[bez tytułu]
Z trudem zabierałam się do tej lektury, ale jednak zawzięłam się i przeczytałam.
Na początku zniechęcała mnie długość zdań. A właściwie ich krótkość. Szybko jednak zrozumiałam, że o to tu właśnie chodzi. Dzięki krótkim sformułowaniom akcja toczy się bardzo wartko, a relacja posiada odpowiedni charakter, bo w końcu Białoszewski opowiada o walkach powstańczych.
Uważam, że warto przebrnąć przez ewentualną początkową niechęć do wybranej, przez tego bądź co bądź oryginalnego twórcę, formy i przeczytać do ostatniej karteczki.
Śmiem nawet twierdzić, iż jest to równie wartościowe pod względem nowatorstwa dzieło co "Ferdydurke" czy "Sklepy cynamonowe".
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.