Dodany: 31.08.2004 22:20|Autor: Karibu
Tryumf hipokryzji
"Niebezpieczne związki" to jedna z najlepszych książek epoki libertynizmu we Francji. Napisana przez człowieka znającego się na rzeczy. Uczestnika, autora, aranżera i głównego intryganta takich historii jak opisane w książce. Forma książki - listy, listy, listy - ukrywa całą jej drapieżność i okrucieństwo. Banalizuje zbrodnie i zdradę. Z dramatycznej opowieści czyni błahostkę towarzyską, anegdotkę do opowiadania przy kominku. Tymczasm jest to jedna z najniebezpieczniejszych książek, jakie napisano. Niebezpieczna właśnie przez swą pozorną niewinność, elegancję i w szczególny sposób przedstawioną tolerancję dla opisywanej w niej historii. Historii nieprawdopodobnej obłudy, podłości, zdrady i bezwzględności. I to wszystko w wyższych sferach, w rękawiczkach, koronkach, wśród złoceń i porcelany. A dlaczego tryumf hipokryzji? Otóż po napisaniu, autor rozpowszechniał tę książkę w odpisach. I wtedy jej zakończenie było całkiem inne. Główni jej bohaterowie, Wicehrabia i Markiza, po zakończeniu opisywanych w książce wydarzeń zażywali ogromnego podziwu i sławy z powodu świetnie i dowcipnie poprowadzonej intrygi. Stali się dla towarzystwa niedościgłym wzorem do naśladowania. A ofiarom ich działań nikt nie współczuł, lecz stały się pośmiewiskiem. Takiego zakończenia - brak przykładnej kary za popełnione zbrodnie - nie mogła zaakceptować ówczesna, kościelna cenzura. Autorowi, mimo że się ukrywał, groziły represje. Aby ich uniknąć i zadowolić cenzorów, zmienił zakończenie. Wicehrabia ginie w pojedynku, a Markizę oszpeca ospa.I wtedy, mimo że treść nie uległa, poza zakończeniem, zmianie, książka przestała być prześladowana. Bo cenzorów nie oburzała treść książki ani postępowanie jej bohaterów - oburzał ją brak kary. Na papierze, bo w życiu w karę za takie postępki nikt nie wierzył.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.