Dodany: 07.09.2004 14:28|Autor: artchr

Nieudana przyszłość


Są powody, dla których tę książkę trzeba przeczytać, ale nie trzeba się spieszyć z zakupem - jest taka sobie. Główny (w moim przypadku) wabik, czyli "Crux" Dukaja, może nie tyle słaby, co niedopracowany. [*] Pomysł ciekawy, natomiast fabułka została do niego doklejona (włącznie z tytułowym "Cruxem") na siłę. Poza tym do kręgu inspiracji kulturowych Dukaja dołączył Peja, co jest pewną ciekawostką.

Niestety, większość tekstów cierpi na ciężki przypadek bieżączki, objawiający się w odciętych głowach Balcerowicza, Lepperach (także jako rzeczownik pospolity), prezydentach Butcherach i ich planach pokojowych dla Izraela oraz rondach Putina w Warszawie. I o ile lubię nawiązania do współczesności nawet w fantasy, to przy takim temacie antologii powinna jednak iść za tym rzetelna refleksja, co faktycznie z dzisiejszych czasów przetrwa 50 lat. Możliwości są dwie: albo faktycznie żyjemy w czasach przełomu, albo autorzy są pod tak silnym wpływem mediów, że pojawienie się czegoś na pierwszych stronach gazet staje się wyznacznikiem epokowości. To pierwsze jest możliwe, ale to drugie bardziej prawdopodobne. Myślę, że 10 lat temu byłby Moczulski, Tymiński, Clintoner (Butcher senior?) i rondo Jelcyna/Gorbaczowa.

Poza tym nie ma utworów wybitnych - co najwyżej niezłe. Podobały mi się oba "neopogańskie", zwłaszcza Orbitowski, chociaż bardziej u niego lubię jak pisze, niż co pisze. Kossakowska natomiast napisała tekst tak zjadliwie antyfeministyczny, że podpisany przez mężczyznę sprawiałby wrażenie co najmniej dziwne (matriarchat realizuje na odwrót wszystkie grzechy męskich szowinistycznych świń, wzbogacając je o całkowity brak logicznego myślenia; rodzi się ruch emancypacyjny mężczyzn).

Dobry jest Zimniak (satyrycznie: tolerancja dla odmienności seksualnej posunięta do granic rozsądku i poza nie), natomiast kiepski Ziemiański. Dużo efekciarstwa, mało logiki. Grzędowicz natomiast napisał przerażający horror bez potwora. W kapitalistycznej Europie wydzielone zostają strefy postępowego socjalizmu (czyli to co u Zimniaka + państwo opiekuńcze tak, że komuniści mogą się schować + pełna indoktrynacja). Zamieszkują tam ci, którzy woleli ten ustrój lub mieli nieszczęście się tam urodzić, a nie mieli dość rozsądku, żeby wyjechać, kiedy było można. Wizyta emigranta z takiej strefy u rodziny, która pozostała, przypominała mi klimatem "Żony ze Stepford".

Ciekawym przypadkiem jest Regalica, o którym dotąd tylko słyszałem. Tym bardziej mnie zaskoczył, bo w PL+50 jest łagodny jak baranek. Dużo ostrzejsi są Grzędowicz i Zimniak. Z tym, że Zimniak wyraźnie idzie w satyrę, a Grzędowicz sprawia wrażenie, że pisze serio. I robi to na tyle wiarygodnie (to raczej talent, nie profetyzm), że wychodzi horror.

W gatunku "co to, k***a, jest" wszelkie rekordy pobił Domarus. Świderski nawet się nie umywa. Jeśli ktoś rozumie, w jakim celu autor nawiązywał do "Popiołu i diamentu", to proszę o informację.

Natomiast sławna bójka Oramusa z KTL doprowadziła chyba do jakiegoś wzajemnego zamemienia, bo to już drugi w ostatnim czasie tekst o Chińczykach.

Pozytywnie zaskoczyli mnie autorzy głównonurtowi, chociaż nie tyle pod względem intelektualnym, co stylem. Wyjąwszy Maliszewskiego, któremu w tekst wpadł jakiś esej o polskiej poezji współczesnej, czytało się nieźle. Przyznaję, że nie czytałem wcześniej Olgi Tokarczuk, ale jej opowiadanko jest tak uroczo napisane, że rozważam sięgnięcie po jakąś książkę.

Stosunkowo mocnym punktem tomu jest niebeletrystyczna końcówka. Zwłaszcza Wnuk-Lipiński, który zgrabnie łączy refleksje ogólne, konkretne prognozy i cieniutką niteczkę fabularną. Nieźle się czyta Lema i Jęczmyka, choć Lem za krótko, a z Jęczmykiem się nie zgadzam. Staniszkis i Bauman dali teksty ciężkie i dziwne. U Baumana podobał mi się początek (bardzo abstrakcyjne dywagacje o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości oraz ich wzajemnych relacjach), który niestety został wyparty przez naiwne i utopijne wizje tego, jak to struktury globalne rozwiążą wszystkie problemy, bo nie ma innego wyjścia. Staniszkis natomiast chyba potraktowała nazbyt serio kontekst SF i zaczęła od bardzo skonkretyzowanego pomysłu wytwarzania z myśli energii (poprzez ich koncentrację) i wiedzy (poprzez - jeśli dobrze pojąłem - ich swobodne fluktuacje (?!)). Z tego pomysłu przeszła w sposób dla mnie niejasny w wielkokalibrową analizę (filozoficzną? socjologiczną? polityczną?) o wpływie modelu arystotelesowskiego na Europę Zachodnią i platońskiego na Wschodnią (jedni rozwijają się przez doskonalenie Procedur, a drudzy przez wcielanie Idei). Tekst ciężki, ale sprawiający wrażenie sensownego (pomijając te nieszczęsne myśli), choć z rozległością konsekwencji bym się nie zgodził.

Natomiast Kapuściński to kuriozum. Kawałek publicystyki wzięty z "Rz" z 2000 roku jest na temat w takim stopniu, jak przemówienia Leppera w Sejmie. Chodzi generalnie o to, że państwo powinno łożyć na kulturę, bo kultura jest ważna. Ponadto można na niej zarobić, czego przykładem Stany. Związku z łożeniem nie zaobserwowałem.

------------
[*] Najciekawszym wiosennym (he, he) tekstem Dukaja jest dla mnie "Przyjaciel prawdy", który zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie. Podtytuł "Dialog idei" mówi wszystko o formie (szkoda widać Dukajowi tych pomysłów na publicystykę, a nie ma czasu lub ochoty na większe rozprawy), ale w przeciwieństwie do "Sprawy Rudryka Z." posiada wartość dodaną w zarysowanych w tle charakterach dyskutantów, tradycyjnie niebanalnych. Mnie smakowało, choć kiedy się bliżej przyjrzeć, to piekielnie ponury tekst. Albo szaleństwo logiki, albo aksjomaty "zdrowego rozsądku".

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5442
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: first-pepe 19.09.2011 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Są powody, dla których tę... | artchr
Bardzo dobra recenzja. Znakomicie oddaje moje własne wrażenia po lekturze książki, w szczególności w zakresie odnoszącym się do bieżączki oraz mocnej przeciętności lub wręcz słabości większości tekstów. Od siebie do tego, co powyżej Artur Chruściel opisał, dodam, że opiniując temat całościowo zwracają na siebie uwagę ponadto następujące cechy zbioru "PL +50":
a) brak "pomysłów na przyszłość" poza kilkoma chlubnymi wyjątkami (klasą samą dla siebie jest oczywiście Dukaj, choć i on miewał zdecydowanie lepsze opowiadania; oprócz tego zdecydowanie Grzędowicz, którego lektura była dla mnie absolutnym novum i jestem mile zaskoczony, a także Oramus i Wnuk-Lipiński),
b) będący niejako pochodną bieżączki pesymizm i jeszcze raz pesymizm, ale nie jakiś szczególnie uzasadniony i zakorzeniony w fabule, ale taki malkontencki, typowo polskie marudzenie i zrzędzenie, cecha narodowa
c) zaściankowość utworów, poza Dukajem i Oramusem (Wnuk-Lipiński miał inną ambicję) żadnemu autorowi nie udało się, ba podejrzewam nie chciało się stworzyć tekstu uniwersalnego, nie tyle traktującego o świecie, co o Polsce w świecie (tradycyjny mesjanizm
Pośród autorów niestety nie mogę wymienić mojego ulubionego dotychczas Macieja Żerdzińskiego, którego warsztat jest oczywiście wysokiej próby, ale sprawia wrażenie niedokończonego, uciętego w połowie. Powoduje to, że nie wiem, o co chodziło z tym "hodowaniem", co chciał autor podkreślić.
Bardzo dobre jest opowiadanie (esej?) Wnuka-Lipińskiego, w którym symboliczna warstwa fabularna stanowi pretekst do niezmiernie interesujących rozważań o naturze czasu i jego subiektywnym postrzeganiu przez jednostkę.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: