Dodany: 31.05.2006 18:22|Autor: Anna 46
Wielka czy szczęśliwa albo jak się italski smok z wawelskim wadziły?
"(...) a przybrany w dziwaczne szaty mag mówił:
- Chcesz znać, signora, całą prawdę?
- Si. La verità. Prawdę i tylko prawdę...
(...) Mów o czym innym. Będę szczęśliwa?
- Jeżeli, będąc wielką, potrafisz być szczęśliwą (...)"*.
Te słowa dźwięczały w uszach urodziwej Bonie, kiedy wjeżdżała do Polski w roku pańskim 1518, żeby poślubić o dwadzieścia siedem lat starszego od siebie Zygmunta Jagiellona, króla Polski i wielkiego księcia litewskiego.
Bona Sforza d'Aragona urodziła się 2 lutego 1494 r. w Vigevano; pochodziła z możnego włoskiego rodu książąt Mediolanu - Sforzów. Była córką Giana Galeazza Sforzy i Izabeli Aragońskiej. Jej herb przedstawiał smoka trzymającego w paszczy dziecię.
Starannie wykształcona, uczennica Crisostoma Colonny i Antonia Galatea, znała utwory Wergiliusza i Cycerona, potrafiła cytować Ojców Kościoła; nieobce jej były historia, prawo, administracja i teologia.
Została wychowana na królową i bardzo chciała nią zostać!
Uroczystości koronacyjne zakończyły się i przyszło nowej pani na Wawelu rozpocząć panowanie w zupełnie obcym kraju, ze zwyczajami i temperamentami ludzi tak różnymi od italskich. A szczęście miała "bella principessa" ogromne, że trafił jej się Zygmunt na męża; Zygmunt - miłujący pokój i... spokój. Inny mąż, mniej powściągliwy i opanowany, pewnie by "italskiego smoka" presto do porządku przywołał i kto wie, może nawet kijaszkiem obił po królewskim, dostojnym siedzeniu; i właściwe miejsce wskazał... Zygmunt ze stoickim spokojem znosił słynne wybuchy gniewu, z ciskaniem przedmiotów i krzykami pełnej temperamentu królowej.
Ciężko być musiało Bonie na początku: nie znała języka swoich poddanych ani ich obyczajów; z jednym i drugim szybko (presto) sobie poradziła, opanowując język i wprowadzając nowe mody i obyczaje, własne, italskie!
Ani myślała siedzieć biernie i, jak to czyniły jej wszystkie poprzedniczki, spokojnie czekać na urodzenie dziecka - nie. Chciała być wszędzie, o wszystkim wiedzieć i decydować wespół z królem, albo i samodzielnie. Nie chciała być królową z nazwy - chciała panować!
Książka napisana bardzo rzetelnie; postaci i fakty historyczne bardzo naturalnie przeplatają się z fikcją literacką. Bardzo dobrze się czyta, język prosty, klarowny, nie zawiera wielu archaizmów, a częste "włoskie wtręty" tylko dodają smaczku całości.
Jaka była Bona?
Była osobą bardzo gospodarną, oszczędną, a jednocześnie potrafiącą manipulować ludźmi; wykazywała przy tym ogromną ambicję we wszystkich swoich działaniach.
Bona wychodziła z przekonania, że jedną z najważniejszych rzeczy, potrzebnych do skutecznej realizacji planów politycznych i wzmocnienia władzy królewskiej, jest dostęp do odpowiednio wysokich środków finansowych. Postawiła więc sobie za cel powiększenie domeny dynastycznej i zgromadzenie jak największego majątku, co dawałoby Jagiellonom niezależność finansową.
Bona nie była w Polsce osobą popularną. Nie przysparzał jej sympatii fakt, że na polski dwór próbowała przeszczepić włoskie metody rządzenia. Wykup majątków, rozdawnictwo urzędów, elekcja i koronacja małoletniego Zygmunta Augusta, mimo że żył jeszcze jego ojciec Zygmunt Stary, wszystko to obróciło przeciwko niej polską szlachtę. Jednak, wykorzystując olbrzymią wyprawę ślubną oraz zgromadzony dzięki wykupionym dobrom majątek, ambitna Włoszka zebrała w senacie popierające ją stronnictwo i praktycznie do końca swojego pobytu w Polsce bardziej lub mniej jawnie rządziła krajem.
Postać Bony Sforzy, królowej Polski, wielkiej księżnej litewskiej i dziedziczki włoskich państw Bari i Rossano, do dzisiaj budzi wiele kontrowersji wśród historyków. Z jednej strony posądza się ją o daleko posuniętą bezwzględność w realizacji wytyczonych celów i obarcza odpowiedzialnością za otrucie obu żon Zygmunta Augusta, Elżbiety Habsburżanki i Barbary Radziwiłłówny, a z drugiej strony przypisuje się królowej zainicjowanie szerokich kontaktów z Italią. Była ona mecenaską kulturalną polskiej młodzieży, wysyłając chętnych na studia zagraniczne (tym bardziej cenne, że Akademia Krakowska przeżywała regres).
Dzięki niej i Zygmuntowi Staremu do Polski zawitał włoski Renesans i włoska kuchnia - przybywali artyści, przywożono dzieła sztuki, rozpoczęto przebudowę Zamku Królewskiego w Krakowie, podczas której powstał jeden z największych zabytków XVI wieku - Kaplica Zygmuntowska, gdzie spoczęli zarówno Zygmunt Stary, jak i jego syn Zygmunt August. Dzięki Bonie zaczęto uprawiać w Polsce wiele gatunków nieznanych dotąd jarzyn. Rej zadedykował jej pierwszy polski katechizm.
Wielka była na pewno. Czy była szczęśliwa?
Na to pytanie musi sobie odpowiedzieć Czytelnik sam. Pani Auderska ukazuje Bonę nie tylko jako królową, ale jako żonę i matkę, i robi to w m i a r ę obiektywnie.
Była kochana przez męża. Urodziła Zygmuntowi cztery córki i dwóch synów - jednego przedwcześnie. Najukochańszy syn, Zygmunt August, został ukoronowany na króla Polski, gdy miał dziesięć lat i za życia panującego króla - swego ojca.
Na koniec nieco przewrotny, ale nie pozbawiony prawdy obraz królowej Bony, widzianej oczami Stańczyka:
"Dziś bal na zamku królowej Bony
Wytruto myszy zwieszono lampiony
I opłacono śpiewaków
Czuję jak blednie moja twarz błazeńska
Właśniem przeczytał o stracie Smoleńska
Ale gdzie Smoleńsk gdzie Kraków
Wiadomość pewna podpisy pieczęcie
Ale królowa skrzywi się z niechęcią
Rachunki bardziej ją troszczą
Zaplatam palce nieskore do gestów
Bo samych wodzów jest tu ze czterdziestu
Na balu dobrze ich goszczą
Gdybym pociągał sznury wielkich dzwonów
To bym z nich dobył najwyższego tonu
I biłbym biłbym na trwogę
A dzwoneczkami na błazeńskiej czapce
Swój kaduceusz mając za doradcę
Kogóż przestrzec ja mogę
Stańczyk - wołają - dajcie tu Stańczyka
Już im nie starcza uczta i muzyka
Chcą jeszcze pośmiać się z głupca
Nie jestem dobrym błaznem na te czasy
Lecz wśród jedwabnych i złotych kutasów
Na mądrość znajdźcie mi kupca
Lecz żadna mądrość nie zastąpi przeczuć
Które są przy mnie dzisiaj jak co wieczór
Choćby grano najgłośniej
Siedzę bez ruchu jak wyzbyty mowy
Czemu więc nagle wokół mojej głowy
Dzwoneczki dzwonią żałośnie
To ta kobieta władzy wciąż niesyta
Pisma podmienia raportów nie czyta
Tajne prowadzi układy
Mówcie że mądra że wielkiego rodu
Że wschodem rządzić ma ręka zachodu
A ja nie cierpię tej baby!"**
A jaka była naprawdę? Gdyby krużganki i komnaty wawelskie mówić potrafiły...
---
* Halina Auderska, "Smok w herbie", Wydawnictwa Radia i Telewizji, W-wa 1984; tom I, str. 8.
** Jacek Kaczmarski, "»Stańczyk« (wg obrazu Jana Matejki)", w: "Muzeum", Wydawnictwo Pomaton, Warszawa 1990.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.