Dodany: 28.08.2006 11:04|Autor: exilvia

Pianistka - film i książka


Zainspirowana wątkiem o "Stowarzyszeniu umarłych poetów" chciałabym się dowiedzieć co sądzicie na temat książki "Pianistka" w porównaniu do filmu, który był b. krytykowany, chociaż mnie się b. podobał - nie bardziej niż książka, ale jednak.
Wyświetleń: 20520
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 40
Użytkownik: exilvia 28.08.2006 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Zainspirowana wątkiem o "... | exilvia
Czyżby nikt nie widział tego filmu?
Użytkownik: cynkol 28.08.2006 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyżby nikt nie widział t... | exilvia
Widziałem film ale nie czytałem książki (tylko rozproszone fragmenty). Michael Hanecke to spec od trudnych tematów i... prowokacji. Dla mnie film był rewelacyjny, jeden z najlepszych jakie w ostatnich latach widziałem (obok "Zagubionej autortrady" Lyncha, "Idiotów" i "Dogville" Triera oraz paru innych).

Wydaje mi się, że twórcy zrezygnowali z pokazywania najbardziej "widowiskowych" ekscesów seksualnych głównej bohaterki, koncentrując się na warstwie psychologidznej. To chyba dobrze, bo to co dobrze się czyta nie zawsze dobrze się ogląda, a trzeba przyznać, że w filmie portret Pianistki został ukazany niezwykle wyraziście i przejmująco.
Użytkownik: exilvia 28.08.2006 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Widziałem film ale nie cz... | cynkol
Podobały mi się wszystkie filmy Hanekego, które widziałam ("Funny Games", "Pianistka", "Ukryte") i właśnie jak sprawdzałam, jak się pisze jego nazwiska, okazało się, że miałam przez jakiś czas film w jego reżyserii i nie obejrzałam go - "Kod nieznany" -> J. Binoche z okładki mnie wystraszyła. Tak, Haneke świetnie portretuje swoich bohaterów, częściowo na pewno dlatego, że dobiera sobie znakomitych aktorów. Kobieta grająca Pianistkę była wg mnie idealna do tej roli. Mniej więcej tak ją sobie wyobrażałam. Trochę inne oczekiwania za to żywiłam co do Waltera. Dużą przyjeność sprawiało mi też oglądanie pomieszczeń, w których przebywała boahterka - szczególnie chodzi mi o konserwatorium. Ciekawe, czy kręcili to w Wiedniu. I ciekawe, czy Haneke i Jelinek się konsultowali ze sobą przed czy podczas kręcenia filmu.
Oprócz "Zagubionej autostrady" mam podobne preferencje co do filmó. Zamiast "Autostrady" wybrałabym "Mulholland drive", no i dodałabym kilka innych moich ulubionych pozycji. A ciekawa jestem - nie podobał Ci się "Manderlay"?
Użytkownik: cynkol 29.08.2006 02:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Podobały mi się wszystkie... | exilvia
Nie widziałem ani "Mulholland drive", ani "Manderlay". Pierwszy dawno temu przegapiłem, a na drugi nie poszedłem z rozmysłem... Po prostu nie wierzyłem w konktynuację "Dogville" bez Nicole Kidman. Ona była duszą tamtego przedsięwzięcia.

W ostatnim czasie nie widziałem zbyt wielu fajnych filmów... może z wyjątkiem "Broken Flowers" Jarmuscha. To było coś! Ktoś prowadzi zabawę z głownym bohaterem i zarazem z widzem. Inteligentnie utkana historia, znakomite aktorstwo. Recenzje nie przesadzały. Świetna zabawa!

Jeszcze dobre było "400 batów" Truffeau. Ale to raczej historia, klasyka kina, choć dyskusja w DKF była potem burzliwa.

Dodaj "kilka innych (...) ulubionych pozycji", może coś widziałem... :-)
Użytkownik: --- 29.08.2006 02:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie widziałem ani "M... | cynkol
komentarz usunięty
Użytkownik: exilvia 29.08.2006 10:22 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Chyba to widziałam, kiedyś strasnie dużo na raz obejrzałam Bunuela, nie wiem z jakiej okazji, chyba DKF pokazywał. Największe wrażenie zrobiła na mnie jednak "Piękność dnia". W ogóle - uwielbiam Deneuve. Bunuela też - mam podobne poczucie humoru, zresztą on jest buntownikiem, a to moja ulubiona cecha u ludzi ;)
Użytkownik: exilvia 29.08.2006 10:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie widziałem ani "M... | cynkol
Inne ulubione: "Tytus Andronikus", "Fucking Amal", "Królewstwo" (von Triera), "Godziny", "Adaptacja" (Kaufmana), "Zakochany bez pamięci", "25 gramów", "Wszystko o mojej matce","Kika", "Ghost in the shell", "Spirited away", "Między słowami", "2046", "Wiosna, lato, jesień, zima..i znowu wiosna", "Pusty dom", "Dogville" i "Manderlay", "Wstręt" (Polańskiego), "Trzeci" (Hryniaka). Tyle filmów, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie i do których wracam, jeśli tylko mogę.

Też żywiłam wątpliwości co do "Manderlay" jak zobaczyłam, że nie ma doskonałej (w Dogville) Kidman i początek filmu straciłam właśnie na patrzeniu krzywym okiem na ten film. Jest jednak "ale"! Film okazał się wspaniały, bo von Trier znowu rozprawia się ze stereotypami, a inna aktorka daje sobie b. dobrze radę. Film jest nieco inny niż "D.", ale warto go obejrzeć z prostego powodu, że zrobił go von Trier :) A on rzadko coś psuje. Film jest z nerwem, poruszający, wciągający. Na mnie jednak większe wrażenie zrobiło "D." - może dlatego, że temat mi bliższy, może dlatego, że po raz pierwszy wykorzystał scenografię. Ale do obejrzenia "M." zachęcam!A "Mullholland.." też jest świetny. Tym bardziej, że reżyser na swojej stronie internetowej podaje kilka kluczy do tego filmu. Niesamowite! Straszny i piękny! Miałam wrażenie przy "Zagubionej autostradzie", że Lynch sam nie wie, o co mu chodzi. Potem czytałam wywiad, w którym mówił, że... sam nie wiedział o co mu chodziło, bo ten film to jak sen, pozbawiony logiki. Jak kocham Lyncha! ale bez przesady :) Za duża dowolność interpretacji, wolę jak o coś rezyserowi chodzi :)
Użytkownik: cynkol 29.08.2006 16:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Inne ulubione: "Tytu... | exilvia
Widziałem "Królewstwo" (cz.1), "Godziny", "Wszystko o mojej matce" i oczywiście "Dogville".

Bunuela uwielbiam, Almodovara wprost przeciwnie. Bunuel to nie tylko twórca filmów (oglądałem "Piękność dnia" i "Dziennik panny służącej"), lecz przede wszystkim niezywkła osobowiść.

Lubię filmy, które prowokują widza, ale podteksty homoseksualne rzucane przez Almodovara zupełnie mnie nie biorą. Pod tym względem ("seksualność poza granicami tzw. przyzwoitości") dużo lepsze wrażenie zrobiła na mnie "Pianistka". To świetny film! "Królestwo" i "Godziny" były w porządku, ale jakoś nie rzuciły mnie na kolana. Za to "Dogville" to czysta rewelacja dla oka i dla ducha! Widziałaś "Przełamując fale"?

W nocy napisałem o dwóch fajnych filmach, które ostatnio widziałem. W rzeczywistości było ich więcej. Jeszcze "Arizona Dreams" Kustoricy, "Szkoła podstawowa" Sveraka i dwa Bergmana (m.in. znakomite "Milczenie").

Film Sveraka to ciepła opowieść o prowincjonalnej szkole, a właściwie o klasie, która wyjątkowo rozrabiała. Akcja rozgrywa się zaraz po zakończeniu wojny. Gdy kolejna nauczycielka dostała rozstroju nerwowego, do szkoły przybywa energiczny nauczyciel, który ma raz na zawsze zaprowadzić porządek. Ów nauczyciel jednak skrywa w sobie pewną tajemnicę...

"MIlczenie" opowiada o dwóch siostrach i jak to zwykle bywa u Bergmana, o ich poplątanych emocjach. Akcja rozgrywa się w państwie totalitarnym. Nocą po ulicach jeżdżą człogi, jeden ze swą falliczną lufą zatrzymuje się pod domem bohaterek...

Wybór moich ulubionych (kolejność przypadkowa): Dym, Idioci, Dogville, If, Tron we krwi, Barwy ochronne, Amator, Jej wysokość Afrodyta, Trainspotting, Pi, Odyseja kosmiczna, Mystery train, Chuncking Express, Bez znieczulenia, Paris Texas, Aż na koniec świata, Fritzcarraldo, Być jak John Malkovich, Niebezpieczne zwiążki (wersja Frearsa), Gra, 12 gniewnych ludzi... pisowni nie sprawdzałem ;)

Ulubieni reżyserzy: Lynch, Jarmusch, Wenders i Trier





Użytkownik: Harey 29.08.2006 21:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Widziałem "Królewstw... | cynkol
Zgadzam się z Tobą, że Dogville to film wyjątkowy, pierwszy raz ktoś na pierwszym miejscu "postawił" treść, niemal całkowicie rezygnując z formy. Temat przypomina mi "Wizytę starszej pani" - w obydwu utworach - z pozoru światobliwe społeczeństwo w rzeczywistości okazuje się amoralne. Piszesz, że nie lubisz Almadovara - obejrzyj jego film "Powiedz jej" - może zmienisz zdanie. Co do "Przełamując fale" to rzeczywiście jest to film, którego się nie zapomina -odebrałam to jako historię o potrzebie zachowania granicy poświęcenia i manipulacji, na jaką jest podatna główna bohaterka idąca za głosem: "w imię miłości". Z filmów polecam też "Malenę" - również niezapomniany obraz, polską "Warszawę", czeskich "Samotnych" i rosyjski: "Spaleni słońcem", a ze skandynawskich "Elling" - piekny film! oraz "Zło". A czy widziałeś "Dom z piasku i mgły"? Ostatnio oglądałam "Kropkę nad i" - dobra rozrywka, a przy tym bardzo zaskakujące rozwiązanie.
Użytkownik: cynkol 30.08.2006 01:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tobą, że Do... | Harey
Z filmów, które wymieniasz widziałem "Warszawę", "Samotnych", "Spalonych słońcem". Wszystkie opowiadają o samotności i wszystkie zrobiły na mnie duże wrażenie.

Z drugiej strony jednak filmy na temat "konsumpcja i samotność we współczesnym świecie" trochę mi się ostatnio przejadły. Tydzień temu byłem na "Teraz ja", kolejnym po "Warszawie" niby rewelacyjnym obrazie pokolenia Polaków, które jest zupełnie zagubione i samo nie wie czego chce.

Oczywiście film sam w sobie był w porządku, ale oglądając go przez cały czas miałem wrażenie, że "gdzieś już to chyba widziałem". Tak naprawdę podkręciła mnie tylko dość zaskakująca forma zakończenia...
Użytkownik: exilvia 30.08.2006 09:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Z filmów, które wymienias... | cynkol
Też się wybierałam na "Teraz ja", zachęciły mnie entuzjastyczne recenzje.
"Samotni" b. mi się podobali, tak samo zresztą jak "Opowieść o zwyczajnym szaleństwie" (a może nawet ten ostatni film bardziej). Widziałam, ze "Otik" niedawno - niesamowity! Chciałabym "Guzikowców" obejrzeć, niestety u mnie w mieście do zobaczenia tylko na przeglądach. Nie zawsze czasowo pasuje.
Użytkownik: Harey 30.08.2006 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Z filmów, które wymienias... | cynkol
Z filmów skandynawskich polecam jeszcze "Człowieka bez przeszłości", a z amerykańskich "Mapę świata", "Upadek" -życie zwykłych ludzi, którzy nagle z powodu jednego zdarzenia "wypadają" z normalnych ram życia. Polecam również "Wersję ostateczną" - świetny obraz naszej, być może, niedalekiej przyszłości, a jako dobrą rozrywkę z "dreszczykiem" film "Półmrok". Pozdrawiam!
Użytkownik: cynkol 30.08.2006 01:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tobą, że Do... | Harey
"Elling" - teraz skojarzyłem! Tak, to świetnie opowiedziana historia. Jeżeli w ostatnich latach nakręcono jakąś wzruszającą komedię, to na pewno jest nią "Elling".

Skandynawowie lubują się ostatnio w opowiadaniu takich ciepłych historii (być może mają już trochę dość Bergmanowskiego "chłodu"). Wychodzi im to czasem lepiej, a czasem gorzej. Na pierwszy rzut oka "Elling", to taki sobie niezobowiązujący filmik, a tak naprawdę rewelka! Zresztą swego czasu film zdobył Nagrodę Publiczności na Festiwalu Warszawskim, a tam przecież żadna "kiszka" się nie przeciśnie (odpukać!). ;-)
Użytkownik: exilvia 29.08.2006 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Widziałem "Królewstw... | cynkol
"Milczenie" chyba widziałam, ale bardzo temu, jak jeszcze młodą kózką byłam, więc niewiele pamiętam. A może to były "Szepty i krzyki" - wiem, że wrażenie zrobił film na mnie ogromne, ale pewnie nie wyłapałam wszystkiego co trzeba ;)
Zapomniałam o "Pi"! Świetny! Chociaż mnie bardziej wzieło "Requem dla snu". "Ciśnienie" za to było przedziwne jak na Aranofskiego, chyba trochę wstyd.
A Almodovar nie tylko szokuje, ale rysuje cudowne kobiece portrety. Nie mogę się doczekać "Volver". Jego filmy są takie.. pełne życia, pochwały dla życia!
Widzę, że w Twoim spisie też pojawił się film Kaufmana - "Być jak J. Malkovich" - znasz te, które ja wymieniłam (Adaprtacja, Zakochany bez pamięci - ten sam styl)
Użytkownik: cynkol 30.08.2006 02:37 napisał(a):
Odpowiedź na: "Milczenie" chy... | exilvia
Mnie znacznie bardziej podobało się "Pi". "Requiem dla snu" to film bardzo dobry, ale jak dla mnie trochę zbyt moralizatorski, pedagogiczny... Jego mocną stroną były zdjęcia i muzyka - te elementy były dopracowane do perfekcji, ale nie miał w sobie tak przenikliwej, surowej mocy jak "Pi".

Pisząc o "Pi" muszę uzupełnić tamtą prowizoryczną listę ulubionych o "Głowę do wycierania" - młodzieńczy film Lyncha. Bohater "Głowy..." jest młodym wrażliwcem, sfrustrowanym bezrobotnym, który nie może znaleźć kontaktu z rodzicami, ani miejsca w życiu. Godzinami przy akompaniamencie maszyn (ich stukot wypełnia ścieżkę dźwiękową filmu) włóczy się więc po jakiejś fabryce do chwili, gdy jego desperacja sięgnie zenitu...

"Pi" i "Głowę..." łączy niemal identyczny klimat, czarno-białe zdjęcia i osoba głównego bohatera, który nie mogąc się odnaleźć w świecie dokonuje gwałtu na swej biednej czaszce. ;-) Jestem przekonany, że Aronofsky oglądał wcześniej ten film Lyncha, podobieństwo jest uderzające.

"Pi" i "Głowa.." są jak dwie strony lustra, albo w ujęciu politycznym prawa i lewa noga. Jeśli nie widziałaś, bardzo polecam, a jeśli widziałaś, to jestem ciekaw Twego zdania.
Użytkownik: exilvia 30.08.2006 09:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie znacznie bardziej po... | cynkol
Nie widziałam "Głowy do wycierania" niestety, chociaż też staram się oglądać wszystkie filmy Lyncha jeśli mam okazję. Postaram się nadrobić.
Użytkownik: exilvia 29.08.2006 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Widziałem "Królewstw... | cynkol
Co do "Przełamując fale" to oczywiście widziałam. I oczywiście mi się b. podobał. Świetne kino, świetnie zrobione, no same superlatywy mi się na język cisną. Ale jednak o wiele ważniejsi są dla mnie "Idioci".Z osobistych powodów. Ciekawą sprawę poruszała też "Europa", zmroziła mnie "Medea". Staram się oglądać wszystko, co jest w dystrybucji w Polsce von Triera. Jak na razie to chyba przegapiłam tylko "Pięć nieczystych zagrań" (pisę o trierze jako reżyserze, bo pojawiają się też filmy z jegf scenariuszami itd>) Bardzo mnie zdziwiło, że zobacyzłam jego nazwisko na amerykańskiej wersji Królestwa ( które było po prostu porażką) - jako producenta wykonawczego.
Użytkownik: --- 29.08.2006 02:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Podobały mi się wszystkie... | exilvia
komentarz usunięty
Użytkownik: olala 29.08.2006 17:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Zainspirowana wątkiem o "... | exilvia
Książki nie czytałam, oglądnęłam tylko film, więc nie bardzo mogę odnieść się do tematu wątku. Powiem tylko, że film mnie odrzucił i znudził niezmiernie. Bardzo lubię Isabelle Hupert i byłam w strasznym szoku, że zagrała w czymś tak marnym ;). Oczywiście to sprawa gustu i na pewno "Pianistka" może się wielu podobać, nie chcę tu nikomu narzucać swojego zdania :).
Użytkownik: Harey 29.08.2006 21:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki nie czytałam, ogl... | olala
Jestem dokładnie tego samego zdania - film był dla mnie niesmaczny i chory. Oczywiście była w tym psychologia, ale mnie nie przekonała. Nie widzę większego sensu w kreowaniu wizerunku sadomasochistki. Oczywiście "Pianistka" wywołała kontrowersje, dyskusje, a zatem pobudziła do myślenia i to chyba jej jedyna zasługa. Może książka jest lepsza, choć fragment, który czytałam, był jeszcze gorszy od filmu.
Sam temat - porównywanie książki z filmem jest bardzo fajny. Jestem ciekawa, czy nie rażą Was, kiedy w filmie jest zupełnie inne zakończenie, niż w książce. Szczególnie Amerykanie skłaniają sie ku "Happy Endom". Zmienili "Braci Karamazow", "Solaris", "Dzwonnika z Notre Dame" ( mam na myśli wersję dla dzieci, ale tutaj było to konieczne, ze względu na wiek odbiorców). Ciekawa jestem, czy posuną się kiedyś do zmiany zakończenia "Anny Kareniny"?!
Użytkownik: exilvia 29.08.2006 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem dokładnie tego sam... | Harey
Ja odebrałam film jako o wiele lżejszy od książki. Ale o tym nie pisałaś. No i książka to arcydzieło, nie wiem, jak brzmi we fragmentach, bo czytałam całość. Twoje pytanie co do sensu jest b. dziwne. A jaki jest sens kreowania wizerunku człowieka zakochanego? Poza tym, w książce było genialnie uchwycony chory związek matki i córki. Takie patologie to nie wyjątki. No i niesamowite zakończenie. Mnie książka powaliła na kolana.
Użytkownik: Harey 30.08.2006 19:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja odebrałam film jako o ... | exilvia
Mnie z kolei bardzo dziwi, że ludzie bardziej zachwycają się historią sadomasochistki, niż "zwykłego zakochanego", ale to jest moje subiektywne zdanie, którego nikomu nie narzucam.
Użytkownik: exilvia 30.08.2006 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie z kolei bardzo dziwi... | Harey
Może dlatego się dziwisz, bo nie czytałaś książki i oceniasz samą ideę, zredukowaną zresztą (błędnie!) do studium "sado-masohistki". A ludzie, o których wspominasz b. często się zachwycają historią zwykłych zakochanych. Literatura się od nich przecież roi.
Użytkownik: exilvia 30.08.2006 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki nie czytałam, ogl... | olala
Olala, przeczytaj więc książkę :) Naprawdę, kawał wielkiej literatury!
Użytkownik: olala 31.08.2006 08:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Olala, przeczytaj więc ks... | exilvia
Hmmm, skoro tak zachęcasz, to pewnie będę musiała to zrobić :). Jednak na pewno nie dam rady w najbliższym czasie (fura innych książek do przeczytania, długi wyjazd, mnóstwo spraw itp.); jednak na pewno dam Ci znać o moich odczuciach po przeczytaniu, gdy to wreszcie nastąpi :).
Użytkownik: martini_rosso 29.08.2006 20:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Zainspirowana wątkiem o "... | exilvia
Niestety przyznam z bólem, że filmu nie widziałam, a parę miesięcy temu miałam okazję i teraz bardzo żałuję, że nie skorzystałam. Tym bardziej, że książka zrobiła na mnie wrażenie - do teraz nie wiem, czy "podobała" mi się, po prostu to określenie mało pasuje do prozy Jelinek... Widziałam natomiast "Funny Games" - coś świetnego. W planach mam "Ukryte" (za parę miesięcy w kinie w moim mieście, gdzie organizowany jest przegląd i ten film zaplanowany jest na grudzień...).

Wracając do "Pianistki" - jestem ciekawa, jak historię Eriki można pokazać za pośrednictwem filmu. Bo przecież jest tyle książek, których niesposób na film adaptować, albo które na dużym ekranie nie są już tymi samymi historiami.
Użytkownik: exilvia 29.08.2006 22:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety przyznam z bólem... | martini_rosso
Ja widziałam "Pianistkę" po przeczytaniu książki i film jest dla mnie jej dopełnieniem. Trochę bardziej powściągliwym, dodałabym. I jak się czytało, co ona odczuwa a także dzięki wielkiemu talentowi aktorki odtwarzającej rolę Eriki, film świetnie oddaje klimat książki.
"Ukryte" jest wspaniałe. Znowu świetni aktorzy, ważny temat, współczesne wątki, pewien chłód i dystans do tematu, zaskoczenie. Haneke wie, jak robić wstrzącające filmy. Wstrząsają kilka razy - przy ich oglądaniu i potem przy myśleniu o nich.
Użytkownik: martini_rosso 10.09.2006 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja widziałam "Pianis... | exilvia
O ile dobrze pamiętam, to Haneke jest z wykształcenia psychologiem, ma więc pewnie dar obserwacji oraz opisu. "Pianistka" to świetna książka, jak dla mnie świetna literatura, i trochę mi przykro, kiedy Jelinek bywa ingorowana... bo mam wrażenie, że mówi o wielu ważnych sprawach, nie tylko o kobietach i dla kobiet, ale po prostu dla wszystkich łaknących refleksji. Mam nadzieję, że uda mi się porównać pierwotną wersję z tą oddaną na ekranie. Nie było to pewnie łatwe zdanie dla wszystkich realizatorów, ale najlepiej ocenić samemu.
Użytkownik: piotrowy 11.09.2006 14:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Zainspirowana wątkiem o "... | exilvia
Niestety nie czytałem ksiązki, więc ciężko jest mi się wypowiadać na temata wrażeń porównawczych. Mogę tylko napisać, że dla mnie film jest dobry ze względu na poszczególne sceny - można by je wyciąć i pokazywać osobno jako krotkometrażówki, i tak by robiły wrażenie. Ale film jako całość mnie nie wciągnął.
Użytkownik: exilvia 11.09.2006 16:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety nie czytałem ksi... | piotrowy
Ja trochę z innej beczki.. Zajrzałam bowiem na Twoją stronę w BiblioNETce i natknęłam się na dwie rzeczy, które mi się spodobały. Zacznę od drugiej - marzenia o skoku ze spadochronem. Dlaczego mnie to zatrzymało? Otóż, ja marzę o lataniu na paralotni, ale to nie główny powód, zeby cokolwiek pisać do Ciebie na ten temat. Otóż, jestem uzależniona od kilku seiali w tym od Kochanych Kłopotów i wczoraj oglądałam niesamowity odcinek. Tzn niesamowita była jedna scena - studenci tajnego bractwa na Yale, ubrani w piękne stroje wzorowane na eleganckich XIX-wiecznych strojach artystokrackich skaczą z parasolami (!!!) (przepasani linami) z metalowej konstrukcji, specjalnie do tego celu zbudowanej, o wysokości ok. 4 pięter. niesamowity widok! trochę jak bungee jumping ale nie głową w dół, tylko w stylowych ubraniach (długie suknie, garnitury). Chciałam się tym podzielić, bo zrobiło to na mnie ogromne wrażenie i nie mogę się tego obrazu z głowy pozbyć :)
A druga rzecz, że też lubię Jima Carreya. ale to temat na inną rozmowę :)
Użytkownik: piotrowy 25.09.2006 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja trochę z innej beczki.... | exilvia
Z tym skokiem to jest tak: chciałbym, ale się boję. I chyba się nie odważe. Czasami lepiej jeśli niektóre rzeczy pozostaną w sferze marzeń.
Użytkownik: modulla 11.09.2006 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Zainspirowana wątkiem o "... | exilvia
Najpierw widziałam film i bardzo mi się podobał.Dużo póżniej wpadła mi w ręce książka i zachwyciła mnie.Książka daje o wiele szerszy obraz, nie tylko bohaterki i jej świata, ale także społeczeństwa.Wydaje mi się że w filmie romans bohaterów wydaje się mniej szalony i pokręcony.Wydaje mi się że to zasługa języka Jelinek.
Użytkownik: exilvia 11.09.2006 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Najpierw widziałam film i... | modulla
Mnie też książka zachwyciła! To arcydzieło - pod względem językowym, psychologicznym. Ale film mnie nie rozczarował, oddaje wg mnie klimat książki dość udanie, choć Haneke wybił na nim własne piętno.
Użytkownik: ostoja_ostojski 19.09.2006 18:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Zainspirowana wątkiem o "... | exilvia
Z tego co pamiętam, książka była koszmarna. Z punktu widzenia katolika-zaściankowca "Pianistka" to wsciekłe wołanie lewactwa. Myślę, że w Piekle za darmo dają utwory Jelinek do czytania. [...] złamanie Regulaminu - Bogna.
Użytkownik: zakon_tajemnic 26.09.2006 18:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Zainspirowana wątkiem o "... | exilvia
Film był b. dobry, książka o niebo lepsza. Plus dla
-talentu aktorskiego Brody`ego
-Polańskiego za znakomite ukazanie obilicza wojny
-świetną muzykę.
Minusem natomiast jest dla mnie brak sceny, której Szpilman był świadkiem, a mianowicie wywiezienie Korczaka wraz z dziećmi do obozu zagłady.
Użytkownik: juka 26.09.2006 18:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Film był b. dobry, książk... | zakon_tajemnic
Chyba pomyliłaś filmy, to jest dyskusja o "Pianistce", a nie o "Pianiście":)
Użytkownik: Sophie7 26.09.2006 22:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba pomyliłaś filmy, to... | juka
:)::)
Użytkownik: zakon_tajemnic 26.09.2006 19:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Zainspirowana wątkiem o "... | exilvia
Upss wybaczcie =) Mój bład =) Dziękuje za zwrócenie uwagi ;) Pzdr
Użytkownik: annea 31.05.2008 22:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Zainspirowana wątkiem o "... | exilvia
Właśnie przeczytałam "Pianistkę". Przez tydzień żyłam jak zahipnotyzowana i wiem, że - jak przeczytałam gdzieś w Internecie- "po tej książce nic już nie będzie jak dawniej". Nie będę pisać o łamaniu stereotypów, bo jasne jest, że książka ta w żadnych ramach się nie mieści. Główna bohaterka to kobieta jakich wiele, w wieku 35 lat nadal mieszka z matką, no tak wyszło - mogłoby się wydawać. Jednak Jelinek nie pozostawia na niej suchej nitki, opisuję ją jako obrzydliwe, przerażające stworzenie. Właściwie żaden z bohaterów tej książki nie jest postacią pozytywną, jednak najważniejsza jest tu Erika, bo to o niej jest ta książka. To tę kobietę krytykuje Jelinek bezlitośnie. Kobietę nieszczęśliwą - można pomyśleć, że z powodu despotycznej matki. Jednak po przeczytaniu książki uważam, że główną winę za swoje nieszczęście ponosi tu sama Erika, która pozostaje bierna, która nic nie robi, aby swoje życie zmienić. Matka oczywiście też nie jest bez winy, jednak, czy nie my sami decydujemy o swoim życiu? Erika jest już dorosła i nie byłoby problemem wyrwanie się z chorej sytuacji mieszkania z matką i nawet dzielenia z nią łóżka(!!) jednak woli bierność, woli pogodzenie się z sytuacją. I to jest główna przyczyna jej tragedii.
Z tego można wyciągnąć kolejne wnioski dotyczące innych tragedii dotykających ludzi - BIERNOŚĆ jako powód naszych nieszczęść. Wyobraźmy sobie np. sytuację jakich jest masa, kobiety bitej przez męża alkoholika. Tak mąż jest winny. Kobieta przez lata jest przez niego bita i upokarzana. Jest nieszczęśliwa. Jednak dlaczego nic nie robi? Dlaczego nie zmieni swojego życia, nie odejdzie od oprawcy? Może tak jest jej wygodniej?
Wróćmy jednak do Eriki. Na końcu widzimy, że nie potrafi nawet popełnić samobójstwa, aby uwolnić się od pełnego bólu życia. Nóż zamiast w serce trafia w ramię... Erika jest bierna. Erika nie potrafi nic zrobić. Erika woli być posłuszna matce. Erika nie potrafi sama podjąć decyzji.
Po przeczytaniu "Pianistki" wiem już - życie upływa i nie mogę być bierna! Dlatego nic już takie samo nie będzie. Dlatego wiem, że ja decyduję o sobie i na końcu tylko do siebie będę mogła mieć pretensje.
Użytkownik: embar 31.05.2008 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie przeczytałam &quo... | annea
No to gratulacje :) Nie rozumiem tylko dlaczego miałabym czekać na przeczytanie jakiejś książki żeby zrobić coś ze swoim życiem. Przecież ono jest tylko jedno. I to niezbyt długie :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: