Dodany: 08.06.2006 20:38|Autor: aolda
W kraju bez Boga
Ech, miałam nie pisać tej recenzji. „W kraju niewiernych” miało być miłą rozrywką przed pójściem spać. Właśnie – miłą, niedomagającą się większej uwagi, a już tym bardziej recenzji. Nie, żebym fantastykę traktowała na równi z sensacją, thrillerem czy innymi gatunkami podobnej miary – nie, ja właśnie fantastykę cenię. To na niej wyrosłam, to – w dużej mierze - ona ukształtowała architekturę mojej wyobraźni. I może dzięki niej z pewną dozą nieufności podchodzę do świata realnego, do ustalonego porządku rzeczy. Jednakże fantastyka – oprócz sztafażu zastosowanego zgodnie z wymogami gatunku – zawiera generalnie wszystkie cechy charakterystyczne dla literatury rozrywkowej: trzymającą w napięciu przygodową czy też sensacyjną wartką akcję, niedopracowane sceny i postacie, no i, oczywiście, miałkość lub wręcz brak przekazu. Jednym słowem – to, według celnego określenia Lema, literatura namiastkowa. Niestety, prozy Dukaja mianem „namiastkowej” nazwać nie można. „Niestety”, gdyż książka, wbrew przyjętym na początku lektury założeniom, zmusiła mnie do ciężkiej i stresującej pracy umysłowej, która nie może zostać ot, tak zapomniana. Dlatego, aby zrekompensować sobie ten wysiłek, postanowiłam napisać recenzję.
Cóż to za trudność – przeczytać pozycję z gatunku fantastyki? Ano, trudność. Zacznę od stylu pisania i języka, gdyż to była pierwsza zapora, która pojawiła się w trakcie czytania, a mianowicie – w pierwszej odsłonie pierwszego opowiadania. W opowiadaniach nie ma wstępów, legendy ani objaśnień na dole strony. Wpadamy nagle w środek coraz to innego świata, a akcja „rwie” dalej, i bez znaczenia jest fakt, że nie mamy pojęcia, o co chodzi. Kiedy w „Ruchu generała” na drugiej stronie czytamy: „Jest źle. Iluzjoniści Pełzacza otworzyli nad miastem Żabie Pole. Ludzie oglądają. Ptak leje książęcych, ile wlezie”* - nie wiemy ani co to jest Żabie Pole, ani kto to jest Pełzacz czy iluzjoniści, ani kto się z kim bije i o co. Od razu opada nas złudzenie, jakbyśmy tylko podglądali, pojawili się na chwilę, a świat czy historia, którym się przyglądamy, będzie istnieć dalej, nawet kiedy my odejdziemy. W ogóle Dukaj nie patyczkuje się z czytelnikiem. Ciągle czegoś nie rozumiemy, nie nadążamy, nie chwytamy aluzji, mało tego, czasem nawet po skończeniu opowiadania nie bardzo wiemy, o co chodziło (np. „Medjugorje”). A do tego ten język. Czysta dukajszczyzna. Mnie urzekł fragment: „Ugiął czas i przestrzeń. Wszedł w chronosferę maksymalnego przyspieszenia. Tu ponownie ugiął czas i przestrzeń i otworzył drugą chronosferę. Powtórzył to jeszcze czterokrotnie. W końcu, zamknięty w temporalnej cebuli tak wyprzedził resztę świata, że od uderzeń pojedynczych promieni światła pękała mu skóra. Zdał się więc w ekranowaniu zewnętrza na algorytmy ciężkich klątw ręki i otworzył im wejścia do swego żywodiamentowego tetradonu. Był to poczwórny nieskończony szereg żywych diamentów, sprzężonych fazowo co jeden wymiar wyżej”*. Poezja. Dukaj operuje tym żargonem często, skazując czytelnika na wściekłe wygibasy wyobraźni i podejrzenia o literacką bufonadę. Skoro tak, to o co ten cały hałas?
Ano o to, że „W kraju niewiernych” to świetna literatura! Pokonawszy jakoś wymienione wcześniej trudności, zagłębiamy się w fascynujące, sprawnie skonstruowane światy i zaczynamy własne przygody. Przygody? Tak. Po pierwsze, fantastyczny „sztafaż” u Dukaja wcale nie jest sztafażem. A to za sprawą prostego zabiegu – owe „dekoracje”, światy wymyślone – to one są przedmiotem namysłu autora! Pomysł uniwersum gry komputerowej („Irrehaare”), mogącego kojarzyć się ze światem „Matrixu” czy też światów alternatywnych, mających zresztą swe głębokie uzasadnienie we współczesnej myśli naukowej, stawia znane filozofii pytania o realność rzeczywistości i jej znaczenia. Po drugie, literacka przestrzeń owszem, służy do osadzenia akcji, ale – tu znów zaskoczenie – owa akcja wcale nie jest ważna. Jeśli dobrze się zastanowić, to niektóre opowiadania są jej prawie pozbawione (np. „Katedra” czy „In partibus infidelium”). Każde opowiadanie jest zakodowane i prześlizgiwanie się po jego treści nic czytelnikowi nie da. Trzeba się wysilić. Szukać przekazu. Całości dopełnia atmosfera książki. Prawie wszystkie utwory napisane są w ciemnej tonacji, ich mroczna aura roztacza się nad stronicami. Brak tu szczęśliwych zakończeń, często w ogóle ich brak („Katedra”), poraża za to malarskość scen (nic dziwnego, że zainspirowały Bagińskiego – do tego stopnia, że po „Katedrze” rozpoczął prace nad kolejnym filmem na podstawie „Ruchu generała”; projektuje też Dukajowi wszystkie okładki kolejnych książek). „W kraju niewiernych” to świat relatywistyczny – w rozumieniu zarówno fizyki, jak i filozofii. Świat opuszczony przez pewność, archetypy i absoluty. Brak w nim kodeksów moralnych, które dawałyby ucieczkę od przymusu rozważania i dokonywania decyzji oraz wolność od lęku czy odpowiedzialności. Tak, to świat bez Boga.
Właśnie rozważania o kondycji moralnej człowieka, w ogóle o jego istocie w obliczu współczesności jest, wg mnie, jednym z głównych zainteresowań autora. Większość opowiadań stawia pytania właśnie tej natury. Większość z nich jest obrazoburcza: a co, jeśli człowiek nie ma wolnej woli (polemika z dorobkiem teodycei), co, jeśli nasz świat jest złudzeniem, a może tylko jedną jedyną odmianą w niekończącym się uniwersum światów alternatywnych (odpowiedź na nowe teorie fizyków; tu polecam przeglądanie „Świata Nauki”)? Jaki jest stan naszej religii, moralności? Pytań niewygodnych nie rzuca Dukaj tak sobie w powietrze, ale buduje dla nich uzasadnienie, popiera je przykładem. Nie, nie można machnąć ręką, same nie znikną – te opowiadania są właśnie pytaniami. Albo podejmiemy rękawicę i zdecydujemy się na dalszą lekturę i bolesne czasem rozważania, albo trzeba będzie zrezygnować z lektury. Bo „W kraju niewiernych” jest jednym wielkim, trudnym do zdemaskowania sztafażem, pod którym kryje się uniwersalność charakterystyczna tylko dla Naprawdę Dobrej Literatury.
Polecam Myślącym.
----
* Jacek Dukaj, „W kraju niewiernych”, wyd. superNOWA, Warszawa 2004.
------------------------------
Dodatek nr 1.
Jacek Dukaj ma trzydzieści dwa lata.
------------------------------
Dodatek nr 2.
W Internecie, na stronie Jacka Dukaja, dostępny jest fragment albumu z opowiadaniem "Katedra" ilustrowanym obrazami z filmu Bagińskiego pod tym samym tytułem. Warto go przejrzeć.
------------------------------
Dodatek nr 3.
Krótki opis opowiadań. Konteksty i nawiązania wybrane subiektywnie. Do subiektywnie wybranych opowiadań.
----
„Ruch generała”
Opowiadanie opisuje walkę o władzę. Pomimo licznych neologizmów warto przedrzeć się przez tekst ze względu na sugestywność obrazów. Do rozważań proponuję konteksty:
- „Cyberpunk - nurt w literaturze science fiction oraz filmie, który skupia się na zaawansowanej technologii, jak komputery i technologia informacyjna, zazwyczaj połączony z różnego rodzaju zamieszaniem w społeczeństwie, np. stan wojenny. (...) Cyberpunk zdaje się być uosobieniem peiperowskiej zasady "3M - Miasto, Masa, Maszyna". Te trzy elementy składowe stanowią esencję cyberpunku”. (Wikipedia)
- „(...) To źródło techgnozy – mistycznych nurtów w naukach, technologiach, kulturach. Aby w gnostyckich marzeniach dorównać bogom, (...) będziemy jak magowie doskonalić autoewolucyjnie swą glinną formę i umysły dopóty, dopóki podług zasady sir Arthura C. Clarka osiągniemy nieodróżnialne od magii, ekstremalnie zaawansowane technologie, aż nas – posługującej się nimi cywilizacji ludzkiej – nie odróżni się od bogów”. (Grzegorz Rogaczewski, „Odczytywanie światów Jacka Dukaja”)
- „Nietzscheański nadczłowiek miałby być istotą obdarzoną wielką wolą mocy, jednostką twórczą, której każda chwila życia jest doskonale pełna i warta ponownego przeżywania. Istota ta żyłaby poza zasadami obowiązującymi resztę ludzkości, poza rządzącymi nią prawami”. (Wikipedia)
----
„IACTE”
Świat, w którym każdy może być Stwórcą. Relacje pomiędzy wiarą i istnieniem.
- „Stworzenie bowiem bez Stworzyciela zanika. (...) Co więcej, samo stworzenie zapada w mroki przez zapomnienie o Bogu”. (Konst. duszp. o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, 36)
----
„Irrehaare”
Uniwersum gry stworzone przez demiurga. Relatywizm pojęcia prawdy. Bardzo dobre opowiadanie.
- „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32).
- Gnostycki demiurg
„Podług wierzeń gnostyków, świat materialny jest strzeżonym przez Demiurga światem fałszywym, cieniem świata duchowego, a rzeczywistość materialną ludzie przeżywają w nieświadomości, w stanie podobnym do snu, gdyż Demiurg utrzymuje ich w niewiedzy.
Gnostycyzm z kolei jest postawą poznawczą opartą na praktykowaniu gnozy. Postawa gnostyczna jest przekonaniem (upraszczam), że aby odkryć prawdziwą naturę świata musi człowiek pójść ścieżką poznania, a poznawszy wiedzę (jej rodzaj nie jest sprecyzowany) o prawdziwej naturze rzeczywistości, wydostanie się z cielesności i już jako istota duchowa wkroczy do świata boskiego, z którego się wywodzi”. (Grzegorz Rogaczewski, „Odczytywanie światów Jacka Dukaja”)
----
"Muchobójca"
Konstrukcyjnie najsłabsze opowiadanie. Trochę o niemożności poznania i probabilistyce, ale nieco mnie zniechęciła banalność rozwoju akcji.
----
„Ziemia Chrystusa”
Wizja świata alternatywnego: co by było, gdyby Chrystus nie umarł na krzyżu? Bardzo głębokie opowiadanie, nie mające nic wspólnego z obrazą uczuć religijnych. Kilka kontekstów:
- „...gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu”. (SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, 16)
- „Zaludniajcie ziemię i czyńcie ją sobie poddaną” (por. Rdz 1, 28).
- „kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je”. (Mk 8, 35)
- „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. (Mt 28, 20)
- „teodycea – gr. théos (bóg) i diké (słuszny, sprawiedliwy), a dosłownie oznacza "usprawiedliwienie Boga". Słowa tego po raz pierwszy w 1710 roku użył niemiecki filozof Gottfried Leibniz w pracy (...) poświęconej obronie sprawiedliwości Bożej w odpowiedzi na zarzuty przeciw istnieniu Opatrzności oparte na stwierdzeniu zła w świecie”.
„Teodycea Leibniza. Tezy: Żyjemy w najlepszym z możliwych światów. Jednym z objawów doskonałości świata jest istniejąca w nim wolność. Bez wolności nie byłoby zła, ale mimo to świat byłby gorszy niż z nią. Zło widoczne w szczegółach jest niezbędne dla doskonałości całości. Wątpimy w to bo nie dysponujemy boskim oglądem całości”.
„Teodycea św. Augustyna. Tezy. Zło nie należy do przyrody, lecz jest dziełem wolnych stworzeń. Zło nie jest realne, jest tylko brakiem dobra. Zło nie psuje harmonii świata, jest do niej potrzebne. Bóg wolał stworzyć większe dobro ze złem niż mniejsze bez zła”. (Wikipedia)
- „Gott ist tot – Bóg jest martwy. (...) zdaniem Nietzschego, człowiek współczesny przestał odczuwać obecność Boga w świecie, w odróżnieniu od ludzi żyjących w Starożytności, czy choćby w Średniowieczu. (...) Razem z Bogiem usunięta została z naszego świata metafizyczna podstawa wszelkich wartości, od tej pory zawieszone są one w próżni. Nie ma prawdy ani dobra, nie możemy więcej się do nich odwoływać, bo umarły razem z Bogiem. Człowiek musi na nowo podjąć trud ich stanowienia, lecz zdaniem Nietzschego nie jest w stanie. Jesteśmy bowiem tworami chorej kultury, opartej właśnie na odwołaniu do Boga, a nie możemy się do niego odwołać, bo jego już nie ma w naszym świecie. Mówiąc językiem teologii – przestaliśmy odczuwać sacrum, a nie potrafimy bez niego żyć.” (Wikipedia)
- „O wolności ludzkiej woli” A. Schopenhauer
----
"Katedra"
W mojej ocenie jedno z najlepszych opowiadań w tomie. Wspaniała idea katedry jako struktury otwartej. Taka sama konstrukcja opowiadania. W połączeniu z filmem Bagińskiego - majstersztyk.
----
"Medjugorje"
Świetny kawał sensacyjnej prozy. Orangutan Nieboszczyka zatchnął mi dech w piersiach. Idea opowiadania i jego puenta zaskakuje i rozczarowuje (wyjaśnienie opowiadania dostępne jest na stronie Dukaja).
----
„In partibus infidelium”
Jedno z najlepszych, moim zdaniem, opowiadań. Przedstawia pojedynek. O tym, jak diametralnie różnie mogą wyglądać fakty przy zmianie perspektywy spojrzenia. Wstęp narzucił mi skojarzenia z Lemem. Konteksty:
- Św. Grzegorz z Nyssy (...): „Dusza ujawnia swą królewskość i wielkość (...) przez to, że jest niezależna i wolna, rządzi sobą samowładnie, kierując się własną wolą. Komuż innemu jest to dane, jeśli nie królowi? (...) Tak więc natura ludzka, stworzona, by władać innymi stworzeniami, przez podobieństwo do Władcy wszechświata została ustanowiona jak gdyby Jego żywym obrazem, dostąpiła udziału w godności i imieniu Pierwowzoru”. (De hominis opificio, rozdz. 4: PG 44, 135-136)
- „Szerzyć wiarę i zasady moralnego życia oraz strzec ich w jedności Kościoła - oto zadanie powierzone przez Jezusa - Apostołom (por. Mt 28, 19-20), które trwa w posłudze ich następców. To właśnie stanowi treść żywej Tradycji, poprzez którą - jak stwierdza Sobór Watykański II - „Kościół w swej nauce, w swym życiu i kulcie uwiecznia i przekazuje wszystkim pokoleniom to wszystko, czym on jest, i to wszystko, w co wierzy. Tradycja ta, wywodząca się od Apostołów, rozwija się w Kościele pod opieką Ducha Świętego”. (Konst. dogm. o Objawieniu Bożym Dei Verbum, 8)
- „Nietzscheańska analiza języka. „O prawdzie i kłamstwie w pozamoralnym sensie”. Analizując narzędzie, jakim z racji wykonywanego zawodu się posługiwał [język], zwrócił przede wszystkim uwagę na metaforyczność języka, jego bezustanne odwoływanie się do wspólnych doświadczeń mówiących. Właściwym twórcą świata jest ten, który pierwszy wynajduje metaforę odsyłającą do innych przedmiotów i w ten sposób ukierunkowuje nasze postrzeganie. (...) Oznacza to też, że nie ma żadnej prawdy o świecie, a co najwyżej prawda o języku. Lecz i tu tkwimy w kręgu metafor, a więc fakty nie istnieją, jedynie interpretacje. (...) Niekiedy uznaje się, że stanowisko twórcy »Tako rzecze Zaratustra« logicznie prowadzi do relatywizmu pojęciowego. Takie jednak ujęcie jest niezgodne z większością współczesnej literatury przedmiotu, w której podkreśla się znaczenie perspektywizmu, tj. tezy, iż wszelkie poznawane obiekty są poznawane z pewnej perspektywy, a nie znikąd, z boskiego punktu widzenia. Innymi słowy, Nietzsche twierdzi raczej, że wszelkie widzenie, wszelkie rozumienie jest perspektywistyczne, osadzone w kontekście”. (Wikipedia)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.