Dodany: 08.06.2006 14:42|Autor: hburdon

Królowa Wiktoria made in China


Do „Cesarzowej Orchidei” podchodziłam jak do jeża. Ponad trzysta stron maczkiem powieści historycznej osadzonej w dziewiętnastowiecznych Chinach niespecjalnie do mnie przemawiało. Tym bardziej że już od paru miesięcy mam na warsztacie pięćset stron maczkiem o angielskich księżniczkach i nie przebrnęłam nawet przez pierwszych sto, choć Anglia jest mi jakby bliższa. Na szczęście „Cesarzowa” miło mnie zaskoczyła. Szybko wciągnęłam się w akcję i wracałam do książki za każdym razem, gdy tylko udało mi się znaleźć wolne pięć minut.

„Cesarzowa” opowiada historię Cixi, ostatniej cesarzowej Chin. Pochodząca ze zubożałej rodziny Orchidea, uciekając przed zaaranżowanym małżeństwem z upośledzonym kuzynem, zostaje jedną z 3000 konkubin cesarza Xianfenga. Dzięki kombinacji szczęścia, sprytu i determinacji stopniowo staje się jego ulubioną żoną, a z czasem również matką jego jedynego syna. Jednak życie cesarskiej konkubiny to nie bajka: ani na chwilę nie opuszcza jej poczucie zagrożenia, wystarczy bowiem najmniejsze potknięcie, by w najlepszym wypadku utracić cesarskie łaski, a w najgorszym – zostać skazaną na powolną śmierć w męczarniach. Bardzo powolną. Sytuację pogarsza jeszcze fakt, że chińskie imperium drży w posadach, atakowane przez Brytyjczyków, Francuzów, Amerykanów i Rosjan.

Pierwszą połowę książki czyta się o tyle łatwiej, że akcja koncentruje się na Zakazanym Mieście, cesarskich konkubinach i ich eunuchach. W drugiej połowie pojawia się mnóstwo nowych postaci o egzotycznych i niemożliwych do zapamiętania imionach oraz mnóstwo odniesień do chińskiej historii, o której wiem tyle co nic. No, teraz dzięki Anchee Min wiem już trochę więcej. Autorka znana jest ze starannych badań źródłowych. Przygotowując się do „Cesarzowej” przestudiowała nawet adekwatną dokumentację medyczną, akta policyjne i księgi rachunkowe, niekiedy posuwając się do wykradania ich ze ściśle strzeżonych rządowych placówek.

Czy dzięki temu powstał wierny portret Cixi? Nie wiem. Skłonna jestem przypuszczać, że nieco tendencyjny. Autorka na własnej skórze doświadczyła chińskiego antyfeminizmu i trudno się dziwić, że protestuje przeciw tradycyjnemu w Chinach przypisywaniu kobietom w ogólności, a konkubinom w szczególności winy za wszystkie nieszczęścia imperium. Przedstawia również te wydarzenia z życia Cixi, które nie najlepiej o niej świadczą (jak biczowanie pięcioletniego chłopca), ale przedstawia je w taki sposób, żeby wzbudzić w czytelniku zrozumienie, jeśli nie współczucie. Czy jej się udaje? Z literackiego punktu widzenia moim zdaniem tak, literacką Orchideę rozumiem i współczuję jej. Podejrzewam jednak, że w rzeczywistości nie do końca była tą pełną pasji dziewczyną, którą los skazał na cierpienie. Podręczniki historii przedstawiają ją jako bezduszną, okrutną despotkę, ponad wszystko żądną władzy. Prawda zapewne leży gdzieś pośrodku.

Swoją drogą, jeśli opis życia w Zakazanym Mieście jest zbliżony do prawdy, to nie można spodziewać się od jego mieszkańców postępowania w pełni racjonalnego. Głównym zarzutem wobec Cixi jest zazwyczaj konserwatyzm. No cóż, trudno oczekiwać, że człowiek traktowany jak bóg, człowiek, któremu nie zezwala się na kontakty z osobami spoza Zakazanego Miasta, który wyrasta w przekonaniu, że podstawą stosunków z ludźmi jest dyscyplina płynąca z bicza, otworzy się na zachodnie ideały równości i demokracji – zwłaszcza gdy ideały te narzucane są przez nieprzyjacielskie armie.

Podsumowując: być może Min nieco wybiela portret Cixi, ale jej historia jest nieoparcie fascynująca i na pewno warta przeczytania.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6042
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: MaTer 08.06.2006 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Do „Cesarzowej Orchidei” ... | hburdon
Twoja recenzja mnie zaintrygowała :) książka ląduje w schowku!
Użytkownik: MagdaEureko 10.09.2007 18:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Twoja recenzja mnie zaint... | MaTer
Excuse me! 476 stron drobnym maczkiem.
Użytkownik: hburdon 10.09.2007 19:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Excuse me! 476 stron drob... | MagdaEureko
W angielskim wydaniu tylko 336. :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: