Dodany: 06.07.2006 09:58|Autor: carmaniola

Czytatnik: dumki-zadumki

2 osoby polecają ten tekst.

Wrocławskie dylematy, czyli zgubione majtki Virginii Woolf ;-)


Ponieważ bulwersujący temat majtek Virginii Woolf zgubionych na balu namiętnie powraca na naszych spotkaniach,poprosiłam, a Czajka miła ten fragment mi udostępniła. Czym prędzej więc wklejam ku uciesze.
I właściwie, ponieważ samej nie udało mi się odnaleźć rozwiązania w konstrukcji damskiej bielizny tamtego okresu, która by takie zgubienie majtek na balu umożliwiała, powinnam chyba ogłosić konkurs: "Jak Virginia te majtki zgubiła?" ;-)

= = =
Oczekując powrotów siostry z tańców i przyjęć, Wirginia czytała do późna w nocy. Z podnieceniem, ale i ze strachem słuchała potem opowieści Vanessy. O kolacjach ciągnących się godzinami,o tym jak samotnie czuła się, milcząc przy stole w towarzystwie nieznajomych młodzieńców… O tańcach, gdzie każdy wydawał się znać każdego – wyjąwszy siebie samego… O wiecznych zabiegach związanych z włosami, które przecież musiały być upięte jak najstaranniej… O niepokoju,aby przypadkiem nie odpięła się spódnica czy też – by nie „zgubić” na parkiecie bielizny… Jedynie mając na sobie suknię od pani Young, tak świetnie uszytą i twarzową, choć jak na skromne pensje sióstr, zbyt drogą, nie trzeba było martwić się o wygląd. „Gdybym tylko miała na grzbiecie kreację pani Young… Poradziłabym sobie z wszystkimi”, napisała kiedyś Vanessa do Wirginii, przybywszy na wiejskie przyjęcie bez bagażu.Skrępowanie obowiązującymi zasadami dotyczącymi ubioru i dobrych manier przysporzyło Vanessie i Wirginii wielu przykrości, a także, co istotniejsze, stało się jednym z czynników wzmagających stałe poczucie niepokoju w ich dalszym życiu.

Siostrom zapewne byłoby znacznie łatwiej pogodzić się z owym poczuciem obcości, gdyby nie to, że w osobliwym pojęciu George’a ich sukces towarzyski miał świadczyć o przystosowaniu się do całego dalszego życia, o klasie, moralności, kulturze, a nawet o… sile i głębi miłości do zmarłej matki i Stelli. Emocjonalny chaos, którym karmił wrażliwe siostry, nie zawsze jednak zapewniał mu nad nimi przewagę. Vanessa i Wirginia czuły się zniewolone władzą George’a, władza niejako usankcjonowaną przez śmierć matki: oto bowiem przejął teraz jej obowiązki i należało z pokorą wypełniać jego wolę. Vanessa potrafiła otwarcie, z prostotą wyrazić sprzeciw wobec planów George’a związanych z jej (a także jego samego) społecznym awansem; tak jak z całą siłą umiała odbijać jego piłki, gdy w dzieciństwie grywali w krykieta. Nie dorównywała jednak bratu w rozgrywkach i podstępach towarzyskich; nieraz zdarzało mu się przyjmować zaproszenia w jej imieniu, a bez jej wiedzy, potem zaś było już za późno, aby mogła taktownie odmówić. Ponadto, powierzając krewnym i rozmaitym swym przyjaciółkom, majętnym wdowom, wszelkie troski, których mu rzekomo przysparzała siostra, narażał ją na przykre uwagi, jaka to jest niewdzięczna i mało kobieca… W ten bezwzględny sposób odbierał jej szansę wypowiedzenia własnego zdania; nikogo ono po prostu nie interesowało.

Wirginię bardziej niż Vanessę ekscytowały rozświetlone dziesiątkami lampionów romantyczne noce – zaistnienie w towarzystwie. W domu przecież zawsze było tak ponuro i ciemno… Ponadto interesowali ją ludzie, którzy się pojawiali – i brylowali – na przyjęciach. Łatwiej też potrafiła dostosować się do otoczenia i okazywać życzliwość. Krótko mówiąc, była znacznie lepiej przygotowana, aby spełniać wymogi socjety. Toteż o wiele bardziej niż siostra cierpiała w poczuciu, że mimo wszystko nie należy do tego świata. Ale w relacjach z George’em nie była tak uległa jak Vanessa; owszem, współdziałała z nim, lecz jednocześnie odczuwała satysfakcję, kiedy zdołała w jakiś sposób pokrzyżować mu plany czy skompromitować pozorne raczej zalety intelektu.

Kiedyś na przykład, wychodząc z kolejnego party, z przerażeniem zorientowała się, że nie wiedząc jak, zgubiła… majtki. Podniosła je z podłogi i pospiesznie wepchnęła między spódnice, po czym, pożegnawszy się w popłochu, wybiegła w noc. Nie ukryła jednak zdarzenia przed bratem.Przeciwnie – natychmiast opowiedziała mu o wszystkim w salonie, wymachując przed nosem rzeczoną, jakże nieprzyzwoitą, częścią garderoby. Wobec wszystkiego, co było mu drogie, żywiła najwyższą pogardę – i on bez wątpienia zdawał sobie z tego sprawę.

= = =
Virginia Woolf i Vanessa Bell: Sekretny układ (Dunn Jane), przeł. Paweł Łopatka, Wydawnictwo Literackie, 2004

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 24190
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 50
Użytkownik: Chilly 06.07.2006 10:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponieważ bulwersujący tem... | carmaniola
Fragment bardzo, bardzo. Książka do schowka.
A mnie teraz będzie męczyć pytanie, jak jej się udało te majtki zgubić... ;)
Użytkownik: carmaniola 06.07.2006 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Fragment bardzo, bardzo. ... | Chilly
No właśnie wszystkich nas męczy... Teraz będzie męczyć większe grono i może ktoś wpadnie na to JAK?! ;-)

PS. A książka naprawdę dobra!
Użytkownik: bogna 06.07.2006 10:48 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie wszystkich nas... | carmaniola
Wydaje mi się, że majtki w czasach wpółczesnych Virginii wygladały trochę inaczej, niż obecne. Na pewno były dłuższe, luźniejsze i miały chyba gumkę. Gumka pękła, a Wirginia była tak przejęta tym co się wokół niej dzieje, że nie czuła zsuwających się majtek... Wesoło Wam na tych spotkaniach :-))) Też daję do schowka, dziękuję za przypomnienie...
Użytkownik: jamaria 06.07.2006 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi się, że majtki ... | bogna
Przychylam się do wersji Bogny. To musiała być gumka w tunelu, a nie taka zintegrowana jak obecnie ;))
Użytkownik: Czajka 06.07.2006 12:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Przychylam się do wersji ... | jamaria
A może to były troczki? :-)
Użytkownik: Czajka 06.07.2006 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi się, że majtki ... | bogna
I prawie na pewno były jedwabne. :-)
Użytkownik: jamaria 06.07.2006 12:26 napisał(a):
Odpowiedź na: I prawie na pewno były je... | Czajka
Na pewno. Śliskie lepiej zlatują.
Użytkownik: aleutka 06.07.2006 12:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponieważ bulwersujący tem... | carmaniola
Ale z fragmentu wynika, ze to raczej Vanessa bala sie je zgubic na parkiecie, biedactwo. Czy to juz byly czasy charlestona?;)
Użytkownik: Czajka 06.07.2006 12:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale z fragmentu wynika, z... | aleutka
Czyli samosprawdzające się przepowiednie. Tak to czasy charlestona, ale majtki opadły w przedpokoju. :-)
Może się skupimy na sytuacji społeczno obyczajowej kobiety w tamtych czasach. ;-)
Użytkownik: aleutka 06.07.2006 13:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli samosprawdzające si... | Czajka
Moze rzeczywiscie bufiaste, bombiaste i koronkowe majtki naciagnely gumke samym swoim ciezarem? Jest to oczywiscie hipoteza robocza i wymaga dalszych badan, nie wiem, co na to szkola fryburska...
Użytkownik: carmaniola 06.07.2006 13:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli samosprawdzające si... | Czajka
>Może się skupimy na sytuacji społeczno obyczajowej kobiety w tamtych czasach. ;-)

Ale zgubione majtki są zabawniejsze! W przeciwieństwie do sytuacji kobiet w tamtym okresie. Biedna Virginia! :-)
Użytkownik: carmaniola 06.07.2006 13:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale z fragmentu wynika, z... | aleutka
Nie, charleston od 1924 (nie wiem kiedy zawędrował do Europy), a to było w czasach panieńskich Virginii, która od 1912r.(lat 30) była już żoną Leonarda Woolfa. Nie mogła więc wtedy wywijać na parkiecie przy zawrotnych rytmach :-)
Użytkownik: aleutka 06.07.2006 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, charleston od 1924 (... | carmaniola
Charleston zostal juz odciety brzytwa Ockhama skoro wydarzenie wiekopomne mialo miejsce w przedpokoju;)
Tym niemniej pozostaja w mocy zalozenia robocze co do bufiastosci i bombiastosci;)))

Vanessa Woolf i Vanessa Bell? Na pewno?;)
Użytkownik: carmaniola 06.07.2006 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Charleston zostal juz odc... | aleutka
Nie, nie na pewno ;-) Sypnęłam się w tytule i już poprawiam.
Jedwabistość i śliskość do mnie przemawiają, ale bombiastość i bufiastość? Jak można nie poczuć, gdy taka ilość materiału się osuwa? Gdyby to były stringi, to ja rozumiem, ale pantalony?! ;-)
Użytkownik: aleutka 06.07.2006 17:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie na pewno ;-) Syp... | carmaniola
Wiesz co, mozliwe ze ulga kiedy to spadlo byla zbyt duza. Podswiadomosc nie dopuscila wiec, aby swiadomosc to zarejestrowala;)

Nie znam trendow bielizniarskich tamtych czasow, ale jak sobie pomysle, ile te wszystkie koronki itp musialy wazyc to mnie dreszcz przechodzi...
Użytkownik: carmaniola 06.07.2006 19:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz co, mozliwe ze ulga... | aleutka
Ulgę rozumiem,choć przedtem, gdy miały na sobie tylko góry halek i strasznie je podwiewało to takie majtasy w zimie były zbawieniem ;-).
Ale uparta jestem - w tym okresie, te potworne pantalony były przytrzymywane chyba dodatkowo gorsetem - więc ja nadal nie rozumiem ;-)
Użytkownik: Czajka 06.07.2006 18:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponieważ bulwersujący tem... | carmaniola
A to co znowu? Co to ma być?
Anda wymachuje podsuniętą jej przez Genowefcię następną sztuką bielizny. - Przecież te nogawki sięgają prawie do kostek! I dlaczego to się wiąże w pasie na tasiemki? Cóż to, gumki zabrakło? I jak się to nosi? Przecież to jest rozcięte?
Godzina pąsowej róży, Maria Kruger

Ps. Takie były w 1880 roku. :-)
Użytkownik: Anna 46 06.07.2006 19:00 napisał(a):
Odpowiedź na: A to co znowu? Co to ma b... | Czajka
Temat preśliczny, dałam się porwać i myślę co i jak ona mogła zgubić.:-)
Czy to przypadkiem nie to?
"...długie,, futerały” z bawełny. Składały się one z dwóch kawałków, były otwarte pomiędzy nogami i związane tylko w talii. "Niewymownymi" nazywano je w Anglii, "nieodzownymi" we Francji, podczas gdy w Niemczech nosiły skromną nazwę "nogawice"."
Ona mogła mieć wytworniejsze - z jedwabiu.

"Dopiero w 1928 r. pojawił się model małych spodenek, jakie znamy dziś. Wówczas wynaleziono je dla dzieci.
Wraz z początkiem I Wojny Światowej zakładanie majtek pomału stawało się dla kobiet czymś oczywistym. Potrzebowały swobody ruchu. A ponadto: obręby spódnic podciągały się do góry, wymuszając jakąś ochronę.
Ale dopiero w roku 1949 pierwsze majtki zaprezentowano opinii publicznej. Na Wimbledonie amerykańska tenisistka Gussie Moran była tą, która poruszyła świat nie swoim zwycięstwem, ale tym, że przegrała w absolutnie bezczelnym stroju: nosiła króciutką spódniczkę, a pod nią majtki obszyte od góry do dołu koronką!"
Tyle z "historii majtek":-)
Użytkownik: carmaniola 06.07.2006 19:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Temat preśliczny, dałam s... | Anna 46
A ja myślałam,że 'nogawice" to zupełnie coś innego. Całe życie się człowiek uczy ;-)
Użytkownik: veverica 06.07.2006 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Temat preśliczny, dałam s... | Anna 46
W starym mieszkaniu w kufrze wygrzebałam kiedyś takie coś po prababce - wielkie majty, pośrodku rozcięte, wiązane tasiemkami... Tyle że sięgały ledwie do kolan, ale były monstrualne i straszne:)
Użytkownik: Czajka 06.07.2006 20:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Temat preśliczny, dałam s... | Anna 46
W Polsce to były reformy, majtki jako słowo nie wiem kiedy się pojawiło, pewnie stosunkowo niedawno. Hihi, w literaturze dawniejszej w ogóle się z tym słowem nie spotkałam. :-)
Don Kichote na przykład majtek nie miał, bo zdaje się tylko spodnie ściągnął, kiedy cierpiał dla Dulcynei na górskiej polance.
W "Godzinie..." jest cały uroczy fragmencik o bieliźnie, przepiszę w wolnej chwili. :-)
Użytkownik: carmaniola 07.07.2006 11:48 napisał(a):
Odpowiedź na: W Polsce to były reformy,... | Czajka
Przepisuj, przepisuj. Ja tymczasem rzucam link do artykułu Ewy Białołęckiej pt. " W ciuchlandzie przeszłości", gdzie między innymi jest trochę ciekawostek o bieliźnie damskiej i męskiej ;-)

http://tiny.pl/tp1q

Użytkownik: Czajka 07.07.2006 12:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepisuj, przepisuj. Ja ... | carmaniola
Hihi, jeszcze jestem na tropie bielizny w Chłopach w czasie kolędowania. :-)
Użytkownik: carmaniola 06.07.2006 19:03 napisał(a):
Odpowiedź na: A to co znowu? Co to ma b... | Czajka
Czajko, a co Anda (konkursowo było) wyrzuciła za okno karety? ;-)
Użytkownik: Czajka 06.07.2006 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Czajko, a co Anda (konkur... | carmaniola
Gorset
Użytkownik: Czajka 08.07.2006 06:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponieważ bulwersujący tem... | carmaniola
„Koszulka? – szydzi Anda – to ma być koszulka? Chyba nocna i to ze szpitala dla niezamożnych położnic. – Zapomina o tym, że przecież obiecywała sobie niczemu się nie dziwić. – Przecież to jest takie długie, że sięga do połowy łydek. A to co? Co to za kaftan?
I potrząsa przed oczyma przerażonej i zgorszonej Genowefci czymś w rodzaju staniczka, zaopatrzonego w króciutkie rękawki i ozdobionego niezliczoną ilością zakładeczek oraz ręcznie dzierganym hafcikiem. (…)
Anda z determinacją naciąga długą koszulę z dość grubego płótna, zaopatrzoną w króciutkie rękawki i silnie nakrochmaloną. – Czemu to jest u licha ciężkiego takie sztywne? Co? Zagipsować mnie chcecie!
(…)
Nasza droga mama uważa, że skromne panienki z dobrego domu nie powinny nosić innych reform. Jeśli myślisz o tych modelach z klapami, to, moja droga, zapominasz najwidoczniej, że uznane zostały przez bardzo poważne panie jako nieprzyzwoite nowatorstwo. Wstydziłabym się nawet prosić o uszycie czegoś podobnego.
(…)
Otóż po oględnym obmyciu się Ewita usiłowała zakuć się w rodzaj pancerza, składającego się z różowego, grubego materiału, ogromnej ilości fiszbinów i metalowych zapięć. Genowefcia brała żywy udział w tych manipulacjach, usiłując ściągnąć jak najsilniej sznurowadła gorsetu z tyłu. W pewnym momencie doszło do tego, że dopomagała sobie nawet kolanem. (…)
Genowefcia podała jej coś w rodzaju poduszki, tylko raczej owalne w kształcie i zaopatrzonej w tasiemki. Ten dziwny przedmiot przywiązany został do kibici Ewity w ten sposób, że wybitnie uwypuklał jej sylwetkę w okolicy pośladków.
- A to co takiego? – zdumiała się na nowo Anda. _ Czyżbyś rozchorowała się na nerki? (…)

Jest jeszcze kapelusz! I to jest dopiero zabawa. Kapelusz jest wiosenny, jak podkreśliła Genowefcia. Składa się z czegoś w rodzaju patelni wykonanej z dziwacznej słomki. A na tej patelni – czegóż tam nie ma? I kokarda ogromna, i cala masa niezapominajek, i jakieś bufki z tiulu czy koronki, i dwa spore skrzydełka w odcieniu szafirowym. (…)
- Ja w tym nie wyjdę na ulicę!”

I jeszcze kostium kąpielowy:
„… rodzaj krótkiej sukienki z rękawami i z kołnierzykiem, ozdobionej suto upiętą tiurniurą. Spod sukienki widać było długie, lekko bufiaste i ściągnięte nad kostkami na gumkę majtki. Czuła również, że ma na sobie gorset, a włosy schowane były pod ogromniastym, uszytym z materiału czepkiem.”
Godzina pąsowej róży, Maria Krüger, Iskry Warszawa, 1969

Nieodmiennie mnie śmieszy ta książka. :-)

Użytkownik: carmaniola 08.07.2006 10:34 napisał(a):
Odpowiedź na: „Koszulka? – ... | Czajka
Mnie za to po Twoim opisie zrobiło się nie tylko wesoło, ale dodatkowo strasznie gorąco! Dobrze, że panie w tamtym okresie nie pływały, bo utopiły by się jak nic! ;-)
Użytkownik: Czajka 08.07.2006 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie za to po Twoim opisi... | carmaniola
Carmaniola, zapewniam Cię, że gorąco Ci się zrobiło nie od czytania. Dzisiaj każdemu jest gorąco skądinąd.
One się kąpały, nawet chyba do pół łydki się zamaczały. :-)
Użytkownik: Czajka 08.07.2006 14:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie za to po Twoim opisi... | carmaniola
O, właśnie czytam taki przypis - Wirginia - bohaterka powieści "Paweł i Wirginia" Bernardina de Saint-Pierre (1737-1814); ginie podczas katastrofy okrętowej, gdyż nawet za cenę życia nie chce narazić swej dziewiczej wstydliwości i zrzucić obszernej sukni.
Użytkownik: carmaniola 11.07.2006 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: O, właśnie czytam taki pr... | Czajka
Eureka! Znalazłam! A posądzałam biednego Bella,że nie napisał nic o tak istotnym wydarzeniu w życiu swojej ciotki!

"Od samego początku uważano ją za nieobliczalną, ekscentryczną, której często coś się przydarzało. Umiała mówić rzeczy, które sprawiały, że dorośli śmiali się wraz z nią, i robiła rzeczy sprawiające, że śmiał się z niej pokój dziecinny. Czy to temu, czy może trochę późniejszemu okresowi możemy przypisać incydent w Kensington Gardens, kiedy, a nie był to w żadnym wypadku jedyny raz, spadły jej majtki? Schowała się w krzakach i tam, żeby odwrócić uwagę publiczności, śpiewała na całe gardło „The Last Rose of Summer” ( Ostatnia róża lata)."

= = =
Quentin Bell, "Virginia Woolf", przeł. Maja Lavergne, Twój Styl, 2004
Użytkownik: Bozena 10.07.2006 05:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie za to po Twoim opisi... | carmaniola
Carmaniolo, dzięki za e-maila. Ale się napracowałyście! Świetne teksty; bawię się. A Czajka, zapewne, aż pod sufit zawalona jest książkami ku chwale... „spadających majtek”(reform, tudzież innych...), chociaż nie aż tak.. .otwarcie, jak to u Czajki bywa : - )

Użytkownik: aolda 08.07.2006 13:56 napisał(a):
Odpowiedź na: „Koszulka? – ... | Czajka
Tak, to jedna z najśmieszniejszych książek, jakie w życiu czytałam. I to za każdym razem :) Polecam ją wszystkim, którzy nie czytali.
Użytkownik: Czajka 30.08.2006 06:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponieważ bulwersujący tem... | carmaniola
Będzie w odcinkach. Pierwszy materiał badawczy z Puszczy Antoniego Gołubiewa.

"Białka! - wykrzyknął Ledarg. - Obca! Nie powiedzie wojów do bitki. Wiatr jej kieckę poderwie, czysty śmiech."

Z tego króciutkiego fragmentu można wysnuć dwa oczywiste wnioski:
1. W X wieku w Polsce kobiety nie nosiły bielizny
2. Brak bielizny był główną przeszkodą do kariery wojskowej

Drugi materiał badawczy zebrałam w Empiku i ponieważ byłam w pośpiechu, nie miałam czasu zapisać (ale wydać zdążyłam i owszem), tylko musiałam zapamiętać. Maguelonne
Toussaint-Samat w "Historii stroju" podaje, że majtki wynaleźli chińczycy. Znaleziono pochowaną w II wieku naszej ery kobietę, która miała na sobie jedwabne wąskie spodenki, a ponieważ na to miała założone spódnice, więc można te spodnie potraktować jako bieliznę. Dalej było o Katarzynie Medycejskiej, która w XVI wieku dla wygodnej jazdy konnej kazała sobie uszyć wytworne kalesonki, ale o tym pisała juz w ciuchlandii z przeszłości Anna Białołęcka. Swoją drogą muszę sprawdzić, czy ona wspomina Historię ubioru, bo układ tematów dziwnie podobny.
W następnym odcinku - Afryka i Anglia współczesna.
Użytkownik: carmaniola 30.08.2006 09:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Będzie w odcinkach. Pierw... | Czajka
Trzeci wniosek z pierwszego fragmentu to taki,że bohaterowie "Puszczy" nie doceniali kobiet jako broni obronno-zaczepnej ;-)

Czekam niecierpliwie Ulubiony Ciąg Dalszy! :-)
Użytkownik: Czajka 15.02.2007 18:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponieważ bulwersujący tem... | carmaniola
"Jestem Too-tiki,
która nosem czuje ciepły wiatr.
Teraz przyjdą wielkie sztormy.
Teraz przyjdą wielkie lawiny.
Teraz ziemia odwróci się
i wszystko będzie inaczej,
i wszyscy będą mogli zdjąć ciepłe majtki
i schować je do szafy."

Zima Muminków, Tove Jansson
Użytkownik: carmaniola 15.02.2007 19:11 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jestem Too-tiki, k... | Czajka
Widzę, że idziesz przez "Muminka" jak burza! Mam nadzieję, że nos Too-tiki nie kłamie i faktycznie te ciepłe majtki będzie można do szafy wepchnąć. I nie bać się już, że opadając na jakimś przyjęciu zaszokują towarzystwo! ;-)

PS. Wiooosny! Bez deszczu! Moje róże pod oknem mają śliczne zielono-czerwone pędy liściaste a stojąca nieopodal śliwa tak jakoś podejrzanie się zamgliła...
Użytkownik: Czajka 21.03.2009 09:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponieważ bulwersujący tem... | carmaniola
To jest silniejsze ode mnie, minęły dwa (czy trzy) lata, a ja, kiedy wśród rozlicznych lektur, tematów i klimatów napotykam na tę część garderoby, nieodmiennie wracam myślą do tej czytatki, pod którą niewątpliwym niebawem powstanie mała antologia majtek w literaturze. :)

Otóż jedni je niefrasobliwie gubili na balach, natomiast inni wręcz przeciwnie.
"...ale ów cesarz miał taką w tym [aby nie ukazywać nikomu części, które zwyczajnie trzyma się w ukryciu] wybredność, że nakazał wyraźnymi słowy testamentu, aby mu wdziano gatki, gdy będzie już nieżywy. Winien był dodać w kodycylu, aby ten, kto będzie mu je oblekał, miał oczy zawiązane."
Próby, Montaigne
Proszę, proszę, jaki dowcip u pana Michała.

A w ogóle niedawno przeczytałam wypisane (nielicznie bardzo) fragmenty z "Chwil wolności" i na nowo urzekły mnie bardzo swoim urokiem.
:)
Użytkownik: carmaniola 21.03.2009 09:51 napisał(a):
Odpowiedź na: To jest silniejsze ode mn... | Czajka
Myśl o majtkowej antologii przednią znajduję. Podobnie jak cytowany fragmencik. :-)

Hihihi, "chwile" jak widać mnie prześladują. Nie tylko te Virginii Woolf. To pewnie za karę, że mnie nie stało nawet samozaparcia, by je do końca pozaznaczać w dziennikach. No i za nagminne odsyłanie Marcela z powrotem na półkę. :-)
Użytkownik: carmaniola 21.03.2009 10:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Myśl o majtkowej antologi... | carmaniola
PS. O prześladowaniu przez "chwile" pisałam w odniesieniu do mojego zapętlenia w dyskusji z Cordelią na temat borgesowskiego czasu - dodała, po chwili zastanowienia i dla uściślenia carmaniola.
Użytkownik: Czajka 22.03.2009 07:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Myśl o majtkowej antologi... | carmaniola
Antologia jest chyba nieuchronna.
Ach, te chwile rzeczne. :))
Ja już straciłam nadzieję, że wrócisz do Europy i wyjmiesz Marcelka z półki, chociaż ta Europa na Ciebie napada ciągle i wrzuca do naszych rzeczek.
Użytkownik: carmaniola 22.03.2009 10:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Antologia jest chyba nieu... | Czajka
Marcelek już się pomalutku wysuwa z półki - chyba się troszkę za nim stęskniłam.

W Europie pobyłam (całkiem długo) za sprawą pewnej Czajki, która zwróciła moją uwagę na pana Romaina Kacewa - za co dziękuję bardzo, bo był niezmiernie smakowity, szczególnie "Życie przed sobą" oraz pewnej Lirael, która podsunęła mi pod nos książkę Skandynawa o mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet - kolejną po której westchnęłam sobie: ach, oni naprawdę potrafią pisać!
I bądź tu człowieku silny, gdy kuszą Cię z każdej strony coraz to czymś innym - tylko tych chwil brakuje... :-)
Użytkownik: Czajka 28.03.2009 07:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Marcelek już się pomalutk... | carmaniola
Bardzo się cieszę z marcelkowych wysuwań.
I cieszę się, że się skusiłaś na Kacewa i że Ci się podobał (jak Ty go wypatrzyłaś, specjalnie nim nie epatowałam, a powinno się nim właśnie epatować, bo jak na swoją przepiękność jest stanowczo zbyt mało znany).
A dalej pozostając w nawiasie i nim mówiąc nawet, to Kacew wypłynął oczywiście w konkursach i chwała im za to. :)

Ja tam byłam bardzo silna aż do wczorajszego wieczora, który (przez Daviesa) ku swojemu zdziwieniu spędziłam na poszukiwaniu "Złotej gałęzi" godnej jakoby Einsteina i Freuda razem wziętych. Trochę mnie moja utracona odporność na pokusy zmartwiła, ale dziś rano mnie pocieszył Montaigne (który pisał nie tylko o królewskich gatkach), bo, co prawda trochę w innym kontekście, stwierdził, że "Skoro tedy środki bezpieczeństwa, jakimi się można obwarować, pełne są kłopotów i niepewności, lepiej ze szlachetną odwagą przygotować się na wszystko, co może się zdarzyć, i czerpać niejakie pocieszenie w tym, iż nie jest rzeczą pewną, aby musiało się zdarzyć."
Zgodnie z tym zaleceniem idę dziś do księgarni i zobaczę co mi się zdarzy, ale podejrzewam, że coś starogreckiego. :)
Użytkownik: carmaniola 28.03.2009 09:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo się cieszę z marce... | Czajka
Marcel prze do przodu - trudno żeby nie, skoro mnie postawił na torze kolejowym do Balbec. (I, łomatko, mnie się od razu przypomina opowieść Celesty - on metodę spędzania wakacji podpatrzył u pani Villeparisis?)

A Kacew... hmmm, spojrzałam nań zaciekawiona Twoim entuzjazmem - sama wiesz, że czasem wystarczą dwa słowa - i znalazłam Afrykę. Całe szczęście jednak, że nie od niej zaczęłam lekturę, chociaż warta uwagi. A fragment konkursowy z osłupiałym tatusiem, któremu dziecko zmieniło przynależność rasową wypatrzyłam i nawet rozpoznałam. :-)

Mam nadzieję, że dobrze przygotowana na to, co się może zdarzyć upolowałaś w księgarni coś szczególnego. W przypadku bowiem wizyty w księgarni pocieszanie się tym, że zdarzenie nie jest rzeczą pewną byłoby raczej pobożnym życzeniem niż realną możliwością. :-)
Użytkownik: Czajka 29.03.2009 01:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Marcel prze do przodu - t... | carmaniola
Nic nie wiem o spędzaniu wakacji, jaka to metoda? Omatko, ja w ogóle nic nie pamiętam, powinnam czytać w kółko pięć książek, nie więcej. Biedny Marcelek w ogóle mało raczej spędzał wakacje.
Hyhy, mogłam się domyśleć, że Afryka Cię skusiła. :))

Tak, w księgarni mnie spotkała nie pobożna możliwość i byłam na to bardzo dobrze przygotowana. Aż wstyd się przyznać, ale zamówiłam sobie podręcznik do starogreckiego. Od razu mówię, że nie w celu nauki, ale oglądania.
I dowiedziałam się, niestety, że "Barbarzyńca w ogrodzie", który mnie olśnił ostatnio, to część trylogii. Sama rozumiesz, że mieć część trylogii to wręcz nie wypada, więc chyba znowu mi się wkrótce coś zdarzy. :))

A, i gałąź jeszcze. Gałąź wypatrzyłam w Europie:

"Złota gałąź (1890) -jedną z kluczowych pozycji współczesnej antropologii. Nazwisko Frazera figuruje obok nazwisk Marksa, Freuda i Einsteina na liście pionierów, którzy dokonali przewrotu w naszym sposobie myślenia o świecie. Zadał on sobie dwa proste pytania: „dlaczego kapłan musiał zamordować swojego poprzednika?” i „dlaczego, zanim go zamordował, musiał odłamać ze świętego dębu Złotą Gałąź?”

Szukając prawdopodobnych odpowiedzi na te pytania, rozpoczął badania nad przejawami wiary w rzeczy nadprzyrodzone we wszystkich możliwych kulturach - dawnych i współczesnych. Zbadał rytuał sprowadzania deszczu w Chinach; zgłębił tajniki urzędu królów -kapłanów - od egipskich faraonów po dalajlamów; poznał zwyczaje duchów zamieszkujących drzewa - od Nowej Gwinei po cedr z Gilgit; opisał duchy zboża - od pól na wyspie Skye po ogródki Adonisa; zanalizował wiosenne święta Pierwszego Dnia Maja, letnie święta ognia i jesienne święta zbiorów. Poznał tajniki wiary plemion hawajskich w duszę żyjącą w ludzkim ciele i wiarę syberyjskich Samojedów w duszę mieszkającą poza nim; w przenoszenie zła i w wypędzanie złych duchów. Przeanalizował mnóstwo ceremonii składania ofiar - od rytuałów bengalskich Khondów po rytuał „spożywania Boga” na Litwie i zwyczaj „podrzucania” sąsiadowi ostatniego snopa ściętego zboża przez żniwiarzy z Devonu."
Europa, Norman Davies

Ja zdaję sobie sprawę, że to było ponad sto lat temu i o ile część jego twierdzeń może być wręcz błędna, a część po prostu już nie jest żadną nowością, tak jak to, że źródła naszych obyczajów tkwią w pogaństwie, to jednak ilość różnych praktyk w jednej książce mnie oszołomiła. A ponieważ bardzo lubię czytać o zwyczajach, więc nabrałam chęci ogromniej, chyba mimo tego, że Monika W. dała mu jedynkę.
Użytkownik: carmaniola 29.03.2009 11:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Nic nie wiem o spędzaniu ... | Czajka
Hyhy, tak to jest jak się zostało głównym specem od Marcelka. ;p Ty przecież wiesz wszystko! :-)
I nie krzycz, już się poprawiam. Margrabina de Villeparisis jeździła na wywczasy z własnym lokajem i pokojówką, jak potem Marcel z Celestą i nie-pamiętam-jak-mu-było. Przy czym pukanie przez ściankę wymyśliła już babcia Marcela i biedna Celesta przez nią cierpiała (wg mnie cierpiała, a nie wg niej). Swoją drogą, ile razy czytam o czymś takim, tyle razy nie mogę się powstrzymać przed złapaniem się za głowę: jaką oni wszyscy (rodzice, dziadkowie) wyrządzili krzywdę temu dziecku!

To co piszesz o "Złotej gałęzi" brzmi nader obiecująco. Ostatnio wgryzałam się w "Sacrum i profanum" Eliadego, który podobnie omawiał pewne podobieństwa porównując ze sobą zwyczaje i wierzenia różnych ludów. "Złota gałąź" trochę mnie przeraża z jednej strony swoją objętością, z drugiej nie-objętością, bo na polski zostały przełożone chyba tylko dwa tomy, i to chyba w różnym układzie przez kolejne wydawnictwa, a w ogóle było ich chyba z osiem. Ale to takie jakieś moje informacje nie-wiadomo-skąd, bo coś takiego po głowie mi się kołacze ale nie wiem skąd to czerpałam i czy mi się przypadkiem nie śniło. :-)

A wizyta w księgarni, jak widać, bardziej owocna była niż zamierzałaś. :-) Ja, na razie, omijam szerokim łukiem - niestety w sieć Sieci czasem wpadam i górka sama mi rośnie, i nie nadążam, i w ogóle mam wyrzuty sumienia, bo w bibliotece też nie potrafię się oprzeć, i... sama wiesz. :-)

PS. Biblionetka czasem bardzo szkodliwa jest!
PS.2. A pani Villeparisis przypomina mi nieco Virginię Woolf. ;-)
Użytkownik: carmaniola 28.03.2009 10:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo się cieszę z marce... | Czajka
PS. A dlaczego "Złotej gałęzi" poszukujesz? U mnie też w planach (i nawet na półce od mojej mamy jeszcze), ale waham się to jedną, to w drugą stronę, bo jedni mówią, że dobre, a drudzy, że zanadto przestarzałe i z obecną wiedzą niezgodne...
Użytkownik: Czajka 13.04.2017 06:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ponieważ bulwersujący tem... | carmaniola
"Papiernicy uwolnili się w końcu z oków lnianych gaci."
Książka, Keith Houston
Jak się przekonuję właśnie naocznie, cała literatura od średniowiecza po 1844 rok została spisana głównie na bieliźnie osobistej. :D
Użytkownik: carmaniola 13.04.2017 08:41 napisał(a):
Odpowiedź na: "Papiernicy uwolnili się ... | Czajka
Ha! Kusicielko! Wiedziałaś, że będę MUSIAŁA to przeczytać? ;-)
Użytkownik: Czajka 15.04.2017 08:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha! Kusicielko! Wiedziała... | carmaniola
No to już nie będę Cię męczyć i nie powiem, jak świetnie to napisane i ile ma fascynujących szczegółów. I że jest drugi tom o znakach. :D
Użytkownik: carmaniola 16.04.2017 09:09 napisał(a):
Odpowiedź na: No to już nie będę Cię mę... | Czajka
Jeśli chodzi o ten drugi tom, to czy ja wiem... Mogłabyś mnie trochę pomęczyć, bo o ile w pierwszy tom wskoczę szczupakiem i bez zastanowienia, to ten o znakach... nie jestem pewna czy nad nim nie zasnę. Pomęcz mnie troszkę, pomęcz... Tak Cię ślicznie proszę. :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: