Dodany: 08.05.2006 10:14|Autor: bazyl3

Kończ Waść, tylko lepiej ;)


Myślę, że autor powinien wziąć sobie do serca strawestowane powiedzenie jednego z premierów którejś tam Rzeczpospolitej (wybaczcie, ale takiemu przeciętniakowi jak ja już się to wszystko miesza ;) ) - "(...) prawdziwego pisarza poznaje się po tym, jak kończy (...)". Piszę to nie tylko z myślą o przeczytanej właśnie "Mrocznej połowie", ale i o paru innych dobrze zaczynających się i zepsutych w końcówce książkach Kinga.

Pomysł na opisywaną powieść świetny. Mamy oto bowiem Thada Beaumonta - pisarza, który, mimo niewątpliwego zarodka geniuszu i wydania książki nominowanej do National Book Award, cierpi na pewien rodzaj niemocy twórczej. Wydaje jeszcze jedną powieść pod własnym nazwiskiem (pozostaje ona bez echa w szerokim świecie), a następna "ambitka" rodzi się w bólach. Tymczasem, jak to mówią, trzeba coś do gara wrzucić, a pieniążków ani, ani. Nasz bohater robi zatem to, co setki pisarzy przed nim i, podejrzewam, setki po nim - zaczyna chałturzyć. Pod pseudonimem George Stark publikuje szereg krwawych kryminałów, które, o dziwo, przynoszą mu szaloną popularność i spore pieniądze. Co się jednak stanie, kiedy stworzone specjalnie na potrzeby produkowania kolejnych "starków" alter ego zacznie żyć własnym życiem? Kiedy przestanie być tylko wyimaginowaną postacią i z buciorami wejdzie w życie swego stwórcy i jego rodziny? Tym bardziej że Thaddeus nie wie o pewnej tajemnicy, związanej z operacją mózgu, którą przeszedł mając 11 lat.

Odpowiedź na te i inne pytania znajdziecie w książce ;).

"Mroczna połowa" to, podejrzewam, swego rodzaju spowiedź autorska człowieka, który bądź co bądź ładne parę książek pod pseudonimem napisał. Mało tego, geneza powstania i "śmierci" Richarda Bachmana jest identyczna jak opisana w "Mrocznej...". Co więcej, również w przypadku Kinga krytycy pokusili się o stwierdzenie wyższości literatury tworzonej przez jego drugie "ja" nad tą, którą sygnował swoim nazwiskiem, a którą uznali za "kiczowatą". Dlatego też można uznać omawianą powieść za rozprawienie się pisarza z jakimiś demonami przeszłości i od tej strony jest jak najbardziej OK, przynajmniej we fragmentach, które dotyczą dylematów w rodzaju: "pisać ambitnie i głodować, czy pisać poczytne "produkcyjniaki" i zbierać finansową śmietankę" oraz jeśli chodzi o konsekwencje tych wyborów. Natomiast jeśli chodzi o stronę czysto rozrywkową, to "Mroczna połowa" wciąga tylko do pewnego momentu. Gdzieś koło setnej strony, a może 50 stroniczek dalej, czytelnik wie już wszystko, a autor prowadzi tzw. wyścig z czasem, który nie dość, że nudny i momentami jakby żywcem zerżnięty z "Ptaków" Hitchcocka, to jeszcze przewidywalny do bólu.

Podsumowując - opis dylematów pisarskich - tak, horror - nie ;).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4291
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: