Dodany: 16.08.2004 13:06|Autor: pawelw

Zapomnieć o filmie


Kto przed przeczytaniem oglądał film pod tym samym tytułem, może czuć się nieco rozczarowany. Książka nie jest bowiem ani romansem, ani przygodą, a nawet chronologia nie do końca jest zachowana. Czytając książkę, o filmie należy zapomnieć.

Bo też i autorce wcale nie zależało na pisaniu powieści, tylko na przedstawieniu swojego zafascynowania Afryką. Wątek osobisty nie pojawia sią wcale. Nawet własnego męża autorka nie umieszcza w książce. Pojawia się o nim tylko jedna wzmianka i to tylko przy okazji. No, ale mąż nie należy do Afryki. Do Afryki należą za to tubylcy, zwierzęta, krajobrazy, ale również biali ludzie zadomowieni w Afryce. Jak chociażby Denys Finch Hatton. Z filmu wiemy o nim więcej, ale przecież o filmie mieliśmy zapomnieć. Jak ktoś ciekawy, to niech przeczyta jeszcze "Listy z Afryki".

W zasadzie najbardziej do książki pasuje mi określenie "zbiór reportaży".

Nie wiemy, dlaczego autorka znalazła się w Afryce, ani jak cała historia farmy się zaczęła. Za to dużo dowiadujemy się o tubylczych zwyczajach, o pięknie Afryki, ale i o zagrożeniach, o przyjaciołach autorki, o jej stosunku do przyrody, o zderzeniach pomiędzy kulturami europejską i afrykańską, o afrykańskim rytmie życia, gdzie czas płynie wolniej, a wszystko jest proste.

A konfrontacja kultur bywa zarówno bolesna, gdy biali zarządcy kraju narzucają niedopasowane europejskie prawo, jak i zabawna, kiedy na przykład młoda Somalijka dziwi się, że w Europie mąż nie płaci za prawo poślubienia kobiety, co w Afryce byłoby dla żony obelgą.

Polecam książkę nie tylko miłośnikom Afryki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 17458
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: