Dodany: 26.08.2004 18:02|Autor: woy
Chiny z wyobraźni i tęsknoty
Tak naprawdę zaintrygował mnie w tej książce fakt, że jakoś przegapiłem literackiego Nobla dla Gao Xingjiana w roku 2000. A lubię wiedzieć, kogo i za co Akademia w tej dziedzinie nagradza.
Gao Xingjian urodził się w Chinach, w 1940 roku. Ukończył romanistykę w pekińskim Instytucie Języków Obcych. Do 47 roku życia mieszkał i tworzył w Chinach. Tam zdobył rozgłos dzięki eksperymentalnym dramatom i prozie, sprzecznym z obowiązującymi wytycznymi Komunistycznej Partii Chin. Ale były już lata osiemdziesiąte, odwilż w krajach socrealu zajrzała i tam, przeminęła rewolucja kulturalna. Nie czekało więc na niego więzienie ani resocjalizacja przez pracę po kolana w wodzie na polach ryżowych lub w kopalni uranu. Zamiast tego pozwolono mu wyjechać. W 1987 r. Gao Xingjian przyjechał do Europy, dzięki stypendium DAAD. Nie jest to więc Chińczyk importowany na potrzeby Nobla w ramach poprawności politycznej, ten pisarz ma silne korzenie w swoim kraju. Dlatego jego proza jest tak egzotycznie niezwykła - i prawdziwa. Ostatecznie zamieszkał w Paryżu, gdzie uzyskał obywatelstwo francuskie. Jest także malarzem.
Z recenzji i omówień jego twórczości wyczytałem o eksperymentach, o wielopłaszczyznowej prozie, i jak zwykle w takim wypadku miałem napad literackiego masochizmu. Będę się ambitnie katował, a co, pomyślałem - i tak się stało.
No i, muszę szczerze powiedzieć, mimo wielokrotnego zaciskania zębów i dymienia z uszu - nie żałuję. To rzeczywiście trudna proza. W pierwszej chwili, zaczynając czytać, pomyślałem o kimś, kto wybierałby się do Chin, że może to właśnie byłaby lektura dla niego. Tyle tam plastyki (malarstwo się kłania) wypełnionej autentycznym życiem. Ale chyba nie - raczej skorzystałby więcej, czytając ją po powrocie. Bo powieść "Góra Duszy" jest co prawda pełna żywych opisów Chin - krajobrazów, ludzi, rzeczywistości... Lecz miałem niejednokrotnie z tym kłopot, podświadomie czując piękno opisywanego landszaftu, nie mogąc go sobie jednak prawdziwie wyobrazić. Tak był obcy.
Książka jest trudna, bo Gao Xingjian bawi się formą, pisząc raz w pierwszej, raz w drugiej, a czasami nawet w trzeciej osobie. I w każdej z tych form jest to jakby oddzielna powieść. Te opowieści zazębiają się tylko dlatego, że gdzieś tam w środku autor raczył o tym poinformować skatowanego czytelnika, mącąc mu przy okazji w głowie informacją, że od osoby narracji zależy, czy opowieści są sprawozdaniem z rzeczywistej wędrówki po Chinach, czy też projekcją marzeń i wyobraźni. W dodatku, mam wrażenie, informacją nie do końca prawdziwą.
Książkę autor pisał parę lat, trochę w Chinach, trochę na emigracji, i to da się odczuć. Są fragmenty, gdzie w treści i sposobie narracji wyraźnie daje się wyczuć oddalenie i pisanie z wyobraźni i tęsknoty. Te fragmenty były dla mnie paradoksalnie łatwiejsze, bo byłem jako czytelnik w takiej samej sytuacji: zdany na wyobraźnię. Tam, gdzie autor pisał "z natury" - często musialem się poddać. Nie potrafiłem wyobrazić sobie krajobrazu, którego nie widziałem nawet na filmie.
Mimo to z książki, poza egzystencjalnymi dylematami konfliktu na linii jednostka - zbiorowość, które akurat w tamtych stronach są konfliktem aktualnym i odwiecznym, wyziera kawał rzetelnego wizerunku cywilizacji, o jakiej my, Europejczycy, nie mamy pojęcia. Ta ciągłość historii, ta jednakowa aktualność faktów sprzed 2 i 2000 lat, drzewa genealogiczne pielęgnowane przez stulecia i brutalnie zniszczone przez rewolucję kulturalną... W ogóle - my tu nie zdajemy sobie sprawy, jak bolesna i tragiczna dla takiego ciągłego, nieprzerwanego świata była maoistowska rewolucja kulturalna, która pozbawiła to zakorzenione w pradawnej historii społeczeństwo - historii właśnie. I to zarówno tej wielkiej, przez duże H, jak i tej małej, jednostkowej, osobistej.
"Góra duszy" to powieść dla osób lubiących wyzwania: językowe, formalne, etniczne. Jeśli to was nie przestrasza - przed wami kopalnia przeżyć intelektualnych.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.