Dodany: 21.03.2006 18:32|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Fale
Woolf Virginia

2 osoby polecają ten tekst.

Czas jak ocean


Powracająca ze zdwojoną siłą – w dużej mierze dzięki „Godzinom” Cunninghama - moda na twórczość tej pisarki spowodowała, że ciągle napotyka się jakieś odniesienia do poszczególnych jej dzieł czy porównywanie jej stylu ze stylem innego autora, toteż chcąc być na bieżąco z literaturą, należy, jak się zdaje, koniecznie poznać przynajmniej ważniejsze jej utwory.

„Fale” to powieść odmienna od tego, co przeciętny zjadacz słowa drukowanego zwykł był rozumieć pod tym terminem. Ma początek i koniec, które dzieli spory przedział czasowy, ma kilkoro bohaterów, spróbujmyż jednak streścić komuś jej fabułę w taki sam sposób, jak uczynilibyśmy z „Rozważną i romantyczną” czy „Sagą rodu Forsyte’ów”! Losy każdego z sześciorga dzieci, które w pierwszej odsłonie spotkały się na wakacjach na wsi, dadzą się opowiedzieć w jednym, góra dwóch zdaniach. Cóż więc tworzy akcję powieści? Ba... otóż akcji sensu stricto „Fale” nie mają! Bohaterowie wydają się toczyć ze sobą nieustanną rozmowę, lecz w rzeczywistości są to przeplatające się monologi, złożone z wyznań, spostrzeżeń, przemyśleń każdego z nich. Tworzywem utworu nie są jednak zmieniające się relacje między przyjaciółmi ani środowisko, w którym dojrzewają, dorośleją i starzeją się; jest nim człowiek, ze swoją chwiejnością emocji, niestabilnością myśli, zmieniającą się ostrością postrzegania, a jeszcze bardziej – czas. Chwile ulotne jak świetlne refleksy na powierzchni morskich fal, godziny wypełnione patrzeniem, słuchaniem, rozmyślaniem; tygodnie, miesiące, lata zacierające lub podsycające wspomnienia niezręcznych zachowań, chybionych decyzji, źle ulokowanych uczuć, niosące ze sobą ukojenie lub rozgoryczenie, spełnienie lub niedosyt. Szczególną rolę, jaką pełni w tym utworze czas, podkreślają niesłychanej urody poetyckie opisy nadmorskiego pejzażu; jego kolejne odsłony, od wschodu słońca do zmroku, towarzyszą poszczególnym etapom w życiu Bernarda, Neville’a, Louisa, Rhody, Jinny i Susan. Tu mija dzień, tam cały ludzki żywot – a fale oceanu i fale czasu wciąż i wciąż poruszają się swoim miarowym rytmem...

Nie należy się łudzić, że tego rodzaju książkę uda się nam pochłonąć w kilka godzin; to za mało czasu, by przebrnąć przez gęstą, splątaną, metaforyczną prozę Wirginii Woolf, by nasycić się tym niewiarygodnie bogatym językiem, pełnym zaskoczeń i niuansów. To nie jest taka sobie zwykła przygoda czytelnicza, podczas której śledzimy jakąś barwną, dynamiczną historię, karmiąc się soczystymi obrazami i wyrazistymi emocjami; to koneserska wyprawa w królestwo myśli, które musimy smakować powoli jak próbki drogocennych trunków, analizując odcienie, natężenia i proporcje poszczególnych przesycających je aromatów.... Może nie będziemy umieli ich wszystkich wyliczyć i opisać, ale nawet dla samego wrażenia warto skosztować.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4172
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: