Dodany: 24.07.2006 15:26|Autor: lord_nevermore

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Nic nie mogło być inaczej: Listy Oskara Wilde'a
Wilde Oscar

2 osoby polecają ten tekst.

"Założył szkołę i przeżył wszystkich swoich uczniów"


No tak :). Takie właśnie słowa powinny znaleźć się na jego epitafium. Najlepiej wraz z perskim oczkiem puszczonym do szwendających się po cmentarzach, bo i kto normalny z własnej woli, przed śmiercią, chadza na cmentarze. Rozumiem po śmierci, wtedy to już na stałe można tylko w obrębie cmentarza urządzać wycieczki, ale przed? Trzeba mieć strasznie nieciekawe życie lub upodobania, o jakich lepiej milczeć :).

Oczywiście to miłe, że wreszcie ktoś wydał choć wybór listów Wilde'a po polsku. Przyznam jednak, że o wiele lepiej brzmią one w oryginale, co ważniejsze - można wtedy czytać wszystko, choć oczywiście nie wszystko jest jednakowo ważne i warte czytania. Listy te zasługują na solidną i niesłychanie mądrą recenzję, ale przyznam, że lenistwo towarzyszy mi w życiu nieustannie, więc po prostu nie chce mi się myśleć przy 34 stopniach w cieniu nad takim skomplikowanym tworem. Oscar pewnie powiedziałby, że w takich okolicznościach przyrody deszcz, po trzech tygodniach upału, jest czymś niesamowicie oryginalnym.

A listy są takie, jak ich nadawca. Urocze, niekiedy nonsensowne, niekiedy pretensjonalne, megalomańskie w tym ujmującym stylu, który przydarza się na świecie tylko niektórym egzemplarzom rasy ludzkiej. Jeśli się taki egzemplarz spotka, należy go doceniać i dbać o niego, bo to wymierający gatunek i potrzebuje cieplarni. Są też listy bezbronne, smutne, błagalne i upokarzające, jak te, w których wciąż prosi się o pieniądze i chwyta strzępków życia, które nie jest już purpurowe, nie jest nawet spraną purpurą. I jest telegram, który w dość minorowej tonacji przypomina, że nikt nigdy nie powinien umierać sam, choć zawsze umiera się samotnie. No, ale samotnie, to nie samemu, w każdym razie, albo sam na sam z paskudną, hotelową tapetą.

Patrząc na to z drugiej, technicznej strony, wolałabym, żeby ktoś staranniej opracował listy edytorsko - zdarzają się pomyłki stylistyczne, interpunkcyjne, przypisy pojawiają się tam, gdzie Wilde pisze o rzeczach dość dobrze znanych ludziom zainteresowanym tematem, a nie ma ich tam, gdzie naprawdę by się przydały - słowem, edycja tych listów trochę kuleje, skróty nie zawsze wychodzą na zdrowie tekstowi. Brakuje też choćby kilku zdjęć olbrzyma o kasztanowych włosach - doprawdy to nietakt, nie ozdobić tej edycji choć jednym zdjęciem, zwłaszcza że Oscar kochał się w swoim odbiciu z wzajemnością i dozgonnie.

Mimo tych usterek, można powiedzieć, że mamy tu 100% Oscara w Oscarze - czasami rozkapryszonego jak dzieciak, czasami zaskakująco przewidującego, jeśli idzie o własne sprawy, dość nieprzejednanego w kwestii tekstów, poprawek i pertraktacji z wydawcami, wreszcie - chorego, zagubionego w tym nowym, biednym życiu, nieuchronnie dryfującego ku śmierci.

Lektura obowiązkowa dla wszystkich zakochanych w Oscarze, jak również dla wszystkich, którzy chcą naocznie przekonać się, ile wdzięku posiadał jego cieplarniany sensualizm i jak to wszystko zniszczono w imię obrony idiotycznej, zakłamanej moralności. No, ale cóż, mój kochany Irlandczyku, czy mimo wszystko nie podobasz się sam sobie w aureoli tak tragicznej legendy? Myślę, że jesteś sam sobą zachwycony, jak zawsze zresztą :).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5410
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: --- 26.07.2006 22:05 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak :). Takie właśnie ... | lord_nevermore
komentarz usunięty
Użytkownik: lord_nevermore 27.07.2006 11:45 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
To ciekawa rzecz z tym Turingiem. Ciekawa z dość dziwnego powodu. W Królestwie homoseksualizm miał naprawdę długą i świetlaną przeszłość - prawdopodobnie był to wynik specyficznej socjalizacji w szkołach z internatem, gdzie trafiały już 7 letnie dzieci. A jednak Anglia była krajem, w którym do `67 roku uprawianie homoseksualizmu było karalne. Co więcej po II Wojnie Światowej nastąpiło coś bardzo dziwnego - coś co mozna nazwać akcją w polskim stylu, której ofiarą padł i Turing - powstał specjalny oddział policyjny zajmujący sie homoseksualistami, robiacy naloty na mieszkania, toalety, prowokacje - wielu ludzi wylądowało wtedy w więzieniu, wielu zniszczono karierę. Sprawa naprawdę jest dość dziwna, bo własciwie nie wiadomo, dlaczego to późne lata 40 i 50-te były apogeum tej akcji. Może miała odwrócić wzrok od powojennej biedy - diabli wiedzą.

A co Wilde'a - poniekąd to, że znalazł sie w więzieniu, było naturalna konsekwencją tego, że wytoczył proces idiocie, który uwielbiał sie procesować i uwielbiał stawiać na swoim. Gdyby to kto inny niż Queensberry był jego przeciwnikiem, pewnei sprawa rozeszłaby sie po kościach. Nazwać by to mozna utrata wyczucia, którego zazwyczaj mu przecież nie brakowało. Może po prostu stara prawda, ze sukces oślepia jest tu najlepszym komentarzem.
Użytkownik: sowa 28.07.2006 13:50 napisał(a):
Odpowiedź na: To ciekawa rzecz z tym Tu... | lord_nevermore
A może to ten przypadek, kiedy człowieka zaślepia nie sukces, lecz miłość? Może w tej konfrontacji z Queensberrym Wilde'owi chodziło głównie o to, żeby Bosy stanął - publicznie - po jego stronie, a przeciw ojcu? A ten mały skunks zawiódł na całej linii; i to było chyba dla Wilde'a najgorsze i najboleśniejsze w całej sprawie.
Użytkownik: melissa 04.11.2010 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak :). Takie właśnie ... | lord_nevermore
Świetna recenzja! Pobudziła mój apetyt, a książka już czeka na biurku. :)
Dzięki!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: