Nie tylko Ono, lecz i Ona
Pamiętacie może "Misery" Stephena Kinga? Jest tam taki motyw - autor poczytnych romansów nagle pisze zupełnie inną powieść - wulgarną, zupełnie niepasującą do jego pióra, a jednak rewelacyjną. Cóż... nie inaczej jest z Dorotą Terakowską.
Do tej pory znałem ją tylko z pierwszorzędnych powieści o sprawach trudnych, wzniosłych i pięknie przedstawionych. W jej książkach pojawiały się Anioły, szczytne idee, kochające się rodziny... Cóż, inaczej jest w "Ono".
To powieść twardo osadzona w naszych realiach. W samym środku wydarzeń stoi Ewa - niezbyt dojrzała, prowincjonalna dziewczyna. Jej rodzina odbiega od tych pełnych ciepła, jakie mogliśmy spotkać na kartach książek Terakowskiej. Rozczarowana życiem matka kursująca pomiędzy telewizorem (co to się dziś wydarzy w Big Brotherze?) a kuchnią, gdzie piosenki Elvisa Presleya przeplatają się ze szlagierami zespołu Ich Troje. Jest też ojciec - niespełniony, zamknięty w sobie, choć czuły artysta. I siostra, która dopiero odnajduje się w rzeczywistości.
Ewa zachodzi w ciążę. Co więcej, nie zna ojca dziecka.
Jak poradzi sobie ta prosta dziewczyna?
Odnajdziemy tu pewne elementy typowe dla Autorki - pewną metafizyczność (która w innych książkach dominuje) - Ewa wszak przemawia do nienarodzonego dziecka, przedstawiając mu świat. Forma jak zwykle nietuzinkowa - wiele dygresji, które niczym puzzle dopasowują się do układanki. Jednak więcej tu jakiejś nowej Terakowskiej - i dlatego uważam, że warto zapoznać się z tą pozycją.
Prywatnie uważam, że to jej najlepsza książka.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.