Dodany: 03.09.2006 18:18|Autor: 00761

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: My z Jedwabnego
Bikont Anna

7 osób poleca ten tekst.

"Ty to chyba Żydówką jesteś!"


28 sierpnia 2006

Kraków. Wchodzę do księgarni na Brackiej. Przeglądam stłoczone książki i naraz mój wzrok pada na opasłe tomisko w pastelowej tonacji. Na czerwonym pasku napis "My z Jedwabnego". Nareszcie!

29 sierpnia 2006

Koniec radości. Czytam książkę Anny Bikont. Czytam i odkładam, odkładam i czytam znowu. Podobnie było z Marka Lasoty "Donosem na Wojtyłę". Telewizja przynosiła wówczas kolejne informacje o próbach ujawnienia prawdy przez księdza Tadeusza Isakowicza–Zaleskiego, zakończone zamknięciem mu ust przez metropolitę krakowskiego kard. Dziwisza. Teraz z kolei serwuje się spekulacje o współpracy z SB Jacka Kuronia, którego nazwisko wielokrotnie powraca w "Zapiskach". (Puentuje je informacja o jego śmierci).

30 sierpnia 2006

Nie potrafię o tym nie myśleć, nie mówić... Niektórzy proszą o pożyczenie książki. Ktoś mówi z uśmieszkiem: "Czemu tak się ekscytujesz? Ty to chyba Żydówką jesteś".

1 września 2006

W telewizji inauguracja roku szkolnego w Wadowicach. Wielka feta. W komentarzach przewija się temat wartości patriotycznych, do których ma wracać (?) polska szkoła. Ciekawe, czy znajdzie się w "patriotycznym modelu" miejsce na prawdę niechlubną i bolesną. Czy nadal będziemy niewinnym "Chrystusem Narodów" i nieskalaną ofiarą?

2 września 2006

Oglądam fotografie stłoczone ciasno na stronach książki. Stłoczone jak Żydzi w jedwabieńskiej stodole. Skrawek świata, którego nie ma...

Nie chcę pisać o bólu i wstydzie. Nie chcę pisać, że (także mój) mit o niewinności rozbił się jak magiczne lustro. Przecież wiedziałam o istniejących na nim rysach: gettach ławkowych, pogromach, antysemityzmie, szmalcownikach. Znałam liczbę polskich nazwisk na liście Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, która – ze względu na szczególny rozmiar Holocaustu na polskich terenach - wydawała mi się raczej objętościowo skromna (21 320 uhonorowanych, w tym 5 941 stanowią Polacy. Dane z 01 I 2006). Ba, śledziłam relacje w mediach, gdy pojawiła się sprawa Jedwabnego. A przecież książka Bikont mnie po prostu zszokowała. Śniła mi się po nocach. Odrzucała i przyciągała jak magnes.

Anna Bikont daje nam do ręki książkę niezwykłą, polemizującą z mitami stworzonymi zarówno przez katów, jak ofiary. Szuka prawdy. W rozmowach z ocalonymi, z żyjącymi świadkami, w dokumentach różnego typu: świadectwach z Instytutu Pamięci Yad Vashem w Jerozolimie, pamiętnikach, aktach procesowych z r. 1949, dokumentach IPN-u. Zdarza się jej iść mylnym tropem, ale wciąż wraca, weryfikuje fakty, porównuje wypowiedzi. Ciągle napotyka mur wrogości, nienawiści, obojętności, milczenia. Ale spotyka także tych, którym na sercu leży prawda. Jak choćby Jan Skrodzki, który uporczywie bada przeszłość i heroicznie wyznaje:

"Powiem wam, kto to zrobił: mój ojciec"[1].

Obnażanie prawdy okazuje się nie być proste także dla tych, którzy posiadają żydowskie korzenie: Jacka Kuronia czy Marka Edelmana. Prościej jest mieć świadomość, że relacje polsko-żydowskie takich kart nie posiadały. Prościej jest wierzyć, że było heroicznie i pięknie. Niestety, rzadko tak było.

Jakie są fakty? 10 lipca 1941 roku Polacy, za cichym przyzwoleniem Niemców, dokonali na swoich żydowskich sąsiadach haniebnej zbrodni. Najpierw spędzili ich na jedwabieński rynek i kazali go łyżkami oczyszczać z chwastów, później młodym i silnym mężczyznom kazali rozbić pomnik Lenina i nieść na ramionach w szyderczej procesji, następnie zapędzili ich do stodoły i zamordowali, wrzucili ciała do prowizorycznego grobu i przysypali gruzami pomnika. Do tej samej stodoły zapędzili pozostałych. Były tam także matki z noworodkami, starcy, chorzy. Następnie podpalili, pilnując, by nikt nie uszedł żywcem z pożogi. Kolejnym aktem była grabież i dobijanie tych, którym udało się uniknąć spalenia. Liczba ofiar nie jest znana – waha się od co najmniej 340. do 1600. Nie będę cytować wstrząsających opisów, czytać należy je w kontekście całości, wówczas zyskują właściwy wymiar.

Oprawcy nie stali pod lufami niemieckich karabinów. Mieli pałki, kije, noże, siekiery. Działali sprawnie, samorzutnie, konsekwentnie. Część wypędzała ludzi z domów, inni pilnowali, by nikt nie opuścił miasteczka. Jedni mordowali, inni przyglądali się biernie, jeszcze inni współczuli, wyglądając zza firanek. Nieliczni ratowali życie, wiedząc, ile ryzykują. O nich Anna Bikont pisze niezwykle ciepło. Nie, nie tworzy pomników, ukazuje zwyczajnych-niezwyczajnych, steranych życiem, zmęczonych, często zaszczutych przez otoczenie. Są żywi, z krwi i kości. Bolesnym paradoksem jest, że odznaczeni medalem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" kryją się z tym faktem, wiedząc, że sympatii (delikatnie mówiąc) im to nie przysporzy.

Dla dziennikarki ważne jest nie tylko to, co stało się w Jedwabnem w lipcu '41. Równie istotne jest: dlaczego? Gromadzi zatem informacje o sytuacji Żydów przed wojną, śledzi przejawy antysemityzmu, obnaża działania "narodówki" i Kościoła katolickiego. Teraz wszystko staje się bardziej zrozumiałe: wkroczenie Niemców na tereny, gdzie antysemityzm był mocno zakorzeniony i poparty autorytetem władzy cywilnej i kościelnej, miał sporą szansę wydać tak przerażające owoce. Gdy dodać do tego biedę, uprzedzenia, mity o żydowskiej współpracy z Sowietami i ich roli w wywózkach, gdy dorzucić z Ciemnogrodu rodem stwierdzenia, że należy wytępić tych, którzy powiedli Chrystusa na krzyż i do macy dodają krew chrześcijańskich dzieci, mamy motywację zbrodni. Gdzie jednak była wrażliwość, współczucie, moralność, miłosierdzie, wartości chrześcijańskie, człowieczeństwo?

Książka nie koncentruje się li tylko na odtwarzaniu historii. Równie ważne jest bowiem dla reporterki ukazanie mentalności jedwabian (i szerzej: Polaków) współczesnych, tego, jak głęboko skrywana prawda z trudem przebija się do świadomości i próbuje walczyć z tą sprokurowaną na potrzeby psychicznego komfortu zbiorowości, targów wokół napisu na pomniku, prowadzącej do niego drogi, bojkotu udziału w rocznicy zbrodni. Ma się wrażenie, że czas się zatrzymał...

Bikont rejestruje także sam proces powstawania książki. W formie dziennika zapisuje spotkania, wyjazdy, ważne rozmowy, nowe tropy, refleksje. Są w nim także notatki osobiste, związane choćby z urządzaniem córce Oli bat micwy. To fragmenty najbardziej optymistyczne, ukazują bowiem, że zbliżenie kultur i religii jest możliwe, że "obce" niekoniecznie jest groźne, może być frapujące, atrakcyjne, godne szacunku. Trzeba tylko się na nie otworzyć bez strachu i uprzedzeń.

16 ciągłych rozdziałów rozważa sprawy najważniejsze, m.in.: analizuje relacje polsko-żydowskie w latach trzydziestych, pamięć okupacji sowieckiej w wersji polskiej i żydowskiej, prezentuje portrety wybranych postaci (m.in. małżeństwa Ramotowskich, zbrodniarzy – braci Laudańskich, burmistrza Jedwabnego – Krzysztofa Godlewskiego, którego ceną za stanięcie po stronie ofiar był społeczny ostracyzm i w konsekwencji emigracja, prokuratora Ignatiewa), zbrodnię na Żydach w pobliskim Radziłowie 7 lipca 1941. Ostatni rozdział to z pietyzmem zrekonstruowany obraz miasteczka – poszczególnych ulic, placów, domów, ich właścicieli, opatrzony fotografiami i notkami biograficznymi.

Jest to książka napisana z ogromną pasją, ale na każdej stronie odsłaniająca rzetelność i wnikliwość dziennikarskiego śledztwa, co potwierdza bogactwo źródeł, do których sięgała autorka. Prostota przekazu, unikanie patosu i retoryki, ujawnianie przeżywanych przez autorkę emocji i wątpliwości niweluje czasowy dystans, sprawia, że traktujemy tę sprawę jak własną. Bo jest to sprawa nasza, Twoja i moja, naszej pamięci, naszego sumienia, część historii, o której mamy obowiązek pamiętać.

Prawdę o tym, że Polacy w '41. mordowali żydowskich sąsiadów w Jedwabnem, Radziłowie, Wąsoszu, Wiznie, Kolnie, Knyszynie, Tykocinie i innych (ilu?) miejscowościach, że 4 lipca 46 r. dokonali pogromu w Kielcach, należy postawić obok prawd heroicznych i martyrologicznych. Nie jesteśmy Narodem Wybranym, nie jesteśmy wzorem cnót wszelkich, noszenie ryngrafów na piersi nie uchroniło nas od zbrukania rąk i sumień. Trzeba przyjąć to do wiadomości, by nie być zaściankiem Europy, by nie straszyć ksenofobią. Uchylanie się od prawdy to, moim zdaniem, budowanie sobie getta.

10 lipca 2006, Jedwabne

65. rocznicę zbrodni uczczono modlitwami za zmarłych i złożeniem kwiatów. W uroczystości wzięło udział kilkadziesiąt osób: delegacja warszawskiej żydowskiej gminy wyznaniowej, ambasador Izraela, przedstawiciele prezydenta, IPN i wojewody. Pojawił się także wicepremier Roman Giertych. Tak jak w latach poprzednich, w uroczystościach nie uczestniczyły ani władze Jedwabnego, ani mieszkańcy miasteczka.

3 września 2006

Czytam na stronie "Wirtualne Podlasie" o gminie Jedwabne w kategorii: "historia":

"10 lipca 1941 roku w Jedwabnem miał miejsce pogrom Żydów, zostali oni zapędzeni do stodoły i spaleni żywcem. Dokładna liczba ofiar nie jest znana, według różnych źródeł zginęło od 600 do 1600 osób".

Jakże znamienna jest bezosobowość tej informacji!

Z internetowej strony gminy Jedwabne dowiaduję się o nadaniu tytułu honorowego obywatela miasta profesorom Tomaszowi Strzemboszowi oraz Jerzemu Robertowi Nowakowi (obaj pojawiają się w książce Bikont jako negacjoniści prawdy o zbrodni); uroczystości nadania gimnazjum imienia Jana Pawła II, zaś szkole podstawowej – Adama Mickiewicza. Czytam o obchodach Dni Jedwabnego i Święta Niepodległości, uczczonego złożeniem kwiatów pod pomnikiem Sybiraków...

10 lipca 1941 w Jedwabnem nic się nie zdarzyło.



- - -
[1] Anna Bikont, "My z Jedwabnego", Wyd. Prószyński i S-ka, 2004, s. 143.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 27404
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 76
Użytkownik: Gusia_78 03.09.2006 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: 28 sierpnia 2006 Krakó... | 00761
Michotko, jestem jak zwykle wstrząśnięta i zachwycona Twoją recenzją. Tyle prawdy i mądrości w Twoich słowach. W kontekście Twojej recenzji trudno uciec od rzeczywistości, od nagonki agenturalnej, opluwania Jacka Kuronia i innych. Masz rację, nie jesteśmy Chrystusem narodów a ucieczka przed wstydliwą i hańbiącą historią naszego narodu to również jest budowanie getta. Myślę, że jest to wynikiem przede wszystkim narodowych kompleksów „czystość” etniczna naszego narodu, której doczekaliśmy się po II wojnie światowej nie sprzyja wzrostowi tolerancji i burzeniu murów. Tego typu publikacje to dla mnie jako Polki rodzaj „katharsis”. Nie chodzi o to aby się kajać i bić w piersi. Ale zaakceptować straszne fakty i zrobić wszystko aby nigdy już nie miały miejsca.
Książka ta była do tej pory w schowku, dzięki Twojej recenzji jednak zdecyduję się ją kupić.
Podejrzewam, ze podobnie jak „Obława” czy „Donos na Wojtyłę”, o których już rozmawiałyśmy jest emocjonalnie ciężka do zniesienia ale bardzo dobra. W kolejce u mnie czeka jeszcze „Umarły cmentarz” Kąkolewskiego. Pozdrawiam.
Użytkownik: 00761 03.09.2006 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Michotko, jestem jak zwyk... | Gusia_78
Dziękuję za ciepłe słowa.:)

Prawdę mówiąc odczucia miałam najpierw jak Syrenka, że tej recenzji nie napiszę, bo nie jestem w stanie. Później doszłam do wniosku, że jednak powinnam. Najtrudniejsze nie było nawet to, co przeczytałam w książce. Najgorsza była konfrontacja z tym, co znalazłam dziś na stronie Jedwabnego.

Masz całkowitą rację, że takie książki to katharsis, droga do normalności. Nie wiem tylko, ilu ludzi tak sądzi. Oby jak najwięcej. Na pewno jest wielu, którzy traktują je jak szarganie świętości.

Pozdrawiam cieplutko;) Ciekawe, przy jakiej książce znowu się spotkamy!
Użytkownik: joanna.syrenka 04.09.2006 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za ciepłe słowa.... | 00761
Michotoko, osobiście bardzo, bardzo Ci dziękuję za tą recenzję.
Wiesz co zaważyło, że jej w końcu nie napisałam? Że wywoła polemikę nie o książce, ale o Jedwabnem, Żydach, antysemityzmie... (na co się zresztą i tak zanosi). A moim zdaniem Ci, którzy nie przeczytali jej przynajmniej do momentu przeprosin Kwaśniewskiego, nie powinni mówić o jej treści (oczywiście - nie "skreślam" tutaj nikogo - po prostu - trzeba przeczytac, żeby zrozumieć).

A też ciekawe - jak o jednej zbrodni moga pisac osoby (obie pochodzenia żydowskiego) - Grass, który wzbudził nienawiść. I Bikont, której książkę się głęboko przeżywa...

Zachwyt nie pozwala pisać. Pozdrawiam.
Użytkownik: 00761 04.09.2006 23:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Michotoko, osobiście bard... | joanna.syrenka
Syrenko! Też brałam to pod uwagę, ale doszłam do wniosku, że chyba każdy kolejny czytelnik może tak sobie powiedzieć, a szkoda, żeby tej ważnej książki nie próbować wyciągnąć z cienia.

Gdzieś przeczytałam, że książka Bikont wzbudzi nienawiść Polaków do samych siebie. Zupełnie tego nie rozumiem.

Pozdrawiam i dzięki za wsparcie;)
Użytkownik: joanna.syrenka 04.09.2006 23:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Syrenko! Też brałam to po... | 00761
Wiesz - może nie nienawiść, ale niesmak. I złość na zatwardziałość ludzi.
Użytkownik: norge 03.09.2006 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: 28 sierpnia 2006 Krakó... | 00761
Ja też jestem wstrząśnięta i zachwycona tym, co tak fascynująco napisałaś o tej książce. Tylko, że nie jak zwykle! Bo twoje pozostałe recenzje jakby umknęły mojej uwadze, chociaż nie, ta o Oli Watowej zrobiła przecież na mnie duże wrazenie. Rzucam sie więc do działu twoich dodanych recenzji i.. . będę je wszystkie dokładnie czytać. Wiem już, że warto :-)
Użytkownik: 00761 03.09.2006 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też jestem wstrząśnięt... | norge
Witaj, Diano! Dziękuję za komentarz i w związku z Twoją decyzją nieśmiało proszę: nie bądź zbyt surowym krytykiem;)
Użytkownik: bratek 03.09.2006 21:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj, Diano! Dziękuję za... | 00761
Michotko! Teraz ja dziękuję Ci za recenzję. Jak naszybciej sięgnę po książkę, chociaż wiem, że nie będzie ją łatwo przeczytać. "Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamieniem". Chyba jednak nikt nie jest bez winy.
Użytkownik: 00761 04.09.2006 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Michotko! Teraz ja dzięku... | bratek
Może w tej sprawie jest akurat tak, że łatwiej rzucić tym kamieniem, niż położyć go na grobie na znak pamięci?
Użytkownik: bratek 04.09.2006 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Może w tej sprawie jest a... | 00761
Być może
Użytkownik: verdiana 03.09.2006 21:39 napisał(a):
Odpowiedź na: 28 sierpnia 2006 Krakó... | 00761
Michotko, ja nie wiem, co powiedzieć... Więc tylko proszę: pisz wicej!
Użytkownik: Sophie7 03.09.2006 22:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Michotko, ja nie wiem, co... | verdiana
Dzękuję Michotko - wspaniała,niezwykle odważna recenzja
pozdrawiam
Użytkownik: --- 04.09.2006 01:34 napisał(a):
Odpowiedź na: 28 sierpnia 2006 Krakó... | 00761
komentarz usunięty
Użytkownik: 00761 04.09.2006 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Witaj, Mario Doro!
Poruszyłaś kilka ważnych kwestii, do których postaram się odnieść.

Nie nazwałabym reakcji na Jedwabne egzaltacją, choć może i dobrze, gdyby ona była. Zgadzam się natomiast z tym, że emocje powinien pohamować zdrowy rozsądek. By tak się jednak stało, potrzebna jest wiedza. A tej, moim zdaniem, brakuje. (Jeśli mój tekst odebrałaś jako egzaltację, to mogę tylko powiedzieć: przykro mi.)

Nie zgodzę się z tym, że wiedza o zbrodni nie pozostawała w ukryciu. Owszem, proces był, zresztą poprowadzony na tyle nieudolnie, że wielu winnych uniknęło odpowiedzialności, czego dowiodło śledztwo IPN-u. Podobnie tłumiona była wiedza o pogromie kieleckim. Różnica oczywiście jest m.in. w skali, ale jest także w tym, że społeczność Kielc potrafiła z tym problemem się zmierzyć, Jedwabne nie. I również nie demonizowałabym argumentu z przemilczaniem okupacji sowieckiej, choć oczywiście jest to argument istotny.

Zjawisko idealizowania historii, jej mitologizowania i sakralizowania istnieje; ma korzenie w romantyzmie (Mickiewicz), poparte późniejszym "krzepieniem serc" Sienkiewicza. Weźmy prosty przykład: "Pieśń o żołnierzach z Westerplatte" Gałczyńskiego. Na tym wierszu wychowały się przecież całe pokolenia, a przecież fakty mówią wyraźnie, że nie szli czwórkami do nieba (czyt. zginęli), bo z załogi zginęło 15-tu. Nie umniejsza to heroizmu obrońców, przywołanie tego przykładu ma jedynie pokazać, że mamy wpisaną w świadomość taką skłonność. (Mickiewicz w "Reducie Ordona" kazał Ordonowi zginąć, choć on przeżył, a śmierć Platerówny w "Śmierci Pułkownika" z prawdą historyczną nie ma wiele wspólnego. A przecież do dziś, często nieświadomie, mówiąc o niej używa się zbitki "dziewica-bohater", cytatu z wiersza.)

Oczywiście zjawisko patologii w czasie wojny nie znikło, wręcz przeciwnie. Ale jedwabieńskiej zbrodni dokonali zwykli ludzie, nie zwyrodnialcy (choć jak zwyrodnialcy postąpili), w różnym stopniu zaangażowana społeczność.

Mnie osobiście przeprosiny Kwaśniewskiego nie dotknęły, choć do jego zwolenniczek nie należę. Różnie można tę kwestię rozpatrywać, masz prawo do oburzenia, które wyartykułowałaś. Dla mnie Jedwabne jest częścią naszej historii, tak samo jak jej częścią jest Grunwald, Powstanie Warszawskie czy Katyń. Oczywiście skrajnie różne są związane z nimi odczucia i emocje, ale współtworzą pełną prawdę o Polakach i ich losach. I sądzę jeszcze, że skoro pamiętamy o bohaterach, powinniśmy pamiętać również o zdrajcach czy zbrodniarzach, bo tamci są wzorem i chlubą, ci drudzy – przestrogą i lekcją pokory.

Użytkownik: --- 04.09.2006 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj, Mario Doro! Porus... | 00761
komentarz usunięty
Użytkownik: 00761 04.09.2006 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
A to mi ulżyło;)))

Wszystkie przywołane przeze mnie przykłady stanowiły poetycki komentarz do historii, więc nie mówmy tu o Follecie czy "Złocie dla zuchwałych", bo to zupełnie inna kategoria. A literatura może być porażającym narzędziem manipulacji ludźmi - jak choćby socrealizm.

Co do mitologizacji nie zgadzam się z Tobą zupełnie. A co powiesz na mitologizację i sakralizację Lenina czy Stalina? Sądzisz, że poświęcone im pochwalne hymny nie miały określonego celu – właśnie stworzeniu mitu, ba, nawet sakralizacji – mumia Lenina jest do dziś otaczana przez wielu Rosjan czcią? Nie sądzisz, że doskonale fałszowały rzeczywistość, a przecież prawda była głęboko ukryta. Zwłaszcza dla pokoleń, które nie były świadkami ich zbrodni. (Polecam książkę "Lenin: Prorok raju, apostoł piekła", ona świetnie te mechanizmy odsłania).

Przywołane przez Ciebie lektury też były dobrane świadomie i celowo przez "inżynierów dusz", by kształtować światopogląd. Na pewno bardziej zapada w pamięć wiersz niż informacja historyczna (nieobiektywna zapewne) o Waryńskim, bo tu działa rym, rytm, celnie dobrane słowo, a to uruchamia wyobraźnię i emocje.

"Tak więc ja mogę stanowczo zaprzeczyć mitologizowaniu historii." Była, tylko co innego było jej przedmiotem.

Co do ostatniej części Twojej wypowiedzi – swój pogląd już wcześniej sformułowałam, więc nie ma sensu go powtarzać.

Pozdrawiam, Mario!
Użytkownik: --- 05.09.2006 00:20 napisał(a):
Odpowiedź na: A to mi ulżyło;))) Wsz... | 00761
komentarz usunięty
Użytkownik: Apfelmann 07.10.2006 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj, Mario Doro! Porus... | 00761
Nie mogę się zgodzić że literatura polska cierpi na mitologizację historii to zjawisko bliższe jest Wielkiej Brytanii i Francji. Nasze powieści historyczne i inne książki zawierające motyw historyczne są raczej nazbyt krytyczne zarówno Mickiewicz jak i Sienkiewicz oceniali ustrój panstwa jak i mantalność narodu za czynnik destrukcyjny z czym dzisiejsi historycy nie mogą się do końca zgodzić ta niby wielkość Polaków w Trylogii to tylko rzadkie jednostki Wołdyjowscy w świecie gdzie ewolucyjny sukces mają zapewniony osoby jak:
Jarema, Zagłoba, Kmićc, a nade wszystko Rzędzian. Dla innych postaci nieróbstwo to cnota.
Nie jest to pozytywny obraz ale raczej negatywny, jest to czarna mitologia polskiej historii. Dzisiejsza literatura polska też wpisuje się w ten schemat często zamiast powieści historycznej mamy doczynienie z political fiction. Ale nie w tym wypadku "My z Jedwabnego" to reportarz i jako taki jest bezstronny ukazuje fakty takimi jakimi były bez ideologii bez oczerniania. Takie reportarze ratują nas przed zafałszowanym obrazem II wojny. Książka ta jest więc ukazaniem tragedii która w rzaden sposób nie umiejsza wielkiego bochaterstwa Polaków. Rzaden inny naród nie przeszkadzał niemieckim siłom zbrojnym w wyłapywaniu i mordowaniu żydów (nie używam słowa "eksterminacji" gdyż jest okropne nasycone dehumanizacją)nie licząc pojedyńczych przypadków w Francji, Włoszech.Niektóre narody np. duńczycy i słowacy wręcz sugestię Himmlera o pomocy w "usunięciu problemu żydowskiego" traktowali jako możliwość wykazania się jako wierni i godni zaufania sojusznicy Polakom nie można postawić tego zarzutu. Dlatego uwarzam że prawdziwą wartością tej książki jest to że jest reportarzem nie wykorzystującym wyznań ludzi by zniszczyć i podwarzyć dumę narodową z licznych bochaterów II wojny światowej.
Użytkownik: carmaniola 04.09.2006 09:42 napisał(a):
Odpowiedź na: 28 sierpnia 2006 Krakó... | 00761
Doskonały tekst, Michotko. Mocny, wstrząsający - jak prawda, o której opowiada.
Użytkownik: ella 04.09.2006 10:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Doskonały tekst, Michotko... | carmaniola
"Wyjątkową niegodziwością jest obciążanie całego narodu zbrodnią w Jedwabnem"
Zgadzam sie z tym, ale obciazanie calego narodu niemieckiego, komunistow,czy Arabow itp. jest dla tak wielu, nie tylko Polakow, oczywiste. :-(
Wspaniala, poruszajaca recenzja, Michotko.
Pozdrawiam.
Użytkownik: --- 04.09.2006 14:19 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wyjątkową niegodziw... | ella
komentarz usunięty
Użytkownik: Kemor 04.09.2006 13:29 napisał(a):
Odpowiedź na: 28 sierpnia 2006 Krakó... | 00761
Chyba nigdy nie czytałem tak mądrej, odważnej, poruszającej recenzji. Zmusza do szukania prawdy i też do rachunku sumienia. Gratuluję i pozdrawiam.
Użytkownik: anndzi 04.09.2006 15:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba nigdy nie czytałem ... | Kemor
Wspaniała, poruszająca recenzja Michotko. Widziałam tę książkę w tej samej księgarni, ale przeszłam obok niej obojętnie. Czemu? Bo nie zdawałam sobie sprawy z ogromu i okrucieństwa tej zbrodni. Bo kiedy toczyły się debaty nad tym czy przeprosić za Jedwabne, czy nie, słyszałam większość głosów na "nie" i sama też myślałam, że skoro Niemcy nie przeprosili za większą zbrodnię, to czemu Polacy mają to robić? Dzięki Twojej recenzji wiem, że trzeba było przeprosić i nie odwracać się od prawdy.
Użytkownik: 00761 04.09.2006 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspaniała, poruszająca re... | anndzi
Witaj Anndzi-studentko, gratulacje!

Jak widać nie ma złego, co by na dobre nie wyszło. Może dzięki temu kupiłam ją ja?

A tak poważnie mówiąc, pełną i suwerenną opinię wyrobisz sobie po lekturze książki, bo jest to materiał do przemyśleń ogromny i nie wszystkie kwestie zasygnalizowałam.
Co do Twojego ostatniego zdania - bardzo mnie ono ucieszyło. Przecież nie można zasłaniać się cudzym sumieniem i twierdzić, że skoro Kowalski kradnie, to i mnie wolno.

Cieplutko pozdrawiam!
Użytkownik: Jacek Getner 04.09.2006 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: 28 sierpnia 2006 Krakó... | 00761
A powiedz mi, Michotko, dlaczego bezgranicznie uwierzyłaś tej autorce? Dlaczego jej relacja wydała Ci się wiarygodna, a fakty w niej podane uznałaś za niezbite?
Użytkownik: joanna.syrenka 04.09.2006 22:08 napisał(a):
Odpowiedź na: A powiedz mi, Michotko, d... | Jacek Getner
A czytałeś tę książkę?
Użytkownik: Jacek Getner 04.09.2006 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: A czytałeś tę książkę? | joanna.syrenka
Nie czytałem, dlatego właśnie pytam:)
Użytkownik: joanna.syrenka 04.09.2006 22:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałem, dlatego wła... | Jacek Getner
No własnie - a trzeba przeczytać, bo to "coś" jest nie do opisania :)

Przede wszystkim - tam nie ma iluzji. To nie są wynurzenia nawiedzonej dziennikarki. Ta książka burzy duszę. Naprawdę.

(oczywiście - uprzedzonym prawdopodobnie jej nie wzburzy, ale co tma - warto zawsze spróbować ;D)
Użytkownik: Jacek Getner 05.09.2006 12:17 napisał(a):
Odpowiedź na: No własnie - a trzeba prz... | joanna.syrenka
Przede wszystkim, Syrenko, to bardzo nieładnie z Twojej strony, że w ostatnim zdaniu swojej wypowiedzi sugerujesz, iż jestem uprzedzony. Ja zadałem tylko pytanie, do którego mam po prostu prawo. A dlaczego je zadałem? Gdy czytam beletrystykę, nie interesuję mnie autor, tylko czy książka jest dobrze napisana. Gdy czytam jednak książkę historyczną, zadaję sobie zawsze pytanie: "Dlaczego mam wierzyć autorowi? Czemu to właśnie on ma mieć rację? Czy to, co przedstawił, nie jest iluzją właśnie, zgrabnie skonstruowaną, by poprzeć z góry założoną tezę?"

Takie pytania zadaję samemu sobie, a tu wyjątkowo zadałem je „Michotce”. Czemu? Nie zrobiłbym tego, gdyby rozpoczęła swoją recenzję od słów: „Ta książka potwierdza to, co dawno już wiedziałam. Polacy są również odpowiedzialni za Holocaust” Wtedy odpuściłbym sobie dociekanie źródeł przekonania „Michotki”, stwierdzając jedynie, że uwierzyła w ten fakt już dawno temu, na podstawie rozmów z rodzicami, tego co ją uczyli w szkole itp.: Ale ona twierdzi, że ta książka dopiero ją przekonała do zmiany poglądów. Wstrząsnęła na tyle, że nawet swoją recenzję uczyniła na jej podobieństwo (książka to „zapiski” z dziennikarskiego śledztwa, a jej recenzja to „zapiski” z czytania). Wcześniej wiedziała tylko o rysach na nieskalanym obrazie polskiego narodu, teraz runęła cała budowla.

Dlatego nie pytam już Ciebie, czemu nie uważasz tej książki za iluzję, bo też nie słyszałem deklaracji, że wcześniej wierzyłaś w co innego. Pytam jednak „Michotkę”, bo dla mnie pani Anna Bikont jest zwykłą dziennikarką „Gazety Wyborczej”. Nie słyszałem nic o tym, żeby była historykiem specjalizującym się w okresie drugiej wojny światowej. Nic mi nie wiadomo na temat tego, jakoby robiła doktorat ze stosunków polsko-żydowskich pierwszej połowy dwudziestego wieku. Wiem, że książka byłą nominowana do „Nike”. Ale to wyróżnienie nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną, jest po prostu nagrodą literacką.
Użytkownik: joanna.syrenka 05.09.2006 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Przede wszystkim, Syrenk... | Jacek Getner
Nie, nie! Opatrznie mnie zrozumiałeś!
Pisząc "uprzedzeni" nie miałam na myśli Ciebie, ani nikogo konkretnego! Chodziło mi o tych, co sięgając po tę księżkę z góry zakładają, że to jedno wielkie fałszerstwo.
Przepraszam za swoje niefortunne sformułowanie. Naprawdę nie było ono skierowane do nikogo konkretnego.

A wyjaśniając resztę - ta książka to pamiętnik z dziennikarskiego śledztwa Anny Bikont. Prowadzona jest w formie dziennika. Ustalanie faktów z Jedwabnego miesza się z niektórymi szczegółami z życia autorki. Dziennik przeplatany jest artykułami, felietonami - zwartymi tekstami - wywiadami, relacjami, itp.
Dlatego trudno jednoznacznie sklasyfikować tę książkę.
A napisana jest świetnie - historie w niej zawarte, kompozycja i język w jakim jest pisana powodują, że oprócz "katharsis", które odczuwa chyba każdy czytelnik, książkę czyta się naprawde z wielką przyujemnością.

Nie chcę więcej zachęcać i reklamować, bo znowu powiem coś, co zostanie opatrznie zrozumiane.

Naprawdę nie miałam nic złego na mysli. A moje pytanie, czy ją czytałeś wynikało po prostu z mojej ciekawości.
Pozdrawiam.
Użytkownik: emkawu 05.09.2006 18:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie! Opatrznie mnie ... | joanna.syrenka
Opatrznie czyli opatrznościowo :-)
Użytkownik: joanna.syrenka 05.09.2006 18:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Opatrznie czyli opatrznoś... | emkawu
Opacznie, przepraszam.
Zawsze mam z tym problem :)
Użytkownik: --- 05.09.2006 18:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Opacznie, przepraszam. Z... | joanna.syrenka
komentarz usunięty
Użytkownik: emkawu 05.09.2006 18:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Opacznie, przepraszam. Z... | joanna.syrenka
Mi pomaga tytuł wspomnień Przybory "Przymknięte oko Opaczności". Opaczności właśnie, nie Opatrzności. Zła Opaczność przymknęła swoje złośliwe oko, więc życie Starszego Pana przebiegało w miarę pomyślnie. Nie na opak :-)
Użytkownik: joanna.syrenka 05.09.2006 18:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Mi pomaga tytuł wspomnień... | emkawu
Hihi, dzięki. Teraz to już zapamiętam :)
Starsi Panowie są bezkonkurencyjni! :)
Użytkownik: antecorda 04.09.2006 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: A powiedz mi, Michotko, d... | Jacek Getner
Wbrew pozorom pytanie Jacka nie jest głupie. Też nie czytałem tej książki i bardzo jestem ciekaw Twojej odpowiedzi, Michotko :-)
Użytkownik: 00761 04.09.2006 23:06 napisał(a):
Odpowiedź na: A powiedz mi, Michotko, d... | Jacek Getner
Dlaczego tak bezgranicznie?;) Książka jest bogato udokumentowana, powołuje się na liczne źródła: IPN, Yad Vashem, liczne archiwa państwowe, akta procesowe z 49 r., różnorakie artykuły, wywiady, etc. Zresztą o tym pisałam.;)Autorka była w ciągłym kontakcie z prokuratorem Ignatiewem prowadzącym z ramienia IPN-u śledztwo i konfrontowała swoje ustalenia z dokonanymi przez niego. Ponadto zestawia swoje ustalenia z "Sąsiadami" Grossa i znalezione tam błędy prostuje.
Użytkownik: Jacek Getner 05.09.2006 12:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlaczego tak bezgraniczni... | 00761
Zadałem Ci to pytanie „Michotko”, nie po to, żeby dyskutować o książce, której nie czytałem, a więc zwyczajnie nie mam prawa o niej dyskutować. Zadałem Ci je z pisarskiej ciekawości, bo temat tego, dlaczego ludzie mają takie, a nie inne poglądy, bardzo mnie fascynuję. I przyznaję, że Twoja odpowiedź pozostawia u mnie duże uczucie niedosytu.

Gdy mówisz o książce Lasoty „Donos na Wojtyłę”, to zrozumiałe jest dla mnie, czemu mu wierzysz. To w końcu doktor historii, specjalizujący się w tej kwestii, autor licznych publikacji na te tematy. Można z nim dyskutować, ale nie sposób odmówić mu wiedzy i autorytetu.

Ale dlaczego wierzysz Annie Bikont? Bo chyba nie dlatego tylko, że jest dziennikarką „Gazety Wyborczej”? Dlatego, że powołuje się na źródła? Dziennikarze, z natury swojego zawodu, szukają informacji sensacyjnych, wybiórczo traktując źródła. Nie są historykami, którzy źródła zawsze konfrontują z dogłębną wiedzą historyczną, na temat opisywanego okresu. A nie słyszałem nic o tym, żeby pani redaktor Bikont była historykiem specjalizującym się w okresie drugiej wojny światowej. Nic mi nie wiadomo na temat tego, jakoby robiła doktorat ze stosunków polsko-żydowskich pierwszej połowy dwudziestego wieku.

A może wierzysz jej dlatego, że była w kontakcie z prokuratorem Ignatiewem? W końcu to rzeczywiście autorytet, prowadzący to śledztwo. Ale tu muszę Cię rozczarować, gdyż sam słyszałem jego telewizyjną wypowiedź, w której dystansował się od ustaleń pani Bikont.

Czemu więc jej wierzysz? Powołujesz się jeszcze w swej odpowiedzi na to, iż pani Bikont prostuje kilka wypowiedzi Grossa. To, w Twoim mniemaniu, dodaje jej wiarygodności. Przyznaję, nie rozumiem. Dlaczego niezgoda dziennikarki w sporze z profesorem socjologii ma być dowodem obiektywizmu historycznego? Można tu wręcz kolokwialnie zapytać: co ma piernik do wiatraka?

Zarzucisz mi może, że ja po prostu nie wierzę dziennikarzom? Otóż nie, jest kilku publicystów w Polsce na których opiniach opieram moje poglądy. Tylko, że do zaufania do każdego z nich dochodziłem latami. I tylko dlatego, że 90% ich diagnoz i prognoz okazała się z czasem prawdziwa, zacząłem liczyć się z ich zdaniem. A w przypadku pani Bikont nic nie słyszałem o jej sukcesach na polu dziennikarstwa śledczego, wykryciu jakiś podejrzanych afer.

Przyznam, że gdybyś powiedziała: „poznałam panią Annę Bikont, spojrzałam jej w oczy, porozmawiałyśmy sobie szczerze i wiem, że nie skłamałaby w swojej książce” Twoja odpowiedź by mnie usatysfakcjonowała. Gdybyś na wstępie recenzji zaznaczyła, że książka ta potwierdziła tylko to, co wcześniej wiedziałaś, w ogóle nie zadawałbym Ci tego pytania. A tak nadal nie mam pojęcia, czemu książka pewnej dziennikarki zmieniła radykalnie Twoje poglądy na historię własnego narodu
Użytkownik: n 05.09.2006 15:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Zadałem Ci to pytanie &#... | Jacek Getner
Jacku,
świetny post, dziękuję, z ust mi wyjąłeś to wszystko...
Użytkownik: norge 06.09.2006 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Zadałem Ci to pytanie &#... | Jacek Getner
Jacku, czy mógłbyś mi wyjasnić co masz na myśli zadając pytanie: "dlaczego wierzysz Annie Bikont"? Zawsze myślałam, że mord w Jedwabnem jest niepodważalnym faktem i tego, że uczestniczyli w nim Polacy (tzw. zwykli, porządni ludzie) nie poddaje się w wątpliwość. Bo mnie akurat ten FAKT wydaje się wstrząsający. I zmieniający może nie radykalnie, ale w znacznym stopniu moje poglądy, może nie tak patetycznie, że aż na historię własnego narodu, ale na temat jak cienka jest granica między złem i dobrem, jak łatwo wybiela się ciemne plamy historii, jak silnie działa prawo zachowania psychicznego komfortu zbiorowości itd. itd.

Co więc takiego napisała Anna Bikont, że trzeba podchodzić do jej ustaleń i poglądów z jak największą ostrożnością, jak to sugerujesz? Przeczytałam recenzję Michotki jeszcze raz i muszę przyznać, ze nie rozumiem o co ci chodzi.
Użytkownik: --- 07.09.2006 01:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Jacku, czy mógłbyś mi wyj... | norge
komentarz usunięty
Użytkownik: verdiana 07.09.2006 09:11 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
I znowu nie wytrzymyję i muszę się wtrącić, w dodatku offtopicznie, bo ani o książce, ani o Jedwabnem...
Mario, to właśnie tzw. zwykli, porządni ludzie mordują. Mordercy chorzy psychicznie to są nieliczne wyjątki. Poczytaj sobie o eksperymencie więziennym (zwanym Stanfordzkim) Zimbardo. To też byli zwykli ludzie, w dodatku dobrani tak, żeby nie przejawiali żadnych patologicznych cech i zaburzeń... Zgłosili się sami, zapewne uważając tak jak Ty, że oni nic złego nikomu nie umieją zrobić.
Więcej, gdyby sytuacja była odwrotna, to "ofiary" by mordowały, a ci "biedni, porządni Polacy" weszliby w rolę ofiary.
Możesz napisać, że w takim razie wszyscy są zwyrodnialcami - cóż... to wcale nie byłoby twierdzenie abstrakcyjne.
Użytkownik: norge 07.09.2006 09:34 napisał(a):
Odpowiedź na: I znowu nie wytrzymyję i ... | verdiana
Ciesze, sie Verdiano, ze sie nie powstrzymalas! Tym razem zgadzamy :-) a nawet bardzo sie zgadzamy!
Użytkownik: verdiana 07.09.2006 09:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciesze, sie Verdiano, ze ... | norge
Tylko szkoda, że w takiej okropnej sprawie, prawda? :(
Użytkownik: --- 08.09.2006 01:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciesze, sie Verdiano, ze ... | norge
komentarz usunięty
Użytkownik: norge 08.09.2006 14:09 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Oj, Mario Doro! Jesli jestem z czegos zadowolona, to przeciez nie z faktu zbrodni w Jedwabnem ani nie z rezultatow badania standfordzkiego. To mnie raczej przeraza. Nie wiem, czy czytalas "Daleko od Nilfheimu". Jesli ci sie chce, to zajrzyj do mojej recenzji, w ktorej szerzej opisalam poksiazkowe odczucia na temat naszego "czlowieczenstwa". Nic do smiechu, zapewniam cie. I pozdrawiam mimo drobnej niezgodnosci zdan :-)
Użytkownik: norge 08.09.2006 14:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, Mario Doro! Jesli jes... | norge
Ou, ale wpadka! Przepraszam, Mario. Ty dostrzeglas ta recenzje i nawet ja pochwalilas. Niestety, nieraz nie wszystko udaje mi sie pamietac, choc sie bardzo staram :-) Jedno sie zgadza. Axelsson tez poruszyla w tej ksiazce "krucha" konstrukcje naszego cywilizowanego swiata...
Użytkownik: --- 08.09.2006 17:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, Mario Doro! Jesli jes... | norge
komentarz usunięty
Użytkownik: --- 07.09.2006 18:07 napisał(a):
Odpowiedź na: I znowu nie wytrzymyję i ... | verdiana
komentarz usunięty
Użytkownik: verdiana 07.09.2006 18:21 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Nie, ja mówię o eksperymencie więziennym, a tam nie było ani stresu, ani warunków podporządkowania, wszyscy tam uczestniczyli DOBROWOLNIE. I w każdej chwili mogli przestać, zrezygnować, odejść. Nikt ich nie wcisnął w tę rolę siłą. Nikt nie kazał im się znęcać nad "ofiarami". A "ofiarom" nikt nie kazał na to pozwalać i nie zabraniał się przeciwstawiać. Każdy mógł przerwać, wyjść, przestać w tym uczestniczyć - żadnej presji, żadnego nakazu, żadnego przymusu, nic zupełnie. Wszyscy wiedzieli, że to eksperyment, a nie prawdziwe życie.

Podobnie było zresztą u Milgrama wspomnianego przez villenę. Człowiek nie jest kryształowy. Niestety.

A Jedwabne... Nie mam zamiaru usprawiedliwiać żadnych zbrodni, które nie stanowią samoobrony. Tych w Jedwabnem też nie. Nie mam prawa zresztą o tym dyskutować, bo nie czytałam książki. Odpowiadałam offtopicznie na offtopiczne zdanie z Twojego komentarza - o ludziach. Ogólnie. Ludzie nie są dobrzy. Altruizm jest tylko konstruktem teoretycznym. Nie potrzeba nam wcale wojny czy choroby psychicznej, żeby popełniać zbrodnie. I to nie jest kwestia Twojego czy mojego przekonania. To są fakty. Można im zaprzeczać, tylko... po co?
Użytkownik: exilvia 07.09.2006 18:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, ja mówię o eksperyme... | verdiana
Altruizm specyficznie ujmuje socjobiologia. To już nie ten altruizm, o którym myślą tzw idealiści.
BTW - widział ktoś film Żmijewskiego "Powtórzenie" - powtarzający ten eksperyment Zimbardo, o którym pisze Verdiana?
Użytkownik: verdiana 07.09.2006 18:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Altruizm specyficznie ujm... | exilvia
Ja nie widziałam, ale teraz, jak wspomniałaś, chętnie obejrzę!
Użytkownik: exilvia 07.09.2006 19:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie widziałam, ale ter... | verdiana
Pytanie, czy ten film jest gdzieś do obejrzenia. Być może w Warszawie by się jakieś miejsce znalazło, gdzie to wyświetlali/wyświetlają. Ja czytałam, że we Wrocławiu na Nowych Horyzontach go puszczano, chyba nawet jakąś nagrodę dostał.Ale czy jest w ogólnopolskiej dystrybucji? I z tego, co czytałam, to eksperyment został przerwany po tygodniu.
Użytkownik: verdiana 07.09.2006 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Pytanie, czy ten film jes... | exilvia
Pogooglałam sobie trochę i poczytałam - ten film zdobył nagrodę w Wenecji na Wystawie sztuki. Coraz bardziej chcę go zobaczyć. Do dystrybucji pewnie nie dopuszczą, ale może na DVD w końcu wyjdzie.
Użytkownik: Apfelmann 07.10.2006 14:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Altruizm specyficznie ujm... | exilvia
Biologia nie wierzy w altruizm każde działanie w wniku którego traci się energię musi być korzystne dla osobnika lub populacji (stado, potomstwo, partner).
Użytkownik: --- 07.09.2006 20:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, ja mówię o eksperyme... | verdiana
komentarz usunięty
Użytkownik: norge 07.09.2006 09:21 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Przepraszam. Przeoczenie. Powinnam oczywiscie dac cudzyslow, bo mialam na mysli, ze przypuszczalnie przez wiele lat sprawcy sami uwazali sie (albo byli uwazani przez otoczenie) za zwyklych, porzadnych ludzi, a nie za mordercow czy zwyrodnialcow.

A co znaczy uwazac sie za porzadnego czlowieka? Albo uwazac, ze ktos jest porzadnym czlowiekiem? To juz mozna roznie interpretowac...

Nie wiem, czy zgodze sie z toba do konca w stwierdzeniu, ze zwykly, porzadny czlowiek nie bedzie zabijal. Historia i samo zycie pokazuja, ze roznie to bywa. Moim zdaniem zwykly, porzadny czlowiek w pewnych okolicznosciach moze zabic. Mam nadzieje, ze slowo "moze" nie zostanie przez ciebie zinterpretowane jako ze dostaje on ode mnie na swoj czyn przyzwolenie :-)
Użytkownik: villena 07.09.2006 10:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam. Przeoczenie.... | norge
Ja się też z tobą niestety zgadzam. Niestety, bo to przykre ale większość zbrodni popełniają właśnie zwykli ludzie. Myślę, że warto sobie to uświadomić, to pozwala trochę inaczej patrzeć na świat. Pamiętam, że kiedy uczyłam sie o wspomnianym przez Verdianę eksperymencie więziennym, czy eksperymencie Milgrama byłam w szoku. A przecież nie trzeba naukowych eksperymentów ani nawet specjalnych warunków np. wojny. Wystarczy zobaczyć jak zachowują się ludzie na stadionach, demonstracjach, kiedy w tłumie czują się zwolnieni od odpowiedzialności. Na zdjęciach w gazetach wyglądają jak szaleńcy, a potem sie okazuje, że to studenci, ojcowie rodzin, właśnie zwyczajni ludzie. Tacy jak my.
Użytkownik: --- 07.09.2006 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam. Przeoczenie.... | norge
komentarz usunięty
Użytkownik: Hypnos 07.09.2006 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Ja nie byłbym taki kategoryczny w stwierdzeniu, że czegoś napewno nie zrobię. Jak sama napisałaś to nie były normalne warunki, a w sytuacjach ekstremalnych ludzie różnie się zachowują i dopiero wtedy można poznać wartość jednostek.
Użytkownik: joanna.syrenka 07.09.2006 23:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie byłbym taki katego... | Hypnos
wiesz, Hypnos, odnosze wrażenie, że nie o to chodzi w tej książce. Tematem nie jest motywacja zbrodniarzy, którzy to zrobili. Tematem są raczej konsekwencje tego, zmowa milczenia, i w sumie cierpienie tych ludzi, bo nie potrafią rozliczyć się z przeszłością. Wolą nadal pluć nienawiścią do każdego, kto próbuje nawet im pomóc.

Tam bardziej chodzi o to, że wszyscy się tej zbrodni wypierają - ale - jak wspomina jedna z mieszkanek - w ubraniach po Żydach nie wstydzili się do kościoła chodzić...
Użytkownik: --- 08.09.2006 02:01 napisał(a):
Odpowiedź na: wiesz, Hypnos, odnosze wr... | joanna.syrenka
komentarz usunięty
Użytkownik: Hypnos 08.09.2006 09:55 napisał(a):
Odpowiedź na: wiesz, Hypnos, odnosze wr... | joanna.syrenka
Syrenko zapewne masz racje, bo ja tej książki jeszcze nie czytałem, a odniosłem się tylko do wypowiedzi Marii Dory.
Użytkownik: --- 08.09.2006 01:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie byłbym taki katego... | Hypnos
komentarz usunięty
Użytkownik: 00761 06.09.2006 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Zadałem Ci to pytanie &#... | Jacek Getner
Istotą tego forum jest dyskutowanie o książkach, nie o ich czytelnikach.

Przyznam, że nie mam ochoty być obiektem dociekań Twojej pisarskiej ciekawości, gdyż użyty przez Ciebie retoryczny chwyt o wnioskowaniu na podstawie spojrzenia w oczy był ironiczny. Nie tylko ten zresztą.

Dodam jeszcze, że stwierdzenie, że mój pogląd na historię narodu polskiego radykalnie się zmienił po przeczytaniu tej książki, jest Twoją nadinterpretacją.

Użytkownik: Jacek Getner 07.09.2006 01:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Istotą tego forum jest dy... | 00761
Przyjmuję uwagę, że tu dyskutuje się o książkach, a nie o czytelnikach i tym samym uważam naszą dyskusję za zamknietą:)
Użytkownik: norge 07.09.2006 09:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyjmuję uwagę, że tu dy... | Jacek Getner
Bez szerszego komentarza. Dyskusja przez Jacka zamknieta, a ja nie otrzymalam odpowiedzi na zadne zadane przeze mnie pytania.
Użytkownik: Jacek Getner 08.09.2006 22:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Bez szerszego komentarza.... | norge
Napisz na mojego maila o co mnie chcesz spytać, a ja Ci chętnie odpowiem. W tym miejscu rozciąganie naszej dyskusji szłoby z pewnością w kierunku istoty samej zbrodni w Jedwabnem a nie recenzji książki.
Użytkownik: norge 06.09.2006 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Zadałem Ci to pytanie &#... | Jacek Getner
Jacku, czy mógłbyś być tak miły i oprócz Michotki rozczarować także mnie, króciutko streszczając słyszaną przez ciebie telewizyjną wypowiedź prokuratora Ignatiewa, w której dystansował się od ustaleń pani Bikont?
Użytkownik: --- 05.09.2006 17:23 napisał(a):
Odpowiedź na: 28 sierpnia 2006 Krakó... | 00761
komentarz usunięty
Użytkownik: emkawu 07.09.2006 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: 28 sierpnia 2006 Krakó... | 00761
Często się zastanawiam, dlaczego dopiero sprawa Jedwabnego otworzyła tylu ludziom oczy? Czemu akurat książki poświęcone temu zdarzeniu spowodowały wstrząs i wywołały tyle dyskusji?

Znacznie wcześniej ukazała się chociażby wstrząsająca relacja Calka Perechodnika, policjanta żydowskiego w getcie otwockim.
Dwa lata przed "Sąsiadami" Gross opublikował w "Upiornej dekadzie" fragmenty dziennika Zygmunta Klukowskiego. Są tam zdania, których nigdy nie zapomnę.

Przerażającą złożoność stosunków polsko-żydowskich w czasie okupacji pokazywał Michał Głowiński w "Czarnych sezonach", Wilhelm Dichter w "Koniu Pana Boga"... Długo możnaby wymieniać.
Użytkownik: 00761 07.09.2006 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Często się zastanawiam, d... | emkawu
Chyba dlatego, że w Jedwabnem zbrodnia była dokonana przez zwykłą zbiorowość, a w sposób tak barbarzyński i na taką skalę. To jest najbardziej szokujące, to skłania do zadania sobie pytania, co tak naprawdę drzemie w naturze człowieka. Ola Watowa napisała w swoim pamiętniku, że kultura, cywilizacja, moralność często okazuje się być w warunkach ekstremalnych jedynie wątłą barierą, którą pokonuje z łatwością tkwiący w nas troglodyta. To bardzo gorzka prawda o człowieku, ale sądzę, że nie wolno o niej zapominać.

Mam poza tym wrażenie, że ludzie nie chcą mówić o relacjach polsko-żydowskich, bo jest to swoiste tabu, przełamywanie którego ujawnia silne emocje i antagonizuje ludzi.

Użytkownik: --- 08.09.2006 01:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba dlatego, że w Jedwa... | 00761
komentarz usunięty
Użytkownik: mronja 17.04.2008 23:22 napisał(a):
Odpowiedź na: 28 sierpnia 2006 Krakó... | 00761
Bardzo Ci dziękuję, Michotko, za Twoją recenzję. Oddałaś w niej wszystko, co sama czułam w trakcie lektury książki Anny Bikont. Pozdrawiam ciepło!
Użytkownik: 00761 19.04.2008 07:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo Ci dziękuję, Micho... | mronja
Cieszę się, że nie byłam odosobniona w odbiorze książki.
Pozdrawiam :)
Użytkownik: Bieluń 19.05.2009 10:01 napisał(a):
Odpowiedź na: 28 sierpnia 2006 Krakó... | 00761
No niestety, tak zwani polscy intelektualiści piszą o złych polakach, tymczasem żeby zwrócić uwagę na nasze piękne karty w historii, których na tle państw takich jak Niemcy czy Izrael naprawdę nie brakuje, trzeba artystów ze Szwecji (mam na myśli "Sabaton" i 40:1- tego z kolei pewnie nie słyszeliście).

Odnosząc się do recenzji, szmalcownicy byli polscy, ale też i żydowscy, więc jak to ocenić? A historie pogromów na Łotwie były bez porównania bardziej okrutne niż ten jednostkowy przykład polski, zresztą kontrowersyjny. A jeśli chodzi o "małą ilość drzewek", cóż, może to nie kwestia małej ilości sprawiedliwych, ale tego, że nie wszyscy zostali "zaszczyceni", poza tym wielu zginęło wraz z pamięcią o nich. Nie muszę dodawać chyba, że w Polsce (podówczas GG, Kraj Warty itp.) egzekwowanie kary (kary śmierci) za pomaganie mniejszości żydowskiej było egzekwowane z całą surowością, w przeciwieństwie do Francji czy Holandii i innych krajów zachodu. Polska miała natomiast szczęście zaznać prawdziwego terroru okupacji niemieckiej, ad do tego i sowieckiej, więc wiadomo że najlepsze jednostki ginęły, a szumowiny zdolne do mordów bezbronnych ludzi wypływały na wierzch. Był to przecież skutek celowej eksterminacji naszej inteligencji.

Myślę, że fajnie byłoby jednak skupić się na polskich bohaterach, tych, którzy ryzykowali życie swoje i całej swojej rodziny(kobiety, dzieci), czasem całego domu z sąsiadami, aby ratować Żydów. Bo choć powstają ostatnio filmy jak "Katyń", czy "Generał Nil", paradoksalnie to wciąż PRL a nie III RP wiedzie prym w promocji patriotyzmu. Tymczasem na świecie nagłaśnia się "polskie obozy zagłady" i "Strach", a w kinach można oglądać "Opór", science-fiction gloryfikujący oddział o wątpliwej reputacji (wrogi w stosunku do polskich chłopów, współpracował z Armią Czerwoną przeciwko Polsce) a-la grupa partyzancka w której działał Misza Zubkow z "Pamiętników oficera Armii Czerwonej" Sergiusza Piaseckiego, też coraz mniej znanego wybitnego pisarza. Tymczasem lansuje się Gombrowicza, klasycznego dysydenta i zmanierowanego intelektualistę-wyrodka. Chociaż sam Gombrowicz uśmiałby się, ponieważ argumenty w tej sprawie (Słowacki-Gombrowicz)odwróciły się 180 stopni - "Gombrowicz wielkim pisarzem był".
W tym kontekście pytanie z tytułu recenzji dziwi jakby trochę mniej.

Pozdrawiam serdecznie i czekam na wnioski o usunięcie mojego konta, chyba że złożę samokrytykę;)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: