Dodany: 19.05.2006 14:22|Autor: emilyb
Po prostu... romans wszechczasów!
O fabule pokrótce: Joanna, pełna szczerych chęci, ulega namowom pewnego mężczyzny, by zastąpiła w domu na trzy tygodnie jego ukochaną. Chce on z nią wyjechać, ale przeszkodą jest fakt, że ukochana (jej imię to Basieńka)... ma już innego męża. Teraz chodzi o to, by Joannę tak upodobnić do Basieńki, żeby mąż nie zauważył zamiany, a zakochani mogli się w tym czasie sobą nacieszyć. Jak się okazuje, mąż wcale nie widzi różnicy między kobietami. Joanna czuje, że coś jest nie tak. (Bo w końcu co to za mąż, który nie odróżnia własnej żony od przebierańca w peruce...?) I tu muszę przerwać, bo dalej następują tak nieoczekiwane zwroty akcji, że zdradzając je popsułabym pewnie całą radość czytania. No, może jeszcze tylko troszeczkę... A mianowicie: pojawia się tam pewien uroczy blondyn, wytwór marzeń Joanny, który sprawia, że cała przygoda staje się dla głównej bohaterki prawdziwym romansem wszech czasów.
Inteligentnie skonstruowana fabuła, dowcipne teksty, przystojni mężczyźni, wątek kryminalny... czyli po prostu cała Chmielewska. Jeśli ktoś lubi tę pisarkę, myślę, że to najlepsza zachęta. W moim (ale przecież subiektywnym) odczuciu końcówka książki (tzn. fragment, w którym akcja dzieje się w Sopocie) jest słabsza niż początek (tzn. ta cała afera z zamianą). Mimo to "Romans wszechczasów" ma u mnie bardzo dobry. Ciut gorzej niż niezwyciężone i genialne "Całe zdanie nieboszczyka".
No cóż... Jeszcze raz pozostaje mi gorąco zachęcić i... życzyć miłej lektury :).
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.