Dodany: 16.05.2006 09:08|Autor: agakonys

Dla niedokołysanych


Ta książka uświadomiła mi, jak bardzo jestem "niedokołysana". Jak bardzo brakuje nam, kobietom troski o nas same. Jak mało jest rodzin z taką aurą. Niby wszystko mamy, a jednak czegoś brakuje. Ta lektura budzi w czytelniku tęsknotę za czułością, zrozumieniem uczuć. Matka o nic nie pyta, wyczuwa, co dzieje się z córką. Nikt nie krytykuje, nie ocenia. Bagaż własnych doświadczeń daje największą mądrość, a czas jest najlepszym doradcą. Małgorzata Kalicińska w swojej książce przypomniała nam jeszcze jedną prawdę, jak bardzo ważna w życiu kobiet jest matka i jak wielu z nas jej brakuje. Przeczytanie tej książki pomaga zrozumieć siebie, wczuć się w nasze potrzeby, odnaleźć.

Zachęcam, bo warto bliżej przyjrzeć się naszemu życiu i spróbować je przewartościować.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 24742
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 27
Użytkownik: Bacia 12.08.2006 13:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka uświadomiła mi... | agakonys
Należy zwrócić uwagę na wspaniałe scementowanie rodziny.Tak, rodziny.W Warszawie też byli rodziną, a mimo to każdy żył swoimi sprawami.Ocierali się o siebie nie znając się nawzajem.W Rozlewisku kwitnie prawdziwe rodzinne życie.Cudowne opisy przygotowań do świąt.I co ciekawe,rodzina jest już rozbita,bohaterowie są w nowych związkach, a tak naprawdę dopiero teraz się lubią i stanowią wspólnotę.Warto zwrócić uwagę na opisy kulinarne.Autorka nie tylko opisuje wykonanie i skład potrawy. Pisze o wyprawach na targ,opisuje i charakteryzuje potrzebne owoce, warzywa.No, i jeszcze przepiękne opisy mazurskich pejzarzy.
Użytkownik: Ysia 29.08.2006 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Należy zwrócić uwagę na w... | Bacia
Widać wszystko zależy od tego, co kto uważa za „rodzinne święta”. Rzeczywiście, tradycyjne potrawy, dużo ludzi przy stole, a za oknem śnieg i dzika przyroda, to brzmi zachęcająco. Tylko że ciągle jeszcze małżonek spędza te Boże Narodzenie, gdzieś tam ze swoją obecną partnerką, a główna bohaterka sprasza do świątecznego stołu (prawie) wszystkich doszłych i niedoszłych kochanków z okolicy. Mnie coś w tym zgrzyta. Uznając nawet, że dwoje ludzi może się rozstać w przyjaźni, nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego ta kobieta koniecznie chce ciągle zapraszać do siebie wszystkich swoich byłych i to najlepiej z obecnymi partnerkami.

A już najbardziej ze wszystkiego przeszkadzał mi styl. Drażniły mnie te wszystkie zachwyty (Na śniadanie jemy jajeczka i pijemy herbatkę. Jest cudnie!) i wykrzykniki ze „szlag!” na czele (kojarzyło mi się to z zupełnie inną książką i to nie było dobre skojarzenie).
Użytkownik: aleutka 29.08.2006 22:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka uświadomiła mi... | agakonys
Nie czytałam książki, wiec opinię moge sformułować jedynie na podstawie tego opisu, a wnioski mogą być całkowicie mylne.

Ten opis mnie raczej zniechęcił niz zachęcił. Ja sielanki w zbyt dużym stężeniu i w pewnej wersji stylistycznej (sentymentalnej) nie znoszę, wydaje mi sie właśnie nieprawdziwa.

Najbardziej uderzyło mnie coś innego: "Matka o nic nie pyta, rozumie co się dzieje z córką" Czy ona telepatycznie rozumie ABSOLUTNIE WSZYSTKO, tak że nie musi rozmawiać, pytać? Matka może wyczuwać jakieś ogólne zarysy, właśnie ogólną nutę, że coś jest z dzieckiem nie tak, może też rozumieć że na przykład nie jest właściwy czas na zadawanie pytań, może odwoływać się do własnych wspomnień i powstrzymywać od komentarzy, ale nawet wtedy tak zupełnie bez rozmowy, to trudno mi sobie wyobrazić pełne porozumienie. Dziwne to jakieś. Wydaje mi się właśnie fałszywe. Trzeba się nauczyć widzieć w matce człowieka a nie nieomylnego telepatę. Jeśli cała rodzina jest przedstawiona w ten sposób to nie budzi to mojego zaufania. Nie możemy oczekiwać, że ktoś będzie się domyślał i wmyślał, wyczuwał itp wszystkie nasze stany psychiczne. Właśnie dlatego musimy się nauczyć je komunikować w sposób otwarty, jak to się dziś mówi asertywny (choć ja tego słowa nie znoszę)...
Użytkownik: pilar_te 07.12.2006 23:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałam książki, wie... | aleutka
Mnie się bardzo ta gawęda podobała :-) Polecam.
Użytkownik: jakozak 06.03.2007 09:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałam książki, wie... | aleutka
<"Matka o nic nie pyta, rozumie co się dzieje z córką" Czy ona telepatycznie rozumie>

Hmmm.

" Mama wstała i poszła do swojego pokoju. Przyniosła zawiniątko i położyła przede mną.
- To na później. Teraz Twoja wersja.
- Moja? Będzie znacznie krótsza.
- No pewnie. Nie opowiesz mi teraz całego życia, zresztą późno jest. Powiedz tylko, naświetl siebie w tym, o czy mówiłam. Proszę."

???

Nie jest to aż taka słodka sielanka, nie jest.
Czytam teraz książkę. Jestem na 117 stronie. Pozostało do końca około 400. Obrzydliwy początek naszpikowany rynsztokowym słownictwem i kretyńskim zachowaniem bandy idiotów karierowiczów. Wykreślałam długopisem wszystkie ohydne słowa, żeby nie wyrzucić książki przez okno.
Drugi rozdział tylko czasem zawiera takie "cudo". Autorka nie potrafi ich nie używać nawet tam, gdzie nie ma takiej "potrzeby".
Napisane interesująco. Czyta się dobrze. Takie czytadło. Kołysania narazie nie czuję. Może za wcześnie. Rok w Prowansji, czy to drugie - nie pamiętam, które z nich czytałam, rzeczywiście pachniało i kołysało. To czasem zakołysze, czasem telepnie.
Problemy życiowe mocno dojrzałej kobiety, które jestem już w stanie rozumieć i nie oceniam jej tak surowo. Niejedna z nas ma podobne doświadczenia.

Po przeczytaniu całości coś tam skrobnę jeszcze. Chyba, że po kolejnym gwałtownym podskoczeniu mi żołądka do gardła przy natknięciu się na "zjawisko ewolucji języka polskiego" naprawdę wyrzucę ją przez okno.
:-)
Użytkownik: jakozak 09.03.2007 08:25 napisał(a):
Odpowiedź na: <"Matka o nic nie... | jakozak
Nie wyrzucę. Długopis bardzo rzadko potrzebny. Zostało mi jakieś 30 stron. Szkoda, że już koniec książki. Mogłaby nawet być piątka, gdyby...
Użytkownik: Bozena 15.06.2007 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałam książki, wie... | aleutka
Twoim wzorem, Aleutko, wpisuję się tutaj - nieco z lękiem - bo książki nie czytałam; wpisuję się, bowiem Twój komentarz w całości popieram.
Dodam jeszcze, że różne bywają matki i są takie kobiety, dla których uświadamianie na szeroką skalę "prawdziwości" ich matek - wydaje się dręczące i jest po części misją chybioną.
Ciekawa jestem czy autorka uświadamia kobietom kim jest dla nich (właśnie dla kobiet) prawdziwy ojciec?

Opis treści książki - także i mnie do niej zniechęcił.
"Dziwne to jakieś. Wydaje mi się właśnie fałszywe".[A]
P.S.
A słowa "asertywny" - także nie znoszę, wyjątkowo nie znoszę.
Użytkownik: adamserak 13.01.2007 20:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka uświadomiła mi... | agakonys
A mnie ta książka ukołysała... do snu. Mocnego snu. Takiego, który nie pozwala czytać dalej. To silenie się na luz, te niewiarygodne relacje z życia w mieście, ten pozornie życiowy język... Można się było tego od razu spodziewać po objętości (493 strony!). Trzeba nie mieć do siebie dystansu, by pisać takie kobyły na starcie pisarskiego życia. Dałam trójkę, a nie mniej, tylko dlatego, że to polska literatura współczesna, której czytamy tak mało, więc warto ją wspierać. Tylko nie wiem, czy akurat panią Kalicińską...
Użytkownik: jakozak 13.01.2007 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka uświadomiła mi... | agakonys
Cieszę się ogromnie, bo dostałam ją w prezencie pod choinkę od synowej. Czeka w kolejce na czytanie. Walczy o trzecie miejsce. :-)
Użytkownik: eetka 26.02.2007 09:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka uświadomiła mi... | agakonys
Książka cudna.Trzeba się zatrzymać aby zrozumieć siebie i wszystko dookoła. I wszystkich.... Ta książka jest dla osób dojrzałych, bo młodsi w obecnym szybkim pędzie życia do egoizmu nie będą wiedzieć o co chodzi. Do tej książki trzeba po prostu dorosnąć. Polecam książkę.
Użytkownik: ella 26.02.2007 10:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka cudna.Trzeba się ... | eetka
Tez sie ciesze. Dzeki, Moni! :-)
Juz oblozona czeka, az rozstane sie z "Kotem z jadeitu". Probowalam ja odlozyc przed zakonczeniem, ale jakos nie moge.
Użytkownik: jakozak 06.03.2007 09:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Tez sie ciesze. Dzeki, Mo... | ella
Czytałaś już, Elu? :-)
Użytkownik: ella 28.03.2007 13:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałaś już, Elu? :-) | jakozak
Czytalam :-). Mnie tez ukolysala. ;-)
Użytkownik: Joka Bees 21.05.2007 23:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka cudna.Trzeba się ... | eetka
Zgadzam się z Tobą, że książka jest cudna.Zgadzam się też, że spodoba się osobom dojrzałym. Dla mnie to afirmacja prawdziwego życia; takiego wyciszonego, spokojnego o jakie teraz trudno. Taka ucieczka od wyścigu szczurów, od plastikowego i krzykliwego świata.Polecam wszystkim.
Użytkownik: effka24 04.07.2009 00:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tobą, że ks... | Joka Bees
Ja właśnie ciężko pracuję nad recenzją tej książki do szkoły. Dla odmiany, po przeczytaniu jej stwierdzam, że trzeba być wybitnie niedojrzałym, żeby nabrać się na taki "poradnikowy" styl. Przy 280 stronie w notatkach napisałam sobie, że już nie mogę i tak było do końca. Niestety, tak słabej książki nie czytałam dawno i gdybym nie musiała opracować jej do szkoły, naprawdopodobniej wylądowałaby razem z gazetami do spalenia u mojej mamy na wsi juz dużo wcześniej. No, ale zawiozę ją tam pojutrze. Z wielką przyjemnością.
Użytkownik: Joka Bees 18.07.2009 23:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja właśnie ciężko pracuję... | effka24
Czy już spaliłaś? Bo ja bym ją chętnie przygarnęła, ponieważ ogromnie lubię do niej wracać:-)
Cóż, są tacy ludzie, którzy może dojrzewają nieco później;-)))
Ja chyba do nich należę... I dobrze mi z tym.
Pozdrawiam cieplutko.
Ps. Piszę zupełnie poważnie, jeśli tak bardzo nie lubisz tej książki, to odezwij się na mojego maila.
Bo ja nie wierzę, że istnieją biblionetkowicze unicestwiający książki.
Choćby te najbardziej nielubiane.
A co lubisz? Może będę miała coś na wymianę.
Użytkownik: marta1978 15.06.2007 14:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka uświadomiła mi... | agakonys
Książka trafiła w etap mego życia... w tęskontę za harmonią, za tym by znaleźć czas na kontemplację życia, by inaczej spojrzeć na babcię.. a może zatęsknić za babcią jakiej nie mam...
CZuła, bezgranicznie romatyczna, może cukierkowa, "babska" jak ktoś ujmie... jednak zachwyciła mnie swym urokiem.
Użytkownik: sonja1 14.10.2007 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka uświadomiła mi... | agakonys
Wyjątkowo irytująca książka. Drażni wulgarny język, zatrzęsienie ckliwych historyjek rodem z "Samotności w sieci" ze stadem alkoholików w roli głównej, protekcjonalne, pełne wyższości podejście do prostych, wiejskich ludzi. Nie wzbudziła mojej sympatii ani główna bohaterka, na siłę poszukująca kandydata na drugiego męża, ani jej rodzina, znajomi i przyjaciele, ani sama autorka. Porównanie tej cegły z "Rokiem z Prowansji" to straszne nieporozumienie.
Użytkownik: beataBG 30.01.2008 18:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka uświadomiła mi... | agakonys
To cudowna książka, o kobietach takich jakie możemy spotkać wszędzie a jednak... są wyjątkowe i ksiązka również jest wyjatkowa.... Nie chce się jej skończyć...
Użytkownik: Bacia 31.01.2008 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: To cudowna książka, o kob... | beataBG
Zauważcie, jakie skrajne opinie padają o tej książce.Ja nadal uważam, że to dobra lektura.Przeczytałam też "Powroty nad rozlewiska" i też mi się podobała.
Użytkownik: edithj 25.02.2009 19:44 napisał(a):
Odpowiedź na: To cudowna książka, o kob... | beataBG
Mnie też się nie chciało skończyć. Niby nic wielkiego, nie jakieś wielkie arcydzieło, ale czyta się świetnie. Wzrusza i bawi, wspaniale się przy niej odpoczywa.
Użytkownik: elianka 05.03.2008 21:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka uświadomiła mi... | agakonys
Sielankowa choć niecalkiem, prosta, choć nie do końca, kobieca, ale jednak trochę uniwersalna... taka jest ta książka. Nie wszystkie jej treści do mnie docierają, nie potrafię postawić się w sytuacji niemal 50 letniej kobiety, która musi przewartościować swoje życie.
Historia, która przedstawia nam Autorka, jest tak nasączona "prawdami oczywistymi", ze czasem czułam przesyt. Jednakże, jak widzę to na przykladzie ludzi z mojego otoczenia- nie dla każdego oczywistości są tak wyraźne, niektórzy potrzebuja takiego kopa, nazwania rzeczy po imieniu. Tym właśnie dla mnie jest ta ksiazka. Niezbyt skomplikowaną, dla każdego przystępna lekcją prawd oczywistych.

Nie zgadzam się z opinią, że szukanie na siłę drugiego meża przez bohaterke jest irytujące... uważam, że każdy zasługuje na miłośc i bliskośc z drugim człowiekiem. Czasem jestesmy tak bardzo tego spragnieni, ze tracimy instynkt samozachowawczy. Tutaj- wlasnie tak jest. Nie pokusiłabym się jednak o potępianie ludzkiej potrzeby do posiadania kogoś, do kogo mozna sie przytulic, gdy jest nam źle.
Użytkownik: farmitka 29.05.2008 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka uświadomiła mi... | agakonys
podobnie jak bohaterka ksiązki jestem chyba,, niedokołysana,,. -bardzo podoba mi sie takie opisanie stanu duszy i ciała w pewnych momentach zycia.Przeczytałam tę ksiązke w czasie gdy sama stałam na rozdrożu wyborów zyciowych i skłoniła mnie do powtórnego przyjrzenia sie sobie i swoim myslom-czarnym kowbojom.
Użytkownik: _qra_ 15.09.2008 09:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka uświadomiła mi... | agakonys
Rozumiem zachwyty części czytelników nad tą książką - być może spełnia pewne oczekiwania, jest obietnicą lepszego "stylu" życia, uspokaja. Mnie również ukoiła, ale na krótką metę. Dość nudny styl szybko się przejada i z uroczego rozlewiska robi się pełne komarów bagienko: oczywista "akcja", przewidywalne, wciąż takie same dialogi.
Sama koncepcja książki przypominała mi "Smażone zielone pomidory". Wiem, że to nie ta klasa literatury, ale autorka stosuje identyczny chwyt: przeplata prozę przepisami kulinarnymi. Resztę ma zrobić ciepła atmosfera w gronie przyjaciół i znajomych. Niestety autorce nie starcza finezji, by chwycić czytelnika za gardło i wycisnąć z niego ostatnie łzy wzruszenia.
Użytkownik: melissa 15.09.2008 10:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem zachwyty części ... | _qra_
A może to właśnie dobrze, że książka nie jest ckliwa?
Niestety, mnie nawet nie ukoiła. Nie zaznałam tego błogiego uczucia wyciszenia, ale może to dlatego, iż go wcale nie potrzebuję, bo też mieszkam w małym miasteczku. :)
Przeczytanie tej powieści nie uważam za czas stracony, ale po drugą część nie mam ochoty sięgnąć.
Użytkownik: joanna.syrenka 25.02.2009 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem zachwyty części ... | _qra_
Przepisy to są teraz w co trzeciej książce, więc to żaden dla mnie chwyt. :]
Użytkownik: joanna.syrenka 25.02.2009 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka uświadomiła mi... | agakonys
Jeśli miałabym przewartościowywać życie wg tej książki, to wolałabym zostać jakąś patologiczną jednostką... :P
Powiedzmy, że jak dla mnie to wartości w tej książce są palcem po wodzie pisane.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: