Dodany: 12.07.2006 13:10|Autor: kocio

Stan poważny, zapiski niepoważne ;-)


Moje debiutanckie spotkanie z prozą Moniki Szwai odbyło się za pośrednictwem fachowych "polecanek", czyli moich zaczytanych przyjaciółek (w końcu to literatura kobieca!), które po namyśle poleciły "Zapiski stanu poważnego" jako najlepszą książkę do pierwszego kontaktu z autorką. Wybrały dobrze, bo "Zapiski" wspominam bardzo mile i na pewno sięgnę po jej inne książki.

Kogoś mi to pisanie przypomina - i to nie jedną osobę, a od razu dwie. Przede wszystkim mamy tu Chmielewską, z całą jej babską żywiołowością, niewyparzoną gębą, ładowaniem się w dziwne sytuacje i rozkoszną umiejętnością lekkiej zabawy językiem potocznym. Humor Szwai jest o ton spokojniejszy, nie grozi więc krępującymi wybuchami śmiechu w miejscach publicznych, jak przy czytaniu Chmielewskiej, ale nie można się nie bawić książkowymi dialogami. Na marginesie: aż zazdrość bierze, gdy się słucha takich kreatywnych językowo postaci, chociaż niby wiem, że są papierowe... Szwaja prawie wszystkich w książce obdarowała zdolnością takiego pokręconego rozmawiania (i - mimo tego - dogadywania się), jak nie przymierzając Joanny z Alicją. Cudo!

Zabawne są też dialogi wewnętrzne głównej bohaterki, która stara się podejmować właściwe decyzje mimo swojej emocjonalnej natury. A te decyzje muszą być poważne, bo w wyniku... no, wiadomo w wyniku czego, w jej życiu pojawi się dziecko, a tu ani partnera na widoku, ani skłonności do stabilizacji, bo jako kobieta twórcza, temperamentna i ambitna zaprzedała swoją duszę telewizji. Niejedna na jej miejscu siadłaby i się załamała (no, ja na pewno, choć nie jestem "niejedna"), ale Wiki jakoś nie zwala to z nóg. Stara się, oczywiście, uporządkować przyszłość, ale wychodzi z założenia, że nic na siłę. Nie ma faceta, to trudno.

I wtedy oczywiście zjawia się On. Jasne, że nie silny jak tur i nie wytatuowany od stóp do głów - bohaterka przecież nie z tych - ale pracowity, ambitny, łagodny, uczciwy, opiekuńczy, nieco naiwny i szczery. Każdemu by zaimponował. Z tym, że to nie on zaczął adorować kobietę w ciąży, tylko Wikę nagle wzięło i nie wiadomo, czy ten romans ma szanse w rzeczywistości. Między innymi przez jej pracę, choć nie tylko...

Nie powiem, co dalej, bo to by było świństwo. Zdradzę za to ślad drugiej pisarki, który znalazłem w "Zapiskach": to pani Musierowicz. Nic dziwnego, że Wika naprawdę nazywa się Wiktoryna (nawet nie Wiktoria!), a ojciec bohatera wprawdzie nie jest zapalonym łacinnikiem, ale za to pasjonuje się greką. Może to dalekie zbieżności, ale mnie się bardzo kojarzą, zwłaszcza że nasza heroina czyta między innymi książki MM!

Nie jest to, moim zdaniem, wtórność. Szwaja ma swój talent, inaczej nie dochodziłoby do sytuacji, kiedy czytając opowieść osoby innej płci i temperamentu czułem się jak sama Wika Sokołowska. Nawet zapamiętałem, że tak się nazywa, choć nie mam mocnej głowy do książkowych nazw i nazwisk. Po prostu jest podobna i tyle; do Chmielewskiej, choć nie rozśmiesza do rozpuku i nie kryminałkuje, i do Musierowicz, bo liczą się dla niej przyzwoitość i pasja. Jej zupełnie własnym wkładem jest bez wątpienia opis telewizyjnego bigosu - tego od zaplecza, gdzie powstają relacje na żywo i reportaże. Dramaturgia tegoż broni się sama, nawet bez "sensacyjnego" wątku romansu w ciąży, a że oba te wątki są wyraźnie zarysowane, to tylko bardziej urozmaicenie wychodzi.

Sądząc po "Zapiskach stanu poważnego", Monika Szwaja cieszy się zasłużoną popularnością wśród kobiet, ale zapewne także i płci pozostałych (no, dalej panowie, przyznajcie się!). Pisze o naszym polskim tu i teraz, dzieląc się jednocześnie swoim pozytywnym nastawieniem - i to jest naprawdę fajne samo w sobie, bo przeczy przekonaniom, że naprawdę to jest przecież źle i się w ogóle nie da, żeby komuś było dobrze.

Specjalnego przesłania w tej książce nie ma, jest tylko krzepiąca historia o uczuciach i przeciwstawianiu się wszelkiemu draństwu. "Koniec i bomba" - po lekturze zostaje jedynie dobry nastrój i chęć niepoddawania się przeciwnościom. Może w kolejnych powieściach (ta została napisana jako pierwsza) znajdzie się także coś więcej, bo słyszałem na przykład, że "Dom na klifie", opowiadający o rodzinnym domu dziecka, też jest świetny. Ale jeśli nawet nie, to i tak przyjemnie będzie poczytać.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 16336
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 24
Użytkownik: gosiaw 12.07.2006 14:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Moje debiutanckie spotkan... | kocio
"Pamiętaj! Dyskutujemy o książkach, nie o osobach, które je czytają."
A ja jednak złamię regulamin i podyskutuję o autorze recenzji. ;) Pięknie piszesz kociu. Stwierdzam to już po raz nie wiem który. Tylko pierwszy raz na głos. :)
A może dodać w Biblionetce nową rubrykę "Recenzje kocia"? ;) Taka refleksja mnie naszła po zerknięciu w "Biblionetka poleca".

P.S. Mimo pięknej recenzji książki raczej nie przeczytam.
Użytkownik: kocio 12.07.2006 15:13 napisał(a):
Odpowiedź na: "Pamiętaj! Dyskutujemy o ... | gosiaw
Bardzo mi miło, Gosiu; dziękuję ślicznie, też na głos. =}}} "Recenzje kocia" już są, tylko się inaczej nazywają ;-} - zapraszam oczywiście:

www.biblionetka.pl/...

Teraz jestem trochę bardziej aktywny, bo na urlopie zdążyłem więcej przeczytać, i jeszcze coś zostało do napisania. Widzę, że redakcja zdecydowanie woli literaturę piękną, ale inne książki też są ciekawe, i o nich też tam piszę.
Użytkownik: sowa 13.07.2006 22:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo mi miło, Gosiu; dz... | kocio
Za pozwoleniem - wtrąciła się Sowa. Redakcja, owszem, woli literaturę piękną, ale poleca to, co wydaje jej się godne polecenia - bez względu na przynależność gatunkową i osobową "polecanki". Po prostu, Kociu, o literaturze pięknej piszesz ciekawiej:-).
Użytkownik: kocio 13.07.2006 23:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Za pozwoleniem - wtrąciła... | sowa
Acha, no chiba że tak. =}
Użytkownik: bejbe 12.07.2006 15:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Moje debiutanckie spotkan... | kocio
Ciekawa recenzja. "Zapiski stanu poważnego" stoją u mnie na półce już od jakiegoś czasu, biedne i osamotnione, ale chyba zaprzyjaźnię się z nimi w najbliższym czasie. ;)
Jeżeli chodzi o inne książki p. Szwai, to polecam "Jestem nudziarą". Bardzo smaczna powieść, może też się spodoba :)
Użytkownik: kocio 12.07.2006 15:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa recenzja. "Z... | bejbe
Nie mam pojęcia co następne jej przeczytam, ale zapamiętałem ją właśnie z powodu tego nieco przekornego tytułu. Trzeba mieć duże poczucie humoru, żeby czymś takim zachęcać na dziesiątkach bilbordów... =}
Użytkownik: Anna 46 12.07.2006 17:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam pojęcia co następ... | kocio
Brawo za odwagę, Kocio!
Mężczyzna piszący o "babskiej książce" tak ciepło i spontanicznie - to prawdziwy mężczyzna.:-)))
"Zapiski..." czytałam. Miłe czytadełko na lato, ale do Chmielewskiej ("wczesnej" Chmielewskiej) się nie umywa.
Pozdrawiam.:-)
Użytkownik: jamaria 12.07.2006 17:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Moje debiutanckie spotkan... | kocio
Szwaję do tej pory omijałam szerokim łukiem, ale po tej recenzji - kto wie... :)
Użytkownik: Czajka 13.07.2006 02:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Szwaję do tej pory omijał... | jamaria
Czytałam tylko "Romans na receptę" Szwai i po tej lekturze nie mam ochoty zgłębiać następnych książek jej autorstwa. Nuda, przewidywalność, w dodatku mało śmieszna. Moim zdaniem, szkoda czasu. Polecam pozostanie na tym łuku. ;-)
Użytkownik: SiostraDarka 08.12.2009 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałam tylko "Roma... | Czajka
Żałuję, że tego ostrzeżenia nie przeczytałam wcześniej. Jakości "Zapisków stanu poważnego" nie można usprawiedliwić marnym tłumaczeniem, choć tłumaczenie na język polski przydałoby się tutaj bardzo. Nieżyciowe dialogi, opisy boleśnie szczegółowe, ot literacki odpowiednik telenoweli, produkowany na kilogramy. Szczerze odradzam.
Użytkownik: margerytka5 31.12.2009 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałam tylko "Roma... | Czajka
Niestety zgadzam się w całej rozciągłości - to moje pierwsze zetknięcie z tą autorka i nielubiana przeze mnie specjalnie Grochola staje się Wirginią Woolf w porównaniu ze Szwają...
Użytkownik: Agis 13.07.2006 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Moje debiutanckie spotkan... | kocio
Mam jakieś uprzedzenie do autorki tej książki, więc tej pozycji nie czytałam. Czytam sobie za to właśnie artykuł w "Zadrze", a w nim:
"Dość schizofreniczny stosunek do swojej ciąży ma Wiktoria z "Zapisków stanu poważnego". Ciąża jest efektem ewidentnej chwili zapomnienia. Problem w tym, że potencjalnych ojców może być dwóch, a że z żadnym z nich bohaterkę nie łączy nic prócz cudownego seksu, nie kwapi się do powiadamiania ich o swym błogosławionym stanie."
(Bernadetta Darska: "Potrzebny od zaraz", 2005 r., nr. 2)

Oj, u Musierowicz to by - na szczęście - nie przeszło. ;-)
Użytkownik: cheniutka 14.07.2006 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Moje debiutanckie spotkan... | kocio
Hola! No no Szwaja?! Dla mnie to typowo relaksacyjna pozycja, znajome postaci, wiadomo, że dobrze się skończy, nie trzeba wysilać mózgownicy... Moja Madzia, która podrzuciła mi autorkę i jej książki uważa, że to literatura ku pokrzepieniu serc, coś w tym jest - świetnie nadaje się na chandrę i niezobowązujące czytanie na urlopie.
Użytkownik: anka7771 04.02.2012 16:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Hola! No no Szwaja?! Dla ... | cheniutka
Śmieszna, lekka i przyjemna - nie wymaga myslenia... Moja pierwsza książka Szwaji i niestety ostatnia , chyba że jak u Ciebie coś do poczytania w wakacje ....
Użytkownik: --- 15.07.2006 16:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Moje debiutanckie spotkan... | kocio
komentarz usunięty
Użytkownik: UzytkownikUsuniety08​242023181009 17.07.2006 19:23 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Ale przecież Chmielewska to kryminały, a nie romanse. Ale jeśli chodzi o "rolę i pozycję kobiety w społeczeństwie" to muszę przyznać, że nic takiego, co by łączyło książki tych pań i p. Chmielewskiej pod tym względem, nie widzę.
Użytkownik: --- 18.07.2006 15:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale przecież Chmielewska ... | UzytkownikUsuniety08​242023181009
komentarz usunięty
Użytkownik: villena 18.07.2006 15:36 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Może taka wizja jest prawdziwa? „Prawdziwa” nie tyle w sensie odzwierciedlenia rzeczywistości, ale pragnień sporej części kobiet. Może każda kobieta chciałaby być z jednej strony samodzielna, decydować o sobie, odnosić sukcesy, a z drugiej strony mieć pod ręką idealnego faceta, na którym w razie czego można się wesprzeć :) W sumie ja bym chyba chciała :) Jasne, że to trochę schematyczne, ale co w tym właściwie złego? Rozumiem, ze Tobie taki konserwatywny schemat nie odpowiada, ale piszesz tak, jakby on był obiektywnie zły. Poza tym, te książki to czysta rozrywka, chyba mało kto skupia się na tym, jaki model społeczeństwa propagują.
Użytkownik: --- 18.07.2006 17:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Może taka wizja jest praw... | villena
komentarz usunięty
Użytkownik: librarian 01.08.2006 02:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Moje debiutanckie spotkan... | kocio
A mnie się ta książka podobała. Szwaja jest całkiem bystrą obserwatorką zachowań i postaw ludzkich, które opisuje w sposób niewątpliwie dowcipny i zabawny. Choć wielu z was zapewne uznało postacie jak i ich charaktery tudzież zachowania za stereotypowe, ja nie widzę w tym nic zdrożnego, wręcz przeciwnie, koresponduje to z moimi obserwacjami co do różnych znanych mi osób. Wielokrotnie wydaje mi się, że nowo poznana kolejna osoba, często jawi się niczym klon, powielenie już wcześniej poznanej, innej osoby. No cóż postawy i typy ludzkie są tak bardzo powtarzalne.

Z okładki dowiadujemy się, że Monika Szwaja skończyła polonistykę oraz długie lata (8) uczyła w szkole, a potem dopięła swego i została dziennikarką telewizyjną.* Dzięki temu doświadczeniu udało się autorce stworzyć fascynujący obraz telewizji widzianej "od kuchni", który niejednego może zachęcić do pójścia w tym kierunku. Nie da się ukryć, że zespół ludzi telewizji z którymi ma szczęście pracować główna bohaterka, Wika, jest tak fantastycznie zgrany i rozumiejący się, że aż zazdrość bierze.

------------------

* Monika Szwaja. Zapiski stanu poważnego. Powieść dla kobiet. Oraz płci pozostałych. Prószyński i S-ka. Warszawa, 2004.
Użytkownik: misiak297 02.01.2011 09:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Moje debiutanckie spotkan... | kocio
Z zainteresowaniem przeczytałem Twoją recenzję. Zastanawiam się nad imieniem głównej bohaterki - w moim wydaniu jest konsekwentnie Wiktorią Sokołowską i ani razu nie pada imię Wiktoryna... Może to była tylko jakaś wzmianka?
Użytkownik: kocio 02.01.2011 16:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Z zainteresowaniem przecz... | misiak297
Cóż, po tylu latach to nawet nie pamiętam skąd to wiem, ale na pewno nie ja jeden znam ją pod tym imieniem - zobacz http://pl.wikipedia.org/wiki/Zapiski_stanu_powa%C5​%BCnego .
Użytkownik: misiak297 03.01.2011 16:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, po tylu latach to na... | kocio
Hehe, Kociu, imię Wiktoryna (z wyjaśnieniem) w końcu padło - na 313 stronie (książka ma ich 350:D)
Użytkownik: kocio 03.01.2011 16:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Hehe, Kociu, imię Wiktory... | misiak297
Uff, czyli mogę ufać swoim notatkom... =}}}
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: