Dodany: 17.08.2006 21:54|Autor: zbyszek.w

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: O jeden most za daleko
Ryan Cornelius

Zamiast recenzji


Jest to dokładny i szczegółowy, niemal minuta po minucie, sekunda po sekundzie, opis największej operacji powietrzno-desantowej połączonej z działaniami sił naziemnych podczas drugiej wojny światowej. Chcecie poczytać? Jasne, czemu nie, świetna książka, więc warto po nią sięgnąć. Jeśli uznamy fabułę, czyli dość liczne fragmenty, w których Cornelius Ryan pokazał próbki swego epickiego talentu, za ozdobiony literackimi epitetami dokument, otrzymamy dzieło w swej wielkości równające do poziomu prac Bullocka, Sołżenicyna czy Daviesa.

I tu ostrzegę wszystkich tych, którzy uważają, że jednostki Waffen-SS skupiały w swych szeregach tylko i wyłącznie zbrodniarzy, i to również wtedy, gdy w szeregach tych byli również kryształowi ludzie (skąd, do cholery, wytrzasnąć choć jednego takiego?). Cornelius Ryan pisze bowiem o Waffen-SS, konkretnie o 2 Korpusie Pancernym, dowodzonym w tym czasie (i aż do końca wojny) przez generała Wilhelma Bittricha. Pisze o 2 Korpusie jako o niemieckich siłach zbrojnych, a nie jako o bandzie zbrodniarzy, morderców i zwyrodnialców. Wspomina również o wyroku (niesprawiedliwym – według niego, a kompromitującym sędziów – według mnie), jaki alianci zafundowali po wojnie generałowi Bittrichowi.

Ryan sporo miejsca poświęcił niekompetencji dowódców (w tym również najwyższych, na przykład Montgomery’ego), zarozumialstwu, głupocie, niefrasobliwości, lekceważeniu przeciwnika, sztywnym zastosowaniom regulaminu pola walki – wszystkiemu, co w negatywny sposób odcisnęło się na ludziach i na wydarzeniach, w których wzięli udział, wszystkiemu, co miało wpływ na przebieg operacji Market Garden. I nie musiał się specjalnie trudzić, by wymyślać przykłady poszczególnych zachowań: pisał dokument, czyli zapisywał życie – i życie podsunęło mu takich przykładów mnóstwo.

A przecież Ryan nawet jednej linijki nie poświęcił opisowi zwyrodniałych zbrodni popełnianych przez bandytów z Waffen-SS.

Dlaczego?

Nie znalazł ani jednego przykładu, który mógłby opisać? Czyżby operacja Market Garden trwała na tyle krótko, że żaden z kilkunastu tysięcy bandytów skupionych w szeregach 2 Korpusu Pancernego SS nie uległ nakazom swego zbrodniczego instynktu?

A może Ryan znalazł przykłady, tylko ich nie opisał, bo nie chciał? Albo dlatego, że ktoś mu za to zapłacił? Kto?

No kto?

Hej, Ryan, żyjesz? Jeśli żyjesz, to lepiej się przyznaj. Przyznaj się, nawet jeśli nie masz do czego. Przyznaj się na wszelki wypadek do wszystkiego, bo kto wie, co wygrzebią z teczek, gdy już te teczki stworzą.

A noblistą, niestety, nie jesteś.

Nobliści.

W skład 2 Korpusu Pancernego SS wchodziła 10 Dywizja Pancerna "Frundsberg". Jak podał w wydaniu internetowym niemiecki tygodnik "Der Spiegel", pisarz i noblista Guenter Grass był od listopada 1944 roku żołnierzem tej jednostki. Listopad 1944. Czas leczenia ran odniesionych przez dywizję „Frundsberg” podczas wrześniowej operacji Market Garden, czas uzupełniania składów osobowych, zdekompletowanych wcześniej, podczas odpierania inwazji w Normandii.

„Der Spiegel” powołuje się na dwa dotychczas nieznane dokumenty, odnalezione w archiwum Wehrmachtu w Berlinie - Wehrmachtauskunftsstelle.

Jeden z dokumentów jest formularzem noszącym tytuł "Tymczasowe oświadczenie jeńca wojennego", wydanym przez biuro do spraw zwalniania jeńców III Armii USA. Grass dostał się do niewoli 8 maja 1945 r. w czeskim Marienbadzie (Mariańskie Łaźnie).

Grass podpisał dokument, na którym widnieją odciski jego palców i który zawiera dane o jego stanie zdrowia. Określono go jako ładowniczego-strzelca 10 Dywizji Pancernej "Frundsberg", w rubryce zawód wpisano "uczeń". Z dokumentu wynika, że Grassa (numer jeniecki 31G6078785) zwolniono 24 kwietnia 1946 r., wypłacając mu wynagrodzenie za pracę w wysokości 107 dolarów i 20 centów.

A teraz o piekiełku.

Cóż to takiego? Piekiełko to takie dno moralne, które my, Polacy, osiągamy bez trudu; wystarczy, by znalazł się jeden rodak, któremu mamy czego zazdrościć.

Generał Stanisław Sosabowski, dowódca 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Właściwie jedyny wyższy oficer uczestniczący w Operacji Market Garden, który nie tylko widział wszystkie tej operacji słabości, ale również je wskazywał i próbował wyeliminować.

Kiedy wojna dobiegła końca, tak jak inni oficerowie i żołnierze Polskich Sił Zbrojnych musiał podjąć trudną decyzję: wracać do kraju czy pozostać na emigracji. Wybrał to drugie. Próbując ściągnąć do Wielkiej Brytanii żonę i ociemniałego syna, który stracił wzrok w powstaniu warszawskim, musiał nawiązać kontakt z rządem warszawskim (już oficjalnie uznanym przez Brytyjczyków), co mu długo wypominano jako "konszachty z komunistami".

Piekło, nie piekiełko. Polskie, jak najbardziej.

„Cześć pracy, rodacy!” – jak w zakończeniu którejś powieści napisała Joanna Chmielewska.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6399
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: --- 18.08.2006 19:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest to dokładny i szczeg... | zbyszek.w
komentarz usunięty
Użytkownik: --- 19.08.2006 01:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest to dokładny i szczeg... | zbyszek.w
komentarz usunięty
Użytkownik: zbyszek.w 19.08.2006 06:35 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Napisałem jeszcze tylko jedną recenzję, pod innym nickiem, choć pod tym samym tytułem "Zamiast recenzji". Została usunięta, gdy kończyłem spotkanie autorskie w Biblionetce i Michał tworzył dla mnie nowe konto. Obiecywałem, że ją przywrócę - i chyba właśnie nadszedł na to czas. Muszę tylko porozumieć się z Redakcją, w jaki sposób to zrobić.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: