Cassanova-everyman
Okazuje się, że Cassanova też potrafił kochać! Ale nikt przed Węgrem Sándorem Máraiem o tym nie wiedział i co więcej, nie potrafił o tym napisać. Ale tym Cassanovą Máraia - podróżnikiem, człowiekiem poddającym się nastrojom, szukającym w innych przede wszystkim potwierdzenia siebie, szukającym wszędzie przede wszystkim samego siebie, jest czytelnik z XXI w.
Cassanova ten jest ikoną XXI w. Powinien być. Albowiem gdziekolwiek się rozejrzę, widzę takich usprawiedliwiających się przed sobą i innymi, czasem na szczycie, a czasem załamanych, owszem, bywa, że pełnych wdzięku podróżników. Jego rodzaj życia to przygoda. Jego serce chce być wezbrane, silnie wezbrane, jak najczęściej i jak najsilniej. Takiej adrenaliny nie może dostarczyć jedna kobieta, a jednak Cassanova wie, że ta jedna jest i wie, kim ona jest...
Nie lubię stylu Máraia - powieściopisarza przemyślanego do granic "mannowszczyzny", ale w tej książce sprawdza się on świetnie i myślę, że pozwala nam uchylić rąbka tajemnicy płci - przyciągania się kobiet i mężczyzn i niezrozumienia między nimi, jednakowo wiecznych. Márai kreśli świetny portret mężczyzny wiecznego, właściwie dwóch nawet, ale i kobieta, kiedy już się pojawi... Sami przeczytajcie - trudne, ale nie nudne i naprawdę warto się wysilić. Sprawa do przemyślenia na długie wieczory wiosenne.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.