Dodany: 06.05.2006 18:58|Autor: 00761

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Anka
Broniewski Władysław

2 osoby polecają ten tekst.

W zachwycie i (z)grozie...


(Wszystkich wielbicieli poezji W.B. oraz znających meandry jego biografii przepraszam za używanie w poniższym tekście uproszczenia "każdy".)

Odkłamywania zakłamań próba nieśmiała

Bardzo nie lubię szufladek, za to bardzo lubię i cenię poezję Broniewskiego. No jasne, że nie wszystkie jego utwory warte są promowania, jak choćby "grzech główny" poety, czyli napisany w 1949 roku poemat "Słowo o Stalinie". Ale w naszej literaturze powojennej jest niewielu twórców, którzy w materii komunizowania i pisania wiernopoddańczych hołdów dla "ojca narodów" mają czyste sumienie. Choćby nasza noblistka.

Nie zamierzam tu piać peanów na cześć poety, po prostu chcę na niego spojrzeć "sine ira et studio", co ciągle zdaje się być nieprawomyślne. Przecież na Broniewskim, jak na pogodzie i edukacji, zna się każdy i każdy wie, że komuch, który co prawda napisał parę słusznych wierszy (czyt. „Bagnet na broń”), ale poza tym tylko rewolucja, komuna (Paryska i inne) i ideologia. Nic bardziej mylnego!

Zacznijmy od biografii. Nie będę pisać o tym, o czym wiedzą wszyscy, ale chcę parę zdań poświęcić temu, co cenzura (komunistyczna właśnie) skrzętnie z niej wymazała. Peerelowskie podręczniki ani słowa nie pisały o tym, że poeta służył od 1915 r. w Legionach Piłsudskiego, do których zgłosił się jako siedemnastolatek, że w wojnie 1920 roku walczył przeciw Rosji Radzieckiej, że za odwagę został odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyżem Walecznych. Później, rozczarowany polityką piłsudczyków, zbliżył się do komunistów. Tu wszystko jest do bólu wiadome. W 1939 roku nie dostał powołania (bo był "czerwony", zatem nie był godny!), a kryteria ideologiczne jednak obowiązywały. Kapitan Broniewski na rowerze przebył szlak Warszawa–Tarnopol, by jako ochotnik zgłosić się do wojska – dostał przydział do 28 Dywizji Piechoty w Zbarażu. Było jednak za późno - wkroczenie armii radzieckiej 17 września udaremniło walkę z Niemcami. Poeta udał się do Lwowa. Tam właśnie w środowiskach inteligenckich często wygłaszał nieprawomyślny wiersz "17 września", w którym stawiał znak równości między agresorem niemieckim i sowieckim. (Oczywiście szukać w powojennych wyborach – trud daremny!). 21.01.1940 roku Broniewski zostaje aresztowany przez NKWD i umieszczony w lwowskim więzieniu na Zamarstynowie*, skąd przewożą go na Łubiankę, gdzie w okrytym najgorszą sławą więzieniu NKWD przebywa 13 miesięcy.

Po wybuchu wojny niemiecko–rosyjskiej zostaje wysłany najpierw do Saratowa, później do Ałma–Aty. 7 sierpnia 1940 r. zwolniony z więzienia, został żołnierzem armii Andersa; od 1943 za zezwoleniem dowództwa redaktor techniczny pisma „W drodze”.

Po powrocie do kraju (odrzucił możliwość pozostania na emigracji) zaczyna się taniec–opętaniec, w który poeta dał się wciągnąć. Nigdy jednak do końca.

Zręcznie "uładzony" życiorys, z którego usunięto to, co niezgodne ze słusznym wizerunkiem kryształowego komunisty, ostra cenzura poetyckich tomików, z których wycięte zostały wszystkie (liczne!) wiersze antysowieckie – niektóre pojawiły się w oficjalnym obiegu dopiero po 1989 roku**. W zamian - otrzymana w 25–lecie twórczości willa w Warszawie i huczne ogólnopolskie obchody jubileuszu, Broniewski w programach szkolnych, na akademiach "ku czci". Oczywiście Broniewski patriota i komunista! Jaki tam z niego liryk! I to jedna z największych – moim zdaniem – krzywd, jakie wyrządzono temu poecie. Zaszufladkowanie podziałało i jak się zdaje, działa skutecznie. Nic dziwnego, że Broniewski pił, zawsze pił sporo, ale po wojnie zaczęło się to wymykać spod kontroli. (Przypomina mi to "zalewanie się w trupa" Konrada Wallenroda żyjącego wśród wrogów). Poeta nie był naiwny, musiał mieć poczucie zdrady samego siebie, musiał mieć świadomość manipulacji. Poddawał się jej, skoro przystał na taki swój wizerunek, skoro nie odrzucił "cukierków" ofiarowanych przez władzę. Alternatywą była nieobecność w literaturze. Na to poeta nie potrafił się zgodzić, jak choćby Zbigniew Herbert. Ale też nie zgodził się, gdy Bierut w 1953 r. zaproponował mu napisanie nowego hymnu Polski Ludowej – zdecydowanie odmówił na forum publicznym.

Z czasem zaczął być coraz bardziej niewygodny, a próbą usunięcia w cień stało się zamknięcie poety w zakładzie psychiatrycznym w Kościanie w celu przymusowej kuracji odwykowej, z którego po bezskutecznych próbach uwolnienia przez żonę za pośrednictwem Ministerstwa Zdrowia został wypuszczony dopiero po rozpoczęciu protestacyjnej głodówki. Było to po śmierci Anki, ukochanej córki poety.

Córka–Bzdurka

Anka, właściwie Joanna Kunicka z d. Broniewska, córka Władysława i Jadwigi, pierwszej żony poety, przyszła na świat 24 listopada 1929 r. w Kaliszu. Ojciec nazywał ją czule Anulą, Anią, Córką–Bzdurką. Już jako czteromiesięczny brzdąc bywała natchnieniem dla poety, o czym wspomina Janina Broniewska w książce "Maje i listopady". Była dzieckiem niezwykle zdolnym, nauczyła się czytać jako czteroletnia dziewczynka. Świetnie się uczyła. W listopadzie '39 r. wraz z matką wyjeżdża do Związku Radzieckiego, w '41 zostają ewakuowane w głąb Rosji, gdzie pracują w sowchozie przy hodowli świń, potem przez dwa lata przebywają w Kujbyszewie. Z tego okresu zachowały się listy poety do Anki, w których – przynajmniej z daleka – starał się jej wskazać drogę.

"Szachriziabs, 24 maja 1942

(...) Czytaj polskie książki, choćby nie wiem jak trudno było je było wydostać. Mam już przekonanie, że masz już w swoim sercu taki kompasik, który nie pozwoli Ci zagubić się w tym dość dużym a nie bardzo mądrym świecie, i że ten kompasik będzie wskazywał w tym samym kierunku, co i moje stare kompasisko"***.

Rozmawiał z nią listownie o przyszłości, o wyborze studiów. Nie nakazywał i nie nalegał, zwyczajnie, jak troskliwy ojciec, radził. Po powrocie do Polski (w lutym '45 roku) Anka kontynuuje naukę w V Państwowym Liceum im. Marii Konopnickiej w Łodzi. Robi dwie klasy w ciągu roku i w '46 zdaje maturę. Skierowana przez ZWM wyjeżdża do Jugosławii, gdzie w międzynarodowej brygadzie pracy jako siedemnastolatka (!) pracuje przy odgruzowywaniu. Nadwątlenie sił pobytem w Rosji i pracą ponad siły skutkuje nabawieniem się ciężkiej choroby serca. Dolegliwości zdrowotne na tym tle będą jej towarzyszyć do końca. Jesienią '46 zostaje studentką Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Potem stypendium w Paryżu, urodzenie dziecka, które dumą napawało dziadka i powrót na studia, tym razem w Łodzi. Do Paryża wraca jako stypendystka "Filmu Polskiego". Zdaje egzamin i od razu zostaje przyjęta na drugi rok Wydziału Realizatorskiego w Institut de Hautes Études Cinématographiques, który kończy w 1950 roku i powraca do Polski.

W kwietniu '53 rozpoczyna z ojcem pracę nad filmem, który miał być ilustracją poematu Broniewskiego "Wisła". Teraz ciągle przebywają razem, zbierają materiały, odbywają podróże. Poeta widział w swej córce samego siebie z lat młodości, co sprawiało, że sam odmłodniał i tryskał energią.

Ostatnie godziny zegar wybijał Ance 1 września 1954 r. w jej mieszkaniu na Koszykowej w Warszawie. Wróciła zmęczona z planu filmowego w Kazimierzu, miała przepakować rzeczy i rano ruszyć na kolejne zdjęcia. Znaleziono ją martwą na tapczanie. W pokoju stały niedomknięte walizki, na zalanym palniku gazowym stał garnek z resztką kawy. Wszędzie czuć było gaz.

"Anka"

Śmierć Anki była dla poety potwornym wstrząsem. Przez pół roku nie napisał ani linijki. Dopiero 19.01. powstaje "Trumna jesionowa", 20–go "Obietnica" i w ciągu miesiąca 6 innych wierszy, które staną się główną osnową tomiku. Tomiku, który od razu wywołał skojarzenia z "Trenami" Jana Kochanowskiego. Niewątpliwie słusznie. Cykl Kochanowskiego liczy 19 trenów, Broniewskiego 17. Obydwa u swego podłoża miały śmierć dziecka i obydwa były nie tylko zbiorem liryków żałobnych, ale wyrazem ogólnego kryzysu światopoglądowego. Obydwa nie powstały spontanicznie, ale były świadomie skonstruowanymi poetyckimi cyklami. Dopiero dystans czasowy pozwolił obu poetom uporządkować poetycką refleksję i nadać jej zracjonalizowany charakter. Widoczne to jest w ewolucji postawy światopoglądowej poety–ojca Jana, który poprzez cierpienie, bunt, zagubienie dochodzi w "Trenie XIX" do konkluzji:

"Ludzkie przygody ludzkie noś,
jeden jest Pan smutku i nagrody"

i poety–ojca Władysława, który dopiero w liryku "Bratek" z '61 roku napisze:

"Anka, pożyję, dopóki będę
Ten bratek biały
Oplatał w miłość, śmierć i legendę,
W tym jestem cały".

Broniewskiego z Kochanowskim łączy przede wszystkim jedno – ojcowska rozpacz. Obaj poeci najczęściej używają zamiast słowa śmierć peryfrazy: sen "żelazny, twardy, nieprzespany"( J.K.), "głuchy sen wieczysty" (W.B.), mówią o pustce, beznadziei i potrzebie wyrwania się rozpaczy. Ból ten sam, słowa inne. Nic tu nie ma do rzeczy, że jeden tworzy w XVI, drugi w XX wieku.

Różni te tomiki postawa światopoglądowa. Kochanowski "wadzi się" z Bogiem, polemizuje z bliską jego sercu filozofią stoicką, Broniewski musi walczyć z rozpaczą sam, jest ateistą, zatem co prawda nie ma kogo oskarżać, ale i nie ma od kogo wsparcia oczekiwać. Jak ironicznie gorzko brzmią słowa:

"Nie wierzę ja w żadne przesądy,
materialista dziejowy,
a jak sobie na uboczu siądę:
słowo, płaczące słowo"****.

Język tomiku "Anka" przypomina elegijnym tonem wiersze poświęcone zmarłej drugiej żonie poety, Marii, więźniarce Oświęcimia, której odejście przeżywał dwukrotnie – raz po fałszywej informacji o śmierci, później, gdy odnaleziona, wskutek przeżyć obozowych, odeszła naprawdę. Znajdziemy tu ten sam liryzm, prostotę poetyckiego wyznania, autentyczne cierpienie pozbawione pozy i poetyckich ozdobników. Są to wiersze melodyjne, posługujące się najprostszymi środkami: epitetem, porównaniem, personifikacją (przyrody), powtórzeniem, wykrzyknieniem. Dużo tu zdań krótkich, urwanych, jakby ściśnięte ojcowskie gardło nie mogło powiedzieć więcej... I może dlatego właśnie te zdania – proste, krótkie, czasem zdawałoby się, toporne – mówią najwięcej.

Mam nadzieję, że sięgniecie po Broniewskiego: poetę nie na topie, zaszufladkowanego jako rewolucjonista, komunista, żołnierz – w najlepszym razie...

Dla mnie ten pisarz, doskonały materiał na jeszcze jednego „poetę przeklętego”, to kolejny dowód na to, jak można twórców upolitycznić, jak można "zrobić im gębę", którą "wieść gminna" poniesie przez lata. I nie będę już "agitować", na koniec zacytuję tylko wiersz "Ociemniały":

- Pokaż mi drzewo.
- Jestem niewidomy.
- Gdzie jest prawo i lewo?
- Jestem niewidomy.
- Gdzie jest światło i ciemność?
- Jestem niewidomy.
- Powiedz mi! Jestem jasnowidzem!
- Czy trzeba kochać? – Tak. Widzę.

Napisał oczywiście "czołowy komunista" PRL–u.



---
* O zachowaniu poety w więzieniu zamarstynowskim cytat w „szufladzie” (Biblionetka - na stronie książki A. Wata "Mój wiek: Pamiętnik mówiony").
** Na przykład fraszka (napisana po rosyjsku) "Człowiek to brzmi dumnie":
Człowiek, to dumnie brzmi,
Powiedział to wielki Maksym,
a oni tu biją cię w mordę
i mówią, że jesteś sukinsyn.
Cóż począć taki syn chce
za kratą NKWD.
Mówmy k. mać jak paciorek
spłowiałej gwieździe czerwonej.
*** Cyt. za: Renata Durda: "Bratek z grobu Anki", [w:] „Stolica” 1987, nr 18.
**** W. Broniewski: "Na uboczu".

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 31404
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 21
Użytkownik: zbyszek.w 08.05.2006 10:34 napisał(a):
Odpowiedź na: (Wszystkich wielbicieli p... | 00761
Wielkie dzięki za tę "próbę nieśmiałą".
Użytkownik: 00761 08.05.2006 15:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Wielkie dzięki za tę &quo... | zbyszek.w
Bardzo proszę. Dodam, że powstała ona nie bez Twojego wpływu.;)
Użytkownik: aolda 08.05.2006 15:37 napisał(a):
Odpowiedź na: (Wszystkich wielbicieli p... | 00761
Brawo.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.05.2006 19:03 napisał(a):
Odpowiedź na: (Wszystkich wielbicieli p... | 00761
Michotko, zrobiłaś to, na co ja od dawna miałam ochotę, tylko jakoś nie mogłam się zebrać i podsumować swoich uwag. Niestety mam tylko jeden niewielki zbiorek wierszy Broniewskiego "Listopady", będący wydanym już po śmierci poety wyborem z kilku tomików, i bardzo żałuję, bo jeśli chodzi o sztukę poetycką sensu stricto, to moim zdaniem dorównywał on np. Tuwimowi czy Gałczyńskiemu. Twoje rozważania uzupełnię jeszcze własnym przemyśleniem : to, że miotał się od jednej opcji politycznej do drugiej i że (do czasu) wierzył w komunizm - czy to takie nienormalne, zważywszy czasy, w których żył? zresztą przecież i wspomniani tu jego koledzy po piórze nie inaczej się zachowywali. To nie oni zdradzili, lecz ich zdradzono. Oni wierzyli po prostu w Polskę wolną i sprawiedliwą, w której dzieci nie będą żebrały na ulicach i puchły z głodu, i byli gotowi oddać swój talent w służbę władzy, która ojczyznę wydźwignie z takiego stanu. A skoro wielu zawodowych polityków nie przewidziało obrotu spraw - dlaczego miał to zrobić prosty żołnierz, człowiek myślący sercem? Nie wolno Broniewskiego stawiać na równi z (uczciwszy uszy) Urbanem, który z całym cynizmem zaprzedał się upadającej już, ale wciąż jeszcze nagradzającej wiernych... Cieszę się, że wciąż jeszcze spotykam ludzi, dla których kryterium oceny artysty jest jego twórczość, a nie jego biografia. Brawo za dodanie tego tekstu!
Użytkownik: 00761 08.05.2006 21:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Michotko, zrobiłaś to, na... | dot59Opiekun BiblioNETki
Też myślałam o tym od dłuższego czasu, ale tak naprawdę sprowokował mnie komentarz Zbyszka Wilczyńskiego pod zacytowanym przez niego erotykiem Broniewskiego.

Dla mnie osobiście zawsze najgorsza jest kategoria "farbowanych lisów", którzy przychylali się do najkorzystniejszych opcji i wkładali ich "barwy ochronne", a potem gdy wiatr zawiał inaczej, natychmiast je zmieniali. Podziwiam naszych nielicznych niezłomnych, ale nie potępiam w czambuł tych, którzy komunie dali się uwieść. Oczywiście pod warunkiem, że nie dopuszczali się podłości i nie szkodzili innym, bo to nie ma dla mnie usprawiedliwienia. Broniewski to zawsze był dla mnie "charakterny" facet, któremu chyba zabrakło elementarnej dozy cynizmu i obłudy, i to go zgubiło w tych paskudnych czasach.

Miłosz w "Zniewolonym umyśle" pisząc o "uwiedzeniu" przez komunę Borowskiego, nazwał go "nieszczęśliwym kochankiem", którego omamiła idealistyczna wizja, że po obozowym piekle nowa władza stworzy raj na ziemi. Zresztą o tym pisałaś. Dla mnie kolejnym takim "nieszczęśliwym kochankiem" jest Broniewski właśnie.

Oczywiście byłoby pięknie, gdyby biografia i twórczość tworzyły harmonijny ideał piękna, ale gdy rozejrzeć się po życiorysach, to dość często pięknie nie jest. I w polskiej, i w obcej literaturze. Ale to na pewno nie jest miernik wartości artystycznej. Zgadzam się z Tobą w pełni.

Miło mi było czytać Twoje słowa, tym bardziej, że brałam pod uwagę ewentualność zmycia mi głowy w komentarzach.
Pozdrawiam serdecznie!
Użytkownik: zbyszek.w 09.05.2006 22:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Też myślałam o tym od dłu... | 00761
Dzisiaj króciutko. W recenzji - a właściwie w biografii Broniewskiego - opisałaś okoliczności towarzyszące śmierci Anki. A czy wiesz, jak umarł Borowski? Czy wiesz, że okoliczności towarzyszące jego śmierci były tak podobne do opisanych przez Ciebie, że niemal identyczne?
I jeszcze jedno. Z niektórymi słowami powinnaś uważać, bo nieświadomie możesz kogoś skrzywdzić, albo ktoś - całkiem świadomie, z premedytacją - skrzywdzi Ciebie. Otóż jakieś trzydzieści lat temu słowo "charakterny" straciło swój pierwotny pozytywny wydźwięk i stało się jednym z najcięższych bluzgów.
Użytkownik: 00761 09.05.2006 22:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzisiaj króciutko. W rece... | zbyszek.w
Oczywiście, okoliczności śmierci Borowskiego znam. Ale pojęcia nie miałam o tym, że słowo "charakterny" tak wyewoluowało w jakimś zupełnie mi nieznanym kierunku. No cóż, mamut jestem.
Użytkownik: janmamut 30.01.2008 03:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, okoliczności ... | 00761
O, mamut! Bratnia dusza! I jeszcze TAK pisząca o Broniewskim!
Użytkownik: 00761 30.01.2008 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: O, mamut! Bratnia dusza! ... | janmamut
:))) No cóż, to moja stara miłość, a tej ani wymazać, ani zaprzeć się nie da! :)
Użytkownik: 00761 10.05.2006 16:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzisiaj króciutko. W rece... | zbyszek.w
Zapomniałam dodać - dziękuję za ostrzeżenie!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.05.2006 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Michotko, zrobiłaś to, na... | dot59Opiekun BiblioNETki
O, sorry, sprawdzałam przed wysłaniem i nie zauważyłam, że w zdaniu o Broniewskim i Urbanie zjadłam końcówkę! Miało być oczywiście "...wciąż jeszcze nagradzającej wiernych PZPR".
Użytkownik: kot 10.05.2006 11:42 napisał(a):
Odpowiedź na: (Wszystkich wielbicieli p... | 00761
Bardzo ciekawa, rzetelna i pięknie napisana rzecz. Dziękuję.
Użytkownik: 00761 10.05.2006 16:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawa, rzetelna ... | kot
Miło mi to słyszeć, Kocie!;) Dzięki!
Użytkownik: Allma 23.05.2006 12:53 napisał(a):
Odpowiedź na: (Wszystkich wielbicieli p... | 00761
"Mam nadzieję, że sięgniecie po Broniewskiego..."

Sięgnęłam. I z przykrością stwierdzam, że z lat szkolnych pozostało mi wspomnienie Broniewskiego-komunisty, patrioty i pijaka. W tym przekonaniu utwierdzała mnie szkoła, nauczyciele.
Oprócz "Bagnet na broń", pamiętam tylko "Opowieść o życiu i śmierci Karola Waltera-Świerczewskiego, robotnika i generała".(Świerczewski był patronem mojej szkoły, więc "Opowieść..." była żelaznym punktem akademii "ku czci").
A wydawałoby się, że nam, mieszkańcom Płocka, poeta powinien być bliższy. Tu Broniewski się urodził, tu mieszkał, często o Płocku pisał. Pięknie pisał, z miłością...A najpiękniej chyba w wierszu "Miasto rodzinne":

wskrześ na chwilę tych lat urodę,
kiedy na świat patrzyłem dzieckiem...
Stał nad Wisłą stary dom z ogrodem
na wysokim wzgórzu mazowieckiem...

Wy nie wiecie, jak tam biją dzwony,
stare dzwony o cichym zmierzchu,
kiedy słońca język czerwony
liże fale, rude po zmierzchu,
...........................
Dzięki, dzięki za każde słowo,
dobrzy ludzie z dziecięcych wspomnień,
niech wam szumi wiślanie, sosnowo
wiatr, co ślady tam zamiótł po mnie.

Dzięki Tobie,sięgnęłam po Broniewskiego. I nie żałuję.



Użytkownik: jakozak 23.05.2006 14:19 napisał(a):
Odpowiedź na: "Mam nadzieję, że si... | Allma
Pięknie. :-)
A Gałczyńskiego lubisz?
Użytkownik: Allma 23.05.2006 14:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Pięknie. :-) A Gałczyńsk... | jakozak
Gałczyński kojarzy mi się przede wszystkim z wpisami do pamiętników, np."Już kocham cię tyle lat" albo "Ile razem dróg przebytych" ;-).
Użytkownik: 00761 23.05.2006 16:21 napisał(a):
Odpowiedź na: "Mam nadzieję, że si... | Allma
Ogromnie mnie ucieszyło to, co napisałaś, bo właśnie o to mi chodziło, żeby spojrzeć na wiersze Broniewskiego bez szkolnych i innych "skażeń". Ja bardzo lubię erotyki Broniewskiego, "Warum", "Ręka umarłej" czy "W pociągu", może nawet bardziej niż "Ankę". I zdecydowanie warto właśnie od lirycznej strony spojrzeć na tę twórczość.

Faktycznie, o Płocku pisał piękne wiersze, ale z uznaniem swoich często jest tak jak w tym powiedzeniu:"Żaden prorok nie jest dobrze widziany w swojej ojczyźnie", nawet - "małej".:) A ciekawa jestem, czy czytałaś kiedyś książki innego płocczanina, Jerzego Szczygła? Bardzo cenię jego powieści, co prawda są dla młodzieży, ale lubię do nich wracać. I zdaje się, choćby wnioskując po ilości ocen w BNetce, nie jest szczególnie znany. A szkoda, bo to proza na bardzo przyzwoitym poziomie.
Pozdrawiam cieplutko!
Użytkownik: Allma 24.05.2006 12:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogromnie mnie ucieszyło t... | 00761
Niestety, Jerzego Szczygła nie znam. Ale zachęcona przez Ciebie na pewno poznam. Dziękuję, pozdrawiam.
Użytkownik: 00761 24.05.2006 20:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, Jerzego Szczygł... | Allma
Zacznij od "Tarniny". Ale przypominam - to literatura dla młodzieży.;)
Użytkownik: anett 25.05.2006 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: (Wszystkich wielbicieli p... | 00761
Witam...
Dziękuję za ten ciekawy tekst...i polecam autorce oraz zainteresowanym szkic Tadeusza Bujnickego "Broniewski, którego nie znamy" {w:Wierszach Wladysława Broniewskiego, W-wa 1992r.]. Jest on nowym spojrzeniem na twórczość poety, bez żadnych przerysowań.
Temat jest dla mnie osobiscie niezmiernie ważny, bo wychowałam się na wierszach Broniewskiego-był mi on bardzo bliski od wczesnej młodość i tak pozostało do dziś. Manipulacją jego wizerunkiem i poezją zajęłam się w swej pracy licencjackiej-badałam jak wykorzystywano dla celów ideologiczno-wychowawczych twórczość Broniewskiego w szkole i jakie sereotypy pozostawiło po sobie to przywłaszczenie jego poezji i osoby przez miniony okres.
Zachęcam do poznawania i za-czytywania się w jego poezji, odczarowywania z socjalistycznych etykiet jego bogatej twórczości.
POZDRAWIAM:)
Użytkownik: 00761 26.05.2006 19:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam... Dziękuję za t... | anett
Anett! Witaj w BNetce. Miło mi, że swój pierwszy post skierowałaś właśnie do mnie.;)

Ja mam wstęp tegoż autora do "Wierszy i poematów" z 1980r., ale odniesienia biograficzne są mocno niepełne. Z przyjemnością sięgnę do poleconego przez Ciebie. A może napiszesz recenzję któregoś z tomików i wzbogacisz ją dodatkowymi informacjami o poecie? Przemyśl to.

Pozdrawiam serdecznie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: