Dodany: 03.09.2006 17:02|Autor: mazalova

Książka: W stronę Swanna
Proust Marcel

2 osoby polecają ten tekst.

Trochę o literackich i telenowelowych perwersjach


Niechże będę tym prostakiem, co mi tam. Napiszę, co mam napisać i może wtedy przestanie mnie to męczyć.

Prousta czytałam – próbowałam przeczytać – już dosyć dawno. Czemu przypomniało mi się o nim teraz? Otóż, zeszłej nocy miałam dziwny sen. Śniło mi się, że spotkałam Romana Giertycha i Różę Luksemburg. Siedzieli przy jednym stoliku w kawiarni i nie mieli pojęcia, że ich widzę. Siedzieli tak i siedzieli, i siedzieli, i siedzieli, i tak cholernie się tym znużyłam, że myślałam, że zaraz zasnę. Co byłoby przecież dość głupie, skoro i tak już spałam.

W każdym razie oni siedzieli i siedzieli i patrzyli na siebie, a mnie przyszło do głowy, że mogą przecież zaraz zacząć uprawiać seks. I przeraziło mnie to trochę, nie wiedzieć czemu.

Jeśli zaczną uprawiać seks to się budzę – powiedziałam sobie. Ale nie, nic się takiego nie stało. Oni po prostu siedzieli i siedzieli.

- Nie przedstawiłam się, jestem Róża Luksemburg – powiedziała nagle ona, a ja zdałam sobie sprawę, że to może Romana tylko rozsierdzić, bo jeśli nie wiedział wcześniej z kim siedzi, to takie wyznanie z pewnością go nie zachwyciło. Zaczęłam się bać, że dojdzie do bójki, ale oni tylko siedzieli dalej i patrzyli na siebie. I siedzieli, i siedzieli, i siedzieli.

A potem Roman zaczął bawić się cukierniczką i wyciągnął z niej gałkę. Trzymał tę gałkę w ręce i obracał między palcami, a Róża Luksemburg patrzyła na to jak zahipnotyzowana. I dalej siedzieli i siedzieli, aż wystygła kawa.

Wtedy się obudziłam.


Przeczytałam tylko „W stronę Swanna”. Do licha, niby wiem, że Proust zmienił współczesną literaturę, ale dlaczego musiał używać do tego siedmiu tomów?

Jedyną osobą, którą znam, a która przeczytała całe „W poszukiwaniu straconego czasu” jest mój Tata, ale – jak sam wspomina – to było za czasów stanu wojennego i nie puszczano wtedy nawet Teleranka.

Słyszałam, że są osoby, które przeczytały cały cykl z przyjemnością, ale nigdy żadnej nie widziałam. Rozumiem, że pierwszy tom może ewentualnie jakąś przyjemność dawać, bo niby nowy tok narracji i tak dalej, ale sześć kolejnych...? Czytanie całego Prousta dla przyjemności musi być tak perwersyjne, jak wyobrażanie sobie – też dla przyjemności - że uprawia się seks z Ryśkiem z "Klanu". Niby facet rodzinny i odpowiedzialny, niby ma czyste ręce i wiele osób mówi o nim w samych superlatywach, a mimo to myślę sobie, że niejedna z nas poczułaby się nieswojo, gdyby jej przyjaciółka zwierzyła się z takich fantazji.

No tylko wyobraźcie sobie: jedziecie z pociągu w jednym przedziale z kimś, kto czyta któryś tam tom "W poszukiwaniu..." któryś tam raz z kolei i nie spogląda przy tym na zegarek i nie ma miny, jakby zjadł przed chwilą kanapkę z nieświeżym śledziem. Szokujące, indeed.

W każdym razie jako typowy prostak wyniosłam z książki tylko magdalenki i to, że przez nie wiadomo ile stron bohater czekał na swoją matkę, żeby go przyszła opatulić kołderką. Po jakichś dwudziestu czytelnik ma ochotę wziąć tę kobietę za włosy i przyprowadzić do sypialni bohatera, i kazać jej robić wszystko, żeby tylko dziecko usnęło.

I to ten sam bohater obawiał się, że tajemniczy Swann będzie nudziarzem!

Proust napisał wielkie, nikogo nieobchodzące dzieło. Jedyne, co go usprawiedliwia, to fakt, że zażywał trional i kofeinę. Może powinno się zażywać to samo, żeby wszystkie te książki przeczytać.

Uwierzcie mi; wielkim jestem pozerem literackim i wielką hipokrytką, ale przed tym dziełem, przed jego wymową i rozmachem i fabułą pozerstwo moje się cofa.

Nie będzie żadnych żenujących cytatów, ale zamiast tego mogę opisać, jak moja własna ciotka zmywała naczynia i rozbiła mój ulubiony kubek. Proust myśli, że tylko on ma ciotkę.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 45820
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 110
Użytkownik: --- 04.09.2006 02:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
komentarz usunięty
Użytkownik: verdiana 04.09.2006 09:04 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
To tak jak ja. Nie zgadzam się zupełnie z tą recenzją, Prousta uwielbiam, ale uwielbiam też czytać recenzje mazalovej i nic na to nie poradzę. :-)
Użytkownik: emkawu 04.09.2006 04:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
"...nikogo nieobchodzące dzieło"

Hm, poczytaj wypowiedzi Krzysztofa i Czajki
Użytkownik: joanna.syrenka 04.09.2006 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: "...nikogo nieobchod... | emkawu
Emkawu, ale tu się naprawdę czepiasz. Moim zdaniem tego naprawde nikt nie czyta (albo miałam pecha...)

Ile znasz osób, które przeczytały "W poszukiwaniu..."?
Ja przeczytałam pół jednego tomu i wynudziłam się szczerze jak mops. Spytaj polonistów o Prousta - 99% będzie wstydliwie skrywać oblicze i szybko zmieniać temat...
No ale przecież "Proust wielkim pisarzem był!".

Mazalova!
Zakładam Twój fanklub ;)

Użytkownik: emkawu 04.09.2006 23:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Emkawu, ale tu się napraw... | joanna.syrenka
No przeca podałam przykłady - poczytaj, jak pięknie piszą o książkach Prousta Krzysztof, Czajka, Olga...

"W stronę Swanna" ponad sześćdziesięciu biblionetkowiczów oceniło na 6, prawie tyle samo na 5. Czy wszystkie te osoby zasługują na to, żeby nazwać je "nikim"?

Jeśli Ty założysz fanclub Mazalovej to mi chyba przyjdzie powołać Grupę Wsparcia dla Nieboraków-Ponuraków Pozbawionych Poczucia Humoru.
Użytkownik: joanna.syrenka 04.09.2006 23:33 napisał(a):
Odpowiedź na: No przeca podałam przykła... | emkawu
Hihi, bez przesady. Komu jak komu, ale ww poczucia humoru odmówić nie można ;)
Tylko się chyba uprzedziłaś, mam wrażenie (d oautorki recenzji).
U mnie na studiach naprawdę mało kto dał rade Proustowi (nawet jednemu tomowi), a już osoby która go chwaliła OSOBIŚCIE w swoim otoczeniu nie spotkałam.
Użytkownik: emkawu 04.09.2006 23:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihi, bez przesady. Komu ... | joanna.syrenka
Ja się z zasady nie uprzedzam, do nikogo.

Jak dotąd Mazalova napisała jedną recenzję i dwa felietony. Recenzja mi się podobała, pochwaliłam chyba nawet w komentarzach.

Felietony podobają mi się mniej. Doceniam sprawne pióro i lekkość stylu, ale ten rodzaj humoru w ogóle do mnie nie przemawia.

Syrenka: "...osoby która go chwaliła OSOBIŚCIE w swoim otoczeniu nie spotkałam"

Myślisz, że to na tyle wstydliwe, że anonimowo w Biblionetce można, a w realu to już nie? ;-)
Użytkownik: joanna.syrenka 04.09.2006 23:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się z zasady nie uprze... | emkawu
Hihi, najwidoczniej ;)
Ale wiesz - to samo było u mnie na wydziale z "Ulisessem". Naprawdę nie spotkałam żadnego pasjonata tej "wstrząsającej" kobyły...
Użytkownik: ecriture 05.09.2006 00:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihi, najwidoczniej ;) A... | joanna.syrenka
ech Syrenka, musieliśmy się minąć na tym UAM-ie ;)
Użytkownik: joanna.syrenka 05.09.2006 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: ech Syrenka, musieliśmy s... | ecriture
A na których korytarzach? Mnie najczęściej było widać pod tablicą z ogłoszeniami o nieobecności profesorów, tudzież w kolejce do dziekanatu... ;)
Użytkownik: ecriture 06.09.2006 00:05 napisał(a):
Odpowiedź na: A na których korytarzach?... | joanna.syrenka
Jeśli już przychodziłem do Novum to po to, by sterczeć przed różnymi takimi pokojami na drugim piętrze, ewentualnie patrzyłem sobie na plan starszych roczników i wymyślałem co tu zrobić, żeby iść na jakieś zajęcia inne niż mojej grupy ;-)
Użytkownik: verdiana 04.09.2006 23:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihi, bez przesady. Komu ... | joanna.syrenka
Eee to dziwnie jakoś... Przeważająca większość moich znajomych albo czytała, albo czyta, albo ma zamiar przeczytać Prousta, a nieznajomości jego książek się wstydzi (też bym się wstydziła :-)). Mało tego, czytają rozmaite opracowania jego twórczości. To jest po prostu taki element "żelaznej klasyki" jak "Czarodziejska góra" Manna. Ale przecież mazalova napisała recenzję z humorem, ona miała być śmieszna, więc - jak każda taka - musiała być przesadzona, przejaskrawiona, czarno-biała. Mnie to nie przeszkadza. Kocham Prousta, ale do fanklubu mazalovej chętnie przystąpię. :-))
Użytkownik: joanna.syrenka 04.09.2006 23:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Eee to dziwnie jakoś... P... | verdiana
A widzisz! Manna "Czarodziejską górę" przeczytałam z zapartym tchem i bardzo mi się podobała. A Proust WOGÓLE... I wyżej wspomniany "Ulisses" podobnie...
Użytkownik: verdiana 04.09.2006 23:49 napisał(a):
Odpowiedź na: A widzisz! Manna "Cz... | joanna.syrenka
"Ulisses" mnie też nie, nie lubię Joyce'a, ale przecież nie chodzi o to, co się komu podoba. :-)
Takich, którzy czytali "Ulissesa", znam sporo, ale tylko dla nielicznych z nich jest to ważna książka. Cóż, ja wolę Prousta czy Manna, a ktoś inny Joyce'a, ale nie można _poważnie_ i całkiem serio powiedzieć, że nikt tego nie czyta i nie zna. W satyrze - można. :-)))
Użytkownik: joanna.syrenka 04.09.2006 23:53 napisał(a):
Odpowiedź na: "Ulisses" mnie też nie, n... | verdiana
Za to kocham satyrę ;p
I zrgryźliwą ironię też ;)
Użytkownik: Czajka 05.09.2006 06:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Za to kocham satyrę ;p I... | joanna.syrenka
Ja też kocham zgryźliwą ironię i satyrę i Barańczaka! Niestety, nie wszystko mnie śmieszy.
Skorzystam z okazji i zacytuję Ci moje ostatnie odkrycie, dla mnie mistrzostwo świata w kłuciu szpilką:

"Recenzja, którą mi pani zechciała przesłać, ladna, ale trochę rozczarowuje. Autor zawiadomił czytelników, że jest Pani moralnym i intelektualnym prymitywem i że nie umie Pani pisać po polsku. Ale nic nie ma o finansowych nadużyciach ani o zboczeniach, ani o kontaktach z wrogimi wywiadami wojskowymi. Słowem dobre, ale nie pyszne, jak powiedziała moja bratanica po wypiciu butelki atramentu."
Listy do Małgorzaty Musierowicz, Zbigniew Raszewski
Użytkownik: Czajka 05.09.2006 05:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihi, bez przesady. Komu ... | joanna.syrenka
Bo jeden tom to jest za mało! Po jednym się tylko można zachwycać. Kochać bezgranicznie zaczyna się w połowie piątego.
I w ogóle, Syrenko, jak to nie spotkałaś OSOBIŚCIE? Ja rozumiem, chociaż mi przykro, że mnie możesz pominąć, ale Olgi nie spotkałaś osobiście???
Hihi, ale zgadzam się, (i wybaczam Ci tym samym), że prawdopodobieństwo spotkania takiej osoby jest tak małe, że ja osobiście skojarzyłam Olgę jako tę Olgę dopiero po dwóch dniach. Pytała nas na spotkaniu wrocławskim o eseje Prousta. Potem strasznie mi było przykro i nie mogłam zrozumieć jak to się stało, że nawet to mnie nie oświeciło. Ale teraz już wiem, dzięki Tobie sobie uświadomiłam. :-))
Ja nie uwierzyłam po prostu, że siedzę twarzą w twarz, na żywo, z wielbicielką Prousta.
Przepraszam, że tak się rozpisuję, ale jeszcze jedną rzecz chciałam powiedzieć. Moim pierwszym tematem tu był snobizm. Wzięło się to oczywiście nie bez powodu. Stuprocentowym pisarzem przez którego można być posądzonym o snobizm, jest Proust właśnie, co zresztą Nasza Wyrocznia Mazalova potwierdza w swojej ostatniej szufladzie. Otóż to jest również powód, dla którego wielbicieli Prousta wydaje się być tak mało - wstydzą się przyznać. Poza tym nie chcą szokować śledziem, ja zawsze w pociągu owijałam Prousta gazetą, żeby moi towarzysze podróży nie doznawali dyskomfortu.
Pozdrawiam Cię serdecznie :-)
Użytkownik: joanna.syrenka 05.09.2006 08:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo jeden tom to jest za m... | Czajka
Ale z Olgą kochaną nie rozmawiałam o Prouście :)

Trudno, wątpię żebym siągnęła jeszcze po jakikolwiek tom (nie chcę mówić nigdy). Widocznie się nie znam na wspaniałościach i niuansach jego literatury, moja strata :)
Wiesz - żebym nie miała z nim wogóle do czynienia - ale próbowałam, nawet specjalnie bez uprzedzeń i niechęci.
Nie wchodzi ;)
Użytkownik: Czajka 05.09.2006 14:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale z Olgą kochaną nie ro... | joanna.syrenka
No i właśnie to potwierdza moją tezę - na pewno znasz wielu wielbicieli Prousta, tylko o tym nie wiesz, bo z nimi o nim nie rozmawiałaś. :-)
Użytkownik: joanna.syrenka 05.09.2006 18:37 napisał(a):
Odpowiedź na: No i właśnie to potwierdz... | Czajka
Wszyscy, których pytałam czy czytali, odpowiadali przecząco. No to o czym tu rozmawiać? :))))
Użytkownik: Czajka 05.09.2006 20:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale z Olgą kochaną nie ro... | joanna.syrenka
Że lektura nie wchodzi to ja doskonale rozumiem. Wystarczy, że sobie pomyślę o Marquezie. Ale tak mi strasznie szkoda, bo uwierz mi, Proust potrafi zauroczyć po latach rzucenia go w kąt. Zresztą, pisałam Ci o tym, wielu ludzi w taki sposób go polubiło, wracając. I to nie chodzi o "widocznie się nie znam", naprawdę. Niedawno przeczytałam, że z Poszukiwania można wykroić kilka rozpraw filozoficznych. No, ja nie wykroiłabym nawet ćwierć. Ale Proust jest świetny nawet na moim poziomie przyswajania. Dlatego uważam, że warto powalczyć. Wspomóc się chociażby jego gosposią - Celestą. Wtedy człowiek przeczyta cały cykl chociażby ze współczucia. I wtedy i tak się zachwyci oczywiście. :-)
Ps. Poza tym jest mistrzem ironii. :-)
Użytkownik: Bozena 05.09.2006 08:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo jeden tom to jest za m... | Czajka
Dziękuję Ci, Czajko, za stoicki spokój, za mądre - jak zawsze w każdym komentarzu - argumenty, za błyskotliwość i niebiańskie poczucie humoru.:-)



Użytkownik: Marie Orsotte 02.02.2007 20:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Emkawu, ale tu się napraw... | joanna.syrenka
(Ja milczę, bom nie w temacie, ale chciałabym tylko napisać, że mój polonista uwielbia Prousta i tym samym zalicza się do magicznego 1% ;))
Użytkownik: mazalova 03.02.2007 15:49 napisał(a):
Odpowiedź na: (Ja milczę, bom nie w tem... | Marie Orsotte
Jaki on jest, ten Twój nauczyciel? Napisz coś więcej o nim ;-)
Użytkownik: Marie Orsotte 03.02.2007 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Jaki on jest, ten Twój na... | mazalova
A proszę.
W nieoficjalnej ankiecie zorganizowanej przez grupę entuzjastów zdobył zaszczytny tytuł "postrachu szkoły" (a zwycięstwo z naszą woźną to naprawdę jest coś), poza Proustem uwielbia Manna, starożytność i francuski (za to nie lubi niemieckiego, w przeciwieństwie do mnie), mówi nam, że jesteśmy "młodzieżą i mamy się buntować" oraz ma córkę w naszym wieku i na każdej lekcji słyszymy, jaka to ona jest idealna :P
Użytkownik: emkawu 04.09.2006 05:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
Aha, Teleranek był. 13 grudnia go nie nadano, ale wrócił po kilku tygodniach.
Użytkownik: Czajka 04.09.2006 08:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
Geniusz Prousta moim zdaniem polega miedzy innymi na tym, że w jego dziele jest wszystko, nawet frustracje.
Nie wiem czemu przypomina mi się teraz pani Verdurin, która osoby jej nie przyjmujące określała mianem nudziarzy, co oczywiście nie musiało być prawdą. A nawet często nią nie było.
Jednak Proust, w przeciwieństwie do takich chociażby Guermantes’ów, przyjmuje każdego. Wymaga jedynie odrobiny cierpliwości, trochę dobrej woli, tyfusu tylko w ostateczności. Oczywiście, nie każdy się nim zachwyci, co wynika oczywiście nie z tego, że jest nudny, ale z tego, że każdy z nas ma różne upodobania i oczekiwania wobec lektury. Warto jednak sprawdzić to osobiście, bo, gdyby ku zaskoczeniu, czy wręcz niedowierzaniu niektórych, okazało się, że nam się spodoba, naprawdę mało jest lektur o równie ogromnej sile oddziaływania.
Bardzo żałuję, że nie zdecydowałaś się zamieścić żenujących cytatów, byłoby to z pewnością ciekawe doświadczenie.
Ps. Bohater czekał na swoją matkę przez czterdzieści stron, ale przynajmniej ani razu nie wspominał Róży Luksemburg.
Ps. Czy poczucie się przez moment jak pozer zajadający się kanapką z nieświeżym śledziem (występującą w przyrodzie chyba jeszcze rzadziej niż wielbiciele Prousta) to nadinterpretacja? To przepraszam.
Użytkownik: ella 04.09.2006 11:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Geniusz Prousta moim zdan... | Czajka
Dobre, mazalova :-).
Co do Prousta, to ja musze miec odpowiedni nastroj. Ostatnio go nie miewam, tak jak na muzyke powazna, ktora jednak uwielbiam.
Użytkownik: norge 04.09.2006 18:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
Zastanawiam się, czy nie wpadł ci do oka okruszek krzywego zwierciadła ze znanej baśni :-)
Użytkownik: misiak297 04.09.2006 23:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
Uśmiałem się przy tej recenzji naprawdę:) Prousta nawet nie mam w schowku, choć biblionetka mi go rekomenduje. Trochę mnie przeraża fakt, że mógłbym być pokonany przez książkę. Nie dokończyłem co prawda "Krzyżaków" i "Potopu" no ale Proust to inna sprawa...
Użytkownik: joanna.syrenka 04.09.2006 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Uśmiałem się przy tej rec... | misiak297
Wierzaj mi, być pokonanym przez Prousta to żaden wstyd ;)
Użytkownik: Czajka 05.09.2006 05:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Wierzaj mi, być pokonanym... | joanna.syrenka
Ale jaka strata. ;-)
Użytkownik: misiak297 05.09.2006 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale jaka strata. ;-) | Czajka
Ach, Czajka, najeżdżasz mi trochę na ambicję:) I to w humorystyczny sposób, tak najszybciej można osiągnąć efekt:)
Użytkownik: Bozena 05.09.2006 08:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
Odebrałam opinię, a właściwie egzegezę NICZEGO autorki tekstu - jako próbę wymierzoną na efekt; jak można poczytać komentarze - powiódł się on, tyle że w moich oczach - jest to marny efekt. Co prawda tekst przypisany został do szuflady, tym niemniej powinna w nim być widoczna, a jednak nie jest, elementarna znajomość przeczytanej lektury; za to, w moim odbiorze, widoczna jest kpina z autora cyklu; nie humor, nie satyra, a właśnie kpina, a może nawet...szyderstwo.
Przyszło mi na myśl, że dobrze by było gdyby mazalova zdjęła tę kpinę i podzieliła się wrażeniami z lektury po przeczytaniu całego cyklu - wspierana podczas czytania, jak sama sugeruje w tekście, „trionalem i kofeiną”; może potem, jako czytelniczka mówiąca we własnym imieniu nie będzie już miała ochoty „...wziąć kobietę za włosy”...
Warto, mazalovo, poczytać doskonałą literaturę. Naprawdę warto.


Użytkownik: norge 05.09.2006 09:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Odebrałam opinię, a właśc... | Bozena
Olgo, pozwolisz, ze sie pierwszy raz z toba zgodze. Esej Mazalowej to kpina z autora i jego czytelnikow. Odnosze podobne do ciebie wrazenie, ze autorka Prousta tak naprawde nie zna i... poznac nie chce. Ale jest i "druga strona monety". Zwroc uwage, ze takie szydercze potraktowanie tematu moze sprawic, ze czesc osob po Prousta siegnie, po to aby zwyczajnie udowodnic Mazalowej, ze nie ma racji. Czy dopuszczamy taka mozliwosc?
Użytkownik: Bozena 05.09.2006 17:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Olgo, pozwolisz, ze sie p... | norge
Witam, Diano.
Nie wydaje mi się, że pierwszy raz zgadzasz się z moją wypowiedzią, czy też ja z Twoją. W cichości ducha, być może, rozmaicie bywało; po prostu długo ze sobą nie rozmawiałyśmy. Cieszę się, że napisałaś i mam nadzieję, że wzajemnie od czasu do czasu zajrzymy do siebie. A resztę chcę pozostawić, Diano, tak jak jest...
Pozdrawiam Cię serdecznie – Olga

Użytkownik: norge 05.09.2006 20:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, Diano. Nie wydaje... | Bozena
Ale Olgo, ja teraz piszę jak najbardziej serio. W moim schowku od dawna znajduje się "Nie ma Albertyny", bo ktoś mi polecił, że od tego warto zacząć Prousta i że to mi się może spodobać. Ta niby-recenzja tak mnie sprowokowała, że chyba sama sprawdzę jak ten "zdechły śledź" smakuje. Stąd moja uwaga, że może nawet z t a k i c h szyderstw wyniknie coś pozytywnego. Czasem celowo próbuję myśleć bardziej pozytywnie....


Użytkownik: Czajka 07.09.2006 08:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale Olgo, ja teraz piszę ... | norge
Diano, jeżeli już czytać nie po kolei, to polecałabym raczej "Uwięzioną". Nie tylko dlatego, że ma dla mnie szczególny urok, ale że mnóstwo w niej odniesień do Strony Swanna, co oczywiście zachęca do sięgnięcia z kolei do tej. :-)
Użytkownik: norge 07.09.2006 09:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Diano, jeżeli już czytać ... | Czajka
Dziekuje, Czajko. Przy najblizszej okazji skorzystam z twojej rady.
Bede teraz troche wscibska, ale twoje wyznanie jest tak publiczne, ze nie moge sie powstrzymac :-) Czy juz dlugo kochasz Marcela? Czy byla to milosc od pierwszego wejrzenia? Gdzie sie poznaliscie? Za co go kochasz? Tylko nie mow mi ze za wszystko. W dlugoletnich zwiazkach wychodza na jaw rozne male "wady" :-)
Użytkownik: Czajka 07.09.2006 11:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziekuje, Czajko. Przy na... | norge
"... wobec dzieł sztuki okazują więcej egzaltacji niż prawdziwi artyści, gdyż egzaltacja ta, nie ma u nich nic wspólnego z ciężkim trudem pogłębiania, znajduje upust na zewnątrz, zagrzewa ich rozmowy, rozpala rumieńcem twarz; wydaje im się, że tworzą wrzeszcząc na całe gardło: „Brawo”, kiedy ktoś wykona któreś z ich ulubionych dzieł. Lecz te demonstracje nie skłaniają ich do wyjaśnienia natury zamiłowań, którym hołdują, nie znają jej. A jednak zamiłowania te, choć zamienione w nieużytki, napływają w toku ich najspokojniejszych rozmów, zmuszając do patetycznych gestów, grymasów, potrząsań głową, ilekroć mówią o sztuce.
Miłośnicy ci bezpłodni i pełni dobrych chęci, winni nas wzruszać jak pierwsze aeroplany niezdolne oderwać się od ziemi, w których tkwiło już pragnienie lotu, lecz nie tkwił jeszcze sekret, który dopiero należało odkryć."
Marcel Proust, W poszukiwaniu straconego czasu

Kochana Diano, postaram Ci się wkrótce odpowiedzieć.
Miłośniczka pełna dobrych chęci. :-)
Ps. I czy nie mówiłam, że u niego wszystko jest?

Użytkownik: Bozena 07.09.2006 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale Olgo, ja teraz piszę ... | norge
Pomysł, Diano, żeby rozpocząć czytanie„ W poszukiwaniu...” od szóstego tomu jest dla mnie niezrozumiały. Nie wiem co miał na myśli ktoś, kto doradzał Tobie na początek – właściwie koniec(pojęcia: ładniejszy czy lepszy, przeczuwam, nie są dla Ciebie przekonujące). Nie chcę tej rady komentować; lektury, które czytam, zawsze czytam od początku. Zdążyłaś zapewne zauważyć, że w biblioNETce są opisy odnoszące się do pięciu tomów Poszukiwania, a zatem, gdy przeczytasz je – będziesz już w stanie sama ocenić czy dzieło spełnia Twoje oczekiwania, czy też nie. Osobiście, zachęcam do czytania, lecz – bezwzględnie – od pierwszego tomu; i, proszę, nie zniechęcaj się, Diano, długimi zdaniami, a przygotuj, że czasem trzeba przeczytać wiele z nich dwa razy; bo to tak - jak z całością cyklu: nie od razu daje on to, co jest w nim najlepsze...
Pozdrawiam – Olga

P.S.
Wydaje mi się, że Czajka boi się, żebyś w ogóle nie zniechęciła się do lektury i dlatego o „Uwięzionej” pisze, ale tak w skrytości ducha wolałaby z pewnością byś rozpoczęła od „Strony Swanna”. Bądź odważna, Diano.


Użytkownik: Czajka 07.09.2006 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Pomysł, Diano, żeby rozpo... | Bozena
Olgo, doskonale wyczułaś moje intencje. :-)
Myślę, że ten ktoś, kto doradzał, miał takie same. Mnie od razu przypomniało się, co na ten temat pisał Boy w przedmowie, że wiele osób zaczynało od pierwszego tomu, porzucało, a potem sięgało do Albertyny właśnie.
Tak jak to pisałam już wcześniej, najlepiej czytać kolejne i dodatku sam cykl, przed opracowaniami, wspomnieniami.
Ale pisząc to Dianie, myślałam też o tym co pisał Proust o wspomnieniu, pamiętasz, o pomieszaniu przeszłości z przyszłością i że we wspomnieniu wydarzenia już przeszło są dla nas przyszłymi. Ponieważ cały cykl jest jednym wspomnieniem, uznałam, że nie będzie to ogromną szkodą czytać go w ten sposób, a tylko pewną stratą.
Ps. Olgo, przepraszam że nie odpowiadam od razu na Twój komentarz i list, ale na tego typu odpowiedzi potrzebuję trochę czasu. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
:-)
Użytkownik: Bozena 07.09.2006 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Olgo, doskonale wyczułaś ... | Czajka
Tak, Czajko, pamiętam, stale o tym pamiętam, bo w tym tkwi właśnie istota dzieła, ale wplatam tu jeszcze - teraźniejszość. Myślę, że będziemy szerzej o tym rozmawiali, bowiem Krzysztof zaprosił nas do dyskusji w chwili, gdy oboje zakończycie czytanie ostatniego tomu.
Uważam, że to dobra propozycja.:-)

Użytkownik: norge 07.09.2006 14:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Pomysł, Diano, żeby rozpo... | Bozena
:-) Dziekuje. Bede na pewno probowac. Odwagi, oczywiscie jesli chodzi tylko o ksiazki, mi nie brakuje. Tez cieplutko pozdrawiam.
Użytkownik: Czajka 05.09.2006 14:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Odebrałam opinię, a właśc... | Bozena
Olgo Droga, świetnie powiedziane.
Użytkownik: Bozena 05.09.2006 17:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Olgo Droga, świetnie powi... | Czajka
:-)))
Użytkownik: joanna.syrenka 05.09.2006 18:55 napisał(a):
Odpowiedź na: :-))) | Bozena
Olgo, ale wolno chyba mieć inne zdanie na temat książki - nawet jeśli wypowiadane w ten sposób...? W końcu nie jest obraźliwe dla nikogo :)
Użytkownik: Czajka 05.09.2006 20:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Olgo, ale wolno chyba mie... | joanna.syrenka
Syrenko Kochana, po raz szósty chyba w przeciągu kilku dni zostałam uznana za Nikogo.
Czuję się normalnie jak Odyseusz u Kiklopa.
Inne zdanie popieram, takiego sposobu nie popieram.
Podczas tej naszej miłej pogawędki wspomniałam moje pierwsze tu zetknięcie się z innym zdaniem. Było to zdanie Antecordy i było bolesne jak hamburger. Na początku (samym) mojej z nim rozmowy, pomyślałam sobie, omatko, chyba nie chciałabym mu podać ręki, gdybym go tak spotkała nagle w Gdańsku. Ale na koniec dyskusji skonstatowałam z osłupieniem, że lubię faceta, który tak dramatycznie sponiewierał moją ukochaną książkę. To nazywam klasą wypowiadania swojego zdania.
Antecordo, pozdrawiam Cię! :-)))
Użytkownik: Bozena 07.09.2006 14:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Olgo, ale wolno chyba mie... | joanna.syrenka
Syrenko, jak najbardziej, własne zdanie wydaje się być w cenie, tyle że, aby je wyrażać trzeba wiedzieć gdzie i jak umiejscowić podmiot i przedmiot, do którego to zdanie ma odnosić się, a tym samym mieć o nich pewne pojęcie...Jeśli sama nie widzisz różnicy pomiędzy formą wypowiedzi a istotą własnego zdania Mazalovy, to ja Ci jej nie umiem już wskazać.
Pozdrawiam – Olga

P.S.
A gniewać się nie potrafię i nie mam ku temu powodów. Dziękuję za e-maila oraz życzenia zdrowia, czego i Tobie z całego serca życzę; ta i inne strony układają się u mnie dobrze.

Użytkownik: --- 05.09.2006 18:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Odebrałam opinię, a właśc... | Bozena
komentarz usunięty
Użytkownik: Czajka 05.09.2006 19:55 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Mario, zgadzam się z Twoim określeniem "w pewnym sensie w próbie".
Niestety, nie wystarczy zacząć od opisu snu, żeby pisać jak Proust. Mało tego, nie wystarczy nawet mieć ciotkę.
Zresztą, może przeoczyłaś pewną nieścisłość - mezalova zaczyna od snu (Kto ją obudził? Niestety, nie wiadomo do końca, a szkoda, bo dopiero miałoby się chęć wyciągnąć tę osobę za włosy), a Marcel właśnie usnąć nie może, bo czeka na matkę. Stawiałoby to więc raczej w opozycji niby-recenzję do dzieła Prousta i z tym zgadzam się jeszcze chętniej.
Chyba muszę sobie przypomnieć znaczenie słowa finezja, kojarzy mi się z czymś subtelniejszym od perwersyjnego seksu z Rysiem, ale mogę się oczywiście mylić.
Użytkownik: norge 05.09.2006 20:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Mario, zgadzam się z Twoi... | Czajka
:-) :-) Czajko, proszę przestań.. . albo nie przestawaj! Twoje komentarze sprawiają, że Knut podejrzliwie zerka, bo wie, że jestem w Biblionetce :-))) A ja chichoczę jak jaka głupia...
Użytkownik: Czajka 05.09.2006 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: :-) :-) Czajko, proszę pr... | norge
Diano, z takich poważnych spraw chichoczesz. :-)
Trochę muszę, w ramach tej reklamy na grzbiecie.
Użytkownik: --- 06.09.2006 09:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Mario, zgadzam się z Twoi... | Czajka
komentarz usunięty
Użytkownik: Czajka 07.09.2006 06:14 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Przyznam, że trochę się gubię w tej szufladzie.
Piszesz "próba podrobienia" a zaraz potem "parodia". Przepraszam, wszystko mi się miesza, może dlatego, że wszystko jest na pe.

Ale nic nie szkodzi. Gdyby ten tekst obrać z jego wyszukanych metafor i wybitnych konwencji, którymi mój smak, zepsuty nieświeżymi śledziami, nie pozwala się cieszyć, pozostałyby według mnie, dwa najistotniejsze zdania i tylko do nich chciałabym się odnieść:
Mezalova nie widziała nigdy osoby, która przeczytała Prousta z przyjemnością, no i trudno.
Dzieło Prousta nikogo nie obchodzi - i to nie jest prawda.
Ach! I jeszcze kubeczek ma obtłuczony, no, to może byc przykre.
Mario, wybacz, ale nic nie poradzę na to, że uwagę o trionalu odbieram jako niesmaczną, i nieważne czy ona siedzi w satyrze, czy w parodii, czy w czymkolwiek.

__________________
Czytajcie Prousta!
Użytkownik: Bozena 07.09.2006 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Mario, ponieważ swoją wypowiedź skierowałaś do mnie, nietaktem byłoby nie odpowiedzieć, przemilczeć rzecz, która, moim zdaniem, już nie nadaje się do dalszego rozważania.
Odpowiedziała Tobie, jakby za mnie, Czajka, a ja pod wszystkimi Jej wypowiedziami podpisuję się z niekłamaną aprobatą. Pod wszystkimi...
Pozdrawiam – Olga
Użytkownik: carmaniola 05.09.2006 09:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
Ogrom informacji o książce, której ponoć ten tekst dotyczy jest doprawdy porażający.
Użytkownik: villena 05.09.2006 09:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogrom informacji o książc... | carmaniola
Dlatego jest nie w recenzjach a w szufladzie. Większość tekstów wrzucanych do szuflady nie zawiera zbyt wielu konkretnych informacji o książce. Dlaczego akurat ten przeszkadza a tamte nie? Czy gdyby nie był podpięty pod książkę, ale wrzucony do czytatnika byłoby w porządku?
Użytkownik: carmaniola 05.09.2006 09:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlatego jest nie w recenz... | villena
Może dlatego,że ten akurat przeczytałm i skomentowałam?
Ale wiesz, chyba rzeczywiście lepiej by wyglądał w czytatniku.
Użytkownik: Krzysztof 07.09.2006 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
Snobizm, a czytanie Prousta?
W pojęciu snobizmu mieści się, tak to widzę, jakaś forma chwalenia się tym, co za przejaw snobizmu uważamy; inaczej mówiąc, jest on skierowany na zewnątrz. Nie bardzo rozumiem, przed kim (a przede wszystkim czym i po co) ma się chwalić czytelnik dzieła Prousta. W ogóle łączenie snobizmu z lekturą tego cyklu powieściowego jest dla mnie nieporozumieniem. Bo dlaczego? Że trudna to lektura? Pojęcie względne: w moim środowisku, wśród ludzi z którymi przebywam, trudnym jest czytanie czegoś ponad gazetę "Fakt" (kiedyś mój szef zapytał się mnie, co robię z książką, gdy już ją przeczytam). Przed moją przygodą z Proustem czytałem pracę z dziedziny psychologii, niewątpliwie znacznie trudniejszą w zrozumieniu niż długie zdania Prousta; czy czytanie tej pracy ma oznaczać, że byłem większym snobem, niż w czasie lektury "W poszukiwaniu straconego czasu"? A co to znaczy "trudna lektura"? Wszak zrozumienie Prousta nie wymaga specjalnej wiedzy z jakiejkolwiek dziedziny, a jedynie spokojnego, uważnego czytania - więc czym się chwalić? Pisanie o snobizmie odbieram jako nieszczerość pochwał autora (nie tylko w związku z Proustem słyszy się o snobizmie), jako jego niezrozumienie, czytanie tylko po to, aby powiedzieć o tym innym. Dla mnie to raczej forma obłudy, ale i samooszukiwania.
Nie widzę nic ujmującego w tym, że ktoś nie zdołał przeczytać cyklu, czy chociaż jego części, ale nie z powodu trudności w zrozumieniu języka (tego owszem, trzeba się wstydzić), a dlatego, że my, ludzie, różnimy się. Otóż uważam, że aby z przyjemnością i pożytkiem przeczytać dzieło Prousta, należy być chociaż trochę podobnym do niego. Oczywiście nie w jego umiejętnościach pisarskich, a w podejściu do życia. Grecy wymieniali tutaj dwie główne drogi: działania i kontemplacji. Osoba, która zwykła działać, a więc robić coś konkretnego, być w ruchu, osoba, która lubi wir wokół siebie, szybkie zmiany, raczej nie przeczyta tego dzieła, ale przecież z powodu swoich cech nie jest ona w niczym gorsza od tej, która lubi chwile zadumy i słuchania siebie. Po prostu jest inna. Proust to właśnie zaduma i słuchanie siebie - w przeciwnieństwie do, na przykład, Chmielewskiej, która tworzy ten wir wokół swoich postaci literackich (dodam, że kiedyś z przyjemnością przeczytałem parę jej książek, i nic jej tutaj nie ujmuję). Irytowanie się na siebie z powodu nie przeczytania Prousta jest niepotrzebne, a próby tłumaczenia się z tego niepowodzenia poprzez pomniejszanie wartości dzieła, którego się nie poznało, poprzez kpiny z czytelników, są - delikatnie mówiąc - niesmaczne. Jak kanapka ze śledziem.
Użytkownik: --- 07.09.2006 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Snobizm, a czytanie Prous... | Krzysztof
komentarz usunięty
Użytkownik: Czajka 08.09.2006 04:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Snobizm, a czytanie Prous... | Krzysztof
Krzysztofie, piękna wypowiedź! Zgadzam się w każdym punkcie.
Ps. Przepraszam, że nie odpowiadam na Twoje komentarze od razu, ale niestety, mam ostatnio utrudniony dostęp do internetu.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Użytkownik: Krzysztof 08.09.2006 20:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Krzysztofie, piękna wypow... | Czajka
Twoje komentarze czytałem z przyjemnością i uśmiechem. Ostre i dobrze celujące masz żądełko, i wespół z Olgą stworzyłyście tutaj świetny duet. Czy zauważyłaś, że z internetem jest tak jak i ze zdrowiem? Ceni się, gdy go zabraknie...
Użytkownik: ella 19.09.2006 09:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Twoje komentarze czytałem... | Krzysztof
Nie po raz pierwszy musze napisac: cudownie sie Was czyta.
Tak dobrze mi z Wami. :-)
Użytkownik: librarian 08.09.2006 05:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Snobizm, a czytanie Prous... | Krzysztof
Podoba mi się to co napisałeś o temperamencie czytelniczym, który jakby predysponuje nas w naturalny sposób do życzliwego odbioru pewnych książek.
Użytkownik: koko 18.09.2006 14:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Snobizm, a czytanie Prous... | Krzysztof
snob (ang.) 1. osoba dysponująca powierzchowną wiedzą o modnej dziedzinie i afiszująca się z tym. 2. sympatyk wartości konwencjonalnych i stereotypowych, naśladujący bezkrytycznie cudze gusty, poglądy i sposób bycia, pragnący należeć do grupy, która mu imponuje.

Tak więc uważam, że można snobować się na czytanie trudnej literatury, której to czytanie pozwoli na wypowiadanie się w towarzystwie, w którym chce się przebywać, które imponuje. Znam ludzi, którzy uważają, że przeczytanie "Ulissesa" sprawi, że będą postrzegani jako elita. Czytanie Prousta też. Czytam trudną literaturę ergo jestem mądry. Inteligentny. LEPSZY. Nie myślisz, Krzysztofie, że są tacy na świecie?
Użytkownik: piotr_N 09.02.2007 05:05 napisał(a):
Odpowiedź na: snob (ang.) 1. osoba dysp... | koko
Czy moge sie przysiasc i posluchac waszej uczonej dysputy? - jak zapytal nieznajomy cudzoziemiec Berlioza i Bezdomnego w parku przy Patriarszych Pludach...
Z radoscia widze tu osoby, które czytaja Prousta i Joyce´a dla przyjemnosci i których wypowiedzi (Czajka, Krzysztof) sprawily mi duza radosc, bo zawsze czulem sie dosc samotnie. Ja jakos tez nie spotkalem dotad nikogo, kto czytalby Prousta i Joyce´a z wlasnej woli. Zadalem sobie az trud zalogowania sie (z reguly wycofuje sie jesli kaza mi sie gdzies zalogowac).
Dla mnie nie sa to wcale ksiazki trudne, trudna dla mnie byla Trylogia (o malo nie oblalem matury, nie bylem w stanie tego przeczytac). Nie chce tu nikogo urazic, po prostu pojecia "trudnej" i "latwej" lektury sa tak wzgledne, ze az nie maja sensu. Albo cos sie lubi, albo nie. Albo cos nudzi albo wciaga.
Użytkownik: Czajka 09.02.2007 07:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy moge sie przysiasc i ... | piotr_N
Witaj Piotrze! Sprawiłeś mi ogromną radość od samego rana swoją wypowiedzią.
Wielu miłośników Prousta jest ukrytych (nie mówię już o tych, którzy sami nie wiedzą, że są miłośnikami, bo Proust jeszcze na nich czeka na półce, albo spróbowali go tylko raz i to w za małej ilości), więc bardzo się cieszę, że się ujawniłeś.
Pierwsza wypowiedź na temat Prousta, jaką znalazłam trzy lata temu w internecie brzmiała "jego chyba już nikt nie czyta". Na szczęście była to wypowiedź ze wszech miar nieprawdziwa.

Pozdrawiam Cię i mam nadzieję, że zostaniesz z nami.
Użytkownik: ella 09.02.2007 08:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy moge sie przysiasc i ... | piotr_N
O!, jeszcze ktos, kto nie przeczytal Trylogii?!!!
Wszystkie inne lektury przeczytalam, bo bylam bardzo pilna uczennica ;-(
W moim towarzystwie z ogolniaka bylo pare osob, ktore znaly Trylogie niemalze na pamiec, wiec dlugo sie do tego nie przyznawalam.
Proust dlugo juz czeka na polce, az bede miala odpowiedni nastroj, zeby do niego powrocic.

Użytkownik: piotr_N 09.02.2007 12:50 napisał(a):
Odpowiedź na: O!, jeszcze ktos, kto nie... | ella
Dziekuje Ci, Czajko, i pozdrawiam nawzajem.
Zgadzam sie z Krzysztofem "na wsie sto", jak mówi proletariacki poeta Iwan Bezdomny. Ma sie osobowosc kontemplacyjna, to sie Prousta polubi. Czytanie Prousta jest (trawestujac powiedzenie Picassa na temat milosci) jak oberza hiszpanska: to sie je, co sie samemu przynioslo. Nie majac podobnych doswiadczen i przemyslen nie bardzo wie sie, o co w ksiazce chodzi. Cala ksiazka polega na skojarzeniach, porównaniach, przypomnieniach, olsnieniach. Jak smak magdalenki czy nierówne plyty chodnikowe przenosza autora nagle w inny czas i miejsce, tak ja czytajac Prousta doznawalem podobnych olsnien : "Ach, jak ja to znam", cofajac sie we wlasne dziecinstwo i mlodosc. Wspaniale uczucie.

Zapamietalem wypowiedz Daniela Olbrychskiego na temat Prousta - stwierdzil krótko: "klitus bajdus". Ale wlasciwie to okreslil nie Prousta, tylko swoja osobowosc. Nie przeczytal Prousta bo ma osobowosc aktywna. Wiadomo - bokser, sportowiec, Kmicic, Azja, rebajlo (rzepraszam za brak "ogonków" przy polskich literach, ale taka mam klawiature...) Dlatego w "Brzezinie " gral tego zdrowaszke, a nie gruzlika. I mimo wszystko jego wypowiedz bardziej mi sie mi sie podoba niz recenzja Mazalovej, bo nie traci cennego czasu na temat który go nie zajmuje i na który nic nie ma do powiedzenia. "Klitus, bajdus", i basta. Natomist Mazalowa nie pisze nic o Prouscie, tylko przemyca w recenzji wlasne opowiadanko, zupelnie nie na temat.
Opisu snu z Róza Luksemburg, Giertychem i Ryskiem z Klanu (nie wiem kto to jest, bo nie mam dostepu do polskiej telewizji) w kontekscie Prousta po prostu nie zrozumialem. Za duzo bardziej zajmujace od mozliwosci seksu miedzy powyzszymi uwazam opisy róznych niezwyklych rodzajów milosci w tomie "Sodoma i Gomora".



Użytkownik: Czajka 09.02.2007 14:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziekuje Ci, Czajko, i po... | piotr_N
Zgadzam się z Tobą w temacie czytelniczych temperamentów i osobowości.
Wypowiedź Olbrychskiego natychmiast przypomniała mi inną opinię o twórczości Prousta, była bardzo podobna i brzmiała "koszałki-opałki".
Wypowiedział ją Mikołaj Cottin, lokaj Prousta. Ale on z pewnością z tej twórczości nic nie czytał.


Podejrzewam, Piotrze, że nawet dostęp do polskiej telewizji nie tłumaczy związków Ryśka z Klanu z "Poszukiwaniem...".
Użytkownik: piotr_N 09.02.2007 21:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tobą w tema... | Czajka
...moze Olbrychski zastosowal inne tlumaczenie tej samej wypowiedzi pana lokaja? Koszalki - opalki to przeciez to samo co klitus - bajdus.

Jeszcze w sprawie "trudnych ksiazek". Mysle, ze problem powstaje, gdy ktos o ksiazce sie wypowie, ze jest trudna. Czytelnik wtedy czyta z nastawieniem, ze jest trudna, i caly czas sie glowi, gdzie te trudne sprawy, których on nie rozumie. A tam wcale ich nie ma. Ja mialem szczescie wpasc na te ksiazki przypadkowo, nikt mi ich nie polecal. Prousta kupilem tanio w antykwariacie, gdy ludzie w stanie wojennym wyprzedawali sie aby przezyc. Zobaczylem caly komplet za grosze i kupilem. Zaczalem sobie czytac z ciekawosci, no i mnie wciagnelo. To samo bylo z Ulissesem. Dostalem od kolegi, którego ojciec pracowal w drukarni, gdzie to drukowali. Mial egzemplarz próbny w domu i mi go dal. Nie próbowal czytac, bo mówili, ze za trudne.
A to wcale nie trudne. Ksiazki sa pisane aby bawic czytelnika, a nie go zniechecac. Kazdy autor chce byc czytany i rozumiany. Ulisses jest najsmieszniejsza ksiazka, jaka czytalem.
Mówic, ze jest to kiazka trudna, jest nieporozumieniem. Jest to zabawa na temat calej literatury, wlasciwie jej parodia. Kazdy rozdzial napisany jest w innym stylu, innym jezykiem, parodiujac go i osmieszajac. Czytajac rozdzial w którym nacjonalista, zwany Obywatelem mówi o wielkosci Irlandii i jej dziedzictwie, kwiczalem ze smiechu. Najsmieszniejsze byly wstawki w napuszonym stylu powiesci rycerskich i piesni bardów. Skonac mozna. Ale jakos ludzie tego nie wychwytuja, bo podchodza do ksiazki na kolanach, z nabozenstwem - no i istota im umyka. Nie spodziewaja sie, ze to moze byc smieszne, bo ktos im wbil do glowy, ze to trudne. Ten sam blad robia nawet krytycy.
Kupilem sobie Ulissesa w wersji audio, na czterech CD, amerykanskie wydanie, duzo kosztowalo. Nazwiska krytyka, Amerykanina, który to pilotowal, z litosci nie wymienie. Cala ksiazka zmiescilaby sie na pieciu plytach. Ale ten pan, poniewaz bral pieniadze za wykonanie "opracowania", czul sie w obowiazku troche poskracac, nie wiem po co. No i wycial, idiota, wszystkie moje ulubione fragmenty. Uznal, ze nie moze byc smieszne. Bo skoro to jest Ulisses, ma byc na powaznie. Musial autora poprawic. Gdyby mu zlecic zrobienie albumu Leonarda, to usmiech Mony Lisy tez by pewnie zamalowal, bo czego ona sie smieje. Pisalem nawet listy z protestami do wydawcy, tak sie wtedy wscieklem. Takiego idiote za kratkami trzymac i na jarmarku pokazywac.
Do czego zmierzam: ludzie, bez nabozenstwa! Nie na kolanach! To sa dobre ksiazki, z humorem, wspaniale napisane. Nie dawajcie sobie wmówic, ze sa trudne, bo bedziecie szukac tego, czego tam nie ma, a zgubicie to, co w nich jest!
Użytkownik: blaireau 19.06.2008 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
"nie będzie żadnych żenujących cytatów", bo ich tam nie bylo. Rozumiem. Rozumiem Twój przekaz, a szczególnie sens zdania: "Uwierzcie mi; wielkim jestem pozerem literackim i wielką hipokrytką (...)", wierzę Ci też - na slowo - że masz rzeczoną ciotkę, której zdarzają sie wypadki przy pracy - nawet tak prozaicznej, jak zmywanie... ale smuci mnie fakt, ze ktoś, kto nie najgorzej wlada piórem i umyslem (vel. umyslem i piórem) naigrywa sie z poczciwego Prousta tylko dlatego, że jego teksty (Prousta) nie przystają do wrazliwości recenzenta, czy tez wrażliwość recenzenta nie przystaje do tekstów Prousta.

Czytam Twoje recencje w Biblionetce i (ABSOLUTNIE) bez zlośliwości "mówię": Może napisalabyś powieść?
Użytkownik: jakozak 19.06.2008 12:41 napisał(a):
Odpowiedź na: "nie będzie żadnych ... | blaireau
Ten temat sam mi się podłożył.
Ponieważ z czytatki Mazalovej, więc najpierw ukłon w jej stronę. Mazalova - uwielbiam Twoje pisanie w Bnetce. Gdzie jesteś, kobieto?

Co do Prousta...
Czytałam W stronę Swanna - zachęcona przez Czajkę, Krzysztofa. Snobem nie byłam, nie jestem i chyba już nie będę.
Znużyła mnie książka, to prawda. Zezłościła, to prawda. Ale co ona ma w sobie takiego, że pamiętam i chcę jeszcze? Napisałabym ją inaczej. :-)))
Osobne rozdziały tych cudownych wywodów. A treść szybciutko z tyłu albo z przodu. Nieważne.
Czułam ten lekki humor, szczególnie w opisach psychiki, odczuć i zachowań postaci, był zjadliwy, jak lubię. Ciotka jest genialnie narysowana! Genialnie!
Nie będę się więcej wymądrzać.
Do Prousta wrócę.
Znowu chcę W stronę Swanna. Reniferze - mogę jeszcze potrzymać? A może jej nie kochasz i się zamienimy?postaci
Użytkownik: Czajka 17.07.2008 03:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten temat sam mi się podł... | jakozak
Jak bardzo się cieszę, że Ci się podobało. :)
Jolu, właśnie dlatego nigdzie nie ma pierwszego tomu Poszukiwania, ani w księgarniach, ani w bibliotekach - każdy chce go mieć u siebie. ;)
Użytkownik: janmamut 17.07.2008 03:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak bardzo się cieszę, że... | Czajka
A, bo ten cykl miał się nazywać "W poszukiwaniu straconego pierwszego tomu", tylko w rękopisie zrobił się kleks i wydawcy źle odczytali. ;-)
Użytkownik: Czajka 17.07.2008 03:15 napisał(a):
Odpowiedź na: A, bo ten cykl miał się n... | janmamut
Słyszałam, że nie kleks, tylko że Celesta przykleiła tam akurat karteczkę z rozszerzeniem tytułu, ale okazało się, że nowy tytuł się nie mieści na pierwszej stronie. ;)
Użytkownik: janmamut 17.07.2008 03:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Słyszałam, że nie kleks, ... | Czajka
;-)
A później poprosimy o usunięcie uśmieszków i poczekamy, kiedy te fakty znajdą się w wypowiedziach maturalnych.
Użytkownik: Czajka 17.07.2008 07:34 napisał(a):
Odpowiedź na: ;-) A później poprosimy ... | janmamut
Och, to będą piękne czasy - Proust na maturze. :)
Użytkownik: jakozak 17.07.2008 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, to będą piękne czasy... | Czajka
Jesteś pewna, że nie poobrażają Prousta?
Użytkownik: Czajka 17.07.2008 19:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Jesteś pewna, że nie poob... | jakozak
Jego tak łatwo obrazić się nie da. :))
Użytkownik: hburdon 17.07.2008 20:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Jego tak łatwo obrazić si... | Czajka
Prawdziwa cnota...
Użytkownik: jakozak 18.07.2008 09:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Jego tak łatwo obrazić si... | Czajka
A Ty, Ptaszyno? Ty nie będziesz się wtedy denerwować?
Użytkownik: Czajka 18.07.2008 09:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A Ty, Ptaszyno? Ty nie bę... | jakozak
Ależ skąd. Dlaczego miałabym? I tak wiem, że jest wielki. ;)
Swoją drogą bardzo chciałabym, i nawet rozmawiałyśmy o tym z Verdianą rok temu w Warszawie, przeczytać jakąś profesjonalną i rzeczową krytykę Prousta. Naprawdę. Chciałabym się dowiedzieć, co można mu zarzucić, bo na tyle opinii z jakimi się do tej pory spotkałam, to były same pochwały i zachwyty. :)
Użytkownik: jakozak 18.07.2008 10:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ skąd. Dlaczego miała... | Czajka
Właśnie zajrzałam do moich Szkiców o literaturze francuskiej - Boy'a, ale mam tylko pierwszy tom i tam nie ma Prousta. Może w drugim?
Użytkownik: Czajka 18.07.2008 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie zajrzałam do moic... | jakozak
Boy o Prouście napisał osobny tom (ale być może w szkicach też coś zamieścił, tego nie wiem), pod tytułem "Proust i jego świat" wydany razem z "Obiadem literackim".
Ale u Boy'a słów krytyki nie ma co szukać. :)
Użytkownik: jakozak 18.07.2008 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Boy o Prouście napisał os... | Czajka
No tak, ale można cokolwiek przeczytać :-)
Ja raczkująca jestem, więc wszystko dobre. :-)
Użytkownik: Czajka 18.07.2008 11:45 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak, ale można cokolwi... | jakozak
Bardzo Ci polecam (jeżeli lubisz wspomnienia) "Pana Prousta". To wspomnienia Celesty, jego służącej, jednej z pierwowzorów Franciszki. Jest o samym Prouście, ale trochę o postaciach Poszukiwania też, no i przede wszystkim znakomicie oddaje jego prawdziwy trud pisania. Ja po tej książce zainteresowałam się Poszukiwaniem.
Bardzo ładnie też o Prouście pisał Czapski. No i pewnie przed "Stroną Swanna" jest obszerny wstęp Boy'a, też warto przeczytać. :)
Użytkownik: jakozak 18.07.2008 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo Ci polecam (jeżeli... | Czajka
Zapiszę sobie. Dziękuję. :-)
Użytkownik: jakozak 18.07.2008 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo Ci polecam (jeżeli... | Czajka
Wstęp przeczytałam :-)
Użytkownik: Sherlock 18.07.2008 15:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ skąd. Dlaczego miała... | Czajka
Zofia Mianowska ("Rocznik Literacki", 1939) zarzuca Proustowi w jego kreacjach postaci nonszalancję psychologiczną:

Zapewne - z punktu psychologii twórczości nie jest obojętne, że plącząca się przez siedem tomów, a znana z poprzednich, Albertyna jest również konwencjonalnym wcieleniem tragedii miłosnej przeżywanej przez Prousta w związku z osobą pewnego szofera-lotnika. Ależ z punktu widzenia czytelnika i zarazem z punktu widzenia artystycznego jest ona monstrum i psychologicznym, i obyczajowym!
Pomyślana jako panienka z przeciętnej mieszczańskiej rodziny mieszka przy jakiejś mitycznej (?) ciotce, odwiedza o każdej porze dnia i nocy bohatera, jest przez niego bezceremonialnie wzywana o pomocy za pośrednictwem boya hotelowego, jest obdarzana "kapelusikami", okazuje się zwolenniczką miłości lesbijskiej; bezbarwna intelektualnie, rozprawia z wielką pewnością i wyrobieniem o malarstwie Elstira. Cóż to za twór chimeryczny, co za nonszalancja psychologiczna? A sam bohater-narrator - ileż zawiera w sobie mimowolnego komizmu, skutkiem proustowskiego rzucania wszystkiego na jeden plan! [...] słyszy w dniu śmierci babki: "Już teraz będziesz mógł liczyć na mamusię i tatusia". Wykwalifikowany w sprawach erotycznych mężczyzna wyprasza u mamusi drobne prezenciki dla swojej niebogatej "przyjaciółki". Ten infantylizm może wykwalifikować się psychologowi, ale niczym się nie obroni wobec badacza kształtu artystycznego utworu. [...] Brak jest twórczej intuicji w widzeniu osobowości. Dlatego owa Albertyna nie jest ani w jednym calu żywym człowiekiem, a tylko pretekstem autora do snucia rozważań na najróżniejsze tematy.

Zofia Mianowska pisze też:
[...] kontaminacja roli bohatera i narratora jest przyczyną poważnych uchybień kompozycyjnych. Zupełnie fałszywie brzmią nieskończone rozmowy, które dosłownie przytacza narrator, nie mogący przecież ich znać, skoro jednocześnie bierze udział w innych rozmowach.
Użytkownik: hburdon 18.07.2008 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Zofia Mianowska ("Ro... | Sherlock
"ileż zawiera w sobie mimowolnego komizmu"

Mimowolnego? Odniosłam wrażenie, że jest to komizm zamierzony. Ale może mowa o innym komizmie. Autorka nie precyzuje?

"kontaminacja roli bohatera i narratora jest przyczyną poważnych uchybień kompozycyjnych. Zupełnie fałszywie brzmią nieskończone rozmowy, które dosłownie przytacza narrator, nie mogący przecież ich znać, skoro jednocześnie bierze udział w innych rozmowach."

Przepraszam, ale strasznie naiwny wydaje mi się ten argument. :)
Użytkownik: Czajka 18.07.2008 22:27 napisał(a):
Odpowiedź na: "ileż zawiera w sobi... | hburdon
Oczywiście, że jest zamierzony w postaci bohatera jak i w każdej innej postaci.
Naiwny tym bardziej, że Proust jest tego świadomy i jasno mówi, (niestety nie mogę tego znaleźć w tej chwili), skąd ma tak dokładne informacje.
Użytkownik: Sherlock 20.07.2008 16:50 napisał(a):
Odpowiedź na: "ileż zawiera w sobi... | hburdon
Zofia Mianowska pisze :
[...] kontaminacja roli bohatera i narratora jest przyczyną poważnych uchybień kompozycyjnych. Zupełnie fałszywie brzmią nieskończone rozmowy, które dosłownie przytacza narrator, nie mogący przecież ich znać, skoro jednocześnie bierze udział w innych rozmowach. Sposoby zaś, którymi posługuje się Proust dla uprawdopodobnienia wszechwiedzy swego bohatera, grzeszą nie tylko nieprawdopodobieństwem: aby opowiedzieć o scenie między zboczonym arystokratą i takimże ekskrawcem, bohater podgląda ich z drabinki przyciągniętej do okna najbliższej ubikacji. To nie fantazja zwyrodnienia — to pomysł kompozycyjny zrodzony z niedołęstwa.


Jan Dobraczyński w 1939 roku pisał:
U Prousta nic się nie dzieje i ta ohydna jałowość straconego czasu dręczy i przeraża. [...] Utwór, który mam przed sobą, nie jest żadną powieścią. Dzieło sztuki nie mogłoby budzić aż tak sprzecznych poglądów. Wojnę budzą tylko dzieła zawierające pewien program, o napięciu najwyższym — dzieła zawierające reformy wiary człowieczej. [...] Uwięziona to studium zazdrości, ale właśnie studium, gdzie są trafne i celne uwagi, lecz nie powieść.

Rok wcześniej Jan Dobraczyński pisał:
Rozwodniona do najwyższego stopnia fabuła wąskim tylko ciecze strumykiem. Autor pławi się w swoich marzeniach, nie żałując ani już straconego czasu, ani miejsca. Zawiłe meandry tej rzeki wiją się wciąż wokół punktu wyjścia. [...] Proust [...] umierając musiał być artystą całkowicie wykończonym, zdolnym tylko do powtarzania swych dawnych pomysłów. Świadczy o tym także fakt, że przez kilka lat zamiast napisać coś nowego, rozszerzał tylko już napisane tomy.

Użytkownik: Czajka 18.07.2008 22:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Zofia Mianowska ("Ro... | Sherlock
Dzięki za to, Sharlocku. :)
Oczywiście w ogóle się nie zgadzam, bo jak można mówić o konwencji w przypadku wcielenia szofera-lotnika w zwolenniczkę miłości lesbijskiej?
Jakoś nie przypominam sobie, żeby była wzywana bezceremonialnie, raz była w hotelu, natomiast w Paryżu mieszkali razem, co nie czymś dziwnym. I co złego w obdarzaniu kapelusikami? Sama bym chciała dostać jakiś.
O żywości Albertyny jako postaci w ogóle szkoda mówić, rzadko zdarzają się postacie tak żywe jak u Prousta.
Użytkownik: jakozak 19.06.2008 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: "nie będzie żadnych ... | blaireau
Jak ptaszki ćwierkają - ona pisze, pisze. :-)))
Użytkownik: jakozak 19.06.2008 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
Wiem, Mazalova, że Cię tu nie ma, ale żeby Twoje wywody na temat były kompletne, powinnaś z inteligentną, powolną, dobitną zjadliwością opisać zachowanie Giertycha. Albo Luksemburg. Co wolisz. Jedno musiałoby być opisywalne, drugie rozwleczone. :-)))
Użytkownik: mazalova 20.06.2008 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, Mazalova, że Cię tu... | jakozak
Nie wszystek umrę, jak to mówią.
Dla wszystkich wielbicieli, wyznawców, adoratorów oraz wrogów -
www.proustownia.bloog.pl (warning: się rozkręca dopiero)

cóż, nie byłoby lepszego miejsca na ziemi niż debiut mojego bloga, niż pod tłumem komentarzy przy tej właśnie recenzji ;-) O.
Użytkownik: jakozak 20.06.2008 16:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wszystek umrę, jak to... | mazalova
Już Cię odwiedziłam, a teraz zmykam. Do poniedziałku. :-)
Użytkownik: moremore 19.07.2008 00:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
O matko, nie wierzę, że ja to wszystko przeczytałam. Wszystkie Wasze wypowiedzi od tekstu mazalovej oczywiście :) I zasadniczo, to chciałam tylko bardzo serdecznie pozdrowić Krzysztofa, bardzo serdecznie...:)
Użytkownik: melissa 19.07.2008 09:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
>>Proust napisał wielkie, nikogo nieobchodzące dzieło<<

To chyba prawda. Należę do dwóch bibliotek, no i sprawdziłam: w jeden nie wypożyczany od 2002 roku, a w drugiej.... od 1990!
Mimo to wierzę, że można lubić Prousta, podobnie jak anyżowe cukierki (nie każdemu odpowiada ten smak, ale niektórzy je uwielbiają). Zaczęłam czytać pierwszy tom "W poszukiwaniu..." i jestem pełna podziwu dla autora, ze potrafił tak pięknie pisać... o niczym.
Użytkownik: Czajka 19.07.2008 16:38 napisał(a):
Odpowiedź na: >>Proust napisał wi... | melissa
No cóż, dałaś się zwieść pozorom zarówno w kwestii pisania o niczym, jak i światowej probierczości Twoich dwóch bibliotek. :)
Użytkownik: melissa 19.07.2008 22:19 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż, dałaś się zwieść ... | Czajka
Nie jestem pewna, czy mnie zrozumiałeś. Czytam Prousta z przyjemnością. No, ale ja jestem trochę dziwna (ponoć). ;)
Użytkownik: Czajka 20.07.2008 01:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jestem pewna, czy mni... | melissa
Nie wypowiadałam się na temat tego, czy czytasz Prousta z przyjemnością, czy nie. :)
Nie zgadzam się z Twoim stwierdzeniem, że pisał o niczym i że fakt niewypożyczania w dwóch bibliotekach dowodzi zupełnego braku zainteresowania jego dziełem.
A teraz dodatkowo nie zgadzam się, że czytanie Prousta z przyjemnością świadczy o dziwności. Powiedziałabym, że zupełnie o czym innym.
Użytkownik: janmamut 20.07.2008 02:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wypowiadałam się na t... | Czajka
Ja bym jeszcze zaprotestował przeciwko zwracaniu się do Ciebie formą "zrozumiałEś".

Swoją drogą, z badania zależności między lubieniem cukierków anyżowych (i pewnie jeszcze paru innych rzeczy) a odbiorem Prousta mógłby powstać ciekawy doktorat. Tylko niedźwiedzia ;-) należałoby znaleźć.
Użytkownik: Czajka 20.07.2008 05:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja bym jeszcze zaprotesto... | janmamut
Ech, Mamucie, jestem tak przesiąknięta patriarchatycznością, że to mi nawet pochlebia. :)
Tak, tak, bo najważniejszy jest promotor. Za jednym zamachem rozwiązałby problem anyżu, jak i nieświeżych śledzi.
Użytkownik: castorp 06.03.2012 16:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
Różni różniści są ludzie i różne mają gusta, potrzeby, zamiłowania, preferencje, zdolności. Jakkolwiek to banelnie brzmi i jedzie od tego tandetą i frazesem, to prawda jest to, iż jedni lubią na stojaka, kątem w MacDonaldzie wrąbać w trymiga hamburgera, popić colą. Inni wolą znosić torturę czekania w ekskluzywnej restauracji na wyrafinowane danie, zmuszając się w tym czasie do raczenia się wybornym winem. Twórczość Prousta jest trudna, z pewnością nie dla każdego. Too nie jadłodajnia dla ludu, bar mleczy czy fast food.
Nie dziwota, że ktoś może się wynudzić się doszczętnie doczytując do połowy książki. Zresztą moim zdaniem szczególnie pierwsze rozdziały pierwszej powieści cyklu to celowy aczkolwiek nieco wredny zabieg autora zorientowany na to, aby odsiać mniej wymagających (tak to eufemistycznie ujmę) czytelników lubujących się w pisarstwie autorów pokroju Deavera, Zafona (Zafona powieści fajne, ale wszystkie na jedno kopyto), Segala, Stiga Larssona czy Dana Browna. W czasach Prosta takich artystów słowa jak wyżej przywołani chyba też nie brakowało. Nie brakowało i wtedy popularnej, komercyjnej twórczości, poczytnych autorów ckliwych romansów, powieść gotyckich czy powieści awanturniczych spod znaku płaszcza i szpady.
Proust nie jest i nie może być ulubieńcem tego gatunku czytelników jak miłośnicy Dana Browna i jemu podobnych geniuszy. Jakże oni (ci miłośnicy) muszą nudzić się (pewnie jak mopsy) zgłębiając Prousta, brnąc w kolejne stronice, gubiąc się w tych wszystkich absurdalnie rozbudowanych i rozciągniętych do granic wytrzymałości wątkach i opisach (miejsc, zwyczajów, stosunków społecznych, ludzkich dziwactw). Pasjonujące perypetie Franciszki i cioci Leonii nie zapładniają ich wyobraźni, nie uskrzydlają ich zmysłów. Po lekturze przygód tych heroin nie występują u nich wypieki z podniecenia, łzy wzruszenia, napięcie wywołane pożądliwym zaciekawieniem. Doznają katuszy duchowych i umysłowych: atakowani przez Prousta nieznośnie urozmaiconym arsenałem środków wyrazu, irytowani przez multum zastosowanych, występujących wręcz kaskadowo, jedno po drugim peryfraz, epitetów, eufemizmów, porównań. Wytrącani z jasnej i prostej drogi percepcji i zrozumienia, ze swoich wytrenowanych przyzwyczajeń do form lekkich, łatwych i przyjemnych, a w każdym bądź razie nieskomplikowanych zanadto, napisanych prostym, przystępnym językiem. Zbijani z pantałyku ciągnącymi się w nieskończoność dygresjami i reminiscencjami. A wszystko to w narracyjnych oparach snów, wrażeń, obawy i pragnień, podlane sosem sentymentalizmu i nostalgii. Prawdziwa gehenna intelektualna, tortura czytelnicza, całkowicie niestrawna piramidalna nuda do potęgi n-tej.
A u Prousta akcja rozwija się (choć powiedzieć „rozwija” to może zbyt szumnie powiedziane) w połowie książki, rusza z kopyta jak żółw po całodziennej drzemce. Dla czytelników przyzwyczajonych do wartkiej akcji, zaskakujących zwrotów akcji, tajemniczej intrygi lektura Prousta musi być koszmarem. Pozostawmy ich w tym literackim matrix-ie własnych gustów i ograniczeń. W końcu taki Zafon czy Dan Brown też muszą z czegoś żyć.
Użytkownik: hburdon 06.03.2012 20:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Różni różniści są ludzie ... | castorp
Gdyby rzeczywiście dało się podzielić czytelników na zbiory rozłączne, BiblioNETkowe polecanki byłyby zbędne. Wystarczyłby krótki teścik: lubisz Zafona? To polubisz Deavera, a Proust jest nie dla ciebie. Niestety, rzeczywistość nie chce być taka prosta, a czytelnicy podstępnie wymykają się klasyfikacjom. Zdarzają się nawet takie osobniki, które lubią Deavera, nie lubią Zafona, a Prousta uważają za lekturę lekką, łatwą i przyjemną. Dziwne.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 06.03.2012 21:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdyby rzeczywiście dało s... | hburdon
Potwierdzam! Prousta poznałam późno, ale gdy już poznałam, znalazł sobie stałe miejsce w szafce z gatunku "Miesiąc Zatajony" i wydobywany jest stamtąd od czasu do czasu, żebym się mogła podelektować opisem jednego widoku, jednej sceny. A na co dzień znajduję przyjemność również w czytaniu Deavera, Segala, Larssona ( i jeszcze ze 30 autorów z gatunku literatury popularnej mogłabym tu wymienić). Tak samo, jak czasem lubię zjeść łososia w cieście francuskim, a czasem śledzia z cebulą . I jedno smakuje, i drugie, choć każde inaczej :-).
Użytkownik: daajcie_spokoj 06.03.2012 17:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Niechże będę tym prostaki... | mazalova
Mazalowa! Dzięki Ci, Twoje słowa
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu niesamowicie mnie rozbawiły :) Co do Prousta, sam przeczytałem 2 pierwsze tomy i muszę przyznać, że da się go czytać z przyjemnością, ale wymaga to pewnej zaciętości i koncentracji, z pewnością nie jest to lektura lekka i łatwa.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: