Dodany: 12.08.2004 17:31|Autor: marzenia

Książka: Skrawek ziemi
Newton Peck Robert

1 osoba poleca ten tekst.

bez tytułu


Podobno nie wybieramy sobie rodziców. Nie kierujemy swoimi genami, chociaż bierzemy odwieczny udział w ich wymianie. Ale przecież to rodzice, przynajmniej początkowo, kształtują nam życie, narzucając nieświadomie to, co uważają za dobre.

"Jesteśmy bogaci, chłopcze. Mamy siebie nawzajem i tę ziemię do uprawy. Kiedyś w całości będzie należała do nas. Mamy Salomona, żeby pracował. (...) Mamy gorące mleko Stokrotki. Mamy deszcz, żeby nas umył, zmył z nas brud. Możemy patrzeć na zachód słońca i widzieć go w całej okazałości, tak że oko nam wilgotnieje, a serce przyspiesza. Słyszymy całą muzykę, jaka jest w wietrze, tak dużo muzyki, że nogi zaczynają wyrywać się do tańca. Jest jak skrzypce."

Niestety młody Rob Peck, syn szejkera, chce czegoś więcej. Jakby zatruty pragnieniem posiadania, mimo przyrody, według której żyje i którą się tak dobrze bawi, rozumie, że dorosłość przyniesie mu pragnienia, które będą się różniły od tych, które wyznaczył mu ojciec. Ale na razie jest jeszcze dzieckiem. Jeszcze najważniejsze dla niego są jedzenie, szkoła, dziwne, niewytłumaczalne wydarzenia i świnka, którą dostał w nagrodę za swój bohaterski czyn. Bohaterski, choć wykonany z gołym tyłkiem. Jeszcze ważna jest matka i ojciec, ciotka, która jest dziwaczką, ale przede wszystkim prostota otoczenia, która dla niego jest niezmierzonym bogactwem. Jego skrzynią ze skarbami. Ale jednak wie, że dorośnie, a wtedy... pojawią się pytania. Pytania, na które nie odpowiadał jego ojciec, który nawet nie potrafi się dobrze podpisać, przez co uważany jest za głupca. A przecież jest najmądrzejszym człowiekiem na świecie. Mądrością, której nie daje szkoła.

"Dlaczego musimy być Prostymi Ludźmi? (...) Bo tacy jesteśmy."

I rzeczywiście. Tacy są. Prości, naturalni, współgrający z naturą Vermontu. Szejkerzy. A opowieść o nich to piękna chwila. Spokojna, dobra, grzeczna. Właśnie taka jest ta książka, ale też jednocześnie wcale nie "wygładzona". Raczej naturalna, wraz ze wszystkimi chropowatościami. W taki dziwny, sobie tylko znany sposób. To opowieść o prostej miłości, prostocie narodzin i jeszcze prostszej śmierci, której chłodne tchnienie czuje się na długo przed tym, nim nadejdzie. Ale to dobrze, bo dzięki temu można się do niej przygotować. I przygotować innych, a w szczególności dwunastoletniego chłopca, który za rok będzie już musiał być mężczyzną, bo na jego głowie pozostanie dom, kobiety i ziemia. Dlatego czas musi zwolnić, by tej zimy chłopiec stał się mężczyzną. Ale najpierw - by obdarzył nas swoim młodzieńczym szaleństwem dzieciństwa, łagodnością matki, mądrością ojca i wybrykami ciotki. Innością sąsiadów, a przede wszystkim zrozumieniem.

Napisany w 1972 roku "Skrawek ziemi", w oryginale "A day no pigs would day", to autobiograficzna opowieść o nagłym dorastaniu. O chwili, która zmieniła chłopca w mężczyznę. A wszystko stało się w miejscu, gdzie płoty nie dzielą ludzi, gdzie paliki wyznaczające terytoria dają spokój oraz wprost paradoksalnie przybliżają. Bo tylko przy dobrym płocie baptysta Tanner nie musi się martwić, że jego krowa wejdzie w szkodę szejkerowi Peckowi. I dzięki temu nie będzie najmniejszego powodu, by się kłócić. Bo najlepsze są dni, gdy nikt ani nic nie umiera.

Dziwne, ale takich książek już się nie pisze. Bo kto tak naprawdę słucha starszych? A może teraz oni nie mają nic do powiedzenia?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1524
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: