Dodany: 23.08.2006 20:56|Autor: norge

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Cichy Don
Szołochow Michaił (Szołochow Michał)

23 osoby polecają ten tekst.

"Zakołysał się i wezbrał prawosławny cichy Don"*...


Trochę jest mi dziwnie zacząć czytać z zapałem książkę, której okładka, ubarwiona czerwoną gwiazdą, zawiera napis: "Kolekcja Literatury Radzieckiej". Ale, cóż, nie ma to jak brak uprzedzeń :-).

"Cichy Don" uważany bywa za jedyną prawdziwą radziecką opowieść o miłości i chyba najmniej schematyczną książkę napisaną po "wschodniej stronie świata". Ta wielka, epicka panorama losu Kozaków z lat 1912-1922 może z pewnością zachwycić niejednego (choć jednak nie każdego) współczesnego czytelnika. Moim zdaniem, nie zestarzała się, w przeciwieństwie do wielu innych wiekopomnych dzieł. Michaił Szołochow, będący pupilem sowieckich władz, wzniósł się do tak obiektywnego poziomu, że nie zawahał się zaprezentować oficerów armii carskiej w aureoli bohaterstwa. Chodziły też słuchy, że pretensje o niewłaściwe przedstawianie postaci komunistów miał najważniejszy wówczas czytelnik – Józef Stalin :-).

Kozacy zawsze byli podporą caratu przeciwko ruchom wolnościowym i głównie z tego kojarzą się nam, Polakom. Warto jednak wiedzieć, że wywodzą się oni z ludności, która od XIV w. napływała w rejony nad Dnieprem, uciekając przed feudalnym porządkiem panującym w Rzeczypospolitej. A więc byli to głównie zbiegli chłopi pańszczyźniani, słudzy uciekający przed panami oraz przestępcy wszelkiej maści. Szybko zorganizowali się w społeczność o silnym charakterze wojskowym, co było spowodowane potrzebą obrony przed Tatarami i Turkami. Zajmowali się handlem, rybołówstwem, hodowlą i oczywiście wojaczką. Wielu czytelników powieści Szołochowa twierdziło, że odtworzył on w niej wszystko właśnie dokładnie tak, jak to było w czasie wojny nad Donem, a więc specyficzną sytuację społeczną Kozaków, konserwatyzm ich życia i dumną odrębność – na wpół chłopów, na wpół żołnierzy, oraz różnorakie postawy polityczne w czasie rewolucji i antybolszewickiego powstania z 1919 roku.

Bohaterem powieści jest Grigorij Melechow, Kozak znad Donu, którego życie znaczone jest wielkimi wstrząsami. Jego romans z Aksinią Astachową, żoną sąsiada z tego samego chutoru, ma poważne konsekwencje dla całej rodziny Melechowów. Stara się on także dochować wierności kozackim tradycjom i ideałom w czasach wielkiego przełomu w Rosji, ale zdezorientowany wydarzeniami wojny i rewolucji nie potrafi dokonać jednoznacznego wyboru politycznego, wahając się między bolszewikami i "białymi". Powikłane losy Grigorija można odczytać jako ponadczasowy symbol poszukiwania prawdy i zderzenia człowieka z bezlitosnym biegiem historii. Tragizm powieści pięknie rozświetlony jest subtelnymi opisami odradzającej się naddońskiej przyrody, które doskonale się czyta, nieomal czując w nozdrzach powiew stepowego wiatru, zapach mgły o poranku, czy słysząc odgłosy pękających lodów na rzece.

Przyznaję, że najbardziej podobał mi się pierwszy tom, pozostałe były już trochę mniej ciekawe. Zgadzałoby się to z wysuwaną przez niektórych badaczy literatury teorią, że tak naprawdę to nie Szołochow jest autorem "Cichego Donu" i nie jemu należała się Nagroda Nobla przyznana w 1965 roku. Powieść miał napisać inny kozacki pisarz, Fiodor Kriukow, który, zamordowany przez bolszewików w 1920 roku, pozostawił po sobie bogate archiwum. Z niego to podobno obficie zaczerpnął Szołochow. Dopisywał kolejne tomy stopniowo, wprowadzając przy tym wiele zmian i bezwzględnie przerabiając oryginalny rękopis. Tego ostatniego zresztą nikt nigdy na własne oczy nie widział, gdyż, jak twierdził Szołochow, zaginął mu on gdzieś w wojennej zawierusze. Spór o autora trwa więc do dziś, bo po tak wielu latach trudno cokolwiek udowodnić, zwłaszcza jeśli rzecz dotyczy sowieckiej Rosji.

Powieść "Cichy Don" była dwukrotnie filmowana. Mam wielką ochotę obejrzeć ostatnią wersję, zrealizowaną przez Sergieja Bondarczuka w 1993 roku, z Rupertem Everettem w roli głównej. Słyszałam, że istnieje rownież 10-odcinkowy serial zrealizowany na podstawie tego filmu. Może kiedyś trafi do naszej telewizji?


---
* Fragment kozackiej pieśni z książki "Cichy Don" Michaiła Szołochowa, w tłumaczeniu Wacława Rogowicza i Andrzeja Stawara, wydanej przez Czytelnika 1977.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 42741
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 10
Użytkownik: --- 26.08.2006 00:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Trochę jest mi dziwnie za... | norge
komentarz usunięty
Użytkownik: bogdan005 15.04.2007 19:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Trochę jest mi dziwnie za... | norge
Bezsprzecznie najlepsza powieść jaką kiedykolwiek czytałem. Bez względu na zawirowania towarzyszące jej powstaniu i kontrowersje wokół autora. Książka godna polecenia. Miejscami zbyt okrutna i krwawa, ale cóż, taka właśnie jest wojna, zwłaszcza bratobójcza, którą "Cichy Don" opisuje.
Użytkownik: Cleo 11.10.2008 17:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Trochę jest mi dziwnie za... | norge
Swietna powiesc! Jedna z lepszych, jaka czytalam. W trakcie czytania 3 tomu ogarnal mnie zal, ze niedlugo rozstane sie z bohaterami tej pieknej powiesci.

Mnie zachwycily wszystkie tomy powiesci, nie tylko ten pierwszy, dlatego wroce do niej za jakis czas ponownie.
Użytkownik: panda01 19.11.2008 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Trochę jest mi dziwnie za... | norge
piękna opowieść, a dla tych którzy znają historię szczegolnie mądra i smutna.
Użytkownik: olka76 17.01.2009 13:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Trochę jest mi dziwnie za... | norge
To jest powieść, obok której nie da się przejść obojętnie, a jej bohaterów: Grigorija, Aksinii, Panteleja, Natalii i wielu innych praktycznie nie sposób już zapomnieć. Może dlatego, że postacie te ponoć są całkiem autentyczne.
Zarzuty wobec Szołochowa co do przywłaszczenia sobie cudzych materiałów są zapewne jak najbardziej słuszne, zwłaszcza, że rzeczywiście czuje się znaczną różnicę między tomem pierwszym powieści (tym rzekomo napisanym przez Fiodora Kriukowa, pewnie tylko nieznacznie "przeredagowanym" przez Szołochowa), a następnymi trzema (które, korzystając z materiałów Kriukowa, sam napisał). Ale wobec gigantycznej pracy, jaką musiał włożyć, żeby powstało coś (mimo wszystko) tak niezwykłego - wszelkie oskarżenia moim zdaniem tracą na znaczeniu.
Kriukow zginął; bez Szołochowa nie byłoby "Cichego Donu". A bez "Cichego Donu" literatura byłaby uboższa o kawał genialnej historii i co najmniej o kilkoro wspaniałych bohaterów.

Użytkownik: BZ 26.02.2009 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: To jest powieść, obok któ... | olka76
Czytam powieść i przeczytałem zdanie "robotnicy pod wodzą Lenina i Stalina", które zawiera błąd historyczny, bo wtedy Stalin nie odgrywał istotnej roli. Jednym tchem wymieniało się raczej Lenina z Trockim. To tak gwoli ścisłości, a dla Szołochowa minus za przekłamywanie historii.
Książka jest dobrze napisana, bo autor zachowuje zdrowe proporcje w opisach wydarzeń, przyrody i psychologii bohaterów. Wszystkiego jest tyle ile trzeba plus dokumentalna ścisłość historyczna (z politycznymi odchyleniami o czym było wyżej).
Użytkownik: olka76 16.04.2009 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam powieść i przeczyt... | BZ
Nie wiem, czy tego przekłamania ze Stalinem nie można Szołochowowi po prostu darować - pierwszym czytelnikiem [i ewentualnym cenzorem] powieści był wszakże sam Stalin.
Użytkownik: BZ 19.05.2009 09:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, czy tego przekł... | olka76
To fakt.
Użytkownik: torg 02.12.2009 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: To fakt. | BZ
Ponizej zamieszczam fragment ciekawego tekstu dotyczacego kwestii plagiatu i ewentualnych autorów Cichego Donu autorstwa Sebastiana Chosińskiego.

"Choć od wydania pierwszych trzech tomów „Cichego Donu” minęło już osiemdziesiąt lat, powieść ta po dziś dzień wzbudza w Rosji niemałe kontrowersje. I to nie tyle z powodu swojej tematyki, ile… autorstwa. Historycy literatury radzieckiej od dawna bowiem zadają sobie pytanie: Czy autorem „Cichego Donu” naprawdę jest Michaił Szołochow? Pierwsze wątpliwości pojawiły się jeszcze w latach 20. XX wieku, niemal natychmiast po publikacji książki. Zastanawiano się, jakim cudem tak wspaniałe dzieło wyszło spod pióra takiego młokosa – Szołochow w momencie ukazania się powieści miał zaledwie dwadzieścia dwa-trzy lata, spośród których jedynie cztery spędził w szkolnej ławce. Pytano także, skąd tak doskonała znajomość realiów Kozaczyzny epoki pierwszej wojny światowej i wojny domowej w Rosji, skoro sam autor był w tym czasie młodziutkim chłopcem i opisywanych wydarzeń z autopsji znać nie mógł? W 1929 roku problem został – przynajmniej w teorii – rozstrzygnięty. Na polecenie samego Stalina powołano bowiem specjalną komisję, która autorytarnie stwierdziła: autorem książki jest Szołochow. To otworzyło „Cichemu Donowi” drogę na ekrany. Pierwsza niema ekranizacja weszła do kin w Związku Radzieckim w 1931 roku, a podpisał ją tandem Iwan Prawow oraz Olga Preobrażenska, choć nad obrazem pracował również – i jako scenarzysta, i jako reżyser – Michaił Prowor (mimo że jego nazwisko nie zostało wymienione w napisach). Ćwierć wieku później powstała druga, najsłynniejsza adaptacja, autorstwa Siergieja Gierasimowa, a po kolejnych ośmiu latach (w 1965 roku) Szołochow uhonorowany został literacką Nagrodą Nobla.
Przyznanie tak prestiżowej nagrody na nowo wywołało jednak dyskusję w sprawie ewentualnego plagiatu. Tym razem głos zabrał Aleksander Sołżenicyn, który – poparty wkrótce przez innych znawców literatury1) – doszedł do wniosku, że rzeczywistym autorem pierwotnej wersji słynnej książki jest kozacki pisarz Fiodor Kriukow2). Z kolei mieszkający w Izraelu Zeev Bar-Sella (właściwie Władimir Nazarow) po dokładnej analizie dzieł autora „Losu człowieka” uznał, że nigdy nie był on pisarzem i wskazał na Wieniamina Krasnuszkina (naprawdę Wiktora Siewskiego), Konstantina Kargina oraz Andrieja Płatonowa jako głównych twórców „projektu Szołochow”. Do rozstrzygnięcia problemu zaprzęgnięto także matematyków oraz programy komputerowe – i wnioski znów były skrajnie różne. W 1999 roku natomiast, po wielu latach poszukiwań, Instytut Literatury Światowej Rosyjskiej Akademii Nauk ogłosił, że odnaleziono, uważane do tej pory za zaginione, rękopisy dwóch pierwszych tomów „Cichego Donu”. Grafolodzy (i inni specjaliści) przebadali prawie dziewięćset stron tekstu i doszli do wniosku, że 605 z nich zostało napisanych w końcu lat 20. ręką pisarza, pozostałe 280 stronic przepisały zaś jego żona i jej siostry. Czy to ostatecznie zamyka sprawę? Zapewne nie. Tym bardziej, że nawet taka konkluzja nie musi całkowicie wykluczać korzystania przez Szołochowa, w trakcie pracy nad powieścią, z dzieł innych pisarzy. Do końca też nie wiadomo, jak wyglądała ostateczna redakcja tekstu, nad którą pracowało ponoć kilku literatów (poza Karginem także Piotr Gromosławski oraz Aleksander Serafimowicz). Jakby na to nie patrzeć, pewne jest jedno – „Cichy Don”, ktokolwiek by go nie napisał, jest literackim arcydziełem. Jego wielkość bierze się natomiast stąd, że gatunkowo przynależy jeszcze do poprzedniej epoki, wywodząc się bezpośrednio z wielkiej rosyjskiej epiki XIX wieku."

Wiecej na stronie http://esensja.pl/film/dvd/tekst.html?id=5514
Użytkownik: Tajson 02.05.2012 08:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponizej zamieszczam fragm... | torg
Wspaniała powieść.

Niewiarygodne opisy przyrody, doskonałe opisy psychologiczne ludzi, bogactwo zdarzeń, bardzo dobrze oddane realia społeczne, polityczne i militarne wydarzeń.

Szołochow uniknął tendencyjności, nie przedstawił świata czarno-białego. Pokazał, że rewolucja podzieliła Rosjan i doprowadziła do długiej i krwawej wojny domowej, w której obie strony nie przebierały w środkach. Obie strony stosowały terror, ale różne stawiały sobie cele. Bolszewicy - wyzwolenie proletariatu przez władzę rad, a cała pstrokacizna kontrrewolucjonistów, niezależnie od różnic, dążyła do obalenia władzy rad. Szołochow potrafił pokazać, jak różne losy wiodły ludzi do białych lub czerwonych.


Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: