Dodany: 07.05.2006 21:07|Autor: Potworek_figaro

Z kanonu lektur szkolnych...


Nie pierwszy raz błogosławię kanon lektur szkolnych, w którym znajdują się jeszcze książki nie grzeszące popularnością wśród umęczonej młodzieży szkolnej. Gdyby "Potop" Henryka Sienkiewicza nie zajmował szlachetnej pozycji w spisie lektur obowiązkowych klasy drugiej licealnej, z całą szczerością mogę przyznać, że nigdy nie sięgnęłabym po to dzieło. A przecież dużo bym straciła.

Henryka Sienkiewicza znałam już z "Krzyżaków". Była to powieść wojenna, opowiadająca o mrocznym średniowieczu i nadpobudliwym Zbyszku z Bogdańca. Czytałam ją bez zbytniego zapału, ale za to z motywacją uzyskania lepszej oceny z polskiego.

Tymczasem "Potop" od samego początku wzbudzał we mnie cieplejsze uczucia. Zuchwałego, z błyskiem w oku Kmicica, który przy pierwszym spotkaniu ochoczo łapie w objęcia zimną Oleńkę, obdarzyłam od samego początku niemałą sympatią. I muszę się przyznać, że przez wszystkie tomy to właśnie jego szukałam pośród pożółkłych stronic i z wypiekami na policzkach śledziłam jego niespokojne losy.

Najwidoczniej pan Sienkiewicz był człowiekiem, który lubował się w wojennych romansach. Na tle ważnych wydarzeń w dziejach narodu polskiego, tj. potopu szwedzkiego, zarysował ciekawą historię niespokojnej miłości Andrzeja Kmicica i Oleńki Billewiczówny. Ci barwni bohaterowie musieli toczyć dwupłaszczyznową bitwę - o Polskę i o siebie samych. Mieli różne sposoby walki - pan Andrzej lubował się w walce pełnej krwi i mieczy, natomiast Oleńka walczyła rozsądkiem, dobrocią i zimnym spojrzeniem, które działało cuda.

Przez pierwszy tom przemknęłam szybko, bez szczególnego zaangażowania, nerwowo liczyłam strony do końca, bo termin sprawdzianu zbliżał się nieubłaganie. Drugi tom wzbudzał w mym sercu mnóstwo uczuć, liczba stron nie wiadomo kiedy rosła, a ja ze złością reagowałam na każdy bodziec zewnętrzny, choćby na coś tak świętego, jak smaczny, niedzielny obiad. Trzeci tom był już bardziej stonowany, emocje opadły, ale to podczas jego czytania obdarzyłam platoniczną miłością mości Babinicza i Pana Wołodyjowskiego.

Jako lekturę - szczerze polecam. Radzę nie zniechęcać się trudnym słownictwem (trochę czasu, a staropolskie wyrazy nagle same będą wydobywać się z naszej gardzieli), ani ciężkim początkiem czy skomplikowanymi i długimi opisami działań wojennych. Wszystko to po pewnym czasie przestanie przeszkadzać, a nawet zacznie wzbudzać nasze zainteresowanie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 39101
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: anndzi 08.05.2006 15:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwszy raz błogosła... | Potworek_figaro
Ja męczyłam "Potop" całe wakacje, ale kiedy skończyłam stwierdziłam, że mi się podobał. Sięgnęłam nawet po "Pana Wołodyjowskiego", który spodobał mi się jeszcze bardziej. Jeśli chcesz znać dalsze losy swoich platonicznych miłości, to koniecznie sięgnij po tę książkę.
Użytkownik: Jakolinka 13.05.2006 13:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwszy raz błogosła... | Potworek_figaro
Potworku a ja już dziś skończyłam "Potop". Cudna książka. Czyta się jednym tchem. Cały czas chciałam wiedzieć co dalej, co dalej, co dalej. Nie mogłam się oderwać. A teraz żałuję, że już się skończyła. Chciałabym ją jeszcze czytać. To było takie fajne. W poniedziałek muszę odwiedzić bibliotekę albo księgarnię i zaopatrzyć się w trzecią część Trylogii. Pan Włodyjowski jest cudowny, więc cieszę się, że go będzie więcej. Kmicica w końcu polubiłam, ale i tak zaufania do niego nie mam.
Użytkownik: Arek Tomasz 13.06.2006 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwszy raz błogosła... | Potworek_figaro
Fakt. Ja też nigdy nie przepadalem za Kmicicem.
Użytkownik: i-studio 19.09.2006 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwszy raz błogosła... | Potworek_figaro
Potop i Pan Wołodyjowski to moje dwie ulubione książki, które mogę czytać bez końca. Znam je doskonale i zaczynam w dowolnym momencie, ulubionym, potem czytam, wracam wcześniej i tak ciągle.
To jedna z niewielu lektur, która powinna lekturą pozostać, bo jest ciekawa, porywająca i zawsze wciąga czytelnika. A po przeczytaniu warto pojechać na wycieczkę szlakiem Trylogii, obejrzeć wszystkie te miejsca, zamki, w Polsce i na Ukrainie. Naprawdę warto.
Użytkownik: Monika71 04.05.2007 22:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwszy raz błogosła... | Potworek_figaro
Wiesz,mnie na początku zniechęcił wstęp do "Potopu",ale.... Ta książka wzbudziła we mnie nie mało emocji :-) Motyw Kmicica i Oleńki bardzo mnie zaciekawił,a jeszcze bardziej,że podobno bohaterowie z "Potopu" są także w "Ogniem i Mieczem"(to prawda???)... Co do "Pana Wołodyjowskiego" to wiem na bank,że przeczytam tą książkę po wystawieniu ocen ;-)
PS:Polecam wszystkim "POTOP" ;-)
Użytkownik: Anitra 04.05.2007 22:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz,mnie na początku zn... | Monika71
"Ogniem i mieczem" jest pierwszą częścią Trylogii zatem pojawiają się w niej postacie przewijające się przez cały utwór, czyli pan Wołodyjowski i Zagłoba, ale główną postacią jest jednak Skrzetuski. Koniecznie przeczytaj również tę część, bo tylko tam znajdziesz sławnego Bohuna... ;)
Użytkownik: corecta 22.05.2007 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwszy raz błogosła... | Potworek_figaro
"I muszę się przyznać, że przez wszystkie tomy to właśnie jego szukałam pośród pożółkłych stronic i z wypiekami na policzkach śledziłam jego niespokojne losy." i ja, i ja też ;) Tutaj opisuję jak mi szło czytan ie http://piwobuzowanie.blog.onet.pl/2,ID70884676,ind​ex.html :)
Użytkownik: UzytkownikUsuniety08​242023181009 02.08.2007 15:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwszy raz błogosła... | Potworek_figaro
Tak książka jest straszna. Od jakiegoś czasu nie jestem w stanie czytać więcej niż 10 stron dziennie. Najgorsze jest to, że jest tak bardzo banalna i naiwna. A to, że Oleńka nadal była zakochana w Kmicicu po tym jak on wymordował niewinne dzieci, kobiety i mężczyzn z rodziny Butrymów za rzekomą krzywdę jakiej doznał to już w ogóle przesada. Kmicic taki dobry chrześcijanin, patriota ale na cudzą krew łasy bardziej niż na narzeczoną. Rozumiem, że taka w przybliżeniu była uwczesna Polska, ale bez przesady. Mity mitami, a Sienkiewicz mógłby być obiektywniejszy w tych swoich bajkach zwanych trylogią.
Użytkownik: !lona 25.05.2008 19:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwszy raz błogosła... | Potworek_figaro
Ja jestem jedną z tych osób, które "przemęczyły" "Potop". Gdyby nie to, że jest on lekturą już dawno bym dała sobie z nim spokój. Opisy wojny i bitew są okropnie długie i nudne, jedną ciekawą rzeczą był wątek miłosny, ale i tak bardzo naciągany. Niemalże zmuszałam się do czytania, mnie nie "wciągnęła" ta książka.
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 25.05.2008 19:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwszy raz błogosła... | Potworek_figaro
Przyznam, pewnie nie pierwszy raz, że "Potop" i Sienkiewicza darzę ogromną sympatią (i nie tylko ja). Nie wiem, co jego książki w sobie mają, ale niezwykle mnie wciągnęły. To jest ta książka, do której prędzej czy później wrócę.
Użytkownik: nisha 10.08.2008 16:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwszy raz błogosła... | Potworek_figaro
Jeśli Zbyszka z Bogdańca uznać za nadpobudliwego, to Kmicic jest przykładem ADHD. ;p
Użytkownik: Izania 18.10.2008 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli Zbyszka z Bogdańca ... | nisha
Mnie "Potop" zainteresował praktycznie od razu. Ciekawa akcja, momenty " dreszczyku emocji" i w ogóle wszystko mi się podobało.
No prawie... opisy nie zaliczę do najprzyjemniejszych i... Kmicica. Nigdy go jakoś szczególnie nie lubiłam. Moje serca zdobył Pan Wołodyjowski.
Polecam gorąco!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: