Zły hobbit, bardzo zły hobbit
"Władca Pierścieni albo kuszenie zła" jest bardzo głęboką i jeszcze bardziej śmiałą próbą interpretacji przesłania zawartego w słynnej powieści J.R.R. Tolkiena. Autorka, jak czytamy na ostatniej stronie okładki - doktor estetyki i filozofii młodego pokolenia Francuzów, zwraca uwagę na te aspekty, które zazwyczaj pomija się rozważając treści zawarte w tym utworze. Przeglądając spis treści spodziewałem się wszechstronnej i interesującej analizy, próby spojrzenia pod podszewkę tekstu oraz przedstawienia dziejów Drużyny Pierścienia w szerszym, filozoficznym kontekście.
Pierwszą rzeczą, jakiej się dowiedziałem, jest to, iż tytuł powieści "może być zinterpretowany jako pochwała władzy wynikającej z posługiwania się złem"[1], natomiast Tolkien "darzy podświadomą miłością ów przedmiot [pierścień] oraz zło weń wcielone"[2]. Nie zdążyłem się nad tym głębiej zastanowić, kiedy zostałem uświadomiony, że jeśli chodzi o Saurona, "Tolkien obdarza go [...] majestatem i szlachetnością, a nie potwierdza jego zła"[3]. W dalszej części tego samego rozdziału autorka prowadzi rozważania na temat liczby pierścieni i dochodzi do wniosku, że Jedyny Pierścień występuje w trzech postaciach, którymi są pierścienie dla królów elfów, i jest "samym Bogiem - Ojcem, Synem i Duchem Świętym"[4]. Ostateczne wnioski mogą być, oczywiście, tylko jedne: "To, co porywa u Tolkiena, to [...] to, że Zło jest piękne"[5]. Nie dziwi mnie już wcale stwierdzenie, że Drużyna Pierścienia wyrusza w obronie nie Dobra i Piękna, ale Piękna i Zła.
To tyle, jeśli chodzi o symbolikę pierścienia. Pojawia się jednak pytanie, dlaczego Drużyna w ogóle wyruszyła w drogę? Odpowiada na to kolejny rozdział, w którym dowiadujemy się, że Tolkien stworzył mit o kuszeniu przez zło. W odróżnieniu, jak pisze autorka, od wszystkich baśni, mitów i legend, gdzie bohaterowie poddawani są rozmaitym pokusom, w których muszą walczyć z chęcią sięgnięcia po coś, co posiada znamiona czegoś dobrego, pożytecznego i szlachetnego, bohaterowie Tolkiena odczuwają pociąg do zła, niszczenia i podłości. Proszę uważać, podaję dowód: Sauron jest zły, pierścień pochodzi od Saurona, Frodo odczuwa pokusę użycia pierścienia, zatem Frodo odczuwa pokusę czynienia zła. Trywialne.
W rozdziale tym autorka zainteresowała mnie jeszcze czymś innym, mianowicie elementami emocjonalnymi w tekście. Oto mała próbka: "Frodo natomiast, choć wolny, by iść, dokąd chce, bardziej przypomina zwierzę niż człowieka: czołga się w pozycji charakterystycznej raczej dla węża niż dla osoby ludzkiej. [...] Podczas gdy w mitologii greckiej poznanie i chęć poznania są szlachetne i pozwalają człowiekowi, nawet spętanemu, podnosić głowę, to w micie Tolkienowskim ciekawość hobbita, jego żądza wiedzy, powiązane są z upadlającą czynnością pełzania"[6]. Zastanowicie się może, w którym momencie książki Frodo zajmował się tak upadlającymi czynnościami? Przegapiliście? Ja również. Podobnie jak fragment, w którym czytamy o "brutalnej, męskiej żądzy, którą odczuwa Frodo"[7]? Myślę, że pora przeczytać "Władcę Pierścieni" po raz kolejny, dla przypomnienia.
Błędem byłoby jednak przypuszczać, iż Isabelle Smadja uważa powieść Tolkiena za utwór szkodliwy i zepsuty. Wręcz przeciwnie, lektura tej książki może być niezwykle pożyteczna, gdyż "pozwala na realizację naszych fantazji i agresywnych popędów"[8], ponieważ "twórca daje nam możliwość czerpania rozkoszy z naszych własnych fantazji, bez skrupułów i wstydu" (to cytat z Freuda)[9].
Dalsze rewelacje wspomnę tylko pobieżnie. "Władca Pierścieni" to dzieło wybitnie rasistowskie[10], jest pochwałą irracjonalności i przesądów[11] oraz ignorancji[12]. Poza tym "homoseksualizm Sama widoczny we wszystkich miejscach, gdzie opisany jest fizyczny, niemal zmysłowy kontakt między dwoma hobbitami"[13], no i jeszcze "Tolkien daje kategoryczną odpowiedź [...]: zadaniem większości kobiet jest zostać w domu i nie brać udziału w inicjatywach i decyzjach politycznych"[14]. W podsumowaniu czytamy, że "zainteresowanie »Władcą Pierścieni« wynika przede wszystkim z tego, że książka ta usprawiedliwia czytelnika czerpiącego przyjemność z gier [...] pełnych przemocy", a "Tolkien jest tym, kto uprawomocnił zafascynowanie śmiercią, destrukcją i podbojem"[14].
Mimo wszystko książka dostarczyła mi sporo rozrywki, głównie z powodu przypisów Beaty Spieralskiej, która przełożyła "Kuszenie zła" i co parę linijek wtrąca swoje trzy grosze, cytując kontekst interpretowanych przez autorkę fragmentów (których sens jest zupełnie inny niż pasowałoby do jej wywodów), korygując "pomyłki" i "niedopatrzenia". Niekiedy pisze po prostu: "Legolas nie jest królem elfów", "Gandalf nie zlecił pilnowania Golluma Legolasowi", "Zbyt daleko idące uproszczenie", "Gollum nie udał się do Mordoru, by zaoferować swe służby Sauronowi" - wskazując miejsca, w których Isabelle Smadja wypisuje jakieś duby smalone.
Podsumowując: uważam, że omawiane opracowanie ma istotną wartość poznawczą. Czytając wywody na temat dzieła Tolkiena próbowałem zastosować pomysły autorki do zinterpretowania napisanego przez nią tekstu. Fragmenty wyrywane z kontekstu, błędnie interpretowane, uzupełnione kilkoma rozedrganymi emocjonalnie stwierdzeniami - i można udowodnić dosłownie wszystko.
Czy jako rodzic poleciłbym swojemu dziecku dzieło Tolkiena? Oczywiście, że nie, przecież wszystko wyjaśniła mi doktor estetyki i filozofii. Kto może mieć rację, jeśli nie ona?
---
[1] I. Smadja: "Władca Pierścieni albo kuszenie zła", tłum. Beata Spieralska, wyd. Bellona, Warszawa 2004, s. 20.
[2] Tamże, s. 21.
[3] Tamże.
[4] Tamże, s. 31.
[5] Tamże.
[6] Tamże, s. 44.
[7] Tamże, s. 43.
[8] Tamże, s. 62.
[9] Tamże.
[10] Tamże, s. 108 i nast.
[11] Tamże, s. 119.
[12] Tamże, s. 121.
[13] Tamże, s. 127.
[14] Tamże, s. 130.
[15] Tamże, s. 134.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.