwem z problemami. Wiele z nich Miłosz wylicza. Ale było to państwo o skrajnie niekorzystnych granicach, nieprzyjaznych sąsiadach, podzielone na trzy nieprzystajace do siebie gospodarczo, a do pewnego stopnia i mentalnie, dawne zabory (do dzisiaj granice zaborów wpływają na wyniki wyborów).

"Wyprawa..." pomogła mi kilka lat temu trochę zrewidować podejście do Dwudziestolecia, zmniejszyła entuzjazm i, mam nadzieję, pogłębiłą zrozumienie. Książkę na pewno warto polecić. Ale nie jest miażdząca krytyką tamtych czasów, a II RP mimo wszystko była państwem z perspektywami- i z o wiele większą przestrzenią wolności niż jej następczyni.
Użytkownik: marcink 26.09.2006 20:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Aż sięgnąłem ponownie po ... | Corwin
Przyznam, że moja ocena "Wyprawy.." jest trochę inna. Mimo wszystko zauważam pewną tendencyjność w ocenie Dwudziestolecia. Wymownym przykładem może być tu fragment dotyczący sytuacji społeczno-gospodarczej Wileńszczyzny w omawianym okresie: tam nie ma nic oprócz totalnej krytyki! Rozumiem, że II RP nie była rajem na ziemi, i że równie nieobiektywne są lukrowane nostaligiczne wspomnienia kresowiaków, ale to właśnie było podczas lektury tej książki uderzające.
Ale, mimo wszystko, ciekawa lektura, zmuszająca siłą rzeczy do myślenia, chociaż niekoniecznie do rewizji własnych opinii.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: