"Strach przed latanie" jest niewątpliwie książką, która budziła i nadal budzi kontrowersje. Autorka w momencie wydania miała trudny orzech do zgryzienia, gdyż literatura była zdominowana przez bohaterów męskich. Co prawda pojawiały się stopniowo kobiety w momencie narodzin ruchu feministycznego, jednak nigdy nie były tak wyraźne i prawdziwe. Poddaję w wątpliwość, jakoby takie postacie jak Emma Bovary lub Anna Karenina były "prawdziwymi" kobietami w literaturze, gdyż zostały stworzone przez mężczyzn. Kobieca natura we wcześniej przedstawionych postaciach moim zdaniem została słabo zarysowana, jedynie na podstawie poszlak.

Aż w końcu pojawia się Erica Jong, która mimo strachu zaczyna pisać o wyzwoleniu kobiet, o ich potrzebach. Ona tworzy nową bohaterkę, która mimo przeżyć jest ciągle żywa, w przeciwieństwie do dziewiętnastowiecznych kobiet, którym kneblowano usta poprzez uśmiercanie. Główna persona - Isadora Wing - jest osobą, z którą można zidentyfikować się w dużym stopniu. Przeżywa masę wzlotów i upadków, dzięki czemu śmieszy i rozczula.

Perypetie Isadory są rozchwytywane przez czytelników chociażby dlatego, że dla młodych ludzi stanowią przekaźnik wiedzy o seksie, dla kobiet dojrzałych powód do wyzwolenia, a dla mężczyzn źródło wiedzy o samych kobietach. Pozwolę sobie zacytować słowa autorki, które najlepiej oddadzą cel jej dzieła: "...Są rzeczy, o których dotąd nie pisałyśmy otwarcie. Kobiecość została tak okrojona przez męskie definicje, że kobietom trudno jest się samookreślić. Jeśli książka sprawiła, iż wzrósł poziom własnej akceptacji kobiet, cieszę się niezmiernie."

Szczerze mam nadzieję, że aktualnie istnieje więcej książek o takiej tematyce. Ja spotkałam się z powieścią tego typu po raz pierwszy i odniosłam jak najbardziej pozytywne wrażenie. Uważam, że każda kobieta doświadcza w swoim życiu "strachu przed lataniem", toteż zaznajomienie się z tą książką może być przydatne.