Dodany: 19.04.2006 22:42|Autor: cynkol
Wielki testament o naprawie pod flagą biało-czerwoną
"Chamstwo w państwie" Pana Maleńczuka to poemat epoki Masłowskiej inspirowany Villonem... Można się nim nie zachwycać, ale trudno przejść obok niego zupełnie obojętnie.
Maleńczuka znałem od dawna, ale dotąd widziałem w nim bardziej piosenkarza, a właściwie "wykonawcę piosenek charakterystycznych", niż poetę, a tym bardziej „twórcę poematów”. Kiedyś czytałem, jak odmówił służby wojskowej, słyszałem, jak śpiewał "Miasto Kraków", obserwowałem, jak oceniał w Idolu... więc gdy ukazało się "Chamstwo w państwie", pomyślałem, że być może warto po nie sięgnąć... i nie żałuję.
Jak pisze Pan M.? W trakcie czytania nachodziły mnie mieszane uczucia. Z jednej strony to przysadzista, szczera poezja, którą po prostu fajnie się czyta. Z drugiej jednak strony forma oparta na totalnej archaizacji wydaje się bardziej dziwaczna niż oryginalna. Dziwaczna, bo po co w XXI wieku pisać poezję językiem niby z XV w. (wtedy Villon napisał "Wielki testament"), a w rzeczywistości językiem przypominającym raczej początek wieku XIX (mniej więcej tak wystylizował swe tłumaczenie "Wielkiego testamentu" Boy; takim językiem pisał też inny idol autora - Fredro). Maleńczuk jednak jest do końca luzakiem, więc w swym języku poetyckim miesza styl blokersa i klasyków poezji. A wszystko po to, by piętnować głupotę...
Co pisze Pan M.? Najpierw o kryzysie moralnym w III RP, który wynika z braku rozumu i zasługuje na pręgierz. Po głowie dostają wszyscy, od posłów (debilizm), przez elity emigracyjne (bufonada) do pastucha, co chce dosiąść rumaka (patrz: poseł). Podmiot liryczny bije na trwogę i mogłoby to stanowić programową zapowiedź IV RP, gdyby nie lekarstwo na całe zło, którym miałaby stać się wyzwolona sztuka (i filozofia). Dalej rozochocony Maleńczuk buja w obłokach z Bułhakowem, Puszkinem, Villonem, Mandelsztamem, Paganinim, Boyem, Freudem, Mahometem, Chrystusem, Szatanem i kilkoma innymi, których już nie pamiętam. Pan M. zwierza się też ze swego trudnego dzieciństwa (tym razem w stylu "współczesnej poezji wieśniaczej"), a na koniec snuje (rzecz jasna smutną) refleksję o doli człowieczej.
"Chamstwo w państwie" ma być z założenia pochwałą żywej poezji, czy nią jest, to już inna sprawa. Książka Maleńczuka jest jednak wyjątkowa, bo to jedyny znany mi poemat, który doskonale nadaje się do czytania w drodze do pracy i z powrotem.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.