Dodany: 27.03.2006 12:50|Autor: NukeCola
"Rachatłukum"
Największym atutem "Rachatłukum" jest niewątpliwie główny bohater, który do końca pozostaje bezimienny, właściwie anonimowy. Przez całą książkę opowiada nam o miłości swojego życia - rudowłosej Oldze. Właściwie powieść nie ma wątków pobocznych, jedynie drobne epizody. Jeśli jednak ktoś myśli, że to kolejna mdła, romantyczna paplanina, jest w sporym błędzie. Wolkers operuje językiem jakby nieprzystającym do tej tematyki. Obrzydliwym i obscenicznym, właściwie momentami wulgarnym, gdyż po prostu taki jest jego bohater, szczególnie w obliczu porażki i cierpienia. Język ten nacechowany jest niesamowitym wisielczym humorem, właściwie ironią i genialnymi skojarzeniami. Bohater przez całą książkę pozostaje nieprzewidywalny.
Z kolejnymi rozdziałami zaczynamy zazdrościć bezimiennemu tej miłości, która przecież, co wiemy od samego początku, zrujnowała mu życie, właściwie wyjałowiła go, ale trywialnie stwierdzę, że każdy chciałby być tak wyjałowiony. I pewno żadna Olga, którą spotkamy w swoim życiu, nie dorówna tej wolkersowskiej.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.